środa, 3 kwietnia 2019

13



  -Muszę się zbierać Domi - Martina podniosła się niechętnie. Przy jęku Dominika. I zaskoczonym spojrzeniu dwójki przyjaciół.
-Już? - w oczach małego zaszkliły się łzy.
-Zaraz ktoś po Ciebie przyjedzie. I lepiej będzie jak już stąd pójdę- zaśmiała się. Czując jak nieznośny ból rozrywa ją od środka.
-Ale...- chłopiec już nie powstrzymywał łez , całymi strumieniami spływały mu po twarzy. Sprawiając , że pękało jej serce.
-Odwiedzę Cię jak to tylko będzie możliwe. Obiecuję- przytuliła się do niego. Jego ręce zacisnęły się na jej szyi. Z żalem oderwała go od siebie. Zwracając się do Jonasa- zostaniesz z nim?
-Tak, jasne- spojrzał na nią niczego nie rozumiejąc.
 Martina posłała w jego stronę uśmiech. Pocałowała brata w czoło. I wyszła na korytarz. Zanosząc się płaczem.

-Zaczekaj. Co Ty wyprawiasz? - Philipp dopadł do niej gdy wybiegała już przed szpital- gdzie się wybierasz? Przecież ktoś miał po Ciebie przyjechać.
-Zwariowałeś?- prychnęła, ocierając łzy.
-Mówiłaś, że...
-Naprawdę myślałeś, że dam się zamknąć w jakimś domu dziecka? - przerwała mu.
-Ale ...
-A Ty ? Dałbyś się zamknąć na moim miejscu?- przerwała mu kolejny raz ze złością.
-Nie wiem Tinka. Nie jestem na Twoim miejscu. Nie mam pojęcia co bym zrobił.
-No właśnie. Nie jesteś na moim miejscu- wycedziła przez zaciśnięte zęby.
-Przepraszam - rzucił cicho, przytulając ją do siebie- więc? Co zamierzasz?
-Nie wiem. Ale na pewno, nie dam się gdzieś zamknąć. Muszę zdobyć jakieś pieniądze. Mieszkanie.
-Odbiło Ci Martina? Masz siedemnaście lat. Jak chcesz zdobyć pieniądze? Mieszkanie?
-A myślisz jak to robiłam do tej pory?-warknęła.
-O czym mówisz?
-O niczym- prychnęła. Wciskając ręce do kieszeni jeansów. Coś zaszeleściło pod jej palcami. Wyciągnęła rękę wpatrując się szeroko otwartymi oczami w znajdujące się na niej pieniądze. Ponad dwieście euro. Przez chwilę nie potrafiła sobie przypomnieć skąd je ma.
-Freitag - ugryzła się w język . Gdy zorientowała się , że powiedziała to na głos. Philipp przyglądał się jej mrużąc oczy.
-Czy Ty? Czy on?- na jego twarzy malował się szok i niedowierzanie.
-Nie. Nie sypiam z Freitagiem za pieniądze- warknęła - bo o to chciałeś zapytać. Prawda?
-Przepraszam Tinka. Po prostu...
-Myślał, że chcę go okraść. Wściekł się. Wcisnął mi je do kieszeni. A ja całkiem o tym zapomniałam- szepnęła , trochę zawstydzona swoim wybuchem.
-Jak coś tak idiotycznego mogło wpaść mu do głowy? Jezu , co za dupek- chłopak  aż się zagotował ze złości. Martina spuściła głowę i przełknęła ślinę.
-Okradłam go wcześniej dwa razy. To właśnie po to przychodziłam do hotelu Philipp.
-Co zrobiłaś?!
-Okradłam go dwa razy. Tak jak wielu innych facetów wcześniej- uniosła głowę i spojrzała mu prosto w oczy- I zrobiłabym to jeszcze raz. Gdybym musiała.
-Ale..
-Właśnie taka teraz jestem. I co nadal chcesz mnie nazywać swoją przyjaciółką?- zatrzymała się gwałtownie przed hotelem. W ogóle nie zauważyła , że zmierzają w tym kierunku.
-Na razie chcę Cię zabrać na obiad. A później przedyskutujemy sprawę naszej przyjaźni- posłał w jej stronę delikatny uśmiech. Chcąc dodać jej otuchy. Pociągnął ją za rękę wprowadzając do hotelu. Bo sama nie miała zamiaru się ruszyć.
-Nie jestem głodna. A Ty nie musisz udawać, że nadal chcesz się ze mną zadawać- prychnęła, gdy wprost siłą wepchnął ją do hotelowej restauracji. Rozejrzała się lekko spanikowana, po prawie pełnej o tej godzinie sali. Zacisnęła szczękę, widząc Freitaga z resztą niemieckiej kadry.
-A Ty nie musisz ciągle udawać, że z wszystkim sama dasz sobie radę- objął ją w pasie i zaprowadził do stolika najbardziej oddalonego od swoich kumpli. Za co była mu niezmiernie wdzięczna. Usiadła zrezygnowana. Wbiła wzrok w stolik , czekając na zamówione przez chłopaka potrawy.


-Powiesz mi dlaczego to zrobiłaś?- chłopak odezwał się nagle , przerywając ciszę pomiędzy nimi.
-Potrzebowałam pieniędzy - Tina nawet nie uniosła głowy.
-Na co? Bo nie uwierzę, że na ciuchy lub jakiś kosmetyk.
-Na jedzenie dla Dominika- na samo wspomnienie brata, znów poczuła łzy zbierające jej się pod powiekami.
-Dlaczego do mnie nie przyszłaś?- dziewczyna mimo wszystko parsknęła śmiechem po jego słowach. On sam zaraz zorientował się jak to zabrzmiało.
-Nawet by mi to do głowy nie wpadło. Miałam stanąć w Twoich drzwiach po kilku latach i powiedzieć. Daj mi parę euro bo nie mam co jeść?
-Wiem, bez sensu - jęknął - nie mogę sobie darować, że nigdy do Ciebie nie podszedłem. Że nigdy nie spróbowałem nawet odnowić naszego kontaktu.
-Daj spokój.
-Co teraz Tina? Już nawet nie pytam o pieniądze. Ale gdzie będziesz mieszkać?
-Może uda mi się zatrzymać na parę dni u Jonasa. On też nie ma lekko. Ale z trzy, cztery dni jego rodzice jakoś mnie zniosą. A potem może wrócę do domu. Coś tam z niego zostało, przecież.
-Odbiło Ci?
-Żartowałam- uśmiechnęła się. Widział jednak , że chciała go tylko uspokoić. Że nie miała nastroju do żartów.
-Kadra A wylatuje w czwartek do Finlandii. My z chłopakami odpuszczamy najbliższe zawody w Stanach. A kolejne są u nas.
-No i?- spojrzała na niego, nie do końca rozumiejąc o co mu chodzi. Niezbyt interesował ją kalendarz zawodów w skokach narciarskich.
-Jeśli wytrzymasz trzy dni w jednym miejscu z nim - kiwnął głową w stronę Freitaga - to masz miejscówkę na kolejne dwa tygodnie.
-Co?!
-Będę z kadrą B trenował tutaj. Jakoś dam radę Cię tutaj ukrywać.
-Zwariowałeś? Przecież gdy ktoś się zorientuje, wpakujesz się w niezłe kłopoty- ściszyła głos. Bo kelner właśnie podał im zamówione danie.
-I co mogą mi zrobić?
-To bezsensu Philipp. Nie możesz dla mnie aż tak ryzykować- pokręciła głową . Pomysł przyjaciela był absurdalny. Niemożliwe było, żeby nikt się nie zorientował , że ukrywa ją w pokoju. Przecież zajmował go razem z jakimś kumplem.
-I tak nic mi nie zrobią. Nie musisz się martwić- uśmiechnął się do niej delikatnie. Ona jednak była nieugięta. Nie miała zamiaru się godzić.
-Nie nalegaj. I tak nie zmienię zdania- chwyciła do rąk widelec. Próbując przemóc się do zjedzenia czegokolwiek. Czuła jednak jak wszystko podchodzi jej do gardła od samego patrzenia na jedzenie.
-To może zatrzymasz się u moich rodziców? Znają Cię przecież i lubią.
-Lubili Philipp. Kilka lat temu.
-Na pewno nic się nie zmieniło.
-Philipp nie jestem już małym dzieciakiem którego znali. Tylko całkiem obcą nastolatką- prychnęła i odłożyła widelec na stolik- nie stawiaj ich w takiej sytuacji.
-Może masz trochę racji.  A teraz zjedz przynajmniej trochę- chłopak ponownie włożył jej do rąk widelec. Potrząsnęła głową. Nie była w stanie. Philipp nie spuszczał z niej jednak wzroku, czekając aż zacznie jeść.


 Richard uniósł nieznacznie głowę, widząc ją z Philippem. Oboje przeszli obok ich stolika, nie zaszczycając go nawet spojrzeniem. Dziewczyna szła z pochyloną nisko głową. Ale dostrzegł jej opuchnięte od płaczu oczy. Nie było w niej nic tej uśmiechniętej i radosnej osoby. Która jeszcze kilka godzin temu wzbudziła w nim tyle sprzecznych uczuć naraz.
-To jak to w końcu jest? Zaliczyłeś ją czy jednak nie?- zaśmiał się Wellinger podążając za jego spojrzeniem.
-To nie jest Twoja sprawa- warknął tylko, nie spuszczając wzroku z dziewczyny.
-Nie moja? Ostatnio miałem inne wrażenie- uśmiech nie schodził z twarzy Andreasowi. Richard zacisnął nerwowo pięści. Ignorując słowa kumpla.
-Daj spokój Andreas - Sev odezwał się spokojnym głosem. Chcąc opanować wiszącą  w powietrzu kłótnię.
-Dziewczyna wczoraj ochoczo z Tobą wyszła . Więc mogę sądzić , że  w końcu się z nią przespałeś- Wellinger udał , że nie słyszy Severina. Dalej ciągnąc tą bezsensowną wymianę zdań.
-Nie przespałem się z nią. Ani wcześniej, ani wczoraj. Kłamałem.  Wystarczy ?- warknął Freitag podnosząc się gwałtownie. Zasunął krzesło ze złością. I wyszedł z hotelowej restauracji.


  Wszedł wściekły do pokoju. Huk zatrzaskiwanych drzwi, rozniósł się chyba po całym hotelu. Usiadł na łóżku myśląc co robić. Miał ochotę wrócić i z nią porozmawiać. Przeprosić za swoje nieprzemyślane słowa. Wypowiedziane w nocy, w złości. Za swoje zachowanie w stosunku co do niej.
  Chciał też  dowiedzieć się , co jej się stało. I czy jest w jakikolwiek sposób w stanie jej pomóc. Był jednak pewny , że dziewczyna, nie będzie miała najmniejszej ochoty z nim rozmawiać. Westchnął ciężko.  Rezygnując z ponownego zejścia na dół.
-Gadaj co się dzieje-  podniósł głowę zaskoczony  , słysząc nad sobą głos Severina. Nie zauważył nawet powrotu przyjaciela do pokoju.
-Nic- prychnął. Podniósł się i szybkim krokiem podszedł do hotelowego barku.
- Chyba nie zamierzasz teraz pić?- Sev spojrzał na niego zrezygnowanym wzrokiem. Freitag wzruszył ramionami. I odkręcił pierwszą z brzegu butelkę. Wlewając jej zawartość do szklanki. Pociągnął spory łyk i usiadł z powrotem na łóżku.

-Dobra, chcesz czy nie. Będę tutaj tak długo. Dopóki mi nie powiesz co jest grane. Bo jest. I przestań się wykręcać. Nie znamy się od wczoraj , więc daruj sobie te głodne kawałki  , że nic się nie dzieje - Sev przysunął sobie krzesło. I zajął miejsce na przeciwko niego.
-Nic się nie dzieje- wycedził przez zaciśnięte zęby.
-Jak chcesz. Ja mam czas- Sev zaśmiał się, nie spuszczając z niego wzroku. Freitag prychnął zrezygnowany.
-Kiedy ja sam nie wiem co się dzieje- westchnął . Opróżnił szklankę i odstawił ją na podłogę- wszystko się nagle popieprzyło.
-Co z tą małą? Poważnie z nią nie spałeś?
-Z Tiną? - Richard poczuł dziwne mrowienie na wspomnienie dziewczyny. I ostatniej nocy spędzonej w jej towarzystwie. Przełknął ślinę i popatrzył na przyjaciela - Nie spałem.
-Ale Cię kręci? Bardziej niż inne? I coś między Wami jest?
-Właśnie chyba nic nie ma. Już nie ma. Spieprzyłem i tyle.
-Raczej nie chodzi o te historie które nam o niej opowiedziałeś. Bo mimo wszystko, ona dosyć chętnie wczoraj z Tobą wyszła. Więc? Co nawywijałeś później?- Sev zmierzył go uważnym spojrzeniem. Freitag czuł się jak dzieciak , na dywaniku u dyrektora w szkole.
-Ona zrobiła coś głupiego. Ja zbyt szybko ją oceniłem. Chyba trochę przegiąłem - przerwał na moment- nie trochę. Cholernie przegiąłem. Powiedziałem kilka słów za dużo.
-Zależy Ci na niej - Sev nie spytał. Stwierdził po prostu , zauważył to przed czym on sam ciągle się bronił. Nawet teraz.
-A tam od razu zależy. Głupio mi , że tak jak ją potraktowałem. Poza tym  polubiłem tą małą i jej brata. To tyle.
-Znasz nawet jej brata?- na ustach Severina błąkał się coraz większy uśmiech.
-Spotkałem ich kiedyś razem. Jezu , skończ się czepiać.
-A Ty skończ się wypierać- Sev parsknął śmiechem. Po chwili jednak uspokoił się i spojrzał na kumpla poważnie - może przeproś ją. Wydaje mi się , że jej też zależy. Przynajmniej wczoraj sprawiała takie wrażenie.
-Tak myślisz? - Freitag nie potrafił opanować entuzjazmu po słowach przyjaciela. Na co ten znów się zaśmiał.
-Nie potrafiła się od Ciebie odkleić. Zresztą Ty od niej też. Więc przestań się użalać nad sobą. I złaź na dół. Zanim Philipp naprawdę sprzątnie Ci ją z przed nosa.
-To chyba nie takie proste.
-Co nie jest proste? Wypowiedzenia krótkiego słowa przepraszam?
- W nocy chyba coś się stało. Młody przyszedł tu po nią z tym jej kumplem.
-To pogadaj najpierw z nim. Dowiedz się o co chodzi - Freitag prychnął po słowach przyjaciela. Jakby to było prostsze. Jego stosunki z Philippem, odkąd poznał Tinę. Znacznie się pogorszyły. Nigdy nie były jakieś super. I przyjaźnią by tego nie nazwał. Bo chłopak był jednak od niego sporo młodszy. Ale Philipp od dawna trzymał się z jego siostrą. Więc czasem rozmawiali ze sobą. Poza treningami i zawodami. Chłopak często przesiadywał u niego w domu. Gdy Selina trenowała w Oberstdorfie . Teraz jednak oboje patrzeli na siebie ze złością i schodzili sobie z drogi.  Nie chcąc przebywać ani chwili w swoim towarzystwie.