poniedziałek, 28 października 2019

15



  Richard zatrzymał się w pół kroku wpatrując się w dziewczynę znikającą za drzwiami z Philippem. Prychnął pod nosem i zrezygnowany wrócił do stolika. Nie zamierzał za nią biec. Choć na początku ta myśl przeszła mu przez głowę.
  Wszystko wskazywało na to, że dziewczyna była z jego młodszym kumplem. Mimo , że on temu zaprzeczał. A ona to z nim się przespała.
 Ale najwidoczniej ona też potraktowała ich wspólną noc. Jak nic nie znacząca przygodę. Albo chodziło jej tylko o tą pieprzoną kasę.
  W sumie nie miał zamiaru dłużej zawracać sobie tym głowy. Mimo, że gdzieś tam w głębi czuł, że robi źle. Odpuszczając ją sobie. Mimo, że czuł się zazdrosny. Na samą myśl o tym, że Tina jest teraz z Philippem.
-Mówiłem, że sprzątnie Ci ją z przed nosa- szepnął Sev pochylając się nad nim.
-Daj spokój. I tak mi nie zależało.
-Odniosłem całkiem inne wrażenie , jeszcze kilka godzin temu.
-Nie będę za nią biegał. Przecież nie jest jedyna - prychnął. I na potwierdzenie swoich słów, z powrotem zajął się blondynką .



-Co to miało być? - Philipp w końcu odzyskał głos, wchodząc z dziewczyną do windy.
-No jak to co ?- zaśmiała się sztucznie. Wbijając wzrok w podłogę.
-Dlaczego to zrobiłaś?
-Bo chciałam. I wydawało mi się że Ty też- prychnęła.
   Wyszła na korytarz i szybkim krokiem, podeszła do pokoju chłopaka. Nacisnęła klamkę. Szybkim wzrokiem omiotła pomieszczenie. Gdy dojrzała swoją kurtkę. Złapała ją i z powrotem wyszła na zewnątrz - będę uciekać.
-Tina!- podniósł głos i złapał ją za ramię.
-Daj spokój Philipp. Dziękuję za wszystko. Mam nadzieję , że jeszcze kiedyś się spotkamy- wyrwała mu się . I dopadła do windy.
- Nie wygłupiaj się . Jest środek nocy. Zostań do rana. Potem pomyślimy co dalej. 
Tina  przewróciła oczami. Ale propozycja chłopaka kusiła  ją jak diabli. 
-Miałeś mnie nie namawiać. 
- Nie namawiam. Po prostu nie chcę żebyś się gdzieś plątała po nocy- chwycił jej rękę i z powrotem wciągnął do pokoju - a poza tym, nadal nie dostałem odpowiedzi, dlaczego to zrobiłaś ?
- Mówiłam już. Bo chciałam. Ty chyba też ?- przysunęła się bliżej chłopaka. I nie spuszczała z niego wzroku. Philipp spuścił wzrok , nie potrafiąc wytrzymać jej spojrzenia. 
-Chciałaś żeby był zazdrosny - warknął cicho, urażony.
-Zazdrosny ?- parsknęła - przecież oboje dobrze wiemy, że nic go nie obchodzę. 
- Może miałaś nadzieję , że to go ....- nie pozwoliła mu dokończyć. Wspięła się na palce i kolejny już raz dzisiejszej nocy wpiła się w jego usta.
 Chwycił ją w pasie i przyciągnął do siebie , ciągle pogłębiając pocałunek. Dziewczyna po chwili wyswobodziła się z jego objęć. I odsunęła  do tyłu.
-I co ? Nadal myślisz , że chciałam wzbudzić zazdrość u Freitaga? - odezwała się cicho. Zawstydzona tym co przed chwilą zrobiła. Ale czuła ,że musiała to zrobić, że musiała pocałować go kolejny raz, żeby nie czuł się urażony. Żeby go nie straciła.
-Powiem szczerze , że sam już nie wiem co myśleć Tina.
-To nie myśl. Nie warto- usiadła na łóżku , wpatrując się pustym wzrokiem w ścianę. Znów zachciało jej się płakać.
-Ty też już nie myśl Tinka- chłopak od razu przy niej usiadł.
-Ja muszę Philipp. Nie mam wyjścia. Muszę ....
-Musisz tu zostać, choćby kilka dni- przerwał jej ze złością- musisz dojść do siebie. Razem coś wymyślimy.
-To nie jest dobry pomysł- prychnęła. Jednak nie była już tak mocno pewna swoich słów. Bo niby chciała zniknąć z ich życia, odciąć się od niego, Freitaga i całej tej reszty. Ale nie miała dokąd pójść. Nie miała pieniędzy , ani domu.  Nie miała też zwyczajnie siły. Po wydarzeniach z ostatnich godzin. Potrzebowała zwyczajnie odpocząć. Choć przez chwilę, nie martwić się o kolejne godziny. O to co zje i gdzie będzie spać. Philipp patrzył na nią w wyczekiwaniu. Uśmiechnęła się słabo - a ten Twój kumpel?
-Luca? Nim się nie przejmuj- twarz chłopaka , rozjaśnił uśmiech. Podniósł się i z szafy wygrzebał kilka rzeczy- a teraz pod prysznic i do łóżka.
-Ale tylko dwa, trzy dni- jęknęła i posłusznie pomaszerowała w stronę łazienki.



  Obudziła się słysząc jakieś głosy na korytarzu. Wyswobodziła się z objęć Philippa i usiadła na łóżku. Łóżko obok było puste. Zrobiło jej się głupio , że przez nią chłopak , śpi gdzieś indziej.
  Głosy gdzieś za drzwiami nie milkły. Czyjś śmiech był nie do wytrzymania. Spojrzała na wyświetlacz telefonu. Dochodziła trzecia nad ranem. Zaklęła pod nosem i zrobiła kilka kroków w stronę drzwi. Uchyliła je i wyszła na korytarz. Odwróciła głowę w kierunku tego cholernego chichotu. Widok Freitaga i blondynki z klubu całkowicie ją rozbudził.  Bezwładnie puściła przytrzymywane ręką drzwi. Ich trzask na moment uciszył sprawców jej pobudki.
  Brunet odwrócił się w jej stronę, mierząc ją od góry do dołu. Na jego ustach błąkał się ironiczny uśmiech. Towarzysząca mu dziewczyna , szepnęła mu coś na ucho i znów wybuchnęła śmiechem. Martina zacisnęła ze złością pięści. Chciała się odwrócić i zniknąć w pokoju. Niestety , znów tak jak na dole nie potrafiła tego zrobić. Nie potrafiła się poruszyć. Nie potrafiła nawet odwrócić głowy. Wciąż wpatrywała się w bruneta i tą cholerną dziewczynę, czując łzy złości cisnące jej się do oczu.
 -Powinnaś chyba coś na siebie włożyć - drgnęła , słysząc koło siebie czyjś głos. Wysoki facet którego widziała już kilkukrotnie z Feitagiem , stał przy niej patrząc to na nią , to na rozbawioną dwójkę kilka metrów dalej. Martina dopiero teraz zorientowała się, że stoi przed nimi w samej koszulce swojego przyjaciela.
-A Ty mógłbyś nauczyć swojego kumpla  obsługi zegarka. Jest trzecia nad ranem, ludzie chcą spać- prychnęła ze złością.
-Przepraszam za niego. Obiecuję, że to już się nie powtórzy -  posłał w jej stronę uśmiech , wyminął ją i zbliżył się do tamtych- koleżanka już się zbiera, a Ty do pokoju.
Martina mimowolnie parsknęła śmiechem. Nadal nie potrafiąc zebrać się do odwrotu.
-Wyluzuj Sev - Freitag zaśmiał się, nie spuszczając z Martiny wzroku. Zrobił kilka kroków w jej stronę.  Dziewczyna która mu towarzyszyła, już kompletnie go nie interesowała. Tina drgnęła, gdy dotknął jej dłoni. I gwałtownie odskoczyła do tyłu.
-Nie dotykaj mnie- warknęła bojąc się, że jedno jego słowo, jedno dotknięcie jego dłoni sprawi , że znów zapomni o całym świecie.
-Boisz się, że Philipp nas zobaczy?- warknął zaciskając nerwowo szczękę.
-Nie powinno Cię to interesować.
-I nie interesuje. To kompletnie nie moja sprawa z kim się...
-Dosyć Richi.  Zamknij się , bo powiesz o jedno słowo za dużo- Sev stanął między nimi , ciągnąc bruneta za ramię- i za kilka godzin znów tego pożałujesz.
-Masz rację to nie Twoja sprawa- wycedziła przez zaciśnięte zęby, błagając siebie w myślach żeby się nie rozpłakać.
-Co Ty tu robisz Tina?- całą tą ich bezsensowną wymianę zdań, przerwało pojawienie się Philippa w drzwiach pokoju.
-Chyba szuka wrażeń, których Ty  zapewnić jej nie potrafisz- zaśmiał się Freitag. I tylko błyskawiczna reakcja Severina uchroniła go przed pięścią młodszego chłopaka.
-Powariowaliście oboje? Naprawdę potrzebne Wam kłopoty? - nie czekając na odpowiedź , wepchnął Freitaga do pokoju. I zatrzasnął za nim drzwi . A sam odwrócił się do Tiny- jeszcze raz przepraszam . Nie mam pojęcia co w niego wstąpiło od pewnego czasu. 
-On zawsze był dupkiem Sev- warknął Philipp. 
-Uspokój się młody. Bo naprawdę oboje wpakujecie się w kłopoty- rzucił i zniknął w pokoju. 



- Po jaką cholerę się wtrąciłeś Sev ? - Freitag warknął do kumpla. Gdy ten tylko pojawił się w drzwiach. 
- Serio chciałeś się z nim bić na korytarzu o jakąś małolatę ? Naprawdę chciałeś w środku nocy obudzić Wernera żeby zobaczył Cię w tym stanie ? 
- W jakim stanie ? - prychnął urażony. 
-Przeginasz ostatnio i dobrze o tym wiesz. Ogarnij się bo kolejnego ostrzeżenia nie dostaniesz. Werner wywali Cię z kadry bez mrugnięcia okiem . 
- Już to słyszałem . I niepotrzebne mi Twoje umoralniające gadki. Nie mam już piętnastu lat.
- Serio? - Sev zaśmiał się kpiąco- bo zachowujesz się jak dzieciak spuszczony ze smyczy. 
-Daj spokój- Freitag walnął się ze złością na łóżko. Przed oczami pojawił mu się obraz dziewczyny w samej koszulce. Zaklął głośno,  na samą myśl o tym co teraz robi z tym gówniarzem - dlaczego w ogóle kazałeś tej pannie spływać? Popieprzyło Cię czy jak ?
-Bo po pierwsze nie miałem ochoty kolejnej nocy błąkać się po hotelu. A po drugie takim zachowaniem nie przyciągniesz do siebie tej małej. 
-Ta mała jak ją nazywasz.  Kompletnie mnie nie interesuje. A do tego teraz zapewne pieprzy się już z tym gnojkiem. 
-A Ty kompletnie nie jesteś o to zazdrosny- Sev wybuchnął niepohamowanym śmiechem. Zgasił światło,  kończąc temat. I zostawił go z tysiącem myśli w głowie , na temat tego co dzieje się w pokoju obok .


-Przytulisz mnie ?- Tina położyła się na łóżku,  resztką sil powstrzymując łzy. Chłopak bez słowa zajął miejsce przy niej i zamknął w swoim uścisku. Dziewczyna od razu przylgnęła do niego całym ciałem. Philipp ze  świstem wciągnął powietrze. Próbował myśleć tylko o tym, że to jego przyjaciółka z dzieciństwa. Przyjaciółka która potrzebuje pomocy. 
Nie potrafił jednak wyrzucić że swojej głowy ich pocałunku.  Sytuacji nie poprawiał fakt, że leżała przy nim w samej koszulce. Przesunął rękę na jej plecy. Nie miała nawet stanika. 
Przygryzł wargi. Nie pomogło.  Jego dłoń mimowolnie zsunęła się niżej. 
  Uniosła głowę gdy to poczuła. Nie potrafił odgadnąć jej spojrzenia. 
-Przepraszam Tina. Chyba lepiej będzie jak zajmę łóżko Luci dopóki go nie ma - jęknął , odsuwając się.
-Nie zostawiaj mnie samej Philipp. Potrzebuję Cię- dziewczyna kurczowo zacisnęła palce na jego koszulce.
-Będę tuż obok Tina- szepnął. Ale nawet nie drgnął. Tak naprawdę nie miał najmniejszej ochoty się ruszyć. Miał ochotę na coś innego. Ale nie mógł tego zrobić. Nie jej. Nie mógł wykorzystać tego, że Freitag ją zranił, a ona potrzebowała jego bliskości. Jeszcze raz zagryzł wargi, skupiając swoje myśli na czymś innym. Oddychał głęboko, próbując się uspokoić.
-Dziękuję.  Za to , że jesteś. Że starasz mi się pomóc. Za wszystko Philipp.
-Postaraj się przespać - szepnął tylko, nakrywając ją kołdrą.



  Od kilkunastu minut przyglądał się jej twarzy jak śpi. Sam prawie nie zmrużył oka wiercąc się na łóżku kilka godzin. Miał nadzieję, że Luca będzie dziś nocował w pokoju. Może przy nim , nie będzie myślał w kółko o jednym. Bo nie miał pojęcia jak długo jeszcze to wytrzyma.  Nie miał pojęcia co się z nim działo. Ale jej bliskość doprowadzała go do szału.
-Już nie śpisz?- zaczerwienił się gdy usłyszał jej głos. Przełknął ślinę i uśmiechnął się.
-Nie chciałem Cię obudzić.
Zaśmiała się. Jej śmiech zabrzmiał jednak jakoś smutno , wprost przerażająco.
-Zejdziesz ze mną na śniadanie?- podniósł się szybko, nie potrafiąc już dłużej wytrzymać jej bliskości.
-Nie chcę wpakować Cię w kłopoty, przecież...
-W nocy doszedłem do wniosku , że takie ukrywanie Cię nie ma sensu. Po co ryzykować, gdy mogę Ci tutaj po prostu wynająć pokój.
-Popieprzyło Cię?!- podniosła głos i spojrzała na niego z wyrzutem.
-Dwa, trzy dni . A potem sama zdecydujesz co dalej. Na razie jednak musisz dojść do siebie- zniknął za drzwiami łazienki, dokładnie w momencie gdy wylądowała na nich poduszka.


-Pójdziesz ze mną do domu?- spytała cicho , gdy oboje wyszli na korytarz. W czasie gdy brała prysznic, chłopak załatwił wszystkie formalności i oficjalnie była już hotelowym gościem.
-Odbiło Ci? Po jaką cholerę chcesz tam iść?- skoczek popukał się w czoło, dając jej do zrozumienia , że nie ma co na niego liczyć w tej kwestii.
-A myślisz jak długo mogę chodzić w tych samych ciuchach?- warknęła- przecież nic tutaj nie mam.
-I sądzisz , że tam coś nadaje się do użytku?
-Nie wiem. Dlatego muszę to sprawdzić. Z Tobą lub bez Ciebie.
-Serio? Nie możemy zwyczajnie podejść do sklepu i kupić potrzebnych rzeczy?
-Nie, nie możemy. Zwyczajnie mnie na to nie stać - prychnęła coraz mocniej zirytowana. Wchodząc do hotelowej restauracji.
-Tina, po prostu pójdziemy do sklepu. Weźmiesz co Ci jest potrzebne , a ja za to zapłacę. To nie jest dla mnie problem.
-A nie pomyślałeś , że dla mnie jest?- zatrzymała się gwałtownie, patrząc na niego z wściekłością- wystarczy, że płacisz już za ten pieprzony hotel.
Rozglądnęła się z niepokojem, gdy doszło do niej , że prawie wrzeszczy. Zawstydziła się i słabo uśmiechnęła się do chłopaka.
-Przepraszam Philipp. Nie chciałam być niemiła. Ja po prostu nie chcę , żebyś wydawał na mnie pieniądze. Wystarczająco dużo dla mnie robisz. Dlatego proszę , pójdź tam ze mną. Nie wejdę do środka, jeśli będzie to niebezpieczne. Obiecuję - wspięła się na palce i pocałowała go w policzek. I była już pewna , że jej nie odmówi.
 





sobota, 19 października 2019

14



  -Nie chcę Cię poganiać. Ale od godziny wpatrujesz się w ten talerz. A z niego nic nie znika- Philipp szturchnął ją w ramię. Wyrywając z otępienia.
-Już kończę- westchnęła. I zamieszała widelcem po talerzu, nadal pełnym jedzenia.
-Kończysz?- prychnął lekko zirytowany- Ty nawet nie zaczęłaś.
-Możemy już iść?- odezwała się z nadzieją w głosie. Podniosła głowę. I spojrzała na chłopaka błagalnym wzrokiem.
-Tina!!!- podniósł głos. Po chwili jednak ściszył go i dodał już spokojniej- przecież nic nie zjadłaś.
-Nie mam teraz apetytu. Zjem później. Obiecuję- spróbowała się uśmiechnąć. Miała jednak wrażenie, że jej twarz wykrzywił jakiś dziwny grymas. Który na pewno nie był uśmiechem.
-Dopilnuję tego. Możesz być pewna - Philipp wstał i podał jej rękę. Tina chwyciła jego dłoń i podniosła się od stolika. Rozglądnęła się po restauracji. Która już zdążyła opustoszeć. Poczuła ukłucie zawodu, że Freitag już opuścił pomieszczenie. Otrząsnęła się jednak szybko. Zdając sobie sprawę z tego, że teraz jeszcze bardziej niż wcześniej. Nie ma prawa o nim myśleć. Szarpnęła się , gdy Philipp pociągnął ją w kierunku windy.
-Mówiłam już , że nie zamierzam zostać w hotelu- prychnęła.
-A czy ja Ci każę tu zostawać? - chłopak zaśmiał się i wepchnął ją do środka- posiedzisz dzisiaj trochę u mnie. Musisz odpocząć. I w końcu coś zjeść. Nic więcej. Nie zamierzam Cię tutaj trzymać na siłę. Nie bój się.
 Nie miała siły protestować. I chyba nawet jej się nie chciało. Perspektywa spędzenia następnych godzin w jego towarzystwie. Podobała jej się . Bez słowa więc podążyła za nim do pokoju.  Zatrzymała się jednak gwałtownie wpatrując się w jakiegoś chłopaka w środku. Widziała go już wcześniej. Siedział tutaj z Philippem rano gdy spała.
-Jestem Luca. A Ty zapewne jesteś Martina ?- chłopak podszedł do niej  z uśmiechem. Chciała odwzajemnić uśmiech. Zbyt dużo jednak z tego nie wyszło. Pokiwała głową, wchodząc niepewnie dalej. Usiadła na brzegu łóżka. Wpatrując się w podłogę.
-Lepiej będzie jak sobie pójdę- poderwała się nagle . Dopadła do drzwi zanim Philipp zdążył zareagować. Otwarła je i wyszła na korytarz. Ze swojej prawej strony nagle zauważyła Freitaga.  Przez chwilę miała wrażenie, że traci grunt pod nogami. Odetchnęła gdy zdała sobie sprawę z tego, że jej nie zauważył. Odwróciła się gwałtownie i z powrotem wpadła do pokoju.
-Mogę jednak chwilę zostać?- wydukała, znów siadając na łóżku. Philipp parsknął śmiechem. Siadając przy niej.
-Może trochę się prześpisz? Miałaś ciężki dzień- przytulił ją do siebie. Oparła głowę na jego ramieniu. Znów czuła łzy zbierające się jej  pod powiekami. Nie chciała się znów rozpłakać. Ale nie miała siły ich powstrzymywać. Szloch wstrząsnął jej ciałem. Nie potrafiła poradzić sobie ze swoim bólem i bezradnością. Z brakiem Dominika. Nawet ze śmiercią znienawidzonego ojca. Philipp mocniej przyciągnął ją do siebie. Łkała cicho wtulona w jego ramiona. Aż w końcu zasnęła. Całkowicie wykończona.



 -Co dalej? Co zamierzasz? - szepnął Luca. Gdy dziewczyna w końcu zasnęła. Philipp odsunął ją od siebie powoli i położył na łóżku. Poruszyła się nieznacznie. Zwijając się w kłębek. Ale nie obudziła się.
-Nie mam pojęcia- chłopak podniósł się i zajął miejsce koło kumpla - chciałem , żeby tu została dopóki trenujemy na miejscu.
-Wiesz , że to ryzykowne?
-Wiem. Ona i tak nie chce. Więc nie mogę jej tutaj trzymać wbrew jej woli. Wkurza mnie to , że nie potrafię jej pomóc- warknął wściekły sam na siebie - nie wiem co mam robić. Z jednej strony wydaje mi się, że najlepszym wyjściem dla nie byłby jednak ten dom dziecka. To tylko kilka miesięcy. Jakoś dałaby radę . Z drugiej, mnie samego przeraża ta perspektywa.
-Ale ona nie ma tak naprawdę innego wyjścia. Wiesz o tym?
-Wiem. Ale przecież nie zmuszę jej do tego- prychnął.
-Wiem, że wkurzy Cię to co powiem. Ale może jednak powinieneś porozmawiać z Richa...
-Po cholerę? - Philipp przerwał mu ze złością.
-Nie wiem. Może on coś wymyśli? Może zależy mu na niej?
-Daj spokój- Philipp zaśmiał się kpiąco - Freitagowi miałoby niby na kimś zależeć ? Ty sam nie wierzysz w to co mówisz.
-Może warto byłoby jednak spróbować?
-Nie będę z nim rozmawiał o Tinie - wycedził przez zaciśnięte zęby. I podniósł się z łóżka. Kończąc temat.




  W pokoju panował półmrok.  Tina otworzyła oczy , gwałtownie siadając na łóżku. Zamrugała kilka razy  , próbując przyzwyczaić oczy do ciemności. Z łóżka obok dobiegło ją pochrapywanie Luci. Na fotelu obok zauważyła Philippa. Spuściła nogi i założyła buty. Wstała i zrobiła kilka kroków w kierunku drzwi.
-Uciekasz ?- zatrzymała się w pół kroku, słysząc cichy głos Philippa. Zaklęła cicho i odwróciła się.
-Po prostu wychodzę- prychnęła. Ale wróciła się i usiadła na przeciw niego.
-Jasne - zaśmiał się kpiąco. Wstał , sprawdzając godzinę na wyświetlaczu telefonu- zanim Cię stąd wypuszczę . Zejdziemy coś zjeść.
Tina przewróciła oczami. Już chciała zaprotestować. Wykręcić się . Powiedzieć , że nie jest głodna. Ze zdziwieniem poczuła jednak , że jest.
-O tej godzinie?
-Hotelowa restauracja jest pewno zamknięta. Ale w klubie zapewne mają jakieś frytki i inne śmieci- zaśmiał się . Wyciągając ją na korytarz.



  Richard odetchnął z ulgą gdy zamknęły się drzwi za Severinem. Nie miał dziś najmniejszej ochoty schodzić do klubu. I był mu niezmiernie wdzięczny , że nawet go do tego nie namawiał.
 Położył się na łóżku. Z kolejnym już drinkiem w ręce. Bezmyślnie gapiąc się w ekran telewizora.  Po godzinie bezsensownego przerzucania kanałów. Odłożył pustą szklankę na nocny stolik. I przymknął oczy, nakrywając się kołdrą.
  Z niespokojnej drzemki wyrwał go irytujący  dzwonek telefonu. Zerknął na ekran. I bez zastanowienia odrzucił połączenie. Widząc na wyświetlaczu imię Wellingera.
  Prychnął coraz mocniej rozdrażniony. Gdy dźwięk powtórzył się kolejny raz. Pośpiesznie wyłączył telefon. Próbując zasnąć kolejny raz.

    Niestety. Sen chyba dzisiaj nie był mu pisany. Bo po kilku minutach rozległo się uporczywe walenie do drzwi. I nim zdążył zareagować , Wellinger stał już na przeciwko niego. Szczerząc się głupkowato.
-Jak nie odbieram, to chyba logiczne że nie mam ochoty z Tobą rozmawiać- warknął , siadając na łóżku.
-Daj spokój chyba nie jesteś wściekły za to przy obiedzie - Andreas nie wzruszony zajął miejsce na fotelu.
-Nie . Po prostu ...- Freitag przerwał. Wellinger był chyba ostatnią osobą , której chciałby się tłumaczyć. Ze swojego dziwnego stanu.
-To dlaczego nie ma Cię jeszcze z nami na dole? - kumpel zmrużył oczy . Rozglądając się z uwagą po pokoju. Jego wzrok zatrzymał się na  pustej butelce - odkąd to uwielbiasz samotne picie w pokoju hotelowym?
-Andreas naprawdę nie mam dzisiaj....
-A może ta mała zabroniła Ci z nami wychodzić?- Wellinger z trudem powstrzymywał śmiech.
-A co ja mam z nią wspólnego?- Richard usilnie starał się nad sobą panować.
-Nie wiem. Ty mi powiedz. W końcu to Ty zawsze pierwszy leciałeś do klubu. A tu nagle, pojawia się ta mała. A Ty grzeczniutko zamykasz się w pokoju - kumpel parsknął śmiechem.
-Ogarnij się Wellinger. Chyba nie sądzisz , że dałbym jakiejś małolacie sobą rządzić?
-Tak to wygląda - kumpel parsknął rozbawiony.
-Więc udowodnię Ci ,  że tak nie jest- Freitag podniósł się z łóżka. Kierując się w stronę łazienki. Aby się ogarnąć. Po kilku minutach oboje wchodzili już do hotelowego klubu.



   Zajęła miejsce w najciemniejszym kącie hotelowej dyskoteki. Wzrok miała wbity w podłogę. Nerwowo stukała palcami w blat stolika. Czekając na Philippa. Składającego zamówienie przy barze. Minęła doba odkąd była tu ostatnio. Odkąd wykrzyczała Philippowi, że chciałaby śmierci swojego ojca. Skrzywiła się . Minęło dopiero kilkanaście godzin. A jej słowa wykrzyczane w złości stały się faktem. Nie wiedziała czy ma się śmiać czy płakać. Targały nią sprzeczne uczucia.
 Uniosła lekko głowę. Gdy chłopak podsunął jej pod nos talerz frytek i hamburgera. Bardziej zainteresował ją jednak kufel piwa. Wyciągnęła rękę. Philipp był jednak szybszy.
-Najpierw zjedz- usiadł przy niej ze śmiechem. Prychnęła. Ale posłusznie zajęła się frytkami na swoim talerzu. Gdy zjadła połowę, chłopak podsunął jej piwo. Upiła kilka łyków. Równocześnie odsuwając od siebie talerz.
-Wystarczy - jęknęła. Opierając się wygodnie. Znów chwyciła do rąk piwo. W końcu rozglądnęła się dookoła.
-Powinnaś jeszcze...- Philipp nagle przerwał. Widząc jak grymas bólu wykrzywił twarz dziewczyny. Zmrużyła oczy ze złością. Jej palce zacisnęły się na kuflu. Podążył za jej wzrokiem. Ciekawy, co tak nagle wyprowadziło, ją z równowagi. Zacisnął szczękę , widząc w co,  albo raczej w kogo się wpatruje. Kilkanaście metrów dalej. Siedzieli jego starsi kumple w towarzystwie kilku dziewczyn. Dla niego normalny widok. Do którego przez tyle czasu zdążył się już przyzwyczaić.
   Prychnął pod nosem, przypominając sobie słowa przyjaciela. Kilka godzin temu. Żeby porozmawiał o Tinie z Freitagiem.  Jak dobrze, że tego nie zrobił. Tylko by się ośmieszył. Starszy kumpel już chyba nawet nie pamiętał. O istnieniu kogoś takiego jak Tina. Całkowicie oddając się pocałunkom. Jakiejś nowo poznanej blondynki.


  Tina czuła jak robi jej się niedobrze. Jak zjedzone przed chwilą frytki podchodzą jej do gardła. Jak żołądek skręca jej się w supeł. Jak ogarnia ją coraz większa złość.  Zacisnęła mocniej palce na kuflu piwa. Miała wrażenie , że szkło zaraz pęknie pod naporem jej palców. Upiła trochę. I z trzaskiem odłożyła kufel na stoliku. Ciągle wpatrywała się w stolik kilkanaście metrów dalej. Nie potrafiła przestać patrzeć w tamtym kierunku. Mimo, że tak bardzo nie chciała tego oglądać. Mimo , że widok z każdą sekundą coraz bardziej wyprowadzał ją z równowagi.

  Podniosła się gwałtownie. Jej nogi automatycznie skierowały się w tamtym kierunku. Philipp zerwał się od stolika i zrównał z nią krok. Chwycił jej dłoń. Na co nawet nie zwróciła uwagi.
  Nagle się zatrzymała , dosłownie kilka metrów od stolika niemieckiej kadry. Freitag znienacka  oderwał się od ust blondynki i spojrzał na nią. Ich spojrzenia skrzyżowały się na krótki moment. Z głośników zaczęła płynąć jakaś wolna piosenka. Tina odwróciła się w stronę Philippa, oplatając jego szyję rękami. Chłopak spojrzał na nią zaskoczony. Ale mimowolnie chwycił ją w pasie i przyciągnął do siebie.

  Tina czuła na sobie wzrok Freitaga. Który momentalnie przestał się interesować dziewczyną u swojego boku.  Skupiając całą swoją uwagę na scenie rozgrywającej się przed jego oczami. Znów czuł tą cholerną zazdrość odbierającą mu racjonalne myślenie. Zazdrość której nie powinien czuć. Której nie chciał czuć. A która z sekundy na sekundę robiła się coraz większa.
  Freitag zacisnął ręce w pięści . Wiedząc co za chwilę się wydarzy. Nie pomylił się. Choć błagał w myślach żeby tak było. Dziewczyna uniosła głowę, wpijając się w usta jego młodszego kumpla. Całowała go , tak jak jeszcze kilka godzin temu całowała jego. Zazdrość zamieniła się w złość.
 Blondynka z którą jeszcze przed chwilą, tak chętnie się całował, położyła rękę na jego ramieniu.  Strzepnął jej dłoń i podniósł się gwałtownie.


   Martina całkowicie nie panowała nad sobą. Nie kontrolowała tego co robi. I nie myślała o konsekwencjach. Widok chłopaka któremu w nocy oddała się bez reszty. Całującego inną, wstrząsnął nią . Mimo tego, że przecież Freitag niczego jej nie obiecywał. Że mogła się tego spodziewać od samego początku tej znajomości. Ale mimo tego, że to wszystko wiedziała. Widok Freitaga z inną bolał ją. Powodował tak nieznośny ból , że w jednej chwili przestała myśleć i działać racjonalnie.
 Zaczęła tańczyć z Philippem, chcąc zrobić na złość brunetowi. Chciała żeby był zazdrosny. Choć i tak była pewna, że nie będzie. Dlatego zupełnie bezsensu było to co robiła.
 Uniosła słabo głowę, wpatrując się Philipowi prosto w oczy. Zobaczyła w nich czułość i troskę. O nią. Patrzył na nią jakoś tak inaczej niż zwykle. Nie myśląc wiele złączyła ich usta w pocałunku. Chłopak jęknął zupełnie zaskoczony. Ale oddał pocałunek. Jeszcze mocniej ją do siebie przyciągając.
 Odsunęła się od niego równie gwałtownie. Jak gdyby wyczuła zbliżającego się Freitaga.
-Chodźmy stąd - pociągnęła ciągle zaskoczonego Philippa za rękę. Kątek oka widziała bruneta , dosłownie parę kroków od nich. Przyspieszyła. Chciała jak najszybciej stąd zniknąć. Z klubu, z hotelu. Z życia ich wszystkich.


Nie mam pojęcia czy ktoś tu jeszcze jest. Czy ktoś jeszcze czeka na kolejny rozdział. Ale postanowiłam go dodać. 
I chyba muszę się wytłumaczyć ze swojej nieobecności , zarówno tutaj jak i u Was. 
W maju w obudwu oczach stwierdzono u mnie zmiany jaskrowe , a że z jednym już wcześniej miałam problemy ( odwarstwienie siatkówki , pięć zabiegów itd) wystraszyłam się. Prawie całkowicie odstawiłam laptopa , nie chcąc nadwyrężać oczu. 
Ale jakoś tak ciągle mnie ciągnie do skończenia tej historii. Dlatego pomalutku postanowiłam wrocić. I chciałabym doprowadzić do końca to co zaczęłam.  Ale już na pewno nie w takim tempie jak wcześniej. I do Was też oczywiście postaram się zaglądać.