niedziela, 5 lipca 2020

35

 
   Minął już tydzień odkąd zniknęła z jego domu i z jego życia .Przez pierwsze dni był równocześnie rozżalony i wściekły za to co zrobiła. Choć tak naprawdę nie miał prawa się przecież na nią wściekać.  To on zawalił. To on przeleciał ta pannę. Na kilka chwil całkowicie zapominając o Martinie.
  Wiedział , że jej seks z Philipem. Ich wspólne zdjęcia.  To była tylko i  wyłącznie jej zemsta. Chciała żeby go  to zabolało. I udało jej się. 
   Po tym cholernym tygodniu bez niej mógł z pełnym przekonaniem stwierdzić to do czego nie potrafił się wcześniej przyznać. Kochał ją.  Niestety na takie stwierdzenia było już chyba zwyczajnie za późno.
  Teraz nadszedł ten czas , gdy wściekłość zamieniła się w przerażenie. Bał się o nią. Nie miał pojęcia gdzie mogła być. 

  Zaraz jak dostał te zdjęcia sprawdził garaż. W końcu to tam zostały zrobione .  Niestety miejsce było puste. A o ich pobycie tam świadczyły tylko porozrzucane butelki po winie.
  Następnie udał się do młodszego kumpla. Jego młodsza siostra z uśmiechem na ustach poinformowała go  , że nie ma pojęcia gdzie jest jej brat . 
Dzwonił do niego kilkukrotnie. Ale ani razu, nie doczekał się  głosu po drugiej stronie słuchawki. 

  Odpuścił nawet podróż do Japonii. I zawody rozgrywane w tamtejszej Hakubie.  I tak pewnie nie mógłby się na nich skupić.  Więc wielogodzinny lot nie miał dla niego sensu.  Wczoraj w końcu zdecydował się pojechać do Dominika. Chłopiec nie był przecież niczemu winny . I na pewno jak zawsze czekał na ich odwiedziny.  Freitag nie miał pojęcia czy Tina odwiedziła brata. I czy chłopiec ma w ogóle pojęcie o ich rozstaniu.

  Gdy tylko wszedł na teren posesji, Dominik wybiegł przed dom. Wieszając mu się na szyję. 
-A Tina ? - Freitag przełknął ślinę. Więc nie było jej tu. A chłopiec nie miał o niczym pojęcia.
-Pogadamy ? - rzucił i obaj przeszli na tyły domu.
- Nie jesteście już razem prawda ?- Dominik wbił w niego smutne spojrzenie .
-Pokłóciliśmy się- zaczął niepewnie.
-Dlaczego ?
-Zrobiłem coś głupiego Dominik  - to musiało wystarczyć. Przecież nie będzie opowiadał siedmiolatkowi takich szczegółów.
-Wyprowadziła się?- Richard widział,  że chłopiec usilnie stara się zapanować nad łzami. 
-Ale wróci. Nic się nie martw młody- potarmosił go za włosy. A Domi od razu się do niego przytulił.
-A jak nie ? Co wtedy będzie ze mną? 
-Nic się nie zmieniło . Zamieszkasz ze  mną. Z nami. Zrobię wszystko żeby tak się stało. Przysięgam.



-Mogę zająć panu chwilę ? - Richard wchodził już do auta. Gdy nagle wyrosła przed nim opiekunka małego. Kiwnął tylko głową i zbliżył się do kobiety- chciałam tylko spytać co z Martiną? Od ponad tygodnia nie pokazuje się u nas. Do tego dowiedziałam się , że również nie pojawia się w pracy. I nie ma z nią żadnego kontaktu.
-Martina nie czuje się najlepiej- skłamał bez mrugnięcia okiem.
-Jest aż tak źle , ze nie mogła wykonać krótkiego  telefonu do pracy? To nie będzie dobrze wygladać przed sądem panie Freitag.
Zmiął w ustach przekleństwo. Doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Nie musiała mu tego uświadamiać. 
-Obiecuje , że gdy Martina się lepiej poczuje na pewno się odezwie- rzucił - na razie jednak będę sam odwiedzać Dominika. 
-Na pewno wszystko u Was w porządku? - spojrzenie kobiety przeszywało go na wylot.
-Oczywiście.  Proszę wybaczyć,  ale spieszę się na trening. Sama pani rozumie. Do zobaczenia  - odczekał, aż kobieta zniknie za drzwiami i z westchnieniem ulgi odjechał.



   Wrzucił tylko torby do domu i nie zwracając uwagi na marudzenie matki  popędził w stronę hotelu. 
 W sobotni poranek zadzwonił do niego Jonas , zaniepokojony zniknięciem Tiny.  I od tamtej chwili nie potrafił się skupić na zawodach.  Zważając na to , że w drugiej lidze na pieniądze może liczyć tylko najlepsza szóstka zawodników.  Wracał z niczym. Ciągły strach o dziewczynę całkowicie wytrącił go  z równowagi i przez dwa dni ledwo mieścił się w trzydziestce. 


 Z duszą na ramieniu otworzył drzwi hotelowego pokoju i wszedł do środka.  Odetchnął z ulgą. Martina jak gdyby nigdy nic po prostu spała. 
-Już jestem- potrząsnął nią. Zmuszając do otwarcia oczu. 
-Naprawdę musisz mnie budzić? - warknęła. Patrząc na niego zamglonym wzrokiem.
-Piłaś?- wyczuł wyraźną woń alkoholu . A jej sukienka była tak wygnieciona jakby spędziła w niej ostatnie dni. W ogóle jej nie ściągając.
-Kurwa obudziłeś mnie tylko po to żeby marudzić?- szarpnęła się i odwróciła na drugi bok.
-Martwię się Tina. Dzwonił do mnie Jonas. Podobno nieźle zabalowałaś w piątek A potem zwyczajnie zniknęłaś, gdy wysłałaś go  szukać telefonu którego nawet nie masz.
-Miałam zwyczajnie dosyć jego marudzenia -wymruczała w poduszkę.
-Gdzie byłaś Tina? - chwycił ją za ramię. I zmusił żeby na niego spojrzała. 
-A gdzie miałam kurwa być? Tutaj. Zamknięta w tym cholernym hotelu.
-Tina...
-Czego znowu ? Co martwisz się,  że poszłam do Freitaga? Że pieprzyłam  się z nim cały weekend i wróciłam do Ciebie? Uspokoję Cię. Nie widziałam się z nim. I nie zamierzam. 
- Nie o to mi chodziło. 
-A więc? 
-Naprawdę się martwię. Wydaje mi się , że trochę przesadzasz z alkoholem Tina. 
-Wyluzuj Philipp- trochę złagodniała. Nie chciała się z nim pokłócić. Potrzebowała go.  A raczej jego kasy- jeśli tak bardzo Ci na tym zależy. To od jutra ani kropli alkoholu.
- Od jutra? -zmrużył oczy. 
-Dziś i tak wypiłam już jedno piwo -skłamała gładko- stęskniłam się za Tobą. Ty mam nadzieję za mną też? 
Zakończyła słodko. Równocześnie siadając o na jego kolanach. To wystarczyło. Żeby chłopak zapomniał o wszystkim. 
-Nawet nie wiesz jak bardzo Tinka - szepnął. 
- Jeszcze chwilę musisz potęsknić- wstała szybko śmiejąc się - pójdę pod prysznic. A Ty zajmij się zorganizowaniem jakiego dobrego wina.


   Zszedł do hotelowego baru zaopatrując się w dwie butelki wina. I szybko wrócił na górę. Z łazienki dochodził go jeszcze szum wody. Wiec położył się na łóżku i zapatrzył w okno.  Wyciągnął telefon czując jego wibracje. 
"Jutro trening z kadrą A" .Zaklął, czytając smsa od przyjaciela. Do tej pory udawało im się trenować  osobno. Jutro Freitag na pewno nie da mu spokoju. I obawiał się jak może skończyć się to spotkanie.
Drgnął czując jak Tina przy nim siada. I Richard od razu zszedł na dalszy plan. Dziewczyna była owinięta tylko  ręcznikiem i chyba nie miała najmniejszej ochoty na ubieranie się.
-Jak Ci poszło w ogóle? Warto było mnie tu zostawiać? -zainteresowała się zawodami. A może raczej tym ile kasy z nich przywiózł.
-Słabo Tina. Może w ten weekend będzie lepiej.
-Znów mnie zostawisz? - udała niezadowoloną i wydęła usta. Tym razem jej to jednak zbytnio nie przeszkadzało. Wiedziała gdzie spędzi weekend. I była pewna , że nie będzie tam musiała słuchać marudzenia o rzekomym  nadużywaniu alkoholu przez nią.
-Wiesz , że...
- Tak , tak. Wiem , że musisz. Masz to wino? - zmieniła temat rozglądając się.  Wstał i rozlał wino do lampek. Podał jej jedną. Ale zignorowała go i chwyciła do rąk butelkę. Zrobiła kilka łyków i oparła się o ścianę. 
-Wiec mówisz,  że za mną tęskniłeś?- przyciągnęła go do siebie  i złączyła ich usta w pocałunku. 
-Mhm - mruknął tylko  nie odrywając się od jej ust. 




      Od kilku minut siedział z Lucą przed szatnią.  I z rosnącym zdenerwowaniem wpatrywał się w samochody podjeżdżające na skocznie.  Nie miał najmniejszej ochoty spotkać się z Freitagiem. 
Do tego znów nie czuł się zbyt dobrze. Bo wczorajszy wieczór nie skończył się tylko na dwóch butelkach wina. Po szybkim seksie. Tina postanowiła wyciągnąć go do hotelowego baru. I tak naprawdę nie miał nawet pojęcia o której i jak wrócili do pokoju. 
-Wszystko w porządku Philipp?- uniósł lekko głowę unikając wzroku przyjaciela. 
-Nigdy nie było lepiej.
-Z Tiną ok?
-Mhm - mruknął naciagając kaptur na głowę. Sierpniowe słońce raziło go  po oczach. Jedyne na co miał ochotę to zniknąć stad i walnąć się do łóżka. 
 Na samą myśl o oddaniu dziś jakiegokolwiek skoku, żołądek podchodził mu do gardła. 
- Freitag tu idzie - usłyszał szept kumpla. Zaklął głośno. Wstał powoli zaciskając pięści.  Był tak słaby , że cios starszego kumpla prawie powalił go  na kolana. 
-Gdzie ona kurwa jest?
-Kto ? - rzucił cynicznie, prostując się. I tylko szybka reakcja Karla uratowała go przed kolejnym uderzeniem.
-Werner się zbliża.Wyluzujcie.
-W dupie to mam. Gdzie ona kurwa jest? - Freitag był wściekły. Niezbyt interesował go teraz Werner, a nawet to, że za bójkę może wylecieć z kadry. Szarpnął się, próbując wyrwać Karlowi. Przyjaciel trzymał go jednak mocno.
- Nie sądzisz,  że gdyby Tina chciała żebyś to wiedział skontaktowałaby się z Tobą?
-A Ty  nie sądzisz,  że gdyby chciała być z Tobą to wybrałaby Cię od początku? Jesteś jej tylko potrzebny do zemszczenia się na mnie. Nic więcej. 
-Dopóki mogę ją mieć w łóżku kilka razy dziennie, nie przeszkadza ...- nie dokończył. Pięść Freitaga kolejny raz wylądowała na jego szczęce i nawet Karl nie zdołał mu w tym przeszkodzić.



    W piątkowy wieczór Martina miała już serdecznie dosyć Philippa i siedzenia w tym cholernym pokoju.
Do tego  od kilku dni nie wzięła do ust ani kropli alkoholu. I natłok myśli o brunecie jeszcze mocniej ją dobijał.  Nie reagowała na próby nawiązania jakiejkolwiek rozmowy przez chłopaka. A na każdy jego bliższy kontakt wybuchała nagłym płaczem,  byleby tylko dal jej spokój. 
  Nie interesowało ją zbytnio , to czy chłopak się obrazi. Myślała tylko o Freitagu i czymkolwiek do wyrzucenia go ze swojej głowy.

 Odetchnęła z nieukrywana ulgą gdy  chłopak w końcu zniknął za drzwiami. I ubrała się z prędkością błyskawicy. 
 Już po chwili kluczyła uliczkami Oberstdorfu , próbując przypomnieć sobie drogę do domu Chrisa. I równocześnie starając się nie wpaść na nikogo znajomego. 
  Uśmiechnęła się stając w końcu pod piętrowym budynkiem. I drżącą ręką nacisnęła dzwonek, modląc się w myślach żeby mężczyzna był w domu. Ze złością walnęła pięścią w drzwi. Gdy nikt nie otworzył. Nie pozostało jej nic innego jak pójście do Jonasa. Miała nadzieję,  że przynajmniej on nie będzie marudził. 

  
   Wymusiła ma twarzy najbardziej niewinny uśmiech i zapukała do drzwi przyjaciela. 
-Przepraszam , że wtedy zniknęłam obiecuję już nigdy więcej tego nie zrobię. Tylko proszę dotrzymaj mi dziś towarzystwa bo sama zwariuję- rzuciła na jednym wdechu gdy tylko otworzył.
-  Przychodzisz tutaj po tygodniu jak gdyby nigdy nic i chcesz żebym wyszedł z Tobą na piwo ? - warknął zdenerwowany.
-No przepraszam. Serio. Nie wiem co mi wtedy odwaliło. 
-Gdzie wtedy zniknęłaś Tina? Bo nigdy nie uwierzę, że poszłaś grzecznie spać do hotelu.
-Akurat przechodziła Lucie i...
-Lucie? Piętnastolatka sama w środku nocy? Karl urwałby jej głowę- zaśmiał się kpiąco - może Philipp wierzy w te Twoje bajki. Ja nie. Gdzie kurwa poszłaś i z kim?
-Nie wracajmy do tego Jonas. Po prostu wyjdź ze  mną dzisiaj i nie marudź.
-Góra dwa piwa . I nie spuszczam Cię dzisiaj z oczu. Nawet do kibla za Tobą pójdę. Zrozumiałaś?
-Tak jest - zaśmiała się. Była pewna , że w końcu jej ulegnie.


-Kurwa Tina.  Obiecałaś coś- Jonas był wściekły. Zupełnie nie wiedziała dlaczego. Przecież nie robiła nic złego. Po prostu dobrze się bawiła. 
-Miałeś nie marudzić- mrugnęła do niego i uniosła do ust drinka.
-A Ty miałaś wypić góra dwa piwa.
-Przecież wypiłam tylko dwa -zachichotała i chwyciła go za rękę- chodź tańczyć,  nie chce mi się tak siedzieć na dupie.
-Dwa piwa i nic więcej- wściekły wyrwał dłoń. Nie miał ochoty szaleć z nią na parkiecie. Najchętniej poszedłby już do domu. Ale nie mógł jej tutaj zostawić.
- Nie wspomniałeś nic o drinkach - zaśmiała się. Znów chwyciła szklankę do rąk, opróżniając ją. Pomachała mu nią przed nosem i uśmiechnęła się -skoczysz po następne?
- Nie mam więcej kasy -wycedził przez zaciśnięte zęby. 
-Trzymaj.  Jak się skończy załatwię coś- wyciągnęła z kieszeni dwadzieścia euro. Prychnął , ale posłusznie wstał od stolika. Wiedział,  że i tak załatwi sobie alkohol. Zdecydowanie wolał żeby piła z nim. 


-Karl naprawdę nie mam nastroju- Freitag przewrócił oczami , słysząc propozycję przyjaciela. Stali z Andreasem w jego drzwiach i usilnie próbowali wyciągnąć go  na piwo. 
-Nie możesz ciągle siedzieć w domu. Rozumiem,  że lubiłeś tą małą . Ale przecież na niej świat się nie kończy- Wellinger znudzony  wtrącił się do rozmowy. 
-Odpieprz się Andreas.
-Serio Cię powaliło. Dziewczyna od razu o Tobie zapomniała. Nieźle bawi się z Raimundem. A Ty zamierzasz na stałe zamknąć się w czterech ścianach? 
  Zacisnął dłonie w pięści. Po słowach kumpla. Może Wellinger naprawdę miał rację? Od dwóch tygodni wychodził tylko na trening i do Dominika. Siedział na dupie. Jakby miał nadzieję,  że ona nagle stanie w jego drzwiach. Może naprawdę czas z tym skończyć?  
-Dajcie mi pięć minut - rzucił w końcu zrezygnowany. 


  W piątkowy wieczór lokalny klub tętnił życiem. Z niemałym trudem przecisnęli się przez pełny parkiet. I znaleźli wolny stolik. 
-Naprawdę nie mogliśmy iść do zwykłej knajpy na piwo ? - prychnął z irytowany zajmując miejsce. 
-Wyluzuj, napij się i rozglądnij - zaśmiał się Andreas - Martina nie była jedyną laską na ziemi wartą uwagi.
  Nie odpowiedział. Pociągnął spory łyk piwa. Rozglądając po otoczeniu. Przez moment wydawało mu się , ze ją widzi. Szczupła dziewczyna w czarnej sukience. Roześmiana twarz. Czarne długie włosy. Zacisnął mocniej palce na kuflu piwa. 
-Ducha zobaczyłeś ? -szturchnął go Karl. 
-Wydawało mi się ..- przerwał. Jeszcze raz spojrzał w tamtym kierunku. Dziewczyna zniknęła gdzieś w tłumie ludzi na parkiecie. Westchnął tylko. I zajął się piciem piwa.



-Wygląda zupełnie jak Tina - serce zabiło mu mocniej po słowach Karla. Uniósł głowę , patrząc w kierunku wskazywanym przez kumpla.
-Bo to jest ona. Ciekawe czy Philipp zdaje sobie sprawę z tego co ona robi, gdy on wyjeżdża - parsknął Andreas, zreflektował się jednak  szybko i dodał - przepraszam Richi. 
  Freitag zacisnął dłonie w pięści. Wpatrując się w brunetkę. Nie mógł uwierzyć, że  dziewczyna przed jego oczami jest Tiną. To nie było możliwe. Ona nigdy się tak nie zachowywała. 
  Tańczyła z jakimś facetem , wyzywająco kręcąc tyłkiem. Jego ręce sunęły po jej ciele. Gdy gość zacisnął dłonie na jej piersiach , nie wytrzymał. Miał wrażenie , ze ona wie , ze tu jest i specjalnie go prowokuje. Wstał gwałtownie. Wywracając stojące przed nim piwo. Szybkim krokiem zbliżył się do dziewczyny. I szarpnął ją za rękę. Przy widocznym niezadowoleniu tańczącego z nią faceta,  wyciągnął ja przed lokal.
-Dobrze się bawisz ? - wycedził przez zaciśnięte zęby. 
-Nie narzekam -zaśmiała się. Nie poznawał jej . To nie była jego Tina.
-Czemu to robisz? Czemu kręcisz tyłkiem przed jakimiś obcym facetem i dajesz się obmacywać?
- Mogę robić co chce Freitag. Nikt już nie może mi zabronić- zmrużyła oczy wpatrując się w niego. Była nieźle wstawiona . I ta dyskusja nie miała sensu.
-A Philipp?- prychnął. 
-Philipp?- zachichotała- spędzamy ze sobą miło czas w łóżku , ale nic więcej.
-On myśli inaczej. Sądzi że jesteście razem.
-Ja też kiedyś myślałam, że z kimś jestem. A ten ktoś wolał pieprzyć się z inną- wycedziła. Przestała się śmiać. Była wściekła. 
-Przepraszam Tina. Naprawdę nie wiem jak to się stało.
- Serio ? Nie wiesz ? Mam Ci wytłumaczyć jak to się robi? A może wolałbyś żebym Ci pokazała? -warknęła.
-Porozmawiajmy na spokojnie Tina - zbliżył się do niej. Tak bardzo potrzebował jej bliskości.
-Zanim mnie przelecisz czy po ? -zakpiła. Odwróciła się na pięcie,  chcąc wrócić do środka. 
-Nie wrócisz tam. Nigdy się na to nie zgodzę - chwycił ją za rękę. Zachwiała się , wpadając na niego.
-Nie masz prawa- wycedziła, próbując się wyrwać.
-Ale mam zdecydowanie więcej siły - pociągnął ją w kierunku ulicy. Mogła się szarpać i prychać i tak nie miał zamiaru jej puścić. 
-Miałeś kurwa nie spuszczać mnie z oka !- szarpnęła się kolejny raz, wrzeszcząc do kogoś za jego plecami. Zatrzymał się na moment. I odwrócił w tamtym kierunku. 
-Nie spuszczałem Tina- Jonas zrównał z nimi krok. 
-To zrób coś do cholery. Niech ten dupek mnie puści - Freitag zmiął w ustach przekleństwo. Nie poluzował jednak uścisku.
-Sadzę , że jemu nawet bardziej niż mnie zależy żebyś nie wpakowała się w jakieś bagno. Więc chwilowo niech on się Tobą  zajmie . Ja na dziś mam dosyć  - odburknął Jonas i skręcił w uliczkę prowadząca do jego domu.
  Tina znów się szarpnęła, gdy zorientowała się , gdzie brunet  ją prowadzi. Nie miała najmniejszego zamiaru iść z nim do domu.
-Puść. Nie pójdę z Tobą. Nie chcę. Rozumiesz kurwa ? !
-Rozumiem. Ale Twój kumpel ma rację. Nie pozwolę Ci  wpakować się w jakieś bagno. 
- Nie masz na to żadnego wpływu. Żadnego kurwa. Może dziś mnie upilnujesz. Jutro nie będziesz miał jednak takiej szansy- zaśmiała się kpiąco. Zaklął bo miała cholerną rację. Nie zamknie jej przecież w swoim domu. 
 Otworzył drzwi domu i wprost wepchnął ją do środka. Dokładnie zamykając je z powrotem.
-Idź pod prysznic . Dobrze Ci to zrobi- rzucił. Dziewczyna prychnęła. Ale posłusznie pomaszerowała na górę, lekko się zataczając.

 Westchnął i poszedł za nią. Rozścielił  łóżko w jej dawnym pokoju. Usiadł i schował twarz w dłoniach. Nie miał zielonego pojęcia co dalej. Bał się  , że gdy Tina tylko stąd wyjdzie. Zrobi coś głupiego. Tym bardziej , że do poniedziałku Philipp był na zawodach. Była skazana tylko na siebie. I na swoje głupie pomysły. Nie wiedział jak temu zaradzić. Naprawdę tysiąc razy bardziej wolałby żeby była teraz z Raimundem. On przynajmniej w jakimś małym stopniu potrafił nad nią zapanować.
  Drgnął gdy poczuł,  że nie jest sam. Martina stała w drzwiach , owinięta w ręcznik i przyglądała  mu się z pod przymkniętych powiek. 
- Mam tu jeszcze coś swojego czy pozbyłeś się już wszystkiego razem ze mną  ?- warknęła zmieszana , gdy zauważył jej wzrok. 
-Niczego nie ruszyłem Tina. Wszytko jest tak jak było. 
 Prychnęła tylko pod nosem. I podeszła do szafki. Wygrzebała bieliznę , koszulkę i luźne spodenki. Kompletnie nie zwracając na niego uwagi. Zsunęła z siebie ręcznik ,powoli ubrała majtki i zapięła stanik.
 Wyczuła jego wzrok i odwróciła  się w jego stronę .Upuściła  resztę rzeczy na podłogę. Uśmiechnęła  się i stanęła przed nim.
-Była ładniejsza? Zgrabniejsza ?- wycedziła.
-Tina..
-Może lepiej się pieprzyła co ? -przerwała mu. Zacisnął zęby. Dyskusja z nią dzisiaj nie miała  żadnego sensu.  Zrobiła jeszcze jeden krok w jego stronę. Nie przestawała się  uśmiechać. Nie był to jednak uśmiech który znał. Usiadła okrakiem na jego kolanach. Wstrzymał oddech . Była tak blisko. Na wyciągnięcie ręki. Mimowolnie zacisnął dłonie na jej pasie. 
- Nie potrafisz odpowiedzieć ?- szepnęła mu do ucha. Poczuł przyjemny dreszcz, gdy zaczęła przesuwać po nim językiem-  a może po prostu zapomniałeś jak to jest pieprzyc się ze mną?
- Nie zapom.....- przerwał, jej ręka zgrabnie rozpięła pasek jego spodni. Zaczepiła palcami o jego bokserki , wsuwając dłoń pod materiał. Jęknął. Drugą ręka złapała za brzeg jego koszulki. I pociągnęła ją do góry. Pochyliła się i zaczęła całować jego klatkę piersiową. Szybko odpiął jej stanik i drażnił  opuszkami palców jej piersi.  Położył się, ciągnąc ją za sobą. Jęknęła gdy zaczepił palcem o jej majtki . I szybko się ich pozbył.
-Richi- wyszeptała. Niecierpliwie poruszając biodrami. Uniósł się , zsuwając z  siebie spodnie wraz z bokserkami . Nie tak to miało się dziś skończyć, przemknęło mu przez myśl. Zanim całkowicie stracił głowę w jej ramionach. 












niedziela, 14 czerwca 2020

34



-Zostaniesz na noc ? - Tina zachichotała kończąc kolejne piwo w hotelowym barze. Wcześniej dość skutecznie przekonała go  , że dwuosobowy pokój będzie lepszy niż pojedynka. W końcu przecież w dwójkę będą spędzać w nim dużo czasu. 
   Teraz chciał jej odmówić. Wiedział , że kolejna noc poza domem to nie jest dobry pomysł. Do tego powinien jutro rano stawić się na skoczni. Z czym już teraz wiedział będzie miał  problem. Bo ilość alkoholu w jego krwi. Wskazywała,  że jutrzejszy poranek będzie okropny. 
  Tina od razu wyczuła jego wahanie.  A nie miała najmniejszej ochoty zostawać sama. Ujęła jego dłoń i położyła na swoim udzie.  Mimowolnie przesunął ją wyżej. Wsuwając ją pod cienki materiał sukienki. Rozsunęła lekko nogi. I nachyliła się w stronę chłopaka.
-Chyba nie zostawisz mnie samej?- szepnęła. Odetchnął głęboko. I dokończył piwo. 
-Nawet nie miałem takiego zamiaru - skłamał i pociągnął ją za rękę,  w stronę wyjścia z hotelowego baru.


     Niewiele pamiętała z kolejnych dni. Wszystkie praktycznie zaczynała i kończyła tak samo. Większość dnia przesypiała czekając, aż Philipp wróci z treningu. A każdy wieczór kończył się w łóżku z Philippem. Po uprzednim upiciu się.  Czy to w barze czy w hotelowym pokoju. 
   Philipp miał trochę gorzej. Codziennie rano , musiał zwlec się z łóżka i zjawić  na skoczni. Często szedł tam czując ,  że jeszcze nie wytrzeźwiał. Każdego dnia obiecywał sobie , że to już ostatni raz. Że jak tylko wróci porozmawia z Tina. I skończą z codziennym piciem. Wiedział , że długo tak nie wytrzyma. Luca już patrzył na niego podejrzliwym wzrokiem. I kwestią czasu było, gdy trener w końcu wyczuje od niego alkohol.  A wtedy nie będzie miał już czego szukać w kadrze. 
  Niestety,  mimo obietnic. Każdy dzień i tak kończył się tak samo. Nie potrafił jej odmówić. Był w stanie zrobić dla niej wszystko. I poświęcić wszystko. Wystarczyło,  że zaczęła go całować. A zupełnie tracił głowę. Czasem wydawało mu się,  że dziewczyna doskonale zdaje sobie  z tego sprawę. I go wykorzystuje. 
  Ale starczyło ,  że spojrzał na nią. I był pewny , że to niemożliwe. Ona nie byłaby po prostu  do tego zdolna. Nie potrafiłaby nikogo wykorzystać. To ona była pokrzywdzona.  A on nie miał prawa nawet myśleć w ten sposób.

 

     Dzisiaj wrócił z treningu z solidnym postanowieniem, że tę noc spędzi w domu. Musiał się w końcu pojawić w nim na dłużej. Bo jeszcze chwila , a matka zwyczajnie się go wyrzeknie i po prostu wymelduje. Do tego jutro wieczorem musiał wyjechać na zawody.  Nie miał pojęcia jak zostawi ją tutaj samą na cały weekend.
   Wszedł do pokoju, uśmiechając się. Dziewczyna jeszcze spała . Jego bluza była jedyną rzeczą którą miała na sobie. I przez myśl od razu mu przeszło . Jak ciężkie będzie zostawienie jej tu samej. 
 Usiadł przy niej. Poruszyła się lekko, ale nawet nie otworzyła oczu. Przy łóżku dostrzegł opróżnioną butelkę po winie. Zmarszczył nos. Był pewny,  że gdy wychodził nie było jej tutaj. 
  Zaczynał się o nią martwić. To , że codziennie wieczorami upijali się razem to jedno. Ale to , że dziewczyna od rana piła sama w hotelowym pokoju. Nie wróżyło niczego dobrego. Musiał z nią o tym  porozmawiać. 
  -Wróciłeś- drgnął słysząc jej głos. Spojrzał na nią. Uśmiechała się do niego figlarnie- brakowało mi Ciebie.
  Odetchnął głęboko. Jeśli chciał dzisiejszą noc spędzić w domu. Nie mógł dać się jej wciągnąć do łóżka. Niestety łatwiej było o tym pomyśleć niż to zrobić. 
Ręka dziewczyny już lawirowała przy jego pasku. Jednym ruchem rozpięła jego rozporek. I od razu usiadła mu na kolanach. 
-Tina musimy pogadać- jęknął próbując skupić swoje myśli na czymś innym.
-Mhm - mruknęła zaczynając go całować. 
-Tina... - przerwał. Wpatrując się jak pozbywa się bluzy. Wolno poruszyła biodrami. Jego oddech od razu przyspieszył. 
-Nadal chcesz rozmawiać? - zachichotała. Nie chciał. Rozmowa zeszła na drugi plan. A pójście do domu już nie było takie ważne.



-Naprawdę zostawiasz mnie tutaj samą? - wydęła usta jak obrażona pięciolatka. 
-Muszę Tina - podniósł głowę,  sprawdzając godzinę na wyświetlaczu telefonu. Z jego wczorajszego postanowienia nic nie wyszło. I kolejną noc spędził w ramionach dziewczyny. Opróżniając wcześniej kilka butelek piwa. 
-Ale ja nie chcę zostawać tu sama - jęknęła. 
-Potrzebujemy kasy Tina. Muszę startować. 
-Wiem. Ale boję się , że nie dam sobie rady. Jak tylko zostaję sama, zaczynam myśleć. I to tak cholernie boli Philipp- wyznała szczerze. W jej oczach zaszkliły się łzy. Nie mógł na to patrzeć. Nie chciał jej tu zostawiać. Ale naprawdę nie miał wyjścia.
-Może zadzwoń do Jonasa? -zaproponował słabo.
-Naprawdę musisz ?- podniosła się , rozglądając się.  Niestety w pokoju nie było ani kropli alkoholu. Wczoraj wieczorem wypili wszystko co było.
-Wiesz , że tak - przytulił ją. Wsunął rękę pod jej bluzę. Licząc na szybki seks przed wyjazdem. Dziewczyna jednak spięła się  i szybko odsunęła.
- Zostaw- prychnęła. 
- Nie złość się Tina.
- Nie złoszczę , bo prostu nie mam ochoty  teraz się z Tobą pieprzyć - warknęła. Podniosła się i zniknęła za drzwiami łazienki. Trzaskając drzwiami. 




     Leżała na łóżku wpatrując się w sufit. Philipp wyjechał niedawno na zawody. A ją znów ogarniało przygnębienie. Nie miała pojęcia jak przetrwa sama do poniedziałku. Chyba faktycznie najlepszą opcją będzie po prostu pójście do Jonasa. 
Zwlekła się z łóżka i przez kilkanaście minut próbowała doprowadzić się do porządku.  Jak już miała wyjść poza mury tego cholernego hotelu. Postanowiła zająć się też zdobyciem pieniędzy. 
 Doskonale zdawała sobie sprawę z tego , że Philipp długo nie będzie mógł jej utrzymywać. O płaceniu za nocleg nie wspominając. Nie miała pojęcia ile chłopak ma jeszcze kasy, była jednak pewna , że na długo im nie wystarczy.




-Idziemy. Potrzebuję kasy - rzuciła tylko, wchodząc do mieszkania przyjaciela. I sadowiąc się na jego kanapie. 
-Też się cieszę , że wpadłaś Tina - zakpił , zajmując miejsce przy niej. 
- Rusz się Jonas- przewróciła oczami ze złością- naprawdę potrzebuję pieniędzy.
- Freitag Ci już nie daje?
Na samą myśl o skoczku , poczuła ścisk żołądka. Zacisnęła ręce w pięści. Starając się nie rozpłakać. Jonas nic nie wiedział. Nie kontaktowała się z nim. I nie przewidziała tego , że będzie musiała o nim rozmawiać. 
- Nie jesteśmy już razem - wydukała , spuszczając głowę.
- Co Ty pieprzysz Martina ?
- Nie chcę o tym rozmawiać. Freitag to przeszłość. I po prostu nie wracajmy do tego.
-Ale..
-Czego nie rozumiesz Jonas? 
-Byłaś z nim szczęśliwa Tina. 
-Widocznie on nie był. Koniec tematu Jonas.
-A Dominik ? Wie o tym?  Przecież za parę miesięcy miał z Wami zamieszkać. Będzie załamany. Przecież on uwielbia Freitaga. Co teraz?
- Nie wiem!!! Widocznie Freitag nie pomyślał o tym jak pieprzył się z inną. To tylko dowodzi temu , że nigdy mu na nas nie zależało.
- Cholernie mi przykro Tina.
-A mnie nie! W końcu przejrzałam na oczy. To powinno nastąpić już dawno temu- warknęła. Całą sobą powstrzymywała się, żeby nie wybuchnąć płaczem.
-Gdzie teraz mieszkasz ? Wróciłaś do garażu?
-Philipp wynajął mi pokój. Tylko nie wiem na jak długo starczy mu kasy. Dlatego przestań pieprzyć i po prostu się rusz.
Była trzeźwa i coraz mocniej zirytowana. Z każdą kolejną minutą coraz więcej wspomnień wdzierało się jej do głowy. Powodując coraz większy ból. Który mogła zagłuszyć tylko alkoholem.


 -Wystarczy Tina - Jonas chwycił ja za rękę wyciągając z klubu. Dziewczyna piła już kolejne piwo i coraz mniej kontaktowała ze światem. Miał nadzieję że chłodne powietrze dobrze jej zrobi. Bo nie znał nawet nazwy hotelu do którego mógłby ją odprowadzić.
- Nie skończyłam jeszcze- wycedziła , próbując zaciągnąć go  z powrotem do środka. W jej stanie miał jednak nad nią niepodważalną przewagę.
-Na dzisiaj skończyłaś . Czas iść spać- warknął tylko sadzając ją na pobliskiej ławce. 
-Chyba zostawiłam w środku telefon- uniosła słabo głowę , wpatrując się w chłopaka- pójdziesz poszukać?
-Nawet nie próbuj się stąd ruszyć- rzucił tylko,  zostawiając ją samą.
   Tina tylko na to czekała. Nie miała zamiaru wracać do hotelu i iść spać . Co to, to nie. Sen był ostatnią rzeczą o której teraz myślała. Miała ochotę się bawić. A Jonas na pewno jej w tym nie przeszkodzi. 
   Wstała i zrobiła kilka kroków. W głowie jej wirowało. Nie potrafiła utrzymać równowagi. Potknęła się. I gdyby nie czyjeś ramiona. Zaliczyłaby ciężkie spotkanie z chodnikiem.
-Dziś przesadziłaś na pewno - uniosła głowę wpatrując się w mężczyznę. 
-Dziś mam ochotę się bawić- zachichotała- tylko przyjaciel mi przeszkadza. Spławiłam go na chwilę. Ale za pewne zaraz wróci.
-Mam pomóc Ci stąd zniknąć? - objął ją w pasie, przyciągając do siebie. Nie zareagowała. Najważniejsze było to , że Jonas nie przeszkodzi jej w zabawie. 



 Uniosła głowę,  zastanawiając się gdzie się znajduje.  Nie potrafiła sobie zbyt wiele przypomnieć z wczorajszej nocy. Pamiętała tylko , że wyszła z Jonasem do klubu. Trochę wypiła i nagle znalazła się w jakimś obcym pokoju. Usiadła , ignorując coraz mocniej pulsujący ból głowy.  Rozglądnęła się w poszukiwaniu swoich ciuchów.  Nie miała pojęcia dlaczego jest w samej bieliźnie. 
   Wciągnęła na siebie sukienkę leżąca na podłodze i wstała. Wciąż kręciło jej się w głowie.  Alkoholu musiało być chyba więcej niż przypuszczała.
Wystraszona wyszła na korytarz ciągle się rozglądając. Z dołu dobiegały ją jakieś dźwięki i kuszący zapach kawy.  Podążyła wiec w tamtym kierunku.
-Księżniczka się  w końcu wyspała?- stanęła jak wryta wpatrując się w Chrisa. Co ona do diabła robiła w jego domu.
- Co ja.. skąd... 
-Nic nie pamiętasz? -mężczyzna zaśmiał się gdy próbowała skleić jakieś sensowne pytanie. Pokręciła tylko głową. Siadając przy stole. Chęć napicia się kawy, na razie zwyciężyła  z lekkim strachem.
-Miałaś ochotę się zabawić . Tylko przeszkadzał Ci kumpel. Więc pomogłem Ci go zgubić - znów  się  zaśmiał widząc  jej minę.
Tinę ogarnęło nagłe  przerażenie . Zabawić ? Czy ona? Z nim? 
-Widzę , że słowo  zabawić lekko Cię  przeraziło. Spieszę  z wyjaśnieniem . Przeprowadziłem  Cię  do mnie. By nic głupiego  nie wpadło  Ci do głowy . Wypiłaś  butelkę  wina i zwyczajnie urwał Ci się film. Spałem w pokoju obok. 
Odetchnęła z ulgą . Słysząc  wyjaśnienia . To musiało jej wystarczyć. Musiała w to wierzyć. 

   Przyjrzała mu się dokładnie. Miał chyba koło trzydziestki. Może rok , dwa więcej. Wysoki i nieźle zbudowany. Mogłaby nawet stwierdzić że jest przystojny. W ogóle nie pasował do gości którzy wiecznie kręcili się w domu jej ojca. 
   Drażnił ją jednak sposób w jaki na nią patrzył. Jakby rozbierał ją wzrokiem.
-Dziękuję .  I przepraszam za kłopot - jęknęła chwytając do rąk kubek z gorącą kawa. Upiła łapczywie parząc sobie język. Nie zwracała na to uwagi. Potrzebowała tej kawy,  by zniknął ten cholerny ból głowy.
-Masz wrażenie ,  że rozsadzi Ci głowę? - mężczyzna zaśmiał się otwierając lodówkę- to pomoże szybciej niż kawa.
Zmrużyła oczy wpatrując się w butelkę wódki.  Wahała się. Nie była pewna czy to dobry pomysł.
-Chyba jest trochę za wcześnie- jęknęła. 
-Spojrzałaś na zegarek? Dochodzi siedemnasta. Czysta czy z wolisz jednak drinka ?
-Czysta - uległa. Odsuwając na bok kubek z niedopitą kawa.



-Muszę iść do pracy - uniosła powieki słysząc jego głos. Znów czuła jak ból rozsadza jej czaszkę. Nie kontaktowała jeszcze. Do jakiej pracy? Ona o swojej zapomniała w momencie opuszczenia domu Freitaga. 
- Obudź się księżniczko- znów ten głos. Jęknęła i uniosła głowę. 
- Do jakiej kurwa pracy? Jest niedziela- doskonale pamiętała  sobotnie popołudnie . Gdy zaproponował  jej alkohol w kuchni po przebudzeniu .
-Poniedziałek księżniczko  - zaśmiał się. Usiadła gwałtownie. Jak? Kiedy? Przecież dziś  wróci  Philipp - znowu masz pustkę w głowie? 
- Nie mam pojęcia co się ze  mną dzieje- jęknęła. 
- Ja też nie maleńka. Ale nie przeszkadza mi to zbytnio - zaśmiał się. Jego ręka sunęła po jej nodze. Wyżej i wyżej .
-Muszę  wracać- usiadła  gwałtownie. Gdzie była jej sukienka do cholery?
-Tego pewno szukasz? - schylił się  i podał  jej ją do rąk- zdecydowanie wolę Cię jednak  bez niej. 
-Chyba miałeś iść do pracy? - na trzeźwo nie do końca lubiła jego towarzystwo.
-Myślę,  że mogę Ci jeszcze pomóc dojść do siebie - dopiero teraz zauważyła  w jego ręce butelkę  wina- dzień na pewno stanie się trochę lepszy. I zniknie ten cholerny ból  głowy  księżniczko . 
  Zmrużyła  oczy. W sumie miał  rację . Nie dość  że pozbędzie się bólu głowy. To jeszcze tych cholernych wspomnień o Freitagu. Które  zawsze przychodziły gdy była trzeźwa. 
Zabrała z jego rąk butelkę. Upiła kilka łyków. I podała  mu ją.
-Cała dla ciebie. Ja naprawdę muszę iść do pracy- zaprotestował  Nie odmówiła . Po kilkunastu  minutach odłożyła pustą butelkę na stolik, chichocząc .Miał rację . Było o wiele lepiej. 
-Naprawdę chcesz wracać do siebie?  Wydaje mi się,  że mogłoby być nam ze sobą tutaj całkiem dobrze - przesunął się do niej.  Jego dłoń znów sunęła po jej udzie . Drugą wolno przesuwał po jej plecach
- Philipp będzie mnie szukał- zachichotała.
- Philipp? To Twój chłopak? - jeszcze mocniej zmniejszył odległość między nimi. Jego oddech drażnił jej policzek. Jego dłoń zawędrowała już zdecydowanie za wysoko. Dlaczego nie zdążyła ubrać tej cholernej sukienki . Choć ona i tak nie byłaby zbyt dużą przeszkodą dla niego. 
-Chłopak? Raczej przyjaciel- zaśmiała się, próbując ukryć zdenerwowanie . Ilość alkoholu w jej krwi była jeszcze zbyt niska na to wszystko.
-Przyjaciel może chyba poczekać?- Chris oddychał coraz szybciej,  napierając na nią całym ciałem. Przymknęła oczy. Bała się to przerwać. Bała  się również brnąć w to dalej. 
-Naprawdę  powinnam się zbierać-wyjąkała. Czuła , że to nie skończy się dobrze- ty chyba też.
-Mam jeszcze momencik - stęknął- zresztą Ty jesteś warta spóźnienia się do pracy.
 Zagryzła zęby. Wytrzyma. Da radę . Przecież nie posunie się za daleko bez jej zgody.  W końcu  pamiętała jak wstawił się za nią przed jej ojcem. Wiec chyba nie mógł być aż taki zły.
-Powinnaś się  bardziej rozluźnić- oderwał się od niej nagle i podszedł do szafki. Odetchnęła z ulgą. I szybko wciągnęła na siebie sukienkę.   Widziała jak odkręca butelkę whisky i napełnia szklankę.
   Po kilku sekundach znów był przy niej. Chwyciła szklankę i pociągnęła spory łyk. Skrzywiła się , ale szybko wypiła resztę. Napełnił ją z powrotem , ale zabrał z jej rąk i odłożył na nocny stolik. 
-Masz się tylko rozluźnić - zaśmiał się. Pochylił się i zaczął ją całować.W głowie jej szumiało. Alkohol coraz bardziej rozchodził się po jej ciele. Odsunęła się , chichocząc.
-Naprawdę muszę iść.
-Chyba mnie teraz nie zostawisz księżniczko?- wychrypial. Próbując przyciągnąć ja do siebie. 
-Przepraszam , ale Philipp...
-Dobra ,leć - puścił ją w końcu  , z trudem nad sobą panując - wynagrodzisz mi to kolejnym razem.
-Jasne - zachichotała. Chwyciła buty do rąk. I chwiejnym krokiem wyszła z jego domu.





  






czwartek, 4 czerwca 2020

33

 
   Zdążył w ostatniej chwili.  Dobiegł pod dom Freitaga , akurat gdy z niego wychodziła. Nie zauważyła go. Nie była w stanie zauważyć nikogo. Jej twarz była zalana łzami. Zorientowała się,  że jest pod domem dopiero gdy na niego wpadła. Otarła twarz rękawem. I wbiła w niego wściekłe spojrzenie. 
-Czego kurwa jeszcze chcesz ? 
-Przepraszam Tina. 
-Wiesz gdzie możesz sobie włożyć to przepraszam ? 
- Nie chciałem żebyś cierpiała Martina. Nie o to mi chodziło. 
- Nie? A ja myślę, że dokładnie o to. Chciałeś się na mnie odegrać za to , że wybrałam jego. Chciałeś mi udowodnić jak duży błąd popełniłam.  Chciałeś żeby mnie bolało. Żeby moje życie kolejny raz się rozpieprzyło.  Żebym nie potrafiła się pozbierać.
-Tina...
-I wiesz co ? Udało Ci- znów się rozpłakała.  Stała przed nim całkowicie bezradna. A on czuł jej cierpienie. I nie potrafił jej w żaden sposób pomóc.

   Nagle ruszyła przed siebie. Zarzuciła plecak na ramię i zwyczajnie sobie poszła. Nie zastanawiał się ani chwili. Zrównał z nią krok. Przy jej widocznym niezadowoleniu. Ale nie zamierzał jej teraz zostawić. 
 Zatrzymała się gwałtownie, pod całodobowym sklepem i weszła do środka. Jak cień wsunął się za nią. I nie odstępował jej ani na krok. Przy kasie , wyciągnął portfel i zapłacił za kilka butelek wina i papierosy. Nawet nie zareagowała. Załadował wszystko do reklamówki i bez słowa wyszli na zewnątrz. 
  W milczeniu przeszli pod jej dom. Poczekał, aż wygrzebie z plecaka klucz i razem weszli do garażu. 
-Poświecisz telefonem? - aż drgnął gdy się odezwała. Ale posłusznie włączył latarkę. I poczekał,  aż zapali wszystkie świeczki.
Później bez słowa zabrała jedno wino i usiadła na kanapie. Upiła kilka łyków i ponownie się odezwała. 
-Częstuj się jak tu już  za mną przylazłeś. Zresztą Ty za to zapłaciłeś.
Siadł przy niej i przez kolejne minuty nie odzywali się do siebie, popijając wino. 
-Naprawdę nie chciałem żeby to tak wyszło- odezwał się w końcu. Dziewczyna odłożyła na ziemię pustą już  butelkę. I otworzyła kolejna. 
-Wiem Philipp. To nie Twoja wina -odezwała się w końcu cicho- to tylko i wyłącznie moja wina. Jestem totalną kretynką.
- Jak możesz tak mówić w ogóle? Ty jesteś w tym wszystkim najmniej winna. 
-Uwierzyłam mu. Uwierzyłam , że się zmieni.   Mimo , ze podświadomie wiedziałam,  że tak nie będzie. 
-Nie Ty jedna Tina.
-Ma mnie to niby pocieszyć?- prychnęła.
Nie odpowiedział. Nic co by powiedział i tak nie zmniejszyłoby jej cierpienie. Które on w jakimś stopniu też jej zafundował. Spojrzał na nią z boku . Już nie płakała. Tępym wzrokiem wpatrywała się przed siebie raz za razem pociągając z butelki. Wyciągnęła papierosa .Zakrztusiła się.  Zaciągając się pierwszy raz. Chciał coś powiedzieć. Zrezygnował jednak szybko. Bo i tak by go nie posłuchała.
  Drgnął gdy nagle na niego spojrzała. Zaśmiała się .  Jej oczy jednak się nie śmiały. Nadal były tak przerażająco smutne.
-Głupia jestem , prawda?
-Mówiłem już...
-On nieźle się bawi. A ja siedzę i wyję. Skończona idiotka ze mnie - znów się zaśmiała.  Butelka wina w jej ręce zaczynała robić się pusta. Piła zdecydowanie za szybko. I za dużo - przecież ja też mogę się zabawić. On już nie może mi zabronić. 
  Rzuciła niedopałek na ziemię. I stanęła przed nim ciągle się śmiejąc. Jednym ruchem ściągnęła z siebie bluzę i usiadła mu na kolanach. Nie zdążył nawet zareagować,  gdy wpiła się w jego usta. Równocześnie pozbywając się jego koszulki. 
Oddal pocałunek. Czując ogarniające go podniecenie, gdy dziewczyna zaczęła dobierać się do jego spodni. 
Jęknął i całym sobą zmusił się do oderwania od jej ust.
- Nie chcesz tego Tina - wychrypiał. 
-Skąd możesz wiedzieć czego ja chcę -znów się zaśmiała,  jej ręką sprawnie zawędrowała pod gumkę jego bokserek.
-Chcesz się na nim tylko odegrać.
-A Ty nie? - szepnęła. Przygryzając płatek jego ucha. 
-Nie chcę żebyś rano tego żałowała Tina- jego protesty były coraz słabsze, z każdym kolejnym ruchem jej ręki. Był pewny że długo już tego nie wytrzyma. 
-Przestań pieprzyć Philipp- Tina uśmiechnęła się figlarnie- przecież wiem , że jedyne o czym teraz myślisz to żeby mnie  przelecieć. 
   Jęknął gdy nagle , zabrała rękę. Zaśmiała się.  Alkohol coraz mocniej szumiał jej w głowie. Nie myślała nad tym co robi. Jedyne czego chciała to dowalić Freitagowi. 
 Wstała i pozbyła się spodni. Równie szybko uwolniła swoje piersi ze stanika. Przygryzła wargę,  widząc zadowolony wzrok chłopaka. 
Znów na nim usiadła. Zadrżał gdy przylgnęła do niego całym ciałem. 
-Przestań Tina - tylko tyle był w stanie z siebie wydusić. Widziała , że już nad sobą nie panuje. 
-Serio chcesz żebym przestała? - jej ręką znów odnalazła drogę do jego bokserek. Jęknął głośno, kładąc ją na łóżku.  Równocześnie pozbywają się swoich spodni. 


-Brakowało mi Ciebie Tinka  - oparł się na ręce,  przyglądając  jej się z pod przymkniętych powiek. Drugą ręką kreślił tylko sobie znane wzory, na jej ciele. Zatrzymując się w okolicach jej piersi.
Zaśmiała się i schyliła po kolejna butelkę wina. Upiła mały łyk i wsadziła mu ją do ręki. 
- Nie mogę tu zostać -  wymruczała. Całując go kolejny raz. 
-Wiem. Mam jakieś pieniądze. Załatwię Ci jakiś hotel. A później zobaczymy co dalej- to było jedyne wyjście. Nie mógł jej przecież zabrać do domu. Bo jego matka dostałaby zawału. 
-Nie możesz za mnie płacić- zaprotestowała,  równocześnie przytulając się. Przecież dokładnie o to jej chodziło. 
- Nie tylko mogę ale i chcę- zadrżał gdy poczuł jej nagie ciało. Od razu poczuł,  że znów jest gotowy.
-Naprawdę za mną tęskniłeś- zachichotała. Ilość alkoholu w jej krwi,  była już stanowczo za duża- zrobisz coś dla mnie ? 
  Nie musiała pytać. W końcu dokładnie znała odpowiedź na to pytanie. Wiedziała ,  że o cokolwiek by nie poprosiła chłopak zrobi to bez mrugnięcia okiem.  Uniosła głowę  delikatnie przygryzając jego usta. Skinął lekko głową. Oddychając coraz szybciej. Pożądanie kolejny raz miało nad nim przewagę. 
-Gdzie masz telefon ? 
-Co ty kombinujesz Tina?- niechętnie się od niej oderwał  szukając swoich spodni. 
-Ktoś chyba też zasłużył na zdjęcia? - zaśmiała się. Szukając aparatu w jego Iphonie. 
-Zwariowałaś?!  - alkohol nagle wyparował z jego głowy. Z jej niestety nie. Chwyciła jego rękę, kładąc na swojej piersi. Zachłannie wpiła się w jego usta. 
-Odbiłeś laskę Freitagowi. Gdy się o tym dowie , wścieknie się-wymruczała pomiędzy kolejnymi pocałunkami. Jej ręką wolno wędrowała wzdłuż jego ciała. W drugiej wciąż trzymała telefon - Chyba o to Ci chodziło ,  prawda? 
  Zagryzł usta. To było istne szaleństwo. Nie mógł się zgodzić na coś takiego.
   Tina poczuła,  że chłopak się waha. Nie mógł tego robić. Był jej teraz potrzebny . Usiadła na nim. Powoli zaczęła się poruszać . Jęknął głośno. Zaciskając ręce na jej piersiach. Usmiechnęła sìę , przygryzając wargę.Przyspieszyła. Doskonale wiedziała, jak sobie z nim poradzić. Był taki sam jak Freitag. Jak każdy facet.  Za seks był gotowy zrobić wszystko. A ona postanowiła to wykorzystać. 
Pochyliła się , złączając ich usta w pocałunku.  Zsunął ręce na jej biodra, mocniej przycikajac ją do siebie.  Teraz to on zaczął poruszać się szybciej. Jego oddech przyspieszył. Poczuła , że zaraz skończy. Ześlizgnęła się z niego,  przy jego widocznym niezadowoleniu. 
-Martina- wychrypiał przyciągając ją z powrotem  do siebie. Zachichotała. Wiedziała , że chłopak nie jest w stanie jej już odmówić.
- Tylko kilka zdjęć. A później dokończymy co zaczęliśmy - wymruczała w jego szyję, chwytając do rąk  telefon.  Po kilka chwilach miała już wszystko co potrzebuje. 
   
     
     Obudził ją kac. Ogromny. Już dawno nie czuła się aż tak okropnie. Jęknęła. Ledwo unosząc głowę z nad poduszki.  Zrobiła kilka łyków wina. Powinno pomóc. Zawsze pomagało. Znów chciało jej się płakać. Przygryzła dolna wargę próbując nad sobą zapanować. 
 Odwróciła się w kierunku Philippa. Nie zniknął. Nadal był tuż obok. Choć dzisiaj nie miało to dla niej większego znaczenia. 
 Chwyciła do rąk  jego telefon. Przeglądając zdjęcia zrobione w nocy. 
  Przez moment się zawahała. Za chwilę jednak przypomniała sobie o obrazach w jej komórce. Zaklęła cicho, wklepując numer Freitaga. Wybrała kilka zdjęć i szybko wysłała. Byleby się tylko nie rozmyślić.



  Miał dosyć. Ból głowy i suchość w ustach była nie do wytrzymania. Niestety teraz było  coś znacznie gorszego. Wyrzuty sumienia. Ich nie dało się pozbyć. Na nie, nie zadziała tabletka i butelka wody. 
 Nie miał pojęcia jak sobie z nimi poradzi. Jak spojrzy w oczy Martinie. Jak będzie udawał  , że nic się nie wydarzyło. 
Bo musiał udawać. Nie widział innej możliwości. Nie mógł jej się przyznać do tego co zrobił. Przecież nigdy by mu nie wybaczyła.
 Zwlókł się z łóżka i poczłapał do łazienki. Stanął pod zimnym prysznicem, próbując zmyć z sobie wszystko. Zapach tamtej blondynki, jej pocałunki, jej dotyk. Nie pomagało. Ciągle czuł je na sobie ,  z coraz większym poczuciem winy. 

  Całą powrotną drogę udawał , że śpi. Nie miał ochoty rozmawiać z kumplami. Szczególnie z Karlem i Severinem. W ich spojrzeniach widział nieme pytania o to co teraz zrobi. Nie chciał odpowiadać . Przecież sam nie znał na to odpowiedzi. Czuł w swojej kieszeni wibracje telefonu. Nawet go nie wyciągnął. Bał się rozmawiać z Tiną. Bał  się wiadomości od niej. Był skończonym tchórzem. I idiotą.
 Otworzył oczy dopiero gdy bus zatrzymał się pod jego domem. Ze ściśniętym żołądkiem , zabrał swoje rzeczy i wszedł do domu.

 Uderzyła go cisza. Tak przerażająca , że  jego żołądek skręcił się w jeszcze mocniejszy supeł.
Odstawił bagaże w kuchni i wszedł do góry. Puste pokoje , aż raziły go po oczach. Próbował opanować rosnące zdenerwowanie,  na widok pootwieranych szafek w pokoju Tiny. 
  Wyciągnął telefon. Powiadomienie o kilku wiadomościach od Philippa, wywołało u niego złość. Czego ten cholerny gówniarz może od niego chcieć.  Nie zamierzał zawracać sobie tym teraz głowy. Drżącymi palcami wybrał numer Martiny. 
 Drgnął słysząc dźwięk jej telefonu. I udał się w kierunku z którego dochodził. Zmarszczył czoło, wpatrując się w telefon leżący na podłodze. Przy drzwiach łazienki. Ogarnięty coraz większą paniką chwycił go. I zaczął przeglądać. 
  Wczorajszy wieczór. Kilka wiadomości od Raimunda. Ze  złością otworzył pierwszą z nich.Nie mógł uwierzyć własnym oczom. Patrząc na siebie na ekranie telefonu. Na siebie i tą pieprzoną blondynkę. Jakim cudem ten gówniarz zdobył te zdjęcia? I jakim prawem wysłał je Tinie? Zaklął głośno i wyciągnął swój telefon. 
  Jeśli myślał,  że nie może być już gorzej , mylił się. Z rosnącą wściekłością wpatrywał się w zdjęcia wysłane przez młodszego kumpla. Na każdym widniał Raimund i Tina. Jego Tina. W łóżku z tym cholernym dupkiem. 



   Obudził  go dźwięk telefonu. Przeraźliwy,  głośny,  niezwiastujący niczego dobrego. Zaklął pod nosem i otworzył oczy. Pękała mu głowa. Uniósł się na łokciach,  próbując zlokalizować ten cholerny telefon. 
-Freitag dzwoni - drżący głos dziewczyny , przypomniał mu gdzie jest i co tak właściwie się wydarzyło w ostatnich godzinach. Dopiero teraz ujrzał telefon w jej ręce. Ściskała go  tak , że aż zbielały jej kostki- pewno dopiero teraz obejrzał zdjęcia. 
-Zdjęcia ? -wyjąkał. Nie miał pojęcia ,  że dziewczyna naprawdę je wyśle. Myślał , że tylko tak gada. Że zrobiła je. Ale nic z tym nie zrobi - serio wysłałaś te zdjęcia ?
-Chciałam żeby cierpiał- wychlipała -ale to przecież niemożliwe. On nie będzie cierpiał. Bo nigdy mu na mnie nie zależało. 
-Zbieramy się stąd Tina - podniósł się gwałtownie. Ból głowy był nie do wytrzymania. Ale nie mogli tu zostać. Był pewny , że Freitag za niedługo się tutaj pojawi. Bał się,  że wystarczy kilka jego słów. I Tina znów da się nabrać. Nie mógł do tego dopuścić. Nie mógł kolejny raz jej stracić. Ubrał się i zabrał jej plecak. Do środka wepchnął pozostałe po nocy wino. Poczekał aż dziewczyna też się ubierze. I oboje wyszli na zewnątrz. Słońce na dworze  tylko bardziej spotęgowało ból głowy. 
 -Gdzie teraz ?- wbiła w niego obojętny wzrok. 
-Masz jakieś wymagania ? - spojrzał na nią. Mógł zameldować ją w najlepszym hotelu w mieście. Ale wtedy jego oszczędności nie starczy na długo. Nie był skoczkiem z kadry A. Nie zarabiał tyle co oni. 
-Jest mi to obojętne. Potrzebuje tylko łóżka i dostępu do prysznica.
-Prysznic przydałby nam się teraz obu. Chodź- pociągnął ją za rękę, w kierunku swojego domu. Wiedział,  że oprócz młodszej siostry nikogo nie będzie. A ją jakoś urobi żeby nie wydała go matce. Nie miał ochoty na wysłuchiwanie kolejnych wyrzutów.  


 -Matka się wścieknie jak się dowie -Anja stanęła w jego drzwiach , gdy tylko Tina zniknęła w łazience- i tak już szalała gdy zauważyła,  że nie spałeś w domu. 
-A dowie się?- zmrużył oczy , wbijając wzrok w młodszą dziewczynę.
- Zmywasz za mnie i wynosisz śmieci przez miesiąc  - piętnastolatka z uśmiechem władowała mu się na łóżko.  Prychnął pod nosem.  Ale kiwnął głową.  Mogła zażądać czegoś znacznie gorszego.
-Masz może jakieś ciuchy ? Cokolwiek ? Tina prawie nic nie ma. Większość rzeczy spłonęła wtedy w pożarze. A teraz prawie wszystko zostało w domu Freitaga.
-Kup jej. Chyba Cię stać.
-No właśnie nie. Potrzebuje teraz kasy. Ona musi gdzieś spać. Przecież nie schowam  jej w swoim pokoju. A Ty na pewno masz tonę rzeczy w których w ogóle nie chodzisz.
-Może mam braciszku , może nie - droczyła się z nim.
-Anja!
-Dobra , dobra zaraz czegoś poszukam. Tylko czy jesteś pewny,  że ona... -dziewczyna przerwała na moment bo rozbrzmiał dzwonek do drzwi.
-Pójdziesz? Mnie nie ma. Ktokolwiek by to nie był.
-Nie przeginaj.  Nie jestem twoja służąca- dziewczyna prychnęła.  Ale posłusznie podniosła się i poszła sprawdzić kto się dobija.


-Pierwszy raz widziałam Freitaga tak wściekłego- Anja wróciła po chwili, marszcząc nos - chyba już wie , że wysłałeś Tinie zdjęcia. 
-Gorzej Anja - jęknął. A ona bez ostrzeżenia chwyciła jego telefon. Próbował jej go wyrwać,  ale była szybsza. Po chwili rzuciła nim w kąt łóżka. Czerwieniąc  się.
-Mogłeś mnie ostrzec- prychnęła- nie miałam ochoty tego oglądać.
-To mój telefon Anja. Po cholerę w nim grzebiesz?
-On Cię zabije- prychnęła.
-Najpierw musiałoby mu zależeć na Tinie. Dla niego była tylko zabawką która umilała mu czas do  rozpoczęcia sezonu.
-Nie jestem tego taka pewna. Nie byłby wtedy taki wściekły.
-Po prostu ucierpiała jego męską duma.
-Nie wydaje mi się. Ale to nie moja sprawa. 
-Po czyjej Ty jesteś stronie? Widziałaś jego zdjęcia z tą laską. Gdyby mu zależało na Tinie nigdy by tego nie zrobił.
-Po niczyjej Philipp. Tylko ... wydawało mi się , że oprócz tej wściekłości. Widziałam jeszcze cierpienie. 
-Znajdziesz te ciuchy ? - rzucił wściekły. Nie chciał dopuszczać do siebie myśli , że Freitagowi naprawdę mogło zależeć na Tinie. To nie mogła być prawda.
-Jasne. A Ty przemyśl czy ona na pewno chce być teraz z Tobą. Czy nie robi tego tylko dlatego żeby się na nim zemścić. I czy nie jesteś jej tylko do tego potrzebny. 
Wyszła z pokoju trzaskając drzwiami. Zostawiając go z  cala masą wątpliwości.











czwartek, 28 maja 2020

32

 
   

    W Hinterzarten nawet nie zszedł do klubu. Niedzielny wieczór spędził w pokoju. Wisząc na telefonie. I rozmawiając z Tiną. Nie zamierzał ryzykować. Że znów zrobi coś głupiego. Nawet tego nie chcąc. 
  Głupie komentarze kumpli po prostu olał . Nie zamierzał się nimi przejmować. Przecież w końcu im się znudzi. Nie mogą mu dogryzać cały sezon. Choć z nimi to nigdy nic nie wiadomo. 
  W Courchevel zrobił to samo. Zaraz po niedzielnej kolacji, zatrzasnął się w pokoju. I nawet walenie w drzwi Wellingera nie sprawiło,  że wyszedł na zewnątrz. 


  Nie uchroniło go  to niestety przed wyrzutami Martiny.  Był prawie pewny , że gdy tylko wyjeżdżał. W jego domu zjawiał się Philipp. I wbijał jej do głowy kłamstwa na jego temat. 
  W każde poniedziałkowe popołudnie,  gdy tylko przekraczał próg domu . Przez kolejne godziny musiał ją przekonywać,  że niczego nie zrobił. Że nawet nie wyłonił nosa zza drzwi pokoju. Że siedział na dupie , wychodząc tylko na skocznie i posiłki.
  W kolejne dni było normalnie. Tina nie wracała do tego tematu.  On zresztą też nie. Ale i tak miał wrażenie , że mu nie wierzy. Że patrzy na niego podejrzliwie. Jakby na jego  twarzy chciała znaleźć dowody na to , że ja zdradził.
  Męczyło go to. Z jednej strony rozumiał ją. On sam by sobie nie wierzył. Z drugiej,  przecież jak mówił że nic nie zrobił to tak było. No może oprócz tego incydentu w Wiśle. Ale o tym nie musiała wiedzieć. 
  
 
  W dniu kolejnego wyjazdu, atmosfera między nimi była, aż nazbyt napięta. Miał wrażenie,  że Tina tylko szuka zaczepki. Że cokolwiek by nie zrobił i czegokolwiek by nie powiedział. I tak będzie źle.   Wydawało mu się,  że ma w swoim domu , chodzącą bombę. Która tylko czeka żeby wybuchnąć. Od rana wolał więc schodzić jej z drogi. I nie narażać się na jej złość. 
Pierwszy raz odkąd razem mieszkali, odetchnął z ulgą widząc zatrzymującego się pod oknami busa. 
 -Już za Tobą tęsknię- mimo wszystko przytulił ją do siebie. Wkurzała go ostatnio , ale to i tak się nie zmieniło. Tęsknił za nią zawsze, gdy tylko znikała z jego pola widzenia. 
Wczepiła się w jego ramiona z całej siły. Jakby już nigdy więcej miała tego nie robić.
- Przepraszam.  Byłam dzisiaj nieznośna- odezwała się ledwo słyszalnym szeptem. Wydała mu się wprost przerażona.
-I tak będę tęsknić- przeciągłe trąbienie oznajmiło mu , że ma się pospieszyć.  Pocałował ją szybko.  I wyszedł na zewnątrz.
-Richi... -odwrócił się słysząc , że go woła. Miał wrażenie , że chciała powiedzieć coś innego. Poczuł się lekko zawiedziony gdy usłyszał tylko ciche "powodzenia".



   Sobota w Zakopanem nie do końca poszła po jego myśli. Ledwo zmieścił się w trzydziestce , co po poprzednich weekendach było sporym rozczarowaniem.  Jeszcze większym rozczarowaniem,  było nie powołanie go do drużynówki w niedzielę. Co tylko spotęgowało jego kiepski nastrój.
  Nie lubił być odstawiany na bok. Zresztą chyba nikt tego nie lubił. Co niestety przy obecnym poziomie ich drużyny. Mogło się zdarzać coraz częściej. Cala siódemka skakała dobrze. I każde niewielkie potknięcie, skutkowało brakiem występu w konkursach drużynowych.

 Cała irytacja tym cholernym weekendem. I napięta sytuacja pomiędzy nim a Tina. Sprawiła , że nikt nie musiał go nawet namawiać na niedzielne wyjście. Chciał odreagować kiepskie zawody. Odgonić od siebie myśli o Philipie, który na pewno zjawił się  w jego domu . O kolejnych bzdurach które zapewne będzie próbował wbić Martinie do głowy. Na samą myśl o jutrzejszym powrocie do domu miał dość. Znów będzie musiał słuchać jej bzdurnych oskarżeń . Kolejny raz będzie musiał się tłumaczyć. Z nie wiadomo czego.
    Miał nadzieję , że piwo w towarzystwie kumpli dobrze mu zrobi. I choć na moment zapomni o wszystkich irytujących sprawach.

   Krupówki jak zawsze tętniły życiem. Na ulicy plątał się tłum ludzi. Szukających nocnej rozrywki. 
 Drzwi zakopiańskiego klubu prawie się nie zamykały. Ciągle ktoś wlewał się do środka. Powodując coraz większy ścisk , w tym zawsze obleganym po zawodach miejscu.

   Nikt z nich nie liczył kolejnych piw pojawiających się na stoliku. Nikt też nie protestował , no może z wyjątkiem Karla i Seva. Gdy kolejne dziewczyny zajmowały miejsca przy nich. 
  Głośna muzyka i alkohol powodowały,  że z każdą kolejną minutą . Obraz Tiny gdzieś zanikał w jego głowie. Rozmywał się.  Ustępując miejsca szczupłej blondynce, która od kilku minut wisiała mu na ramieniu.

   Tej nocy nie słyszał ostrzegawczych chrząknięć Severina. Albo tak naprawdę nie chciał ich słyszeć. Nie myślał zbytnio nad tym co robi. Nie przejmował się konsekwencjami jakie to za sobą poniesie. Może był zbyt pewny siebie. Może myślał , że i tak mu się upiecze. A Tina o niczym się nie dowie.  A może w końcu chciał mieć powód do tłumaczeń.
   Ręce dziewczyny dość sprawnie lawirowały pod jego bluzą. A on nie pozostawał jej dłużny. Jego dłonie  dokładnie sprawdzały co znajduję się pod jej krótką sukienką. Ich usta raz za razem łączyły się w pocałunkach. Które z każdą minutą stawały się coraz bardziej zachłanne. I niezbyt odpowiednie na to przepełnione ludźmi miejsce. 
  Nie zaprotestował, gdy pociągnęła go za rękę. W stronę klubowej toalety. I nie zauważył też Constantina , który przyglądał się jego poczynaniom z kpiącym uśmiechem na ustach i telefonem w ręce. 




   Tina przez cały weekend starała się nie popadać w panikę. W zupełności wystarczył jej fakt , że w ostatni dzień była dla bruneta nieznośna i czepiała się dosłownie o wszystko.  Ale kompletnie nie potrafiła sobie poradzić z zazdrością. Niepewność tego, czy Freitag jest jej wierny wprost ją dobijała. Nie potrafiła przestać o tym myśleć. Nie pomagały jego zapewnienia. Ona zwyczajnie mu nie wierzyła. Bała się , że swoim zachowaniem tylko zniechęca chłopaka do siebie. Dlatego  tak bardzo chciała mu powiedzieć , gdy wychodził, że go kocha. Stchórzyła jednak w ostatnim momencie. Rzucając tylko ciche "powodzenia".

   W niedzielny, późny wieczór  zamknęła drzwi za Lucie. I udała się na górę. Dziś naprawdę zamierzała wziąć długą , gorącą kąpiel. I nie wychylać nosa z pod kołdry. Pamiętała swój ostatni wypad do baru z Jonasem. I nie zamierzała ryzykować kolejnego spotkania Chrisa. Wiedziała , że ona i alkohol to złe połączenie. A jeśli dołożyć do tego jeszcze jego. Wszystko mogło się skończyć kompletną katastrofą. 
  Chwyciła do rąk potrzebne rzeczy i udała się do łazienki.  W połowie drogi ostry dźwięk smsa, przerwał ciszę panującą w całym domu.
   Zmarszczyła nos widząc nadawcę wiadomości. Chciała ją zignorować. Ale imię byłego przyjaciela, aż raziło z wyświetlacza telefonu. 
-Czego chcesz ? - prychnęła pod nosem i otworzyła wiadomość.
"Teraz mi uwierzysz ?" Trzy krótkie słowa , nic więcej. Zmrużyła oczy wpatrując się w ekran. Była pewna , że to nie koniec. Nie pomyliła się. Kolejny dźwięk rozszedł się po domu. A później kolejny i kolejny. Jak sparaliżowana wpatrywała się w kolejne zdjęcia pojawiające się na ekranie jej telefonu. Były złej jakości , ale doskonale widziała co się na nich znajduje. Richard z jakaś blondynką. Jego ręce pod jej sukienka. Jego usta na jej. I ostatnie gdy razem odchodzą od stolika, nie przestając się całować.


   Jęknęła i osunęła się po ścianie. Nie potrafiła przestać patrzeć w ekran telefonu. Gapiła się w niego, sprawiając sobie coraz większy ból. Wyświetlacz gasł , a ona włączała go ponownie. I ponownie. I tak w kółko. Przez kolejne minuty.  W końcu przestała widzieć cokolwiek. Łzy całkowicie rozmazywały obrazy przed jej oczami. Ale one nie były jej już potrzebne. Zdjęcia wryły się w jej głowę. I przewijały  jak film w zwolnionych obrotach .

  Nie miała pojęcia ile czasu spędziła na podłodze. Z otępienia wyrwał ją dźwięk telefonu . Przesunęła palcem po ekranie. Słyszała po drugiej stronie głos Philippa. Nie odezwała się jednak . Nie miała siły .  Jej ciałem raz za razem wstrząsał szloch. 
  Wiedziała jednak ,  że musi stad zniknąć. Nie mogła tu zostać ani chwili dłużej. Nie chciała tu mieszkać. Nie chciała z nim mieszkać. Nie chciała go nigdy więcej oglądać. Nie da mu się już kolejny raz omotać. Nie pozwoli mu na to. Nigdy już mu nie uwierzy. Nie będzie jego zabawką. 
  Podniosła się z podłogi . Weszła do pokoju i ze złością wrzuciła kilka ciuchów do plecaka. Na samo dno zakopała pudełko z pieniędzmi.
   Wybiegła z pokoju nawet się nie oglądając. Z telefonu pozostawionego  na podłodze nadal dochodził głos Philippa.


   Nie miał pojęcia o czym myślał wysyłając  jej zdjęcia, otrzymane chwilę wcześniej od Constantina. Chciał dopiec Freitagowi,  a nie pomyślał, że tak naprawdę bardziej uderzy w nią.
 Pożałował tego już po kilku chwilach. Siedział z telefonem w ręce. I zastanawiał się nad tym co najlepszego zrobił. 
  Nie napisała ani słowa. Choć tak naprawdę nie spodziewał się przecież żadnej wiadomości. Bo co niby miała napisać ? "Dziękuję. Przepraszam , że nie wierzyłam" .
 Wiedział , że to się nie stanie. Że Tina się nie odezwie. Więc siedział dalej, bezmyślnym wzrokiem wpatrując się w ten cholerny telefon.  Marząc by stanęła w jego drzwiach. By wtuliła się w jego ramiona . I pozwoliła sobie pomóc. 
 Z otępienia wyrwała go młodsza siostra. Wpadając bez zaproszenia do jego pokoju. 
- Nie powinnaś już spać?- warknął na nią,  wpatrując się w wskazówki zegara wskazujące  prawie północ. 
-Po Twojej minie wnioskuje , że zrobiłeś coś okropnie głupiego- zignorowała jego wściekły głos i usadowiła się na środku jego łóżka. 
Najpierw miał ochotę wywalić ją z hukiem.  Ostatnią rzeczą której teraz potrzebował była kłótnia z tą wścibską gówniarą. Po chwili zrezygnował jednak z tego. 
-Gdybyś kogoś bardzo kochała....
-Mam dopiero piętnaście lat - przerwała mu,  czerwieniąc się. Fakt, nie najlepszy temat na rozmowy ze swoją młodszą siostrą. Nie miał jednak teraz innego wyjścia. Była jedyną osobą z którą mógł pogadać. I była dziewczyną. 
-Mówię czysto teoretycznie.
-Niech będzie,  to co z tym kochaniem?
-Co czułabyś dostając zdjęcia chłopaka  którego bardzo kochasz  z inną ?
-A jestem z nim? Czy wzdycham do niego z ukrycia?
-Mieszkasz z nim . Od pewnego czasu. Myślisz , że to coś poważnego.  Kochasz go  I mu ufasz. I masz nadzieję ,  że on też Cię kocha.
-Nie wiem. Chyba .... Chyba bym się załamała.  Tak totalnie. Straciłabym chęć do życia. Wszystko straciłoby zupełnie sens. Zawaliłby mi się cały świat.
-Kurwa... 
Spojrzała na niego. Na telefon w jego rękach. Wyrwała mu go i przeglądnęła wiadomości.
-Porąbało Cię? Wysłałeś to tej całej Tinie? Co chciałeś tym osiągnąć idioto? Myślałeś że będzie Ci wdzięczna? Że wpadnie tu i rzuci Ci się w ramiona ?  Wiesz jak ona musi się teraz czuć? -wyrzuciła na jednym tchu.
-Nie chciałem, żeby on ją oszukiwał. Ja po prostu...
-Nie miałeś żadnego prawa tego zrobić. Jeszcze w taki sposób -przerwała mu- Zresztą może ona chciała być oszukiwana? Może nie chciała tego wiedzieć? To , że Ci na niej zależy , w żaden sposób Cię nie usprawiedliwia. 
- Co mam teraz zrobić?
- Teraz? Nie wiem . Dzwoń do niej. Idź jak masz taką możliwość. Cokolwiek. Nie pozwól jej być teraz samej.
Nie słuchał więcej, wybiegł z pokoju równocześnie wybierając jej numer. 
Odetchnął z ulgą gdy odebrała. Ulga za chwilę ustąpiła przerażeniu.  Słyszał tylko jej płacz. Nic więcej. Nikt po drugiej stronie nie odpowiedział na jego nawoływanie.








poniedziałek, 18 maja 2020

31

 
   Cały weekend kręciła się nerwowo po domu. Nie potrafiąc znaleźć sobie miejsca. Bała się.  Cholernie się bała. Niby mu ufała,  ale i tak była przerażona.  Ciągle myślała o tym co robi. I z kim .
   Lucie próbowała ją zająć na wszystkie możliwe sposoby. Ale nic nie pomagało. Nie potrafiła przestać myśleć. Nie potrafiła przestać się bać. 
 W niedzielny wieczór jej strach osiągnął maksimum. Wiedziała,  że brunet zejdzie z innymi do klubu. Była wręcz tego pewna. I była pewna , że będzie się przy nich kręcić tłum chętnych dziewczyn. 
Przecież widziała to już kilkukrotnie na własne oczy . Wiedziała jak to wygląda. 


 Zamknęła drzwi za przyjaciółką . Zapewniając ją , że da sobie radę.  Że położy się spać. I wstanie gdy Richard będzie już w drodze do domu.
  Sama przez moment była pewna swoich słów. Naprawdę myślała,  że weźmie gorącą kąpiel i zagrzebie się na długie godziny pod kołdrą. Myliła się. 
 Chwyciła telefon gdy tylko znalazła się na górze. Drżącymi palcami , wybrała numer Jonasa. Musiała się stąd wyrwać. Musiała choć na chwilę wyjść z domu. 
  Wciągnęła na siebie dżinsy i bluzę. Nie zawracała sobie głowy makijażem. Ani tym jak wygląda. W końcu nie szła zdobywać pieniędzy. Chciała tylko napić się piwa z kumplem. Włosy spięła w luźnego koka i zbiegła po schodach. Wyszła przed dom. Akurat gdy Jonas wyłonił się zza rogu. Zmusiła się do uśmiechu i pociągnęła go za rękę w stronę pobliskiego baru. 


  Kolejne piwo to nie był dobry pomysł. A może był ? Zaczynało jej szumieć w głowie, już dawno nie czuła tego uczucia oszołomienia i zobojętnienia. Przestała myśleć . I przestała się bać. Zaśmiała się.
-Chodź. Odprowadzę Cię- Jonas był zdecydowanie trzeźwiejszy z ich dwójki. Pokręciła przecząco głową,  nie przestając się śmiać. Nie zamierzała iść do domu. Nie chciała znów siedzieć w czterech ścianach. Nie chciała na powrót myśleć. O tym z jaką dziewczyną brunet wylądował w pokoju.
 Na moment posmutniała. Na samą myśl o tym , że chłopak może być teraz z inną. W jej oczach zaszkliły się łzy.

  Pociągnęła kilka łyków piwa. Jonas zmarszczył brwi. Poczuła jak ktoś siada kolo niej. Odwróciła głowę. Chris. Od razu się spięła. Jego towarzystwo równocześnie ją drażniło i krępowało.
-Dawno Cię tutaj nie było- szepnął,  nachylając się nad nią. Czuła jego oddech na swoim policzku. Rękę wsuwająca się pod jej bluzę. Wzdrygnęła się czując jego palce na swojej nagiej skórze.
- Muszę do łazienki- podniosła się gwałtownie. Przez chwilę,  walczyła ze sobą, aby opanować zawroty głowy. Względnie jej się to udało. Przecisnęła się pomiędzy ludźmi w kierunku wyjścia.

  Słońce zaszło już jakiś czas temu. I temperatura w końcu trochę spadła. Odetchnęła świeżym powietrzem, opierając się o ścianę budynku. To było jej zdecydowanie potrzebne. 
-Nie miałaś iść do łazienki? - wzdrygnęła się słysząc koło siebie jego głos. 
-Bardziej chyba  potrzebowałam powietrza.
-Za dużo alkoholu? - zmniejszył odległość między nimi. Jeszcze mocniej przylgnęła do ściany. Przeklinała siebie w myślach. Za swoja głupotę. Co ją w ogóle  podkusiło , że wyszła na zewnątrz. W łazience byliby przynajmniej jacyś ludzie. 
-Chyba trochę przesadziłam - zaśmiała się, chcąc opanować rosnące zdenerwowanie.
-Zaczynałem się już o Ciebie martwić, tak długo nigdzie się nie pokazywałaś- znów się przysunął. Zaczęło jej brakować tchu. Był tak blisko, że nie mogła oddychać. Napierał na nią całym ciałem. Czuła jego dłonie na swoim ciele. Czuła jego podniecenie. Bała się. Chciała krzyknąć,  ale strach ją paraliżował.
-Tu jesteś- z ledwością powstrzymała się, by nie rzucić się Jonasowi na szyję, gdy usłyszała jego głos. Chris odsunął się od niej niechętnie. Ciągle nie spuszczając z niej oczu. Miała wrażenie, że rozbiera ja wzrokiem. 
Dopadła do przyjaciela i chwyciła go  za rękę. 
-Chcę do domu - szepnęła. Ciągnąc go w kierunku ulicy.




   Pierwszy weekend z zawodami wypadł lepiej niż się tego spodziewał. Już po piątkowych kwalifikacjach wiedział ,  że będzie dobrze. Zajął w nich trzecie miejsce. I z wielkimi ambicjami przystąpił do sobotniego konkursu. 
 Przegrał tylko z Karlem. Dlatego nawet nie zmartwił go fakt, że do zwycięstwa zabrakło mu jedynie kilka dziesiątych punktu.
 Niedzielny konkurs drużynowy poszedł im równie dobrze. I na wiślańskiej ziemi znowu rozbrzmiał ich hymn. 
 W doskonałych humorach całą drużyną władowali się do busa, który miał ich odwieźć wprost do hotelu. 
-Chyba wszyscy się ze mną zgodzą, że należy nam się dzisiaj porządna impreza- zaśmiał się Wellinger. A on tylko przewrócił oczami. Sam się sobie dziwił , ale jakoś nie miał ochoty schodzić dzisiaj do klubu. 
 Wiedział jednak , że było to nieuniknione. Bo cała ekipa nie dałaby mu żyć. No może Sev i Karl daliby mu spokój. Ale cała reszta zapewne nie powstrzymałaby się od złośliwych komentarzy.
 Dlatego już kilka godzin później,  razem z resztą siedział w loży klubu, wiślańskiego hotelu. Kończąc kolejne piwo. 
  Ze znudzeniem wpatrywał się w grupę nastolatek,  tańczących coraz bliżej ich stolika. Prychnął pod nosem , gdy Wellinger w końcu je zagadał. A czwórka dziewczyn w mig  zajęła miejsce przy nich. Jakby tylko na to czekały. Przezornie przesunął się w stronę Karla. Przy rozbawionym spojrzeniu Andreasa. 
-Tiny tutaj nie ma. Co dzieje się na wyjazdach nie wychodzi stad . Zapomniałeś? 
-Daj spokój- burknął tylko. I na powrót zajął się piciem piwa. 
   Dziewczyna koło niego nie zauważała , ze nie jest nią zainteresowany. I z sekundy na sekundę była bliżej. Miał wrażenie,  że za moment będzie siedział Karlowi na kolanach.
-Chodź po kolejne- z ulgą przyjął słowa Seva i podniósł się od stolika.
-Możemy iść na górę,  jak nie chcesz tutaj siedzieć- przyjaciel próbował przekrzyczeć głośną muzykę,  gdy stanęli w kolejce po piwo- możesz też dzisiaj zapomnieć o Tinie.
-A ty zapominasz o Caren?- prychnął do przyjaciela. W sumie znał odpowiedź na to pytanie. Od kilku lat jeździli razem na zawody i Severinowi nie zdarzyło się nawet przez chwilę spojrzeć na inną.
-Kocham Caren - Sev wzruszył ramionami,  przecież to było oczywiste - A Ty kochasz Tinę ? I jesteś w stanie być jej wierny? 

  Freitag spojrzał na niego niepewnie. Nie wiedział co odpowiedzieć. Lubił ją . Bardzo. Tego był pewny. Ale czy mógł to nazwać miłością?  Nigdy ani on, ani ona nie rozmawiali na ten temat. Byli ze sobą. I było im ze sobą dobrze. Dogadywali się. Tęsknił za nią. I bezustannie o niej myślał. Wariował gdy widział ja w towarzystwie swoich kumpli lub jakichkolwiek innych facetów. Ale czy ją kochał ?
- Nie wiem - rzucił zgodnie z prawdą - lubię ją. 
-No a ta małolata? Nie masz ochoty zniknąć z nią na górze?- Sev wskazał głową na dziewczynę, która chyba stęskniona ich nieobecnością, zbliżała się do baru. Przyjrzał jej się uważnie. Była niezła. Krótka, obcisła sukienka podkreślała jej długie nogi i smukłą talie. Zawiesił wzrok na zbyt głębokim  dekolcie i dużym biuście.  
  Zauważyła jego wzrok i uśmiechnęła się. Oblizała zmysłowo usta i przygryzła delikatnie dolną wargę. Przeczesała palcami długie włosy.  Zrobiła krok w jego kierunku i bez słowa wpiła się w jego usta.  Oddał pocałunek,  całkowicie zaskoczony. Jego dłonie mimowolnie przejechały po jej biodrach. Po chwili zaciskając się na jej zgrabnym tyłku.
  Głośne chrząknięcie Severina sprawiło ,  że odskoczył od niej gwałtownie. Ona nie była przecież Martiną , a do tego nadal znajdowali się na środku klubu. Zaklął głośno, zabierając piwo z rąk przyjaciela. Pierwszy weekend zawodów, a on prawie dał plamę. 
-Wypiję to piwo na górze- warknął tylko i zniknął za drzwiami lokalu.


  Obudziła się koło południa z okropnym bólem głowy. Zdecydowanie przesadziła wczoraj z alkoholem. Gdy Jonas odprowadził ją wczoraj do domu. Nie potrafiła przestać myśleć o sytuacji z Chrisem. Strach spowodował,  że szybko opróżniła butelkę wina znalezioną w lodówce. A z kolejną zwyczajnie zasnęła na kanapie. Jęknęła,  podnosząc się. Musiała doprowadzić się do porządku, bo Richard powinien za niedługo wrócić. 
   Na samą myśl o chłopaku,  znów strach ścisnął jej serce. Przed oczami widziała go w hotelowej dyskotece. Z jakąś nowo poznaną dziewczyną. Nie potrafiła przestać o tym myśleć. Obraz wciąż pojawiał się w jej głowie.
   Szybko przeszła do kuchni. Postawiła wino na stole. Nastawiła ekspres do kawy i poczłapała pod prysznic. Stanęła pod strumieniem chłodnej wody próbując zmyć  z siebie zapach alkoholu. Nie chciała żeby brunet widział ją w tym stanie. Nie chciała żeby domyślił się,  że nagle przestała mu ufać. Przecież nie miała do tego powodu. A przynajmniej o tym nie wiedziała. Nie potrafiła jednak nic poradzić na to , że wyobraźnia podsuwała jej raz za razem nowe scenariusze. 


  Wyszczotkowała dokładnie zęby i ubrała się. Czuła się trochę lepiej. Wyrzuciła pustą butelkę po winie. Nalała sobie kawy i usiadła. Jej wzrok zatrzymał się na drugiej butelce, stojącej na stole.     Potrząsnęła głowa i zajęła się piciem kawy. Mimowolnie jednak ciągle,  zerkała w kierunku  wina. Dopiła szybko kawę i wstała.  Musiała się czymś zająć. Tylko czym?
   W ciągu weekendu z  nudów  wysprzątała już cały dom. Zrobiła pranie i umyła nawet okna. Jeśli będzie tak się zachowywać przy każdym wyjeździe bruneta. Po miesiącu będą mieszkać w warunkach , bardziej niż sterylnych. Prychnęła pod nosem. Wrzuciła kubek do zmywarki i wyszła z kuchni. 
   W połowie schodów wróciła się. Chwyciła wino i popędziła na górę. Walnęła się na łóżko i włączyła telewizor. Upiła kilka łyków i skrzywiła się. Znów przechyliła butelkę. Było zdecydowanie za słodkie. Nie przeszkodziło jej to jednak w szybkim opróżnieniu butelki.
   Odkąd zamieszkała z brunetem ograniczyła alkohol. Czasem wypijała lampkę wina do kolacji. Albo butelkę piwa gdy przychodził Karl . 
 Do wczoraj, nie pamiętała już o przyjemnym uczuciu oszołomienia po alkoholu. O tym zobojętnieniu jakie ją ogarniało , po kolejnej butelce piwa lub wina. O znikających problemach i głupich myślach.
  Zwinęła się w kłębek na łóżku, próbując zasnąć. Z płytkiego jeszcze snu wyrwało ją pukanie do drzwi. Uśmiechnęła się,  zbiegając po schodach. Była pewna , że to Richard.  
Zmarszczyła nos z niedowierzaniem wpatrując się w Philippa. Była równocześnie wściekła i szczęśliwa, że go widzi. 
-Czego chcesz ? -prychnęła wychodząc na zewnątrz.
-Zaoszczędziłem Ci drogi do mnie - uśmiechnął się cynicznie.
-Co Ty pieprzysz? Nie wybierałam się do Ciebie. Ani dziś, ani w  najbliższym czasie.
-Wiec jeszcze nie wrócił? Jeszcze nic nie wiesz ? -poczuła jak brakuje jej tchu. Jak znów ogarnia ją strach. Więc nie myliła się.
-Podobno impreza się udała. Jak zawsze zresztą. Freitag nawet się nie krył. Całował się z jakąś panną na środku klubu. Prawie ją tam rozebrał.  Potem nagle zniknął. Nie muszę ci mówić,  że ona też.
-Nie było Cię tam - warknęła- skąd możesz to wiedzieć?
-Constantin...
-Daj spokój. Ten dupek jest na mnie wściekły. Wymyśli wszystko byleby mi dopiec-przerwała mu. 
-Nie bądź naiwna Tina. On nie zmieni się dla Ciebie. Zostaw go. I daj sobie pomóc.
-I niby Ty mi pomożesz? Ty i Twoja matka ?- zakpiła. 
-Zdradził Cię. Wystarczył pierwszy weekend.
- Nie wierzę Ci Philipp. Idź stąd i zostaw mnie w końcu w spokoju- weszła do domu , trzaskając drzwiami. Rozpłakała się gdy tylko została sama. Nie myliła się. Wiedziała,  że tak to się skończy. 


  Miał dosyć. Był niewyspany i zmęczony. Do tego targały nim wyrzuty sumienia . Przez ten cholerny pocałunek. Dziewczyna go zaskoczyła. A on na moment się zapomniał. Na kilka sekund. Wiedział jednak , że te kilka sekund może go drogo kosztować. Nie zamierzał  mówić Tinie.  I miał nadzieję,  że nikt inny tego nie zrobi. To była tylko chwila. Jeden cholerny pocałunek. Nie chciał  jej zranić. Nie zasługiwała na to. To nic dla niego nie znaczyło.
  Westchnął ciężko i wszedł do domu. Już na progu uderzyła go cisza. Wystraszył się. Jego serce przyspieszyło.  Wbiegł po schodach na górę. Odetchnął z ulgą, gdy zobaczył ją śpiąca na łóżku. Usiadł przy niej  i zmarszczył nos. Czuł zapach alkoholu. Na ziemi dostrzegł butelkę po winie. Pochylił się i pocałował ją w czoło. Od razu otworzyła oczy. Były zaczerwienione i opuchnięte od płaczu. 
-Coś się stało? Coś z Dominikiem ?- zaniepokoił się.
-Była przynajmniej ładna? Czy poszedłeś z pierwszą lepszą ?- wycedziła przez zaciśnięte zęby. Miał wrażenie,  że dostał w twarz. Przecież nie mogła wiedzieć.  Skąd do cholery?
-O czym Ty mówisz Tina ?- nie zamierzał jej mówić wcześniej . I teraz też nie zmienił zdania. 
-Nie udawaj. Podobno nawet się nie kryłeś. 
-Nie mam pojęcia o czym mówisz. Skąd w ogóle przyszło Ci to do głowy?
-Philipp..
-Do jasnej cholery Tina - przerwał jej wściekły, gdy tylko usłyszał imię chłopaka- jego tam nawet nie było.  Naprawdę wierzysz w brednie które ci opowiedział? Przecież on jest w stanie wymyślić cokolwiek , bylebyś do niego wróciła.
-Podobno najpierw się z nią przelizałeś na środku klubu. A potem razem zniknęliście.
-Kurwa Tina. Z nikim się nie przelizałem, jak to ujęłaś. Zniknąć, fakt zniknąłem. Sam. Nie chciało mi się tam siedzieć . Możesz spytać chłopaków.  Weź, zadzwoń do Karla. Wiesz , ze on Cię nie okłamie- wyciągnął telefon i włożył jej do ręki. Patrzył jej prosto w oczy. Brnął w to głupie kłamstwo. I nawet nie drgnęła mu powieka. Widział jak się waha. Jak nie wie co jest kłamstwem. A co nie.
- Nie będę robić z siebie idiotki - prychnęła w końcu.
-Wierzysz mi? Powiedz tylko czy mi wierzysz?
-Chcę Ci wierzyć - szepnęła.
-To uwierz Tina. Nie zrobiłem niczego głupiego. Niczego co mogłoby Cię skrzywdzić- kłamał. Skrzywdził ją. Tym pocałunkiem. Tym kłamstwem .  Nie mógł jednak się do tego przyznać. Nie potrafił. 




  Dziś wyszła kolejna wersja kalendarza nowego sezonu. Letnie skoki coraz bardziej się oddalają. I pomalutku zaczynam tracić nadzieję , że w ogóle się odbędą. 
  Jedyną dobrą informacją w ostatnich dniach jest Richard w kadrze 1a , bo po jego ostatnich występach nie byłam pewna czy do niej trafi ;)

poniedziałek, 11 maja 2020

30

 

    Lipcowe słońce wdzierało się do pokoju. Zmuszając Martinę do otwarcia oczu. Przyciągnęła się leniwie i usiadła na łóżku. Sprawdziła godzinę na wyświetlaczu telefonu, który brunet podarował jej jakiś czas temu. I uśmiechnęła się. Miała jeszcze kilka godzin zanim chłopak wróci z  ostatniego zgrupowania przed rozpoczynającym się za kilka dni nowym sezonem .
  Wstała i wyszła na korytarz. Z dołu dochodził zapach świeżo zaparzonej kawy. 
Potwierdzający że Lucie wstała przed nią. Dziewczyna spędzała z nią każdą wolną chwilę. A gdy Richard wyjeżdżał na zgrupowania,  często zostawała na noc, dotrzymując jej towarzystwa. 
 -Zjemy w ogrodzie ? - uśmiechnęła się do niej Lucie,  gdy tylko przekroczyła próg kuchni. 
-Jasne - Tina szybko pomogła jej dokończyć przygotowywanie śniadania. I już po chwili obie rozkoszowały się promieniami słońca.

   Martina wciąż nie mogła uwierzyć,  jak wiele zmieniło się w jej życiu od tego kwietniowego dnia, w którym postanowiła jeszcze raz zaufać Richardowi . Na samą myśl o nim uśmiechnęła się. Stęskniła się już. Nie widziała go od tygodnia. I nie mogła się wprost  doczekać,  aż w końcu stanie w drzwiach domu.
  Kochała go.  Teraz była już tego pewna. Przekonywała się o tym w każdej chwili spędzonej w jego towarzystwie. A gdy nie było go w pobliżu. Ogromna tęsknota za nim , jeszcze bardziej ją w tym utwierdzała. Nigdy mu tego jednak  nie powiedziała. Chyba ciągle bała się , że się wygłupi bo on nie czuje tego samego. 
-Niech zgadnę o kim tak intensywnie myślisz- na ziemię sprowadził ją chichot młodszej dziewczyny. 
-Nigdy Ci się to nie uda - Tina parsknęła śmiechem . Wiedząc ,  że odpowiedź jest oczywista dla młodszej dziewczyny. 
-Żałowałaś kiedyś, że podjęłaś taką decyzję? Że wybrałaś Richarda , a nie Philippa?
-Dobrze wiesz , że nie - odpowiedziała pewnie. Nigdy nie żałowała swojego wyboru. Nigdy też nie żałowała,  że mu zaufała.  Chłopak robił wszystko , żeby nie zawieźć jej zaufania. I doskonale mu się to udawało.       Czasem jednak dręczyły ją wątpliwości , czy na pewno postąpiła wtedy dobrze . Czy to  że mu ufa w końcu jej nie zgubi. Wciąż przecież pamiętała słowa Philippa. Jego wściekły głos, mówiący żeby nie przychodziła do niego z płaczem jak zacznie się sezon.  Posmutniała  na samą myśl o byłym przyjacielu. Od tamtego kwietniowego poranka, nie kontaktował się z nią.  I nie miała pojęcia co się z nim dzieje. 
- Muszę Ci się przyznać ,  że  nie wierzyłam w to. Nie wierzyłam,  że ktoś taki jak Richard potrafi się zmienić. 
-Wiem Lucie. Nikt nie wierzył. Ja też nie. Nawet teraz czasem się boję. Na samą myśl o zbliżającym się letnim cyklu. Ale ufam mu.  Przez ostatnie tygodnie udowodnił , że mogę mu wierzyć. I jestem niemal pewna , że się nie zawiodę.

 
   Od kilku godzin krzątała się po domu nie mogąc już usiedzieć na miejscu. Dochodził już wieczór , a Richarda nadal nie było. Zdążyła już posprzątać cały dom. Przygotować kolację. I wziąć okropnie długą kąpiel . Wszystkimi sposobami próbowała zagłuszyć coraz większy niepokój,  spowodowany przeciągającą się nieobecnością chłopaka. 
   Już setkę razy chwytała za telefon. Chcąc zadzwonić. Za każdym razem jednak rezygnowała. Nie chciała by poczuł się w jakikolwiek sposób kontrolowany. W końcu mu ufała.  
 A przecież gdyby działo się coś złego, Lucie na pewno dałaby jej znać. Karl przebywał na  tym samym zgrupowaniu. I na pewno już by coś wiedziała.

  Westchnęła i  wybrała numer Jonasa. Musiała się czymś zająć żeby nie zwariować. Ich kontakt był ostatnio słabszy, ale nadal go  ze sobą utrzymywali.
   Po prostu odkąd wszystko się zmieniło, przestała szwendać się po barach i klubach. Nie widziała takiej potrzeby. I nie chciała dawać  Richardowi powodów do zazdrości. A sąsiadom do gadania.

   I tak wiedziała,  że o niej mówią. Jak to z byle kogo,  stała się dziewczyną skoczka. Ignorowała ich. Czasem jej wychodziło. Czasem nie. I gdy zostawała sama , zdarzało jej się płakać w poduszkę.  
  Ale dawała sobie z tym radę. Z brunetem u boku, wszystko stawało się prostsze. 
  Znalazła nawet pracę. W dużej mierze dzięki opiekunce Dominika. Która mocno przejęła się jej losem. I popytała wśród znajomych.
   I tak od  kilku tygodni dojeżdżała do sąsiedniego miasteczka, pomagać w popularnej sieciówce.  Nie był to szczyt jej marzeń. Ale od czegoś musiała zacząć . Najważniejsze  , ze miała pracę i własne pieniądze. Bo mimo tego , że  o to ostatnie nie musiała się teraz martwic. Wolała mieć swoje. I co najważniejsze uczciwie zarobione.
 -Muszę kończyć- rzuciła tylko do słuchawki, słysząc podjeżdżający pod dom samochód.  Uśmiechnęła się i zbiegła na dół. Akurat w momencie gdy chłopak wszedł do środka. 
- Nie sądziłem, że będę kiedyś za kimś tak tęsknić- zaśmiał się zamykając ją w swoim uścisku. Czuła jak szczęście , że go widzi przepełnia ją od środka. Chciała wykrzyczeć całemu światu,  jak bardzo jest szczęśliwa.  Zamiast tego odsunęła się ze śmiechem i cmoknęła go lekko w policzek.
-Pewno jesteś głodny. Zrobiłam kolację- pociągnęła go za sobą do salonu. Zmarszczyła nos , przyglądając się zastawionemu stołowi- tylko wszystko zdążyło już wystygnąć.
-Przepraszam. Najpierw  przeciągnął się dzisiejszy trening , a później były ogromne korki.
-Postaram się coś z tego uratować- chciała się tym zająć, ale Freitag miał zupełnie inne plany. 
- Nie do końca mam ochotę na jedzenie - wyszeptał wprost do jej ucha. Poczuła przyjemny dreszcz rozchodzący się wzdłuż jej kręgosłupa. W sumie to ona też nie miała.



 Kolejny raz obudziła się sama w łóżku. Miejsce przy niej było zimne. Co znaczyłoby,  że brunet wstał już jakiś czas temu .
Prychnęła i podniosła się . Była zawiedziona. Po tylu dniach samotnego budzenia się, chciała w końcu obudzić się koło niego. Ciągle naburmuszona zeszła na dół. Uderzyła ją panująca w domu cisza. Zerknęła do ogrodu . Tam tez go nie było. 
Zaniepokoiła się. Nie mówił jej wczoraj , że gdzieś się wybiera z samego rana. Choć zbyt dużo czasu na rozmowy to w nocy nie mieli. Mimo złości,   uśmiechnęła się na samą myśl o ostatnich godzinach.

   Korzystając z samotności postanowiła posprzątać po wczorajszej nienaruszonej kolacji.  Akurat skończyła i zajęła się przygotowaniem kawy. Gdy usłyszała podjeżdżający pod dom samochód. Wyciągnęła drugi kubek i usiadła na krześle.
-Już wstałaś? - wydał jej się jakiś zmieszany,  zadając to pytanie. Poczuła nagły strach. Podszedł do niej i cmoknął ją w policzek. Nie patrzył jej w oczy.
-A miałam jeszcze spać? -rzuciła drżącym głosem.
-Po prostu miałem nadzieję,  że wrócę nim wstaniesz- zaśmiał się nerwowo . Niby nic. A jednak uczucie niepokoju nasiliło się. 
- To przepraszam,  że Ci w tym przeszkodziłam- burknęła. Wstała z hukiem odsuwając krzesło.
- No co Ty Tina - przyciągnął ją do siebie. Ciągle jednak unikał jej wzroku- chodź,  mam dla Ciebie niespodziankę. 
  Prychnęła. Nie chciała niespodzianek. Nie chciała żeby tak się zachowywał. Bała się wtedy. Bała się,  że coś ukrywa. Bała się,  że go straci.  
  Nie zważając na jej opór , pociągnął ją na dwór. Wyszła , ciągle naburmuszona. Nagle pisnęła. Rzucając mu się na szyję. Trwało to może sekundę, bo już biegła do Dominika siedzącego na ławce w ogrodzie. 
-Jak się tu znalazłeś?  - pisnęła , gdy już go wyściskała. 
-Serio siostra ? Mądrzejszego pytania zadać nie mogłaś? Logiczne że przywiózł mnie Richi - młody zaśmiał się. A ona zmierzwiła mu włosy. 
 Freitag stał z boku przyglądając się jej . Od kilkunastu dni dzwonił  do jego tymczasowej opiekunki, załatwiając wszystko.  Nie mówił o tym Tinie  bo bał się,  że to się nie uda.  
Gdy w końcu kobieta wyraziła zgodę na kilkudniowy pobyt chłopca u nich. Wiedział , że Tina wprost oszaleje że szczęścia. 
  Nie pomylił się. Tina wprost promieniała. A on uwielbiał, gdy była szczęśliwa. Jej szczęście sprawiało , że on tez był szczęśliwy. 
-Dziękuję- dopadła do niego i znów uwiesiła mu się na szyi- jak Ci się to udało ?
-Ma się ten urok - mrugnął do niej. Na co ze śmiechem walnęła go w ramie. 
-Kiedy musisz go odwieźć?
-W sobotę - zmarszczyła śmiesznie nos przyglądając mu się. Po chwili znów pisnęła. Ogarniając , że przed nią kilka dni z bratem. 
-Jesteś.....
-Najlepszy , wiem - przerwał jej ze śmiechem.
-I skromny - przewróciła oczami ciągle się śmiejąc.


Od godziny próbowała zagonić młodszego brata do łóżka. Co jak narazie nie przynosiło żadnego skutku. Chlopiec był tak podekscytowany tym , że może zostać u nich prawie tydzień. Że ostatnią rzeczą o której teraz myślał był sen. 
 Na dodatek Richard w ogóle nie miał zamiaru jej w tym pomóc. I obydwoje od dobrych kilku godzin sprawdzali swoje umiejętności w jakiejś durnej grze na Play Station. Kompletnie nie zwracając  na nią uwagi. Prychnęła zirytowana , gdy na jej kolejną prośbę , żaden nie oderwał nawet wzroku od telewizora. I ze złością po prostu wyłączyła im wtyczkę z kontaktu. 
-Oszalałaś?!!
-Tinaaaaa!!!!
Wrzasnęli oboje. Kierując w jej stronę mordercze spojrzenia.
-No co ? W końcu mnie  zauważyliście? Skąd to cholerstwo w ogóle się tutaj wzięło? -warknęła wskazując ręką na konsole.
-Kupiłem wczoraj dla Dominika - rzucił jak gdyby nigdy nic. 
- Co zrobiłeś? - prychnęła.  Miała nadzieję ,  że pożyczył od kogoś. I w najbliższym czasie to coś po prostu stąd zniknie. 
- No już nie złość się-  Freitag w końcu wstał z podłogi i przytulił do siebie ciągle naburmuszoną dziewczynę.
- To naprawdę dla mnie? - do chłopca chyba dopiero teraz doszedł sens słów Freitaga. I błyszczącym oczyma się w nich wpatrywał.
-W końcu będziesz nas chyba częściej odwiedzał? - Richard zmierzwił mu wlosy śmiejąc się- a teraz zmykaj sie kąpać, bo Twoja siostra zaraz urwie mi glowę.
Tina mimo złości uśmiechnęła się. Była szczęśliwa,  że Richard od samego początku polubił jej brata i znaleźli wspólny język. 
-Będę mógł kiedyś z Wami zamieszkać? -zamarła słysząc pytanie Dominika. Spuściła  głowę wbijając wzrok w podłogę. Nie wiedziała co odpowiedzieć . A nie chciała go okłamywać. Nigdy nie zastanawiała się jak to będzie gdy już skończy osiemnaście lat. Nie wybiegała w przyszłość. Bała się nawet o tym myśleć. Nigdy też nie poruszała tego tematu z Freitagiem.  
- Nie mogę się już tego doczekać - Richard uśmiechnął się do chłopca. A ten szczęśliwy popędził do łazienki.
-Przepraszam za niego -wyjąkała. 
- Za co Tina?
- Za to głupie pytanie. On po prostu.... Nie chcę żebyś czuł się w jakiś sposób zobowiązany- plątała się.
- Nie bardzo  rozumiem - poczuł lekką złość. Opanował się szybko i pociągnął dziewczynę w stronę łóżka.
- Wiem , że odpowiedziałeś tak bo nie chciałeś sprawić mu przykrości. Rozumiem to .
-Poczekaj . Ty myślisz, że go okłamałem? Że powiedzialem to na odczepnego , a za parę miesięcy zmienię zdanie ? I gdy dostaniesz opiekę nad nim. Po prostu Was stąd wyrzucę?
-Tak, znaczy nie. Po prostu...
-A może to Ty masz taki plan? -wycedził przez zaciśnięte zęby - jesteś ze mną , bo tak latwiej będzie Ci uzyskać prawo do opieki nad nim. 
- Dobrze wiesz , że to nieprawda!
- Teraz już nie wiem. Serio- wypuścił powietrze ze świstem. Starał się uspokoić . Nie chciał żeby chłopiec słyszał , że się kłócą.
- Nie chcę żebyś czuł się za nas odpowiedzialny. Wiem , że wzięcie pod swój dach siedmiolatka to obowiązek. Nigdy nie chciałam stawiać Cię w sytuacji, żebyś czuł , że musisz to zrobić tylko dlatego bo jesteśmy razem. 
-Od samego początku byłem tego świadomy Tina. Nigdy przez myśl nawet nie przeszło mi , że mogłoby być inaczej. Od początku wiedziałem o istnieniu Dominika. 
-Więc naprawdę...
-Naprawdę - przerwał jej - zależy mi na Tobie. Na Was. Lubię Twojego brata.I zrobię wszystko żeby mógł tutaj zamieszkać.
Uśmiechnęła się , oplatając jego szyję rękami. Pocałował ją w czubek głowy. Jeszcze mocniej ją do siebie przyciągając. Martina ufnie wtuliła się w jego ramiona. Zachłannie wpiła się w jego usta. Zapominając o całym świecie. Ktoś jednak szybko przywrócił ją do rzeczywistości. 
-Naprawdę ciągle musicie się całować? - Richard wybuchnął śmiechem. Odsuwając się od dziewczyny. Dominik jakby tylko na to czekał. Wskoczył na łóżko , kładąc się pomiedzy nimi. Tina przytuliła go do siebie. Czując rozpierające ją szczęście. Dwóch najważniejszych facetów w jej życiu,  było koło niej. I nic więcej tak naprawdę nie miało dla niej znaczenia.