niedziela, 5 lipca 2020

35

 
   Minął już tydzień odkąd zniknęła z jego domu i z jego życia .Przez pierwsze dni był równocześnie rozżalony i wściekły za to co zrobiła. Choć tak naprawdę nie miał prawa się przecież na nią wściekać.  To on zawalił. To on przeleciał ta pannę. Na kilka chwil całkowicie zapominając o Martinie.
  Wiedział , że jej seks z Philipem. Ich wspólne zdjęcia.  To była tylko i  wyłącznie jej zemsta. Chciała żeby go  to zabolało. I udało jej się. 
   Po tym cholernym tygodniu bez niej mógł z pełnym przekonaniem stwierdzić to do czego nie potrafił się wcześniej przyznać. Kochał ją.  Niestety na takie stwierdzenia było już chyba zwyczajnie za późno.
  Teraz nadszedł ten czas , gdy wściekłość zamieniła się w przerażenie. Bał się o nią. Nie miał pojęcia gdzie mogła być. 

  Zaraz jak dostał te zdjęcia sprawdził garaż. W końcu to tam zostały zrobione .  Niestety miejsce było puste. A o ich pobycie tam świadczyły tylko porozrzucane butelki po winie.
  Następnie udał się do młodszego kumpla. Jego młodsza siostra z uśmiechem na ustach poinformowała go  , że nie ma pojęcia gdzie jest jej brat . 
Dzwonił do niego kilkukrotnie. Ale ani razu, nie doczekał się  głosu po drugiej stronie słuchawki. 

  Odpuścił nawet podróż do Japonii. I zawody rozgrywane w tamtejszej Hakubie.  I tak pewnie nie mógłby się na nich skupić.  Więc wielogodzinny lot nie miał dla niego sensu.  Wczoraj w końcu zdecydował się pojechać do Dominika. Chłopiec nie był przecież niczemu winny . I na pewno jak zawsze czekał na ich odwiedziny.  Freitag nie miał pojęcia czy Tina odwiedziła brata. I czy chłopiec ma w ogóle pojęcie o ich rozstaniu.

  Gdy tylko wszedł na teren posesji, Dominik wybiegł przed dom. Wieszając mu się na szyję. 
-A Tina ? - Freitag przełknął ślinę. Więc nie było jej tu. A chłopiec nie miał o niczym pojęcia.
-Pogadamy ? - rzucił i obaj przeszli na tyły domu.
- Nie jesteście już razem prawda ?- Dominik wbił w niego smutne spojrzenie .
-Pokłóciliśmy się- zaczął niepewnie.
-Dlaczego ?
-Zrobiłem coś głupiego Dominik  - to musiało wystarczyć. Przecież nie będzie opowiadał siedmiolatkowi takich szczegółów.
-Wyprowadziła się?- Richard widział,  że chłopiec usilnie stara się zapanować nad łzami. 
-Ale wróci. Nic się nie martw młody- potarmosił go za włosy. A Domi od razu się do niego przytulił.
-A jak nie ? Co wtedy będzie ze mną? 
-Nic się nie zmieniło . Zamieszkasz ze  mną. Z nami. Zrobię wszystko żeby tak się stało. Przysięgam.



-Mogę zająć panu chwilę ? - Richard wchodził już do auta. Gdy nagle wyrosła przed nim opiekunka małego. Kiwnął tylko głową i zbliżył się do kobiety- chciałam tylko spytać co z Martiną? Od ponad tygodnia nie pokazuje się u nas. Do tego dowiedziałam się , że również nie pojawia się w pracy. I nie ma z nią żadnego kontaktu.
-Martina nie czuje się najlepiej- skłamał bez mrugnięcia okiem.
-Jest aż tak źle , ze nie mogła wykonać krótkiego  telefonu do pracy? To nie będzie dobrze wygladać przed sądem panie Freitag.
Zmiął w ustach przekleństwo. Doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Nie musiała mu tego uświadamiać. 
-Obiecuje , że gdy Martina się lepiej poczuje na pewno się odezwie- rzucił - na razie jednak będę sam odwiedzać Dominika. 
-Na pewno wszystko u Was w porządku? - spojrzenie kobiety przeszywało go na wylot.
-Oczywiście.  Proszę wybaczyć,  ale spieszę się na trening. Sama pani rozumie. Do zobaczenia  - odczekał, aż kobieta zniknie za drzwiami i z westchnieniem ulgi odjechał.



   Wrzucił tylko torby do domu i nie zwracając uwagi na marudzenie matki  popędził w stronę hotelu. 
 W sobotni poranek zadzwonił do niego Jonas , zaniepokojony zniknięciem Tiny.  I od tamtej chwili nie potrafił się skupić na zawodach.  Zważając na to , że w drugiej lidze na pieniądze może liczyć tylko najlepsza szóstka zawodników.  Wracał z niczym. Ciągły strach o dziewczynę całkowicie wytrącił go  z równowagi i przez dwa dni ledwo mieścił się w trzydziestce. 


 Z duszą na ramieniu otworzył drzwi hotelowego pokoju i wszedł do środka.  Odetchnął z ulgą. Martina jak gdyby nigdy nic po prostu spała. 
-Już jestem- potrząsnął nią. Zmuszając do otwarcia oczu. 
-Naprawdę musisz mnie budzić? - warknęła. Patrząc na niego zamglonym wzrokiem.
-Piłaś?- wyczuł wyraźną woń alkoholu . A jej sukienka była tak wygnieciona jakby spędziła w niej ostatnie dni. W ogóle jej nie ściągając.
-Kurwa obudziłeś mnie tylko po to żeby marudzić?- szarpnęła się i odwróciła na drugi bok.
-Martwię się Tina. Dzwonił do mnie Jonas. Podobno nieźle zabalowałaś w piątek A potem zwyczajnie zniknęłaś, gdy wysłałaś go  szukać telefonu którego nawet nie masz.
-Miałam zwyczajnie dosyć jego marudzenia -wymruczała w poduszkę.
-Gdzie byłaś Tina? - chwycił ją za ramię. I zmusił żeby na niego spojrzała. 
-A gdzie miałam kurwa być? Tutaj. Zamknięta w tym cholernym hotelu.
-Tina...
-Czego znowu ? Co martwisz się,  że poszłam do Freitaga? Że pieprzyłam  się z nim cały weekend i wróciłam do Ciebie? Uspokoję Cię. Nie widziałam się z nim. I nie zamierzam. 
- Nie o to mi chodziło. 
-A więc? 
-Naprawdę się martwię. Wydaje mi się , że trochę przesadzasz z alkoholem Tina. 
-Wyluzuj Philipp- trochę złagodniała. Nie chciała się z nim pokłócić. Potrzebowała go.  A raczej jego kasy- jeśli tak bardzo Ci na tym zależy. To od jutra ani kropli alkoholu.
- Od jutra? -zmrużył oczy. 
-Dziś i tak wypiłam już jedno piwo -skłamała gładko- stęskniłam się za Tobą. Ty mam nadzieję za mną też? 
Zakończyła słodko. Równocześnie siadając o na jego kolanach. To wystarczyło. Żeby chłopak zapomniał o wszystkim. 
-Nawet nie wiesz jak bardzo Tinka - szepnął. 
- Jeszcze chwilę musisz potęsknić- wstała szybko śmiejąc się - pójdę pod prysznic. A Ty zajmij się zorganizowaniem jakiego dobrego wina.


   Zszedł do hotelowego baru zaopatrując się w dwie butelki wina. I szybko wrócił na górę. Z łazienki dochodził go jeszcze szum wody. Wiec położył się na łóżku i zapatrzył w okno.  Wyciągnął telefon czując jego wibracje. 
"Jutro trening z kadrą A" .Zaklął, czytając smsa od przyjaciela. Do tej pory udawało im się trenować  osobno. Jutro Freitag na pewno nie da mu spokoju. I obawiał się jak może skończyć się to spotkanie.
Drgnął czując jak Tina przy nim siada. I Richard od razu zszedł na dalszy plan. Dziewczyna była owinięta tylko  ręcznikiem i chyba nie miała najmniejszej ochoty na ubieranie się.
-Jak Ci poszło w ogóle? Warto było mnie tu zostawiać? -zainteresowała się zawodami. A może raczej tym ile kasy z nich przywiózł.
-Słabo Tina. Może w ten weekend będzie lepiej.
-Znów mnie zostawisz? - udała niezadowoloną i wydęła usta. Tym razem jej to jednak zbytnio nie przeszkadzało. Wiedziała gdzie spędzi weekend. I była pewna , że nie będzie tam musiała słuchać marudzenia o rzekomym  nadużywaniu alkoholu przez nią.
-Wiesz , że...
- Tak , tak. Wiem , że musisz. Masz to wino? - zmieniła temat rozglądając się.  Wstał i rozlał wino do lampek. Podał jej jedną. Ale zignorowała go i chwyciła do rąk butelkę. Zrobiła kilka łyków i oparła się o ścianę. 
-Wiec mówisz,  że za mną tęskniłeś?- przyciągnęła go do siebie  i złączyła ich usta w pocałunku. 
-Mhm - mruknął tylko  nie odrywając się od jej ust. 




      Od kilku minut siedział z Lucą przed szatnią.  I z rosnącym zdenerwowaniem wpatrywał się w samochody podjeżdżające na skocznie.  Nie miał najmniejszej ochoty spotkać się z Freitagiem. 
Do tego znów nie czuł się zbyt dobrze. Bo wczorajszy wieczór nie skończył się tylko na dwóch butelkach wina. Po szybkim seksie. Tina postanowiła wyciągnąć go do hotelowego baru. I tak naprawdę nie miał nawet pojęcia o której i jak wrócili do pokoju. 
-Wszystko w porządku Philipp?- uniósł lekko głowę unikając wzroku przyjaciela. 
-Nigdy nie było lepiej.
-Z Tiną ok?
-Mhm - mruknął naciagając kaptur na głowę. Sierpniowe słońce raziło go  po oczach. Jedyne na co miał ochotę to zniknąć stad i walnąć się do łóżka. 
 Na samą myśl o oddaniu dziś jakiegokolwiek skoku, żołądek podchodził mu do gardła. 
- Freitag tu idzie - usłyszał szept kumpla. Zaklął głośno. Wstał powoli zaciskając pięści.  Był tak słaby , że cios starszego kumpla prawie powalił go  na kolana. 
-Gdzie ona kurwa jest?
-Kto ? - rzucił cynicznie, prostując się. I tylko szybka reakcja Karla uratowała go przed kolejnym uderzeniem.
-Werner się zbliża.Wyluzujcie.
-W dupie to mam. Gdzie ona kurwa jest? - Freitag był wściekły. Niezbyt interesował go teraz Werner, a nawet to, że za bójkę może wylecieć z kadry. Szarpnął się, próbując wyrwać Karlowi. Przyjaciel trzymał go jednak mocno.
- Nie sądzisz,  że gdyby Tina chciała żebyś to wiedział skontaktowałaby się z Tobą?
-A Ty  nie sądzisz,  że gdyby chciała być z Tobą to wybrałaby Cię od początku? Jesteś jej tylko potrzebny do zemszczenia się na mnie. Nic więcej. 
-Dopóki mogę ją mieć w łóżku kilka razy dziennie, nie przeszkadza ...- nie dokończył. Pięść Freitaga kolejny raz wylądowała na jego szczęce i nawet Karl nie zdołał mu w tym przeszkodzić.



    W piątkowy wieczór Martina miała już serdecznie dosyć Philippa i siedzenia w tym cholernym pokoju.
Do tego  od kilku dni nie wzięła do ust ani kropli alkoholu. I natłok myśli o brunecie jeszcze mocniej ją dobijał.  Nie reagowała na próby nawiązania jakiejkolwiek rozmowy przez chłopaka. A na każdy jego bliższy kontakt wybuchała nagłym płaczem,  byleby tylko dal jej spokój. 
  Nie interesowało ją zbytnio , to czy chłopak się obrazi. Myślała tylko o Freitagu i czymkolwiek do wyrzucenia go ze swojej głowy.

 Odetchnęła z nieukrywana ulgą gdy  chłopak w końcu zniknął za drzwiami. I ubrała się z prędkością błyskawicy. 
 Już po chwili kluczyła uliczkami Oberstdorfu , próbując przypomnieć sobie drogę do domu Chrisa. I równocześnie starając się nie wpaść na nikogo znajomego. 
  Uśmiechnęła się stając w końcu pod piętrowym budynkiem. I drżącą ręką nacisnęła dzwonek, modląc się w myślach żeby mężczyzna był w domu. Ze złością walnęła pięścią w drzwi. Gdy nikt nie otworzył. Nie pozostało jej nic innego jak pójście do Jonasa. Miała nadzieję,  że przynajmniej on nie będzie marudził. 

  
   Wymusiła ma twarzy najbardziej niewinny uśmiech i zapukała do drzwi przyjaciela. 
-Przepraszam , że wtedy zniknęłam obiecuję już nigdy więcej tego nie zrobię. Tylko proszę dotrzymaj mi dziś towarzystwa bo sama zwariuję- rzuciła na jednym wdechu gdy tylko otworzył.
-  Przychodzisz tutaj po tygodniu jak gdyby nigdy nic i chcesz żebym wyszedł z Tobą na piwo ? - warknął zdenerwowany.
-No przepraszam. Serio. Nie wiem co mi wtedy odwaliło. 
-Gdzie wtedy zniknęłaś Tina? Bo nigdy nie uwierzę, że poszłaś grzecznie spać do hotelu.
-Akurat przechodziła Lucie i...
-Lucie? Piętnastolatka sama w środku nocy? Karl urwałby jej głowę- zaśmiał się kpiąco - może Philipp wierzy w te Twoje bajki. Ja nie. Gdzie kurwa poszłaś i z kim?
-Nie wracajmy do tego Jonas. Po prostu wyjdź ze  mną dzisiaj i nie marudź.
-Góra dwa piwa . I nie spuszczam Cię dzisiaj z oczu. Nawet do kibla za Tobą pójdę. Zrozumiałaś?
-Tak jest - zaśmiała się. Była pewna , że w końcu jej ulegnie.


-Kurwa Tina.  Obiecałaś coś- Jonas był wściekły. Zupełnie nie wiedziała dlaczego. Przecież nie robiła nic złego. Po prostu dobrze się bawiła. 
-Miałeś nie marudzić- mrugnęła do niego i uniosła do ust drinka.
-A Ty miałaś wypić góra dwa piwa.
-Przecież wypiłam tylko dwa -zachichotała i chwyciła go za rękę- chodź tańczyć,  nie chce mi się tak siedzieć na dupie.
-Dwa piwa i nic więcej- wściekły wyrwał dłoń. Nie miał ochoty szaleć z nią na parkiecie. Najchętniej poszedłby już do domu. Ale nie mógł jej tutaj zostawić.
- Nie wspomniałeś nic o drinkach - zaśmiała się. Znów chwyciła szklankę do rąk, opróżniając ją. Pomachała mu nią przed nosem i uśmiechnęła się -skoczysz po następne?
- Nie mam więcej kasy -wycedził przez zaciśnięte zęby. 
-Trzymaj.  Jak się skończy załatwię coś- wyciągnęła z kieszeni dwadzieścia euro. Prychnął , ale posłusznie wstał od stolika. Wiedział,  że i tak załatwi sobie alkohol. Zdecydowanie wolał żeby piła z nim. 


-Karl naprawdę nie mam nastroju- Freitag przewrócił oczami , słysząc propozycję przyjaciela. Stali z Andreasem w jego drzwiach i usilnie próbowali wyciągnąć go  na piwo. 
-Nie możesz ciągle siedzieć w domu. Rozumiem,  że lubiłeś tą małą . Ale przecież na niej świat się nie kończy- Wellinger znudzony  wtrącił się do rozmowy. 
-Odpieprz się Andreas.
-Serio Cię powaliło. Dziewczyna od razu o Tobie zapomniała. Nieźle bawi się z Raimundem. A Ty zamierzasz na stałe zamknąć się w czterech ścianach? 
  Zacisnął dłonie w pięści. Po słowach kumpla. Może Wellinger naprawdę miał rację? Od dwóch tygodni wychodził tylko na trening i do Dominika. Siedział na dupie. Jakby miał nadzieję,  że ona nagle stanie w jego drzwiach. Może naprawdę czas z tym skończyć?  
-Dajcie mi pięć minut - rzucił w końcu zrezygnowany. 


  W piątkowy wieczór lokalny klub tętnił życiem. Z niemałym trudem przecisnęli się przez pełny parkiet. I znaleźli wolny stolik. 
-Naprawdę nie mogliśmy iść do zwykłej knajpy na piwo ? - prychnął z irytowany zajmując miejsce. 
-Wyluzuj, napij się i rozglądnij - zaśmiał się Andreas - Martina nie była jedyną laską na ziemi wartą uwagi.
  Nie odpowiedział. Pociągnął spory łyk piwa. Rozglądając po otoczeniu. Przez moment wydawało mu się , ze ją widzi. Szczupła dziewczyna w czarnej sukience. Roześmiana twarz. Czarne długie włosy. Zacisnął mocniej palce na kuflu piwa. 
-Ducha zobaczyłeś ? -szturchnął go Karl. 
-Wydawało mi się ..- przerwał. Jeszcze raz spojrzał w tamtym kierunku. Dziewczyna zniknęła gdzieś w tłumie ludzi na parkiecie. Westchnął tylko. I zajął się piciem piwa.



-Wygląda zupełnie jak Tina - serce zabiło mu mocniej po słowach Karla. Uniósł głowę , patrząc w kierunku wskazywanym przez kumpla.
-Bo to jest ona. Ciekawe czy Philipp zdaje sobie sprawę z tego co ona robi, gdy on wyjeżdża - parsknął Andreas, zreflektował się jednak  szybko i dodał - przepraszam Richi. 
  Freitag zacisnął dłonie w pięści. Wpatrując się w brunetkę. Nie mógł uwierzyć, że  dziewczyna przed jego oczami jest Tiną. To nie było możliwe. Ona nigdy się tak nie zachowywała. 
  Tańczyła z jakimś facetem , wyzywająco kręcąc tyłkiem. Jego ręce sunęły po jej ciele. Gdy gość zacisnął dłonie na jej piersiach , nie wytrzymał. Miał wrażenie , ze ona wie , ze tu jest i specjalnie go prowokuje. Wstał gwałtownie. Wywracając stojące przed nim piwo. Szybkim krokiem zbliżył się do dziewczyny. I szarpnął ją za rękę. Przy widocznym niezadowoleniu tańczącego z nią faceta,  wyciągnął ja przed lokal.
-Dobrze się bawisz ? - wycedził przez zaciśnięte zęby. 
-Nie narzekam -zaśmiała się. Nie poznawał jej . To nie była jego Tina.
-Czemu to robisz? Czemu kręcisz tyłkiem przed jakimiś obcym facetem i dajesz się obmacywać?
- Mogę robić co chce Freitag. Nikt już nie może mi zabronić- zmrużyła oczy wpatrując się w niego. Była nieźle wstawiona . I ta dyskusja nie miała sensu.
-A Philipp?- prychnął. 
-Philipp?- zachichotała- spędzamy ze sobą miło czas w łóżku , ale nic więcej.
-On myśli inaczej. Sądzi że jesteście razem.
-Ja też kiedyś myślałam, że z kimś jestem. A ten ktoś wolał pieprzyć się z inną- wycedziła. Przestała się śmiać. Była wściekła. 
-Przepraszam Tina. Naprawdę nie wiem jak to się stało.
- Serio ? Nie wiesz ? Mam Ci wytłumaczyć jak to się robi? A może wolałbyś żebym Ci pokazała? -warknęła.
-Porozmawiajmy na spokojnie Tina - zbliżył się do niej. Tak bardzo potrzebował jej bliskości.
-Zanim mnie przelecisz czy po ? -zakpiła. Odwróciła się na pięcie,  chcąc wrócić do środka. 
-Nie wrócisz tam. Nigdy się na to nie zgodzę - chwycił ją za rękę. Zachwiała się , wpadając na niego.
-Nie masz prawa- wycedziła, próbując się wyrwać.
-Ale mam zdecydowanie więcej siły - pociągnął ją w kierunku ulicy. Mogła się szarpać i prychać i tak nie miał zamiaru jej puścić. 
-Miałeś kurwa nie spuszczać mnie z oka !- szarpnęła się kolejny raz, wrzeszcząc do kogoś za jego plecami. Zatrzymał się na moment. I odwrócił w tamtym kierunku. 
-Nie spuszczałem Tina- Jonas zrównał z nimi krok. 
-To zrób coś do cholery. Niech ten dupek mnie puści - Freitag zmiął w ustach przekleństwo. Nie poluzował jednak uścisku.
-Sadzę , że jemu nawet bardziej niż mnie zależy żebyś nie wpakowała się w jakieś bagno. Więc chwilowo niech on się Tobą  zajmie . Ja na dziś mam dosyć  - odburknął Jonas i skręcił w uliczkę prowadząca do jego domu.
  Tina znów się szarpnęła, gdy zorientowała się , gdzie brunet  ją prowadzi. Nie miała najmniejszego zamiaru iść z nim do domu.
-Puść. Nie pójdę z Tobą. Nie chcę. Rozumiesz kurwa ? !
-Rozumiem. Ale Twój kumpel ma rację. Nie pozwolę Ci  wpakować się w jakieś bagno. 
- Nie masz na to żadnego wpływu. Żadnego kurwa. Może dziś mnie upilnujesz. Jutro nie będziesz miał jednak takiej szansy- zaśmiała się kpiąco. Zaklął bo miała cholerną rację. Nie zamknie jej przecież w swoim domu. 
 Otworzył drzwi domu i wprost wepchnął ją do środka. Dokładnie zamykając je z powrotem.
-Idź pod prysznic . Dobrze Ci to zrobi- rzucił. Dziewczyna prychnęła. Ale posłusznie pomaszerowała na górę, lekko się zataczając.

 Westchnął i poszedł za nią. Rozścielił  łóżko w jej dawnym pokoju. Usiadł i schował twarz w dłoniach. Nie miał zielonego pojęcia co dalej. Bał się  , że gdy Tina tylko stąd wyjdzie. Zrobi coś głupiego. Tym bardziej , że do poniedziałku Philipp był na zawodach. Była skazana tylko na siebie. I na swoje głupie pomysły. Nie wiedział jak temu zaradzić. Naprawdę tysiąc razy bardziej wolałby żeby była teraz z Raimundem. On przynajmniej w jakimś małym stopniu potrafił nad nią zapanować.
  Drgnął gdy poczuł,  że nie jest sam. Martina stała w drzwiach , owinięta w ręcznik i przyglądała  mu się z pod przymkniętych powiek. 
- Mam tu jeszcze coś swojego czy pozbyłeś się już wszystkiego razem ze mną  ?- warknęła zmieszana , gdy zauważył jej wzrok. 
-Niczego nie ruszyłem Tina. Wszytko jest tak jak było. 
 Prychnęła tylko pod nosem. I podeszła do szafki. Wygrzebała bieliznę , koszulkę i luźne spodenki. Kompletnie nie zwracając na niego uwagi. Zsunęła z siebie ręcznik ,powoli ubrała majtki i zapięła stanik.
 Wyczuła jego wzrok i odwróciła  się w jego stronę .Upuściła  resztę rzeczy na podłogę. Uśmiechnęła  się i stanęła przed nim.
-Była ładniejsza? Zgrabniejsza ?- wycedziła.
-Tina..
-Może lepiej się pieprzyła co ? -przerwała mu. Zacisnął zęby. Dyskusja z nią dzisiaj nie miała  żadnego sensu.  Zrobiła jeszcze jeden krok w jego stronę. Nie przestawała się  uśmiechać. Nie był to jednak uśmiech który znał. Usiadła okrakiem na jego kolanach. Wstrzymał oddech . Była tak blisko. Na wyciągnięcie ręki. Mimowolnie zacisnął dłonie na jej pasie. 
- Nie potrafisz odpowiedzieć ?- szepnęła mu do ucha. Poczuł przyjemny dreszcz, gdy zaczęła przesuwać po nim językiem-  a może po prostu zapomniałeś jak to jest pieprzyc się ze mną?
- Nie zapom.....- przerwał, jej ręka zgrabnie rozpięła pasek jego spodni. Zaczepiła palcami o jego bokserki , wsuwając dłoń pod materiał. Jęknął. Drugą ręka złapała za brzeg jego koszulki. I pociągnęła ją do góry. Pochyliła się i zaczęła całować jego klatkę piersiową. Szybko odpiął jej stanik i drażnił  opuszkami palców jej piersi.  Położył się, ciągnąc ją za sobą. Jęknęła gdy zaczepił palcem o jej majtki . I szybko się ich pozbył.
-Richi- wyszeptała. Niecierpliwie poruszając biodrami. Uniósł się , zsuwając z  siebie spodnie wraz z bokserkami . Nie tak to miało się dziś skończyć, przemknęło mu przez myśl. Zanim całkowicie stracił głowę w jej ramionach.