-Nie chcę Cię poganiać. Ale od godziny wpatrujesz się w ten talerz. A z niego nic nie znika- Philipp szturchnął ją w ramię. Wyrywając z otępienia.
-Już kończę- westchnęła. I zamieszała widelcem po talerzu, nadal pełnym jedzenia.
-Kończysz?- prychnął lekko zirytowany- Ty nawet nie zaczęłaś.
-Możemy już iść?- odezwała się z nadzieją w głosie. Podniosła głowę. I spojrzała na chłopaka błagalnym wzrokiem.
-Tina!!!- podniósł głos. Po chwili jednak ściszył go i dodał już spokojniej- przecież nic nie zjadłaś.
-Nie mam teraz apetytu. Zjem później. Obiecuję- spróbowała się uśmiechnąć. Miała jednak wrażenie, że jej twarz wykrzywił jakiś dziwny grymas. Który na pewno nie był uśmiechem.
-Dopilnuję tego. Możesz być pewna - Philipp wstał i podał jej rękę. Tina chwyciła jego dłoń i podniosła się od stolika. Rozglądnęła się po restauracji. Która już zdążyła opustoszeć. Poczuła ukłucie zawodu, że Freitag już opuścił pomieszczenie. Otrząsnęła się jednak szybko. Zdając sobie sprawę z tego, że teraz jeszcze bardziej niż wcześniej. Nie ma prawa o nim myśleć. Szarpnęła się , gdy Philipp pociągnął ją w kierunku windy.
-Mówiłam już , że nie zamierzam zostać w hotelu- prychnęła.
-A czy ja Ci każę tu zostawać? - chłopak zaśmiał się i wepchnął ją do środka- posiedzisz dzisiaj trochę u mnie. Musisz odpocząć. I w końcu coś zjeść. Nic więcej. Nie zamierzam Cię tutaj trzymać na siłę. Nie bój się.
Nie miała siły protestować. I chyba nawet jej się nie chciało. Perspektywa spędzenia następnych godzin w jego towarzystwie. Podobała jej się . Bez słowa więc podążyła za nim do pokoju. Zatrzymała się jednak gwałtownie wpatrując się w jakiegoś chłopaka w środku. Widziała go już wcześniej. Siedział tutaj z Philippem rano gdy spała.
-Jestem Luca. A Ty zapewne jesteś Martina ?- chłopak podszedł do niej z uśmiechem. Chciała odwzajemnić uśmiech. Zbyt dużo jednak z tego nie wyszło. Pokiwała głową, wchodząc niepewnie dalej. Usiadła na brzegu łóżka. Wpatrując się w podłogę.
-Lepiej będzie jak sobie pójdę- poderwała się nagle . Dopadła do drzwi zanim Philipp zdążył zareagować. Otwarła je i wyszła na korytarz. Ze swojej prawej strony nagle zauważyła Freitaga. Przez chwilę miała wrażenie, że traci grunt pod nogami. Odetchnęła gdy zdała sobie sprawę z tego, że jej nie zauważył. Odwróciła się gwałtownie i z powrotem wpadła do pokoju.
-Mogę jednak chwilę zostać?- wydukała, znów siadając na łóżku. Philipp parsknął śmiechem. Siadając przy niej.
-Może trochę się prześpisz? Miałaś ciężki dzień- przytulił ją do siebie. Oparła głowę na jego ramieniu. Znów czuła łzy zbierające się jej pod powiekami. Nie chciała się znów rozpłakać. Ale nie miała siły ich powstrzymywać. Szloch wstrząsnął jej ciałem. Nie potrafiła poradzić sobie ze swoim bólem i bezradnością. Z brakiem Dominika. Nawet ze śmiercią znienawidzonego ojca. Philipp mocniej przyciągnął ją do siebie. Łkała cicho wtulona w jego ramiona. Aż w końcu zasnęła. Całkowicie wykończona.
-Co dalej? Co zamierzasz? - szepnął Luca. Gdy dziewczyna w końcu zasnęła. Philipp odsunął ją od siebie powoli i położył na łóżku. Poruszyła się nieznacznie. Zwijając się w kłębek. Ale nie obudziła się.
-Nie mam pojęcia- chłopak podniósł się i zajął miejsce koło kumpla - chciałem , żeby tu została dopóki trenujemy na miejscu.
-Wiesz , że to ryzykowne?
-Wiem. Ona i tak nie chce. Więc nie mogę jej tutaj trzymać wbrew jej woli. Wkurza mnie to , że nie potrafię jej pomóc- warknął wściekły sam na siebie - nie wiem co mam robić. Z jednej strony wydaje mi się, że najlepszym wyjściem dla nie byłby jednak ten dom dziecka. To tylko kilka miesięcy. Jakoś dałaby radę . Z drugiej, mnie samego przeraża ta perspektywa.
-Ale ona nie ma tak naprawdę innego wyjścia. Wiesz o tym?
-Wiem. Ale przecież nie zmuszę jej do tego- prychnął.
-Wiem, że wkurzy Cię to co powiem. Ale może jednak powinieneś porozmawiać z Richa...
-Po cholerę? - Philipp przerwał mu ze złością.
-Nie wiem. Może on coś wymyśli? Może zależy mu na niej?
-Daj spokój- Philipp zaśmiał się kpiąco - Freitagowi miałoby niby na kimś zależeć ? Ty sam nie wierzysz w to co mówisz.
-Może warto byłoby jednak spróbować?
-Nie będę z nim rozmawiał o Tinie - wycedził przez zaciśnięte zęby. I podniósł się z łóżka. Kończąc temat.
W pokoju panował półmrok. Tina otworzyła oczy , gwałtownie siadając na łóżku. Zamrugała kilka razy , próbując przyzwyczaić oczy do ciemności. Z łóżka obok dobiegło ją pochrapywanie Luci. Na fotelu obok zauważyła Philippa. Spuściła nogi i założyła buty. Wstała i zrobiła kilka kroków w kierunku drzwi.
-Uciekasz ?- zatrzymała się w pół kroku, słysząc cichy głos Philippa. Zaklęła cicho i odwróciła się.
-Po prostu wychodzę- prychnęła. Ale wróciła się i usiadła na przeciw niego.
-Jasne - zaśmiał się kpiąco. Wstał , sprawdzając godzinę na wyświetlaczu telefonu- zanim Cię stąd wypuszczę . Zejdziemy coś zjeść.
Tina przewróciła oczami. Już chciała zaprotestować. Wykręcić się . Powiedzieć , że nie jest głodna. Ze zdziwieniem poczuła jednak , że jest.
-O tej godzinie?
-Hotelowa restauracja jest pewno zamknięta. Ale w klubie zapewne mają jakieś frytki i inne śmieci- zaśmiał się . Wyciągając ją na korytarz.
Richard odetchnął z ulgą gdy zamknęły się drzwi za Severinem. Nie miał dziś najmniejszej ochoty schodzić do klubu. I był mu niezmiernie wdzięczny , że nawet go do tego nie namawiał.
Położył się na łóżku. Z kolejnym już drinkiem w ręce. Bezmyślnie gapiąc się w ekran telewizora. Po godzinie bezsensownego przerzucania kanałów. Odłożył pustą szklankę na nocny stolik. I przymknął oczy, nakrywając się kołdrą.
Z niespokojnej drzemki wyrwał go irytujący dzwonek telefonu. Zerknął na ekran. I bez zastanowienia odrzucił połączenie. Widząc na wyświetlaczu imię Wellingera.
Prychnął coraz mocniej rozdrażniony. Gdy dźwięk powtórzył się kolejny raz. Pośpiesznie wyłączył telefon. Próbując zasnąć kolejny raz.
Niestety. Sen chyba dzisiaj nie był mu pisany. Bo po kilku minutach rozległo się uporczywe walenie do drzwi. I nim zdążył zareagować , Wellinger stał już na przeciwko niego. Szczerząc się głupkowato.
-Jak nie odbieram, to chyba logiczne że nie mam ochoty z Tobą rozmawiać- warknął , siadając na łóżku.
-Daj spokój chyba nie jesteś wściekły za to przy obiedzie - Andreas nie wzruszony zajął miejsce na fotelu.
-Nie . Po prostu ...- Freitag przerwał. Wellinger był chyba ostatnią osobą , której chciałby się tłumaczyć. Ze swojego dziwnego stanu.
-To dlaczego nie ma Cię jeszcze z nami na dole? - kumpel zmrużył oczy . Rozglądając się z uwagą po pokoju. Jego wzrok zatrzymał się na pustej butelce - odkąd to uwielbiasz samotne picie w pokoju hotelowym?
-Andreas naprawdę nie mam dzisiaj....
-A może ta mała zabroniła Ci z nami wychodzić?- Wellinger z trudem powstrzymywał śmiech.
-A co ja mam z nią wspólnego?- Richard usilnie starał się nad sobą panować.
-Nie wiem. Ty mi powiedz. W końcu to Ty zawsze pierwszy leciałeś do klubu. A tu nagle, pojawia się ta mała. A Ty grzeczniutko zamykasz się w pokoju - kumpel parsknął śmiechem.
-Ogarnij się Wellinger. Chyba nie sądzisz , że dałbym jakiejś małolacie sobą rządzić?
-Tak to wygląda - kumpel parsknął rozbawiony.
-Więc udowodnię Ci , że tak nie jest- Freitag podniósł się z łóżka. Kierując się w stronę łazienki. Aby się ogarnąć. Po kilku minutach oboje wchodzili już do hotelowego klubu.
Zajęła miejsce w najciemniejszym kącie hotelowej dyskoteki. Wzrok miała wbity w podłogę. Nerwowo stukała palcami w blat stolika. Czekając na Philippa. Składającego zamówienie przy barze. Minęła doba odkąd była tu ostatnio. Odkąd wykrzyczała Philippowi, że chciałaby śmierci swojego ojca. Skrzywiła się . Minęło dopiero kilkanaście godzin. A jej słowa wykrzyczane w złości stały się faktem. Nie wiedziała czy ma się śmiać czy płakać. Targały nią sprzeczne uczucia.
Uniosła lekko głowę. Gdy chłopak podsunął jej pod nos talerz frytek i hamburgera. Bardziej zainteresował ją jednak kufel piwa. Wyciągnęła rękę. Philipp był jednak szybszy.
-Najpierw zjedz- usiadł przy niej ze śmiechem. Prychnęła. Ale posłusznie zajęła się frytkami na swoim talerzu. Gdy zjadła połowę, chłopak podsunął jej piwo. Upiła kilka łyków. Równocześnie odsuwając od siebie talerz.
-Wystarczy - jęknęła. Opierając się wygodnie. Znów chwyciła do rąk piwo. W końcu rozglądnęła się dookoła.
-Powinnaś jeszcze...- Philipp nagle przerwał. Widząc jak grymas bólu wykrzywił twarz dziewczyny. Zmrużyła oczy ze złością. Jej palce zacisnęły się na kuflu. Podążył za jej wzrokiem. Ciekawy, co tak nagle wyprowadziło, ją z równowagi. Zacisnął szczękę , widząc w co, albo raczej w kogo się wpatruje. Kilkanaście metrów dalej. Siedzieli jego starsi kumple w towarzystwie kilku dziewczyn. Dla niego normalny widok. Do którego przez tyle czasu zdążył się już przyzwyczaić.
Prychnął pod nosem, przypominając sobie słowa przyjaciela. Kilka godzin temu. Żeby porozmawiał o Tinie z Freitagiem. Jak dobrze, że tego nie zrobił. Tylko by się ośmieszył. Starszy kumpel już chyba nawet nie pamiętał. O istnieniu kogoś takiego jak Tina. Całkowicie oddając się pocałunkom. Jakiejś nowo poznanej blondynki.
Tina czuła jak robi jej się niedobrze. Jak zjedzone przed chwilą frytki podchodzą jej do gardła. Jak żołądek skręca jej się w supeł. Jak ogarnia ją coraz większa złość. Zacisnęła mocniej palce na kuflu piwa. Miała wrażenie , że szkło zaraz pęknie pod naporem jej palców. Upiła trochę. I z trzaskiem odłożyła kufel na stoliku. Ciągle wpatrywała się w stolik kilkanaście metrów dalej. Nie potrafiła przestać patrzeć w tamtym kierunku. Mimo, że tak bardzo nie chciała tego oglądać. Mimo , że widok z każdą sekundą coraz bardziej wyprowadzał ją z równowagi.
Podniosła się gwałtownie. Jej nogi automatycznie skierowały się w tamtym kierunku. Philipp zerwał się od stolika i zrównał z nią krok. Chwycił jej dłoń. Na co nawet nie zwróciła uwagi.
Nagle się zatrzymała , dosłownie kilka metrów od stolika niemieckiej kadry. Freitag znienacka oderwał się od ust blondynki i spojrzał na nią. Ich spojrzenia skrzyżowały się na krótki moment. Z głośników zaczęła płynąć jakaś wolna piosenka. Tina odwróciła się w stronę Philippa, oplatając jego szyję rękami. Chłopak spojrzał na nią zaskoczony. Ale mimowolnie chwycił ją w pasie i przyciągnął do siebie.
Tina czuła na sobie wzrok Freitaga. Który momentalnie przestał się interesować dziewczyną u swojego boku. Skupiając całą swoją uwagę na scenie rozgrywającej się przed jego oczami. Znów czuł tą cholerną zazdrość odbierającą mu racjonalne myślenie. Zazdrość której nie powinien czuć. Której nie chciał czuć. A która z sekundy na sekundę robiła się coraz większa.
Freitag zacisnął ręce w pięści . Wiedząc co za chwilę się wydarzy. Nie pomylił się. Choć błagał w myślach żeby tak było. Dziewczyna uniosła głowę, wpijając się w usta jego młodszego kumpla. Całowała go , tak jak jeszcze kilka godzin temu całowała jego. Zazdrość zamieniła się w złość.
Blondynka z którą jeszcze przed chwilą, tak chętnie się całował, położyła rękę na jego ramieniu. Strzepnął jej dłoń i podniósł się gwałtownie.
Martina całkowicie nie panowała nad sobą. Nie kontrolowała tego co robi. I nie myślała o konsekwencjach. Widok chłopaka któremu w nocy oddała się bez reszty. Całującego inną, wstrząsnął nią . Mimo tego, że przecież Freitag niczego jej nie obiecywał. Że mogła się tego spodziewać od samego początku tej znajomości. Ale mimo tego, że to wszystko wiedziała. Widok Freitaga z inną bolał ją. Powodował tak nieznośny ból , że w jednej chwili przestała myśleć i działać racjonalnie.
Zaczęła tańczyć z Philippem, chcąc zrobić na złość brunetowi. Chciała żeby był zazdrosny. Choć i tak była pewna, że nie będzie. Dlatego zupełnie bezsensu było to co robiła.
Uniosła słabo głowę, wpatrując się Philipowi prosto w oczy. Zobaczyła w nich czułość i troskę. O nią. Patrzył na nią jakoś tak inaczej niż zwykle. Nie myśląc wiele złączyła ich usta w pocałunku. Chłopak jęknął zupełnie zaskoczony. Ale oddał pocałunek. Jeszcze mocniej ją do siebie przyciągając.
Odsunęła się od niego równie gwałtownie. Jak gdyby wyczuła zbliżającego się Freitaga.
-Chodźmy stąd - pociągnęła ciągle zaskoczonego Philippa za rękę. Kątek oka widziała bruneta , dosłownie parę kroków od nich. Przyspieszyła. Chciała jak najszybciej stąd zniknąć. Z klubu, z hotelu. Z życia ich wszystkich.
Nie mam pojęcia czy ktoś tu jeszcze jest. Czy ktoś jeszcze czeka na kolejny rozdział. Ale postanowiłam go dodać.
I chyba muszę się wytłumaczyć ze swojej nieobecności , zarówno tutaj jak i u Was.
W maju w obudwu oczach stwierdzono u mnie zmiany jaskrowe , a że z jednym już wcześniej miałam problemy ( odwarstwienie siatkówki , pięć zabiegów itd) wystraszyłam się. Prawie całkowicie odstawiłam laptopa , nie chcąc nadwyrężać oczu.
Ja wciąż jestem i na pewno będę. 😊
OdpowiedzUsuńCieszę się, że postanowiłaś wrócić i dokończyć tę historię, zwłaszcza po tych problemach z oczami. Mam nadzieję, że będzie z nimi tylko lepiej. Dlatego życzę przede wszystkim dużo zdrowia.
Co do rozdziału, to Tina znalazła się w niemal tragicznej sytuacji. W ciągu kilku godzin całe jej życie roztrzaskało się w drobny mak. Śmierć ojca, utrata brata i brak dachu nad głową... Gorzej chyba być nie może.
Philipp stara się jak może, aby jej pomóc. Jednak sam także niewiele może zdziałać. Przynajmniej dopóki Martina nie osiągnie pełnoletności. Pobyt w domu dziecka nie brzmi za dobrze, ale jak na razie chyba nie ma innego wyjścia dla Martiny. Przecież nie zamieszka na ulicy.
Richard sam już nie wie czego chce. Niby myśli o Tinie, a przy pierwszej lepszej okazji zabawia się z innymi. Chcąc za wszelką cenę odrzucić od siebie myśl, że mógł obdarzyć dziewczynę jakimiś uczuciami.
Tina na pewno poczuła się ogromnie zraniona, gdy zobaczyła go z tą blondynką. Postanowiła się więc zemścić. Nie wiem tylko, czy mieszanie w to wszytko Phillipa było najrozsądniesze. Oby tylko nie narobił sobie teraz złudnych nadziei. Tina nie potrzebuje kolejnego problemu do rozwiązania.
Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział.
Cieszę się, że nadal tu jesteś. I dziękuję :)
UsuńKochana, przede wszystkim życzę Ci dużo zdrowia! Oby wszystko było w porządku z Twoimi oczami ;* Ja będę tutaj na pewno :)
OdpowiedzUsuńTina dalej jest zdruzgotana, ale absolutnie jej się dziwię. Śmierć znienawidzonego ojca, zabranie Dominica... Wszystko to się na niej odbiło i dziewczyna kompletnie się rozsypała. Nie ma apetytu, nie wie, co ze sobą zrobić, bo wydaje się jej, że dalsze istnienie bez brata jest niemożliwe. Nie chce iść do domu dziecka i rozumiem ją, ale z drugiej strony... Jakie jest inne wyjście z tej sytuacji? Nie mam pojęcia, co może się z nią stać... Ma u swojego boku Philippa, który dba o nią, wspiera i pomaga. Jest dla niej oparciem w tych trudnych chwilach i robi wszystko, aby choć na chwilę Tinie poprawił się nastrój. Nie może jednak zdziałać zbyt wiele, bo Tina jest niepełnoletnia, ale stara się i bardzo to doceniam. Tina natomiast się pogubiła, a widok Richarda całującego jakąś nieznajomą blondynkę tylko spotęgował to uczucie. (Andi i po co żeś go ciągnął do klubu?!)
Richard nie jest Tinie obojętny, dziewczyna wyraźnie poczuła zazdrość, ale w końcu miała prawo po tym, co zaszło między nimi. Richard mógłby się ogarnąć i przestać się tak zachowywać, bo tym co wyprawiał tylko podjudził dziewczynę. Wydaje mi się, że Tina niepotrzebnie wmieszała w to wszystko Philippa tym niespodziewanym pocałunkiem. Ale stało się... Oby nie wywiązały się z tego jakieś nieprzyjemne konsekwencje...
Czekam na nowość z niecierpliwością :)
Pozdrawiam ;*
Dziękuję , że zostałaś i pomalutku lecę nadrabiać do Ciebie :)
UsuńOgólnie, to nie ukrywam, że mocno zaskoczył mnie nowy rozdział u Ciebie. Nie spodziewałam się, że jeszcze wrócisz, ale bardzo, bardzo się cieszę, że ten powrót nastąpił. Naprawdę, nawet nie wiesz jaką miałam radochę, gdy zobaczyłam kolejny rozdział. Chwilę zajęło mi przypomnienie sobie całej historii, ale już jestem i zabieram się za komentowanie.
OdpowiedzUsuńEh, cały czas strasznie współczuję Tinie, to przez co przeszła jest naprawdę okropne. Spotkała ją prawdziwa tragedia i nie dziwię się, że teraz jest załamana. Chyba każdy miałby problem, by odnaleźć się w nowej sytuacji, w nowym życiu. Będzie jej bardzo ciężko wszystko poukładać na nowo.
Dobrze jednak, że ma przy sobie Philippa. Ten chłopak to prawdziwy skarb. Niezależnie od tego, co Tina zrobi, będzie ją wspierał. Trochę ma racji, że w tym momencie Dom dziecka może być jednak najlepszym dla Tiny wyjściem. Przynajmniej na te kilka miesięcy, dopóki nie osiągnie pełnoletności.
I coś w tym jest, że Richard mógłby pomóc. W końcu jest dorosły, ma pieniądze, mógłby coś zdziałać. Spróbować zrobić coś, by Tina odzyskała braciszka.
Ale po tym, co się stało na dyskotece raczej nie będzie skory do pomocy. Jednak, co tu dużo mówić, zakochał się w Tinie i nie może temu zaprzeczyć. Więc na pewno widok dziewczyny całującej młodszego skoczka, bardzo go zabolał.
Eh, co do oczu, to bardzo Ci współczuję. Sama mam na tyle poważną wadę wzroku, że cały czas okulistka grozi mi tą cholerną siatkówką, więc nawet nie potrafię sobie wyobrazić, jak to jest, gdy w końcu do tego dojdzie. Dlatego życzę Ci dużo, dużo zdrowia i stałego powrotu do blogsfery, bo stęskniłam się za Twoim opowiadaniem.
Pozdrawiam
Violin
Dziękuję że nie uciekłaś i czekałaś :) Co do siatkówki , mnie samo odklejenie można powiedzieć wyszło na plus( ale i tak nikomu nie życzę , nie każdemu tak się udaje niestety) . Z wady wzroku -9 , nie zostało nic. I widzę idealnie. Tylko właśnie przyplątała się ta cholerna jaskra wtórna.
UsuńMam nadzieję , że u Ciebie nie dojdzie do większych problemów z oczami :)