Dochodziła ósma. Nie wyspał się zbytnio. Położył się przecież późno, a do tego i tak nie potrafił zasnąć. Kręcił się nerwowo na łóżku bojąc się, że gdy wstanie już jej tu nie będzie. Gdy w końcu zasnął, na dworze już świtało.
Przeciągnął się i wyszedł na korytarz. Drzwi jej pokoju były otwarte. Zerknął do środka , mając nadzieję, że go nie zauważy. W środku było jednak pusto. Jego serce przyspieszyło. Nagle z dołu usłyszał brzęk szkła. Odetchnął z ulgą i zbiegł po schodach. Stanął w drzwiach kuchni . Z uśmiechem na ustach, przyglądał się dziewczynie, zbierającej kawałki kubka z podłogi. Chyba wyczuła jego obecność, bo uniosła głowę.
-Nie chciałam Cię obudzić. Przepraszam- wyprostowała się i wyjąkała wystraszona.
-Nie obudziłaś- uśmiechnął się. W kuchni rozchodził się zapach świeżo zrobionej kawy i naleśników. Codziennie mógł się tak budzić. I nie chodziło tutaj o śniadanie. Nie spuszczał z niej wzroku. Nawet w rozciągniętej koszulce i spranych jeansach , wyglądała rewelacyjnie.
-Zrobiłam śniadanie. Tylko ten kubek, przepraszam....
-To tylko kubek - przerwał jej i zamiótł podłogę. Dziewczyna jakby odetchnęła z ulgą. Usiedli razem przy stole - wcześnie wstałaś.
-Jakoś nie mogłam spać- nerwowo mieszała łyżeczką w kubku kawy. Wzrok miała wbity w blat stolika. Jakby bała się na niego spojrzeć. On za to ciągle się w nią wpatrywał.
Jedli w milczeniu, a raczej on jadł. Ona bardziej bawiła się widelcem, rozgrzebując naleśnika na swoim talerzu.
-Pozmywam- podniosła się szybko, gdy skończył. Pokręcił głową, zabierając z jej rąk talerze. Odskoczyła do tyłu gdy mimochodem dotknął jej dłoni. I popędziła do swojego pokoju.
-Mogę ?- Tina uniosła głowę, gdy usłyszała jego głos. Freitag stał w drzwiach pokoju, niepewny czy może wejść dalej.
-Przecież to Twój dom- chciała się zaśmiać , ale chyba nie za bardzo jej to wyszło.
-To nie znaczy, że mogę tutaj wchodzić jak do siebie. No chyba, że chcesz?- mrugnął do niej, siadając na łóżku. Prychnęła. Ale powstrzymała się od komentarza. Zamiast tego, odezwała się cicho.
-Serio mogę tu zostać?
-Przecież już mówiłem.
-Nie obudziłaś- uśmiechnął się. W kuchni rozchodził się zapach świeżo zrobionej kawy i naleśników. Codziennie mógł się tak budzić. I nie chodziło tutaj o śniadanie. Nie spuszczał z niej wzroku. Nawet w rozciągniętej koszulce i spranych jeansach , wyglądała rewelacyjnie.
-Zrobiłam śniadanie. Tylko ten kubek, przepraszam....
-To tylko kubek - przerwał jej i zamiótł podłogę. Dziewczyna jakby odetchnęła z ulgą. Usiedli razem przy stole - wcześnie wstałaś.
-Jakoś nie mogłam spać- nerwowo mieszała łyżeczką w kubku kawy. Wzrok miała wbity w blat stolika. Jakby bała się na niego spojrzeć. On za to ciągle się w nią wpatrywał.
Jedli w milczeniu, a raczej on jadł. Ona bardziej bawiła się widelcem, rozgrzebując naleśnika na swoim talerzu.
-Pozmywam- podniosła się szybko, gdy skończył. Pokręcił głową, zabierając z jej rąk talerze. Odskoczyła do tyłu gdy mimochodem dotknął jej dłoni. I popędziła do swojego pokoju.
-Mogę ?- Tina uniosła głowę, gdy usłyszała jego głos. Freitag stał w drzwiach pokoju, niepewny czy może wejść dalej.
-Przecież to Twój dom- chciała się zaśmiać , ale chyba nie za bardzo jej to wyszło.
-To nie znaczy, że mogę tutaj wchodzić jak do siebie. No chyba, że chcesz?- mrugnął do niej, siadając na łóżku. Prychnęła. Ale powstrzymała się od komentarza. Zamiast tego, odezwała się cicho.
-Serio mogę tu zostać?
-Przecież już mówiłem.
- Dlaczego? Okradłam Twoją siostrę, a wcześniej Ciebie. A Ty pozwalasz mi u siebie zostać.
-Smakowały mi Twoje naleśniki- zaśmiał się. Co innego miał jej powiedzieć? Sam nie miał pojęcia dlaczego jej to zaproponował.
Też w końcu się zaśmiała. W jej oczach przez moment pojawiły się wesołe iskierki. Zniknęły jednak równie szybko jak się pojawiły.
-Dziękuję.
-Masz jakieś plany na dzisiaj ? - nie spuszczał z niej wzroku. Nie potrafił przestać na nią patrzeć.
-Plany ? -zaśmiała się smutno - żadnych. Moje życie jest ostatnio trochę..... Zresztą nieważne.
-Może odwiedzimy Twojego brata? Chętnie bym się z nim zobaczył.
-Dominika ?- zająknęła się. W jej oczach znów pojawiły się łzy.
- Chyba możesz go odwiedzać?
-Mogę. To znaczy chyba, nie wiem- schowała twarz w dłoniach.
-Wszystko w porządku?- przysunął się do niej.
-Nie byłam jeszcze u niego. Bałam się, że nie dam rady. Że nie uda mi się go nigdy zabrać do siebie. Więc nie chciałam go odwiedzać. Nie chciałam robić mu nadziei. Może to głupie. Ale wolałam żeby zapomniał, że ma siostrę.
-Zapomniał, że ma siostrę ? - powtórzył za nią - przecież on Cię kocha. Tylko Ty mu zostałaś. Jesteś dla niego wszystkim.
-Wszystkim ? -zaśmiała się smutno- jestem nikim. Nie mogę mu niczego zapewnić. Niczego dać. Czasem wydaje mi się , że będzie mu lepiej beze mnie.
-Nawet tak nie myśl. Jestem pewny , że on cholernie za Tobą tęskni. On Cię potrzebuje.
-Naprawdę tak myślisz?- uniosła głowę, wpatrując się w niego.
-Naprawdę- znów się do niej przysunął. Nie chciał wykorzystywać sytuacji. Ale nie potrafił się powstrzymać. A może jednak chciał? Ujął jej twarz w dłonie. Dziewczyna nawet nie drgnęła. Uznał to za pozwolenie.
Złączył ich usta w pocałunku. Nie miał pojęcia , że tak bardzo za nią tęsknił. Całował ją zachłannie, tak bardzo spragniony jej bliskości.
Tina nagle się opamiętała. Odepchnęła go , wpatrując się w niego ze złością.
-Wiec jednak- wysyczała przez zaciśnięte zęby- byłam pewna , że nic nie jest za darmo.
Podniosła się gwałtownie, szukając swoich rzeczy. Chwyciła plecak do rąk i doskoczyła do drzwi.
-Przepraszam.To nie tak - dopadł do niej , zanim dotknęła klamki.
-A jak ? Zabrałeś mnie tutaj bo skończył się sezon? I dostęp do naiwnych dziewczyn? Naprawdę myślałeś , że jestem taka głupia i się nie zorientuje?
- Nie. Po prostu....- przerwał. Co miał jej powiedzieć? Że nie mógł się powstrzymać? Że tęsknił za nią? Przecież i tak by mu nie uwierzyła.
- No co? Próbujesz szybko wymyślić jakaś bajeczkę?
-Przysięgam, że już się do Ciebie nie zbliżę. Tylko zostań. Proszę.
Zmrużyła oczy. Nie musiał prosić. Chciała tu zostać. Z nim. Chciała żeby ją całował. Chciała być blisko niego. Ale on nie mógł się o tym dowiedzieć. Nie chciała znowu się zawieść. Nie chciała kolejny raz komuś zaufać. A później cierpieć.
Udała zrezygnowaną i rzuciła plecak w kąt pokoju. Freitag odetchnął z nieukrywaną ulgą.
-Ale trzymasz ręce przy sobie - burknęła , siadając łóżku.
-Tak długo dopóki sama nie będziesz chciała- mrugnął do niej. Zgromiła go wzrokiem. Usiadł w bezpiecznej odległości- to jak ? Pojedziemy do Twojego brata ?
Zagryzła wargi. Wahała się. Po chwili jednak pokiwała głową ze słabym uśmiechem.
Po kilkunastu minutach jazdy, Richard zatrzymał samochód przed dwupiętrowym budynkiem. Otoczonym dużym ogrodem.
- Nie bój się. Wszystko będzie dobrze - uśmiechnął się do dziewczyny. Chcąc dodać jej otuchy. Oddychała głęboko. Była blada jak ściana i miał wrażenie, że zaraz zemdleje - chodź.
Wysiadł z samochodu i otworzył jej drzwi. Wysiadła i niepewnie zrobiła kilka kroków w kierunku budynku.
Zatrzymała się gwałtownie. Gdy w drzwiach domu stanęła uśmiechnięta kobieta. Martina mimowolnie chwyciła go za rękę. Uścisnął jej dłoń. I znów się uśmiechnął .
-Przestań się tak spinać- szepnął jej do ucha i pociągnął w stronę domu. Koło kobiety nagle pojawił się Dominik. Jego wzrok najpierw zatrzymał się na nim, później na siostrze. Na twarzy chłopca momentalnie pojawił się szeroki uśmiech. Zbiegł po schodach i rzucił się dziewczynie na szyję. Po chwili jednak, odsunął się i założył ręce na piersi. Zmrużył oczy wpatrując się w nich ze złością.
-Nie spieszyłaś się zbytnio- prychnął siedmiolatek.
-Przepraszam ja...- Tina przerwała, wbiła w wzrok w ziemię. Nie mając pojęcia co powiedzieć.
-To trochę moja wina- odezwał się , mierzwiąc mu włosy- obiecałem , że przywiozę tu Twoją siostrę. Ale ciągle mi coś wypadało. Wiesz kolejne zawody , później treningi i ciągle brakowało mi czasu.
-Mogła wpaść tutaj sama- chłopiec ciągle był wściekły.
-No niby tak, ale akurat remontuję dom. Wszędzie pełno robotników, mnie nie ma to Tina musiała się wszystkim zająć - kolejne kłamstwo dość gładko przeszło mu przez usta.
-Jesteście razem i do tego mieszkacie ze sobą? - chłopiec otworzył szeroko oczy wpatrując się to w niego , to w swoją siostrę.
-Tak jakoś wyszło- zaśmiał się .
-Masz szczęście , że to coś ważnego - Dominik w końcu się roześmiał . A Tina odetchnęła z nieukrywaną ulgą- chodźcie. Bo chyba dzisiaj macie trochę więcej czasu?
-Jasne młody- Freitag chwycił go za rękę, a drugą przyciągnął do siebie dziewczynę. Poczuł jak się szarpnęła. Niezrażony, jeszcze mocniej ją do siebie przytulił. Zamierzał dobrze wykorzystać tą sytuację. Nachylił się nad nią i szepnął jej do ucha- w końcu jesteśmy razem.
Już dawno nie czuła się tak beztrosko. Od kilku godzin siedzieli w ogrodzie, śmiejąc się i żartując. Dominik promieniał ze szczęścia, ona zresztą czuła się tak samo. I nie była to tylko zasługa tego, że znów była z bratem. Freitag co chwilę przytulał ją do siebie. Raz za razem całując w policzek. A ona nie potrafiła zaprotestować. Potrzebowała tego. Potrzebowała jego bliskości. Mimo tego, że zdawała sobie sprawę z tego, że to tylko udawane. Przy Dominiku.
Mogłaby tak siedzieć jeszcze kolejne godziny. Choć na dworze zaczęło się robić coraz chłodniej. I widziała , że Dominik zaczyna trząść się z zimna.
-Chyba musimy się zbierać- dobiegł ją głos Richarda i jednoczesny jęk brata.
-Już? - chłopiec wlepił w nich błagalny wzrok.
-Ktoś się chyba o Ciebie niepokoi- brunet wskazał ręką na okno, z którego zerkała na nich opiekunka małego.
-Ale wpadniecie znowu?
-Obiecujemy - Tina podniosła się równie niechętnie i przytuliła do siebie brata.
-Będziesz się nią opiekował?- chłopiec stanął na przeciwko Freitaga i nie spuszczał z niego wzroku. A ona czuła jak płonie jej twarz.
-Obiecuję - Richard zaśmiał się , całując ją w czoło. Chłopiec uspokojony zapewnieniem skoczka, popędził radośnie w stronę domu. Tina ukradkiem otarła łzy , gdy Dominik zniknął za drzwiami i skierowała swoje kroki w stronę auta. Freitag dogonił ją po kilku krokach i splótł ich palce ze sobą. Prychnęła i chciała wyswobodzić rękę , ale nie pozwolił jej na to . Jeszcze mocniej ją do siebie przyciągnął i bez słowa wpił się w jej usta.
-Co to miało być? - jęknęła, gdy w końcu ją od siebie odsunął. Czuła jak płoną jej policzki. Nie miała pojęcia czy była bardziej zła , że ją pocałował. Czy, że już przerwał. Brunet zachichotał i otworzył jej drzwi.
-Przecież teraz musimy udawać- wyszczerzył się do niej, niezmiernie z siebie zadowolony.
-Nie jak jesteśmy sami- warknęła.
-Założę się, że Twój brat stoi przy oknie i nie spuszcza z nas wzroku- wsiadł do samochodu i znów ją pocałował. Krótko i zachłannie.
-Przestań się tak spinać- szepnął jej do ucha i pociągnął w stronę domu. Koło kobiety nagle pojawił się Dominik. Jego wzrok najpierw zatrzymał się na nim, później na siostrze. Na twarzy chłopca momentalnie pojawił się szeroki uśmiech. Zbiegł po schodach i rzucił się dziewczynie na szyję. Po chwili jednak, odsunął się i założył ręce na piersi. Zmrużył oczy wpatrując się w nich ze złością.
-Nie spieszyłaś się zbytnio- prychnął siedmiolatek.
-Przepraszam ja...- Tina przerwała, wbiła w wzrok w ziemię. Nie mając pojęcia co powiedzieć.
-To trochę moja wina- odezwał się , mierzwiąc mu włosy- obiecałem , że przywiozę tu Twoją siostrę. Ale ciągle mi coś wypadało. Wiesz kolejne zawody , później treningi i ciągle brakowało mi czasu.
-Mogła wpaść tutaj sama- chłopiec ciągle był wściekły.
-No niby tak, ale akurat remontuję dom. Wszędzie pełno robotników, mnie nie ma to Tina musiała się wszystkim zająć - kolejne kłamstwo dość gładko przeszło mu przez usta.
-Jesteście razem i do tego mieszkacie ze sobą? - chłopiec otworzył szeroko oczy wpatrując się to w niego , to w swoją siostrę.
-Tak jakoś wyszło- zaśmiał się .
-Masz szczęście , że to coś ważnego - Dominik w końcu się roześmiał . A Tina odetchnęła z nieukrywaną ulgą- chodźcie. Bo chyba dzisiaj macie trochę więcej czasu?
-Jasne młody- Freitag chwycił go za rękę, a drugą przyciągnął do siebie dziewczynę. Poczuł jak się szarpnęła. Niezrażony, jeszcze mocniej ją do siebie przytulił. Zamierzał dobrze wykorzystać tą sytuację. Nachylił się nad nią i szepnął jej do ucha- w końcu jesteśmy razem.
Już dawno nie czuła się tak beztrosko. Od kilku godzin siedzieli w ogrodzie, śmiejąc się i żartując. Dominik promieniał ze szczęścia, ona zresztą czuła się tak samo. I nie była to tylko zasługa tego, że znów była z bratem. Freitag co chwilę przytulał ją do siebie. Raz za razem całując w policzek. A ona nie potrafiła zaprotestować. Potrzebowała tego. Potrzebowała jego bliskości. Mimo tego, że zdawała sobie sprawę z tego, że to tylko udawane. Przy Dominiku.
Mogłaby tak siedzieć jeszcze kolejne godziny. Choć na dworze zaczęło się robić coraz chłodniej. I widziała , że Dominik zaczyna trząść się z zimna.
-Chyba musimy się zbierać- dobiegł ją głos Richarda i jednoczesny jęk brata.
-Już? - chłopiec wlepił w nich błagalny wzrok.
-Ktoś się chyba o Ciebie niepokoi- brunet wskazał ręką na okno, z którego zerkała na nich opiekunka małego.
-Ale wpadniecie znowu?
-Obiecujemy - Tina podniosła się równie niechętnie i przytuliła do siebie brata.
-Będziesz się nią opiekował?- chłopiec stanął na przeciwko Freitaga i nie spuszczał z niego wzroku. A ona czuła jak płonie jej twarz.
-Obiecuję - Richard zaśmiał się , całując ją w czoło. Chłopiec uspokojony zapewnieniem skoczka, popędził radośnie w stronę domu. Tina ukradkiem otarła łzy , gdy Dominik zniknął za drzwiami i skierowała swoje kroki w stronę auta. Freitag dogonił ją po kilku krokach i splótł ich palce ze sobą. Prychnęła i chciała wyswobodzić rękę , ale nie pozwolił jej na to . Jeszcze mocniej ją do siebie przyciągnął i bez słowa wpił się w jej usta.
-Co to miało być? - jęknęła, gdy w końcu ją od siebie odsunął. Czuła jak płoną jej policzki. Nie miała pojęcia czy była bardziej zła , że ją pocałował. Czy, że już przerwał. Brunet zachichotał i otworzył jej drzwi.
-Przecież teraz musimy udawać- wyszczerzył się do niej, niezmiernie z siebie zadowolony.
-Nie jak jesteśmy sami- warknęła.
-Założę się, że Twój brat stoi przy oknie i nie spuszcza z nas wzroku- wsiadł do samochodu i znów ją pocałował. Krótko i zachłannie.
-Przestań! Nie możesz tak ... To nie jest...- plątała się. Nie wiedziała co ma powiedzieć. Z jednej strony chciała żeby ją całował. Z drugiej wiedziała, że to tylko na pokaz. On dobrze się bawił. A ona zwyczajnie bała się , że znów będzie cierpieć- co Ci w ogóle strzeliło do głowy? Remont ? Wspólne mieszkanie?
- Przecież mieszkamy razem...
-Od wczoraj- prychnęła- i to na chwilę. A Ty wymyślasz jakieś niestworzone historie.
-A co niby miałem powiedzieć?
-Dobra. Przepraszam. Po prostu nie lubię go okłamywać. Źle się z tym czuję.
-To wcale nie musi być kłamstwem- znów się nad nią pochylił. Wstrzymała oddech. Nie potrafiła oderwać od niego wzroku.
Koło samochodu przeszła grupka dzieciaków śmiejąc się. To ją otrzeźwiło. Przecież on chciał ją kolejny raz przelecieć. Nic więcej. Odsunęła się gwałtownie.
- Jestem zmęczona. Możesz już jechać? - Freitag westchnął. Ale posłusznie odpalił silnik i wyjechał na ulice.
Wyskoczyła pod domem z samochodu nawet na niego nie patrząc. Słyszała, że ja woła ale nawet się nie odwróciła i popędziła w kierunku domu Jonasa.
Od wczorajszego wieczora szalał z niepokoju. Gdy nie zastał jej w garażu. Przeszedł wszystkie kluby w okolicy , ale nigdzie jej nie było. Kręcił się do rana w pobliżu jej domu mając nadzieję, że gdzieś na nią wpadnie. Bał się , że w końcu wpadła i ktoś zrobił jej coś złego.
Wyskoczyła pod domem z samochodu nawet na niego nie patrząc. Słyszała, że ja woła ale nawet się nie odwróciła i popędziła w kierunku domu Jonasa.
Zdyszana stanęła pod drzwiami i nacisnęła dzwonek.
-Gdzie się podziewałaś do cholery? Szukam Cię od wczorajszego wieczora - chłopak zaczął na nią wrzeszczeć jak tylko otworzył drzwi.
- Przepraszam. Po prostu....Wyskoczymy na jakieś piwo ? - szybko zmieniła temat, uśmiechając się. Jonas prychnął, ale bez słowa zabrał bluzę i podreptał za nią.
Od wczorajszego wieczora szalał z niepokoju. Gdy nie zastał jej w garażu. Przeszedł wszystkie kluby w okolicy , ale nigdzie jej nie było. Kręcił się do rana w pobliżu jej domu mając nadzieję, że gdzieś na nią wpadnie. Bał się , że w końcu wpadła i ktoś zrobił jej coś złego.
Gdy zobaczył ją w drzwiach strach przerodził się w złość. Która minęła równie szybko jak się pojawiła , jak tylko przekonał się, że nic jej nie jest.
-Gdzie byłaś?- ponowił pytanie , podsuwając jej pod nos kufel piwa w ich ulubionym barze-myślałem że coś Ci się stało. Nie możesz tak po prostu znikać.
-Naprawdę nie chciałam żebyś się martwił. Obiecuję że już nie zniknę bez słowa - nie wiadomo czemu zgrabnie zataiła miejsce swojego pobytu.
-Ale...
-Byłam dzisiaj u Dominika- szybko zmieniła temat- nie masz pojęcia jaki był szczęśliwy gdy mnie zobaczył.
-Nareszcie. Serio balem się, że o nim zapomniałaś.
-Chyba zwariowałeś. Jak mogłabym zapomnieć o bracie - zaśmiała się.
-Ostatnio tak się zachowywałaś.
-Wiem, trochę nawaliłam. Ale teraz się poprawię . Obiecuję. Będę go odwiedzać regularnie. I zrobię wszystko żeby Dominik z powrotem zamieszkał ze mną.
-Musisz znaleźć normalną pracę Tina. Musisz skończyć z nocnymi wyjściami. Jak wpadniesz to nigdy go nie odzyskasz.
-Wiem. Dlatego odpuszczam. A gdybyś słyszał ze gdzieś szukają kogoś do pracy. Jakiejkolwiek. Daj znać.
-Jasne Tina. Nawet nie wiesz jak się cieszę- uśmiechnął się do niej. Odwzajemniła uśmiech. Wiedziała , że Jonas ma rację. Musiała w końcu wziąć się w garść. Niestety miała wrażenie, że wcale nie będzie łatwo.