czwartek, 21 listopada 2019

17



 -Masz klucz?- zatrzymał się pod jej pokojem. Ze spokojem poczekał , aż wygrzebie go z kieszeni. Zabrał go jej ze śmiechem , gdy zauważył, że ma problem z trafieniem do dziurki. Otworzył drzwi i wpuścił ją do środka.   Zsunęła buty i pociągnęła go za rękę w kierunku łóżka. Jęknął gdy znów zaczęła go całować, a jej ręką zawędrowała na skraj jego spodni. Szybkim ruchem chwycił jej dłoń, póki miał siłę jeszcze to powstrzymać.
-Nie jestem aż takim dupkiem- westchnął. I odsunął się od niej na bezpieczną odległość. Spojrzała na niego zamglonym wzrokiem, nie do końca rozumiejąc o czym mówi - nie chcę żebyś jutro tego żałowała.
-Serio przejmujesz się tym czego chcę? -zachichotała.
-Może nie powinienem , ale chyba tak- jęknął. Bo jej ręce znów zabłądziły tam gdzie nie powinny. Odetchnął głęboko i znów ją od siebie odsunął- nie zaczynaj. Bo nie mam pojęcia jak długo jestem w stanie Cię odpychać.
-To nie odpychaj. Przecież wiem , że myślisz tylko o tym żeby kolejny raz się ze mną przespać - szepnęła.
-I zrobię to- zaśmiał się. Podniósł się z łóżka. Bo jej bliskość była nie do wytrzymania- ale nie dzisiaj. Zrobię to gdy będziesz tego w pełni świadoma. I udowodnię Ci, że Ty też nie jesteś w stanie mi odmówić.
Dziewczyna prychnęła. I opadła na poduszki. Pocałował ją , życząc miłych snów i wyszedł z pokoju. Sam się sobie dziwiąc , że przepuścił taką okazję.



  Obudził ją kac. Suchość w ustach była nie do wytrzymania. Zapaliła nocną lampkę i rozejrzała się po pustym pokoju. Zwlokła się  z łóżka i podreptała do łazienki. Przemyła twarz zimną wodą. Przez kilka minut szczotkowała zęby próbując pozbyć się tego nieprzyjemnego uczucia w ustach.
  Wróciła do pokoju i usiadła na łóżku. Gdzie do cholery był Philipp? Dopiero po chwili jej wzrok przykuła jej własna karteczka z wiadomością do chłopaka. Na której widniał dopisek, że są z Lucą w klubie. I jak ma ochotę, może do nich dołączyć.  Spojrzała na zegarek.  Było kilka minut po dziesiątej , a ona już czuła się wyspana.
  Z jednej strony nie chciała tam schodzić. Z drugiej nie miała ochoty siedzieć tu sama. Do tego musiała się czegoś napić. A w pokoju nie było niczego.
  Przeczesała włosy, ostatni raz spojrzała na siebie w lustrze i wyszła na zewnątrz.

  Westchnęła ciężko gdy zobaczyła Philippa i Lucę z kadrą A.  Twarz tego pierwszego  rozjaśnił uśmiech na jej widok. A ona dopiero teraz przypomniała sobie , jak trafiła do pokoju popołudniu.  Jej twarz zabarwiła się na czerwono, gdy dojrzała wśród zawodników Freitaga. Jej sytuacji nie poprawiał fakt , że chłopak nie spuszczał z niej wzroku , a na jego ustach błąkał się uśmieszek.
 
   Philipp przesunął się aby zrobić jej miejsce, a Luca już po chwili podsunął jej pod nos zimne piwo.
Chwyciła je szybko i łapczywie wypiła połowę. Brunet nie spuszczał z niej wzroku, a ona raz za razem oblewała się rumieńcem. Nie miała pojęcia jak długo wytrzyma jego spojrzenie. Musiała się czymś zająć. Musiała przestać myśleć o tym, że to ona sama chciała się z nim dziś przespać. Musiała raz na zawsze wybić sobie go z głowy. Ta znajomość nie prowadziła przecież do niczego dobrego.

   Wdała się w cichą rozmowę z Lucą. Philipp przysłuchiwał im się z lekkim zainteresowaniem. A ona mimowolnie chwyciła go za rękę. Spojrzał na nią zdziwiony , ale przysunął się bliżej i splótł ich palce ze sobą.  Ciągle czuła na sobie wzrok bruneta. Uniosła głowę i odważyła się na niego spojrzeć.      Z jego twarzy zniknął już uśmiech , patrzył na nią z coraz większą złością. Zagryzła wargi. Niech się wścieka. Przynajmniej da jej święty spokój. Przynajmniej przestanie jej mieszać w głowie. Odczepi się od niej. Zniknie z jej życia. A ona zajmie się tym czym powinna. Zdobywaniem pieniędzy i odzyskaniem Dominika. A nie rozpamiętywaniem ich wspólnych chwil.


  Kończyła kolejne piwo i dalej rozmawiała z dwójką młodszych chłopaków. Gdy Freitag nagle się podniósł  . Rzucił w jej stronę kpiący uśmiech i podążył w kierunku baru. Tina mimowolnie odwróciła głowę w tamtym kierunku. Zacisnęła szczękę ze złością , gdy jej oczom ukazała się sprawczyni jej nocnej pobudki.
-Chyba już pójdę- podniosła się , puszczając dłoń Philippa. Chłopak jednak też wstał. I na powrót splótł ich palce ze sobą.
-Nie czekajcie na mnie- Luca uśmiechnął się do nich - będę spał gdzieś indziej.
-Freitag Ci kiedyś łeb urwie młody - Wellinger wybuchnął śmiechem. Tina zmierzyła go nieprzyjemnym spojrzeniem.
-Freitag niech się zajmie swoją blondynką- burknęła.
-Wierz mi , że zdecydowanie wolałby Tobą-  nie wierzyła mu. Gdyby tak było. Nie poszedłby do tamtej. Zostałby tutaj. Z nimi. Z nią. Pociągnęła Philippa za rękę. Przełykając kolejne łzy.



 Znów wirowało jej w głowie. Teraz jednak nie miała tak dobrego nastroju jak popołudniu. Zamiast chichotać, miała zwyczajną ochotę się rozpłakać. Przełknęła jednak gulę w gardle i dzielnie pomaszerowała pod prysznic. Miała nadzieję , że przynajmniej ten helikopter w jej głowie zniknie.

   Dziś zdecydowanie przesadziła z alkoholem . I to dwukrotnie. Od jutra zdecydowanie bierze się za siebie. Koniec z rozpamiętywaniem wszystkiego i koniec z alkoholem.  Z tym solidnym postanowieniem weszła do łóżka i  wsunęła się pod kołdrę .
  Łzy jakoś tak same zaczęły spływać po jej twarzy. Gdy Philipp wyszedł z łazienki, szlochała już na dobre, zupełnie nie mogąc przestać.
-Dlaczego wszystko co mnie spotyka jest takie popieprzone?- wychlipała w jego koszulkę. Nie odpowiedział. Przytulił ją tylko mocniej do siebie. Zaczął gładzić ją po plecach czekając , aż się uspokoi. Uniosła głowę i spojrzała na niego oczami pełnymi łez.
   Nagle ją pocałował. Zaskoczona , oddała pocałunek. Zupełnie poddając się chwili. Potrzebowała jego bliskości. Jego ciepła. Wszystkiego. Wplotła palce w jego włosy i jeszcze mocniej go do siebie przyciągnęła. Chciała czuć go przy sobie. Chciała czuć , że jest dla kogoś ważna. Ich pocałunki stawały się coraz bardziej namiętne. Tina nagle poczuła jego dłonie wsuwające się pod jej koszulkę. Jego dłonie błądzące po całym jej ciele.  Odsunęła się na moment. Z jednej strony chciała to przerwać. Z drugiej tak bardzo pragnęła czyjejś bliskości. Znów się do niego przysunęła. Jednym ruchem zerwała z niego koszulkę. Jej paznokcie delikatnie drażniły jego skórę.
  Chłopak od razu zareagował na jej coraz śmielszy dotyk. Oddychał coraz szybciej. Wpił się zachłannie w jej usta , jednocześnie pozbywając się jej koszulki.
  Nagle przerwał pocałunek, kierując swoje usta na jej piersi. Z jej ust wydobył się cichutki jęk.
Jego ręce błądziły po jej udach. Po chwili pozbywając się ostatniego skrawka materiału z jej ciała.



-Nie powinniśmy Philipp- uniosła głowę wpatrując się w uśmiechniętego chłopaka przy jej boku. Jej nie było do śmiechu. Resztki alkoholu zupełnie wywietrzały z jej głowy.
-Dlaczego? Gdybyśmy oboje tego nie chcieli, nic by się nie wydarzyło- znów ją pocałował. Szybko i zachłannie.
-Jesteś moim przyjacielem. I chciałabym żeby tak zostało- szepnęła.
-I zostanie. Możemy się przyjaźnić, równocześnie będąc ze sobą.
-Będąc ze sobą?- jęknęła przestraszona. Nie mogła z nim być. Nie chciała. To przed chwilą. To była tylko chwila słabości. Chwila zapomnienia. Była pewna , że gdyby nie alkohol. I cała ta sytuacja z Freitagiem .Nigdy nie posunęłaby się do tego.
-Po tym co się stało, chyba nie sądzisz , że pozwolę Ci odejść- zaśmiał się. Przytulił ją do siebie.
-Porozmawiamy rano, dobrze?- szepnęła. Wiedząc, że nie będzie żadnego rano. Że właśnie teraz nadszedł ten moment który miał nadejść już dawno. Moment w którym zniknie z ich życia.
Zapomni o nich, a oni zapomną o niej . Będzie tak jakby nigdy jej nie spotkali.


  Od dobrych kilkunastu minut wsłuchiwała się w miarowy oddech Philippa. Gdy była już całkowicie pewna, że twardo śpi. Najdelikatniej jak potrafiła wysunęła się z objęć chłopaka. Wstała cicho i szybko się ubrała. Ze spodni skoczka wyciągnęła portfel. Czując do siebie obrzydzenie. Wyciągnęła wszystkie pieniądze. Musiała to zrobić. Musiała, by ją znienawidził. Odłożyła portfel na komodę. Wzięła kartkę i napisała na niej kilka słów. Umieściła ją obok.
 Jeszcze raz spojrzała na śpiącego chłopaka. Zbliżyła się do niego i delikatnie pocałowała w czoło.
-Przepraszam- szepnęła sama do siebie. I najciszej jak potrafiła wyszła na zewnątrz.


 Wybiegła przed hotel i popędziła w kierunku domu. Wzdrygnęła się gdy spojrzała na nadpaloną ścianę budynku.
  Przeszła przez policyjną taśmę i zbliżyła się do drzwi. Otworzyła je niepewnym ruchem i stanęła w progu. Zmarszczyła nos czując intensywny zapach spalenizny. W jej oczach zaszkliły się łzy, gdy rozglądnęła się w około. Oświetlając sobie wnętrze latarką w telefonie.
  Spędziła w tym domu siedemnaście lat. Ostatnie nie należała do zbyt przyjemnych. Ale przecież wcześniej, gdy żyła jej mama. Byli tutaj wszyscy szczęśliwi.  Westchnęła ciężko i zrobiła kilka kroków do przodu, zupełnie nie wiedząc czego może się spodziewać w środku.


 
  Witam wszystkich z pociągu do Wisły i przepraszam za ewentualne literówki , ale rozdział kończyłam na komórce :)
 Nie mogę wprost uwierzyć, że już jutro zaczyna się kolejny sezon.  Niestety  bez Andreasa i Davida. Mam nadzieję , że wrócą szybko i w jeszcze lepszej formie :) Na całe szczęście będzie Richard i Kamil . I już nie potrafię się doczekać , aż ich zobaczę . Jak zawsze proszę, trzymajcie kciuki za moich ulubieńców , no i za pogodę :) Bo jak na razie jest cieplej niż na zakończeniu LGP w Klingenthal ;)  I jakoś słabo widzę ten śnieg. 

sobota, 9 listopada 2019

16



    Wszedł do restauracji, w momencie gdy go całowała. Nie dość , że czuł się koszmarnie po ostatniej nocy. To ten widok nie poprawił mu samopoczucia. Zaklął pod nosem i skierował swoje kroki do ekspresu. Musiał napić się kawy. Może przynajmniej po niej zniknie ten pulsujący ból głowy.
-Kolejna ciężka noc?- Wellinger spojrzał na niego z uśmiechem, gdy zajął miejsce przy stoliku. W rękach ściskając upragniony gorący napój.
-Po cholerę mnie w ogóle wczoraj wyciągnąłeś do tego klubu?- prychnął nawet nie podnosząc głowy.
-Najlepiej , zwal wszystko na mnie- Andreas parsknął rozbawiony-to ja wlewałem Ci alkohol do gardła, a potem to ja kazałem Ci wyjść z tą blondynką.
-Blondynki w to nie mieszaj. W stanie nienaruszonym , wróciła do domu- niewinnie wtrącił Sev na co Freitag obrzucił go spojrzeniem pełnym wyrzutów.
-Zejdźcie ze mnie i zajmijcie się czymś innym- warknął.
-Może tą rozwijającą się znajomością naszego młodszego kolegi? -wtrącił Stephan- słyszałem , że Luca szukał w nocy noclegu.
 Freitag przewrócił oczami ze złością. Czy oni naprawdę nie mogli dziś  rozmawiać o czymś innym. O skokach, pogodzie, o czymkolwiek a nie o nim lub jeszcze gorzej,  o niej i tym cholernym gówniarzu.
-Widzę, że ten temat jest jeszcze bardziej drażniący , więc już się zamykam- chłopak podniósł ręce w obronnym geście , zanosząc się śmiechem.
-Słyszeliście o pożarze? Tu niedaleko hotelu. Kawałek koło Twojego domu Richi - Karl podniósł głowę z nad kubka kawy.
-Nie miałem ostatnio głowy do wiadomości - to też go niezbyt interesowało, ale było już lepsze od słuchania o niej - coś poważnego?
-Zginął jakiś facet. Jego syna cudem ktoś uratował.
-Wiesz coś więcej?- nagle go to zainteresowało. Nie miał pojęcia czemu, ale w jego głowie pojawiła się jakaś przerażająca myśl.
-Facet sam wychowywał dwójkę dzieci. Chłopak był z nim w domu gdy wybuchł pożar. Dziewczyny nie było. Podobno często znikała po nocach, nie mogąc wytrzymać towarzystwa wiecznie pijanego ojca. Niektórzy mówią, że gość zasnął z papierosem. Inni , że to ta młoda miała już wszystkiego dosyć.
-A Ty co zajmujesz się lokalnymi plotkami?- wtrącił Wellinger.
-Moja ciotka pracuje w szpitalu, gdzie przywieźli tego małego. Byłem wczoraj na moment w domu i się nasłuchałem.
-Jak się nazywali? Wiesz cokolwiek ?
-Nie mam pojęcia. Aż tak mnie to nie zainteresowało. Choć może , czekaj. Ten mały Daniel , albo Dominik. Coś takiego nie wiem.
  Freitag już nie słuchał. Z hukiem odsunął krzesło, nie zwracając uwagi nawet na zbliżającego się Wernera. W kilku krokach dopadł do stolika zajmowanego przez Tinę i młodszego skoczka.
-Dlaczego mi nie powiedziałaś?- usiadł przy niej chwytając ją za ręce.
-Słucham? - warknęła nawet na niego nie patrząc.
-O pożarze. Dlaczego mi nie powiedziałaś?- powtórzył. Dziewczyna zacisnęła powieki. Jakby walczyła z nadchodzącymi łzami. Coś ścisnęło go w sercu jak na nią spoglądał.
-Martina chyba nie ma ochoty z Tobą rozmawiać - zamiast niej odezwał się Philipp, wywołując w nim złość.
-A ja nie mam ochoty rozmawiać z Tobą-  wstał i wycedził przez zaciśnięte zęby.
-To może wrócisz do swojego stolika i dasz nam spokój- Philipp podniósł się i stanął przed nim mierząc go wzrokiem.
-Taki gówniarz jak Ty nie będzie mi mówił co mam robić.
-Przestańcie ! - dziewczyna nagle stanęła pomiędzy nimi , próbując zapanować nad wiszącą w powietrzu coraz większą awanturą.
-Przepraszam Tinka. Po prostu wkurza mnie, że przychodzi tutaj jakby nigdy nic i nie rozumie , że nie chcesz z nim rozmawiać.
-Philipp pozwól, że sama będę decydować o tym z kim chcę rozmawiać- posłała słaby uśmiech w kierunku przyjaciela i odwróciła się do niego - Nie powiedziałam Ci bo to nie Twoja sprawa.
-Porozmawiajmy gdzieś na spokojnie. Może mógłbym Ci jakoś pomóc?-nie zraził go jej oschły ton. On po prostu musiał z nią porozmawiać. Teraz. Natychmiast.
-Nie chcę z Tobą rozmawiać- wycedziła przez zaciśnięte zęby nawet na niego nie patrząc.
-Proszę. Tylko jedna rozmowa. Kilka minut Tina.
Widział jak myśli, jak się waha . I w końcu przy niezadowoleniu Philippa kiwa głową. I powoli wychodzi na zewnątrz. Rzucił jeszcze triumfujący uśmiech w stronę młodszego chłopaka i podążył za nią.

 
   Zatrzymała się gwałtownie , zaraz za drzwiami restauracji i wbiła w wzrok w podłogę. Stanął przed nią i spróbował chwycić ją ze ręce . Szarpnęła się i szybko włożyła je do kieszeni jeansów.
-Czego chcesz?- jej głos był pozbawiony jakichkolwiek uczuć. Całkowicie wyprany z emocji.
-Dlaczego nic mi nie powiedziałaś? Dlaczego Philipp wie , a ja nie miałem o niczym pojęcia?
-Bo Philipp jest moim przyjacielem- prychnęła- a z Tobą nie mam nic wspólnego. Jesteś dla mnie zupełnie obcym człowiekiem. I nie odczuwam potrzeby zwierzania Ci się z czegokolwiek.
Poczuł się jakby dostał w twarz. Kochała się z nim. A nazywa go obcym człowiekiem. Udał jednak , że nic go to nie obeszło.
-Może mógłbym Ci jakoś pomóc? Coś zrobić? Potrzebujesz czegoś? Czegokolwiek?
-Niczego od Ciebie nie chcę.
-Przestań unosić się dumą- zrobił krok w jej kierunku- wiem, że zginął Twój ojciec. Wiem , że jest Ci ciężko...
-Gówno wiesz- przerwała mu ze złością.
-Dobra, przepraszam. Masz rację, gówno wiem. Nie mam pojęcia jak to jest stracić ojca, dom..
-Więc daj mi spokój. Zajmij się się sobą i swoimi sprawami- znów mu przerwała. Odwróciła się i popędziła w stronę otwierających się drzwi windy. Bez zastanowienia pobiegł za nią. Wcisnął się do środka przy jej widocznemu niezadowoleniu.
-Pozwól sobie pomóc Tina- stanął tuż przed nią. Dotknął jej twarzy i zmusił by w końcu na niego spojrzała.
 Dziewczyna zacisnęła zęby. Próbowała odwrócić wzrok , ale nie pozwalał jej na to. Delikatnie, ale stanowczo przytrzymywał jej podbródek. Oparła się o ściankę windy. Od razu przysunął się do niej.
Czuła jak jej żołądek wykręca salto. Wpatrywał się w nią intensywnie, a jej tętno przyspieszyło.
Wiedział, że ma nad nią przewagę i bezczelnie to wykorzystywał.
Winda zatrzymała się na jakimś piętrze, chwycił ją za rękę i pociągnął za sobą. Bezwolnie dała mu się zaciągnąć do pokoju. Gdy tylko zatrzasnęły się za nimi drzwi, przyciągnął ją do siebie i zaczął całować. Jęknęła i momentalnie oplotła jego szyję rękami.  Potrzebowała tego, tak bardzo potrzebowała czyjejś bliskości. A on , mimo tego że ją zranił , cholernie ją pociągał.
 Przerwał na moment pocałunek i delikatnie popchnął ją w kierunku łóżka. Opadła na nie i teraz to ona zaczęła go całować.
 Pragnął jej , ale przecież nie po to wyciągnął ją z hotelowej restauracji. Chciał jej pomóc. Chciał pierwszy raz w życiu zachować się przyzwoicie. Odsunął ją od siebie, ciężko oddychając.
-Chcę Ci pomóc Tina- wychrypiał, dotknął jej policzka i odsunął kosmyk włosów z jej twarzy. Pokręciła głową. Zaklął w myślach. Była uparta jak osioł- może przynajmniej dam Ci pieniądze?
-Pieniądze?- uniosła głowę, w jej oczach pojawiła się wściekłość. Nie do końca zrozumiał o co jej chodzi. Wstała gwałtownie i patrzała na niego z coraz większą złością- chcesz mi zapłacić? Chcesz mnie przelecieć , bo w nocy spierdoliła Ci panna i jeszcze chcesz mi za to dać kasę.
-Zwariowałaś?- jak w ogóle mogła wpaść na tak głupi pomysł.
-Jesteś skończonym dupkiem- wycedziła - przez moment myślałam, że serio się mną przejąłeś. A Ty po prostu potrzebujesz .......
-Naprawdę myślisz, że chcę Ci zapłacić za seks?- przerwał jej, ona nie była normalna. Ona była jakąś cholerną wariatką.Nie miał pojęcia jak mógł choć przez chwilę pomyśleć , że mu na niej zależy- nie muszę za to płacić, kochana. Takie naiwne jak Ty same wchodzą mi do łóżka.
Chciała go uderzyć. Ale nie potrafiła. Łzy złości potoczyły się jej po policzkach. Dlaczego nie posłuchała Philippa, dlaczego z nim wyszła.
-Nienawidzę Cię - to jedyne co była w stanie wydusić, zanim odwróciła się na pięcie. Już w tym momencie wiedział , że przegiął. Może była stuknięta i doprowadzała go do czasem do szału. Ale nie powinien się tak do niej odzywać. Dogonił ją na korytarzu, próbując zatrzymać.
-Przepraszam. Nie powinienem.....
-Odpieprz się ode mnie w końcu. Nie chcę Cię już nigdy więcej oglądać- nie zaszczyciła go nawet spojrzeniem. Wpadła do pokoju Philippa i zatrzasnęła mu drzwi przed nosem.
-Spieprzyłeś?- Severin zjawił się jakby znikąd i patrzył na niego z powątpiewaniem.
-Daj spokój, ona jest jakaś narwana. Nie zrobiłem nic głupiego , a ona od razu na mnie naskoczyła.
-To może spróbuj jeszcze raz z nią porozmawiać?
-Odpuszczam. Teraz już naprawdę. Ta znajomość, serio nie ma zbytniego sensu. I gdy jeszcze raz zobaczysz , że choć przez sekundę mój wzrok powędruje w jej kierunku, walnij mnie porządnie- prychnął zrezygnowany i udał się do pokoju.


-Jestem głupia - jęknęła podnosząc głowę z poduszki, gdy usłyszała trzaśnięcie drzwi.
-Nie głupia, tylko troszkę naiwna - Philipp usiadł na podłodze przy łóżku i wytarł łzy z jej policzków.
-To prawie to samo- prychnęła- naprawdę dziś przez krótki moment uwierzyłam, że
on chce mi pomóc. Że tak, troszkę mu na mnie zależy. Rozumiesz jaką trzeba być debilką, żeby pomyśleć, że ktoś taki jak Freitag zainteresuje się kimś takim jak ja?
-Nie myśl w ten sposób. Nie jesteś żadną debilką, po prostu dałaś się nabrać na te ich głodne kawałki. Oni wszyscy potrafią tak idealnie zwodzić i bajerować. Nie Ty jedna na to poleciałaś.
-Nie pocieszasz , wiesz?-mimo wszystko zaśmiała się. Jakoś nie potrafiła długo się przy nim smucić.
-Ale uśmiechnęłaś się. To już chyba jakiś sukces , co?
-Twoje towarzystwo tak na mnie działa- mrugnęła do niego, na co zaraz się zaczerwienił.
-Tym bardziej nie wiem jak mam Cię teraz zostawić- jęknął , a ona spojrzała na niego pytająco unosząc brwi- muszę iść na trening. Nie mam jak się wykręcić. Naprawdę próbowałem.
-Daj spokój. Nie rzucę się z okna jeśli o to się martwisz- nie podobała jej się perspektywa samotnego siedzenia tutaj, no ale bez przesady- poleżę , popatrzę na telewizor. Może się prześpię. Mało spałam tej nocy.
-Na pewno?
-Tak. Leć już. Nie chcę żebyś miał przeze mnie kłopoty. Ale jak wrócisz pójdziesz ze mną po rzeczy?
-Obiecuję. Tylko Ty obiecaj , że nie pójdziesz tam sama - gdy pokiwała głową , musnął ustami jej policzek i zniknął za drzwiami.



Po kilku godzinach bezsensownego gapienia się w telewizor miała dosyć. Wygrzebała z kieszeni pieniądze od bruneta i powoli obracała je w palcach. Nagle zeskoczyła z łóżka i chwyciła telefon. Szybko wybrała numer Jonasa. Chłopak odebrał po pierwszym sygnale , jakby ciągle czekał na jej telefon.
-Gdzie Ty się podziewasz?- warknął zanim zdążyła się odezwać.
-Też się cieszę, że Cię słyszę Jonas- prychnęła.
-Martwiłem się. Nie odbierasz moich telefonów i sama się nie odzywasz- rzucił z wyrzutem.
-Właśnie to robię. Za ile możesz być w hotelu?
-Daj mi kilka minut - wyłączył się. A ona na kartce nagryzmoliła krótką wiadomość, że wychodzi. I już po kilku minutach stała pod hotelem czekając na kumpla.



 Jonas cmoknął ją w policzek , a ona chwyciła go za rękę. I pociągnęła w stronę hotelowego baru. Zamówiła po piwie, z lekkim wyrzutem zapłaciła pieniędzmi Freitaga. I oboje zajęli miejsce, w dość pustym o tej porze lokalu.
-Więc jednak? Zamelinowałaś się w hotelu?
-Dwa , trzy dni. Philipp chce żebym trochę odpoczęła i doszła do siebie- na wspomnienie chłopaka Jonas skrzywił się nieznacznie. Ale nie dało się zaprzeczyć , że skoczek miał rację . Martinie naprawdę był potrzebny odpoczynek.
-Całkiem dobry pomysł.
-Tylko ja nie dam rady. Nie chcę tutaj być. Nie pasuję tutaj. Oni wszyscy doprowadzają mnie do szału. Bogate , nadęte dupki- prychnęła. I ku zdziwieniu chłopaka, opróżniła swój kufel do końca.
-Twój Philipp też?- warknął.
-On nie jest mój Jonas. Przyjaźnimy się tylko. Ale nie , on nie. On jedyny jest normalny. I tylko z nim mogę porozmawiać , gdy Ciebie nie ma- podniosła się. Po chwili postawiła na stole, kolejne dwa piwa . Mimo, że chłopak ledwo zaczął swoje.
-Co potem Tina? Gdzie pójdziesz jak stąd znikniesz?
-Nie mam pojęcia Jonas. Z zewnątrz dom nie wyglądał tak źle , więc może w środku...
-Popieprzyło Cię Tina?- przerwał jej wściekły - nie możesz tam zamieszkać. Choćby nie wiem co . To niebezpieczne. Porozmawiam z matką. Na pewno zgodzi się byś pomieszkała u nas trochę.
-Dziękuję, ale sami nie macie łatwo. Niepotrzebna Wam kolejna osoba na karku.
-Ale tam wrócić nie możesz- wycedził akcentując każde słowo. Pokiwała wolno głową na znak , że tam nie wróci, że nie będzie ryzykować. Wiedziała jednak , że nie ma zbytnio innej możliwości.

 
-Co tak słabo Ci dzisiaj idzie?- zaśmiała się , patrząc na chłopaka. Który pomału kończył drugie piwo.
-Tobie za to chyba idzie zbyt szybko - warknął. Nie miał pojęcia co się z nią działo. Nigdy nie stroniła od alkoholu, zawsze wypijała na imprezie jakieś piwo czy wino. Ale nie tyle. Dziewczyna skończyła właśnie kolejne piwo i już miała się wybrać po następne . Gdy chwycił ją za rękę- wystarczy Ci Tina. Jest dopiero szesnasta  , a Ty jesteś już nieźle wstawiona.
-Nie będziesz mi mówił co mam robić Jonas- wybuchnęła śmiechem- mam chyba prawo odreagować?
-Już odreagowałaś. Idziemy na górę- chwycił ją ze ręce i wyprowadził z baru- odprowadzę Cię do pokoju.
-Nie musisz- dziewczyna znów zachichotała, wpatrując się w kogoś za jego plecami. Odwrócił głowę. Do hotelu właśnie wchodził Freitag. Tina odsunęła się od Jonasa i lekko chwiejnym krokiem podeszła do bruneta - on mnie odprowadzi.
-Podobno nie chcesz mnie oglądać- na twarzy skoczka błąkał się uśmiech gdy tak stała przed nim chichocząc.
-Podobno - parsknęła śmiechem, zarzucając mu ręce na szyję.
-Zajmę się nią- rzucił tylko w stronę Jonasa i objął ją w pasie.  Wprowadził ją do windy , ciągle się uśmiechając pod nosem. Ona serio nie była normalna. Przestał nadążać za jej zmianę nastrojów.
-Zajmiesz się mną? - przysunęła się do niego jeszcze bliżej, uniosła głowę i wpatrywała się w niego intensywnie. Czuł od niej alkohol. Zresztą po jej zachowaniu mógł wnioskować , że trochę już wypiła.
  Nie mógł się powstrzymać. Choć przecież miał ją sobie odpuścić. Przyciągnął ją do siebie i pocałował. Najpierw delikatnie, bo bał się jej reakcji. Bał się czy zaraz nie rzuci się na niego z pięściami. Nie rzuciła się. Zachłannie oddała pocałunek . Z trudem odsunął ją od siebie , gdy winda zatrzymała się na ich piętrze. Chwycił jej dłoń i pociągnął w stronę hotelowego pokoju.