sobota, 9 listopada 2019

16



    Wszedł do restauracji, w momencie gdy go całowała. Nie dość , że czuł się koszmarnie po ostatniej nocy. To ten widok nie poprawił mu samopoczucia. Zaklął pod nosem i skierował swoje kroki do ekspresu. Musiał napić się kawy. Może przynajmniej po niej zniknie ten pulsujący ból głowy.
-Kolejna ciężka noc?- Wellinger spojrzał na niego z uśmiechem, gdy zajął miejsce przy stoliku. W rękach ściskając upragniony gorący napój.
-Po cholerę mnie w ogóle wczoraj wyciągnąłeś do tego klubu?- prychnął nawet nie podnosząc głowy.
-Najlepiej , zwal wszystko na mnie- Andreas parsknął rozbawiony-to ja wlewałem Ci alkohol do gardła, a potem to ja kazałem Ci wyjść z tą blondynką.
-Blondynki w to nie mieszaj. W stanie nienaruszonym , wróciła do domu- niewinnie wtrącił Sev na co Freitag obrzucił go spojrzeniem pełnym wyrzutów.
-Zejdźcie ze mnie i zajmijcie się czymś innym- warknął.
-Może tą rozwijającą się znajomością naszego młodszego kolegi? -wtrącił Stephan- słyszałem , że Luca szukał w nocy noclegu.
 Freitag przewrócił oczami ze złością. Czy oni naprawdę nie mogli dziś  rozmawiać o czymś innym. O skokach, pogodzie, o czymkolwiek a nie o nim lub jeszcze gorzej,  o niej i tym cholernym gówniarzu.
-Widzę, że ten temat jest jeszcze bardziej drażniący , więc już się zamykam- chłopak podniósł ręce w obronnym geście , zanosząc się śmiechem.
-Słyszeliście o pożarze? Tu niedaleko hotelu. Kawałek koło Twojego domu Richi - Karl podniósł głowę z nad kubka kawy.
-Nie miałem ostatnio głowy do wiadomości - to też go niezbyt interesowało, ale było już lepsze od słuchania o niej - coś poważnego?
-Zginął jakiś facet. Jego syna cudem ktoś uratował.
-Wiesz coś więcej?- nagle go to zainteresowało. Nie miał pojęcia czemu, ale w jego głowie pojawiła się jakaś przerażająca myśl.
-Facet sam wychowywał dwójkę dzieci. Chłopak był z nim w domu gdy wybuchł pożar. Dziewczyny nie było. Podobno często znikała po nocach, nie mogąc wytrzymać towarzystwa wiecznie pijanego ojca. Niektórzy mówią, że gość zasnął z papierosem. Inni , że to ta młoda miała już wszystkiego dosyć.
-A Ty co zajmujesz się lokalnymi plotkami?- wtrącił Wellinger.
-Moja ciotka pracuje w szpitalu, gdzie przywieźli tego małego. Byłem wczoraj na moment w domu i się nasłuchałem.
-Jak się nazywali? Wiesz cokolwiek ?
-Nie mam pojęcia. Aż tak mnie to nie zainteresowało. Choć może , czekaj. Ten mały Daniel , albo Dominik. Coś takiego nie wiem.
  Freitag już nie słuchał. Z hukiem odsunął krzesło, nie zwracając uwagi nawet na zbliżającego się Wernera. W kilku krokach dopadł do stolika zajmowanego przez Tinę i młodszego skoczka.
-Dlaczego mi nie powiedziałaś?- usiadł przy niej chwytając ją za ręce.
-Słucham? - warknęła nawet na niego nie patrząc.
-O pożarze. Dlaczego mi nie powiedziałaś?- powtórzył. Dziewczyna zacisnęła powieki. Jakby walczyła z nadchodzącymi łzami. Coś ścisnęło go w sercu jak na nią spoglądał.
-Martina chyba nie ma ochoty z Tobą rozmawiać - zamiast niej odezwał się Philipp, wywołując w nim złość.
-A ja nie mam ochoty rozmawiać z Tobą-  wstał i wycedził przez zaciśnięte zęby.
-To może wrócisz do swojego stolika i dasz nam spokój- Philipp podniósł się i stanął przed nim mierząc go wzrokiem.
-Taki gówniarz jak Ty nie będzie mi mówił co mam robić.
-Przestańcie ! - dziewczyna nagle stanęła pomiędzy nimi , próbując zapanować nad wiszącą w powietrzu coraz większą awanturą.
-Przepraszam Tinka. Po prostu wkurza mnie, że przychodzi tutaj jakby nigdy nic i nie rozumie , że nie chcesz z nim rozmawiać.
-Philipp pozwól, że sama będę decydować o tym z kim chcę rozmawiać- posłała słaby uśmiech w kierunku przyjaciela i odwróciła się do niego - Nie powiedziałam Ci bo to nie Twoja sprawa.
-Porozmawiajmy gdzieś na spokojnie. Może mógłbym Ci jakoś pomóc?-nie zraził go jej oschły ton. On po prostu musiał z nią porozmawiać. Teraz. Natychmiast.
-Nie chcę z Tobą rozmawiać- wycedziła przez zaciśnięte zęby nawet na niego nie patrząc.
-Proszę. Tylko jedna rozmowa. Kilka minut Tina.
Widział jak myśli, jak się waha . I w końcu przy niezadowoleniu Philippa kiwa głową. I powoli wychodzi na zewnątrz. Rzucił jeszcze triumfujący uśmiech w stronę młodszego chłopaka i podążył za nią.

 
   Zatrzymała się gwałtownie , zaraz za drzwiami restauracji i wbiła w wzrok w podłogę. Stanął przed nią i spróbował chwycić ją ze ręce . Szarpnęła się i szybko włożyła je do kieszeni jeansów.
-Czego chcesz?- jej głos był pozbawiony jakichkolwiek uczuć. Całkowicie wyprany z emocji.
-Dlaczego nic mi nie powiedziałaś? Dlaczego Philipp wie , a ja nie miałem o niczym pojęcia?
-Bo Philipp jest moim przyjacielem- prychnęła- a z Tobą nie mam nic wspólnego. Jesteś dla mnie zupełnie obcym człowiekiem. I nie odczuwam potrzeby zwierzania Ci się z czegokolwiek.
Poczuł się jakby dostał w twarz. Kochała się z nim. A nazywa go obcym człowiekiem. Udał jednak , że nic go to nie obeszło.
-Może mógłbym Ci jakoś pomóc? Coś zrobić? Potrzebujesz czegoś? Czegokolwiek?
-Niczego od Ciebie nie chcę.
-Przestań unosić się dumą- zrobił krok w jej kierunku- wiem, że zginął Twój ojciec. Wiem , że jest Ci ciężko...
-Gówno wiesz- przerwała mu ze złością.
-Dobra, przepraszam. Masz rację, gówno wiem. Nie mam pojęcia jak to jest stracić ojca, dom..
-Więc daj mi spokój. Zajmij się się sobą i swoimi sprawami- znów mu przerwała. Odwróciła się i popędziła w stronę otwierających się drzwi windy. Bez zastanowienia pobiegł za nią. Wcisnął się do środka przy jej widocznemu niezadowoleniu.
-Pozwól sobie pomóc Tina- stanął tuż przed nią. Dotknął jej twarzy i zmusił by w końcu na niego spojrzała.
 Dziewczyna zacisnęła zęby. Próbowała odwrócić wzrok , ale nie pozwalał jej na to. Delikatnie, ale stanowczo przytrzymywał jej podbródek. Oparła się o ściankę windy. Od razu przysunął się do niej.
Czuła jak jej żołądek wykręca salto. Wpatrywał się w nią intensywnie, a jej tętno przyspieszyło.
Wiedział, że ma nad nią przewagę i bezczelnie to wykorzystywał.
Winda zatrzymała się na jakimś piętrze, chwycił ją za rękę i pociągnął za sobą. Bezwolnie dała mu się zaciągnąć do pokoju. Gdy tylko zatrzasnęły się za nimi drzwi, przyciągnął ją do siebie i zaczął całować. Jęknęła i momentalnie oplotła jego szyję rękami.  Potrzebowała tego, tak bardzo potrzebowała czyjejś bliskości. A on , mimo tego że ją zranił , cholernie ją pociągał.
 Przerwał na moment pocałunek i delikatnie popchnął ją w kierunku łóżka. Opadła na nie i teraz to ona zaczęła go całować.
 Pragnął jej , ale przecież nie po to wyciągnął ją z hotelowej restauracji. Chciał jej pomóc. Chciał pierwszy raz w życiu zachować się przyzwoicie. Odsunął ją od siebie, ciężko oddychając.
-Chcę Ci pomóc Tina- wychrypiał, dotknął jej policzka i odsunął kosmyk włosów z jej twarzy. Pokręciła głową. Zaklął w myślach. Była uparta jak osioł- może przynajmniej dam Ci pieniądze?
-Pieniądze?- uniosła głowę, w jej oczach pojawiła się wściekłość. Nie do końca zrozumiał o co jej chodzi. Wstała gwałtownie i patrzała na niego z coraz większą złością- chcesz mi zapłacić? Chcesz mnie przelecieć , bo w nocy spierdoliła Ci panna i jeszcze chcesz mi za to dać kasę.
-Zwariowałaś?- jak w ogóle mogła wpaść na tak głupi pomysł.
-Jesteś skończonym dupkiem- wycedziła - przez moment myślałam, że serio się mną przejąłeś. A Ty po prostu potrzebujesz .......
-Naprawdę myślisz, że chcę Ci zapłacić za seks?- przerwał jej, ona nie była normalna. Ona była jakąś cholerną wariatką.Nie miał pojęcia jak mógł choć przez chwilę pomyśleć , że mu na niej zależy- nie muszę za to płacić, kochana. Takie naiwne jak Ty same wchodzą mi do łóżka.
Chciała go uderzyć. Ale nie potrafiła. Łzy złości potoczyły się jej po policzkach. Dlaczego nie posłuchała Philippa, dlaczego z nim wyszła.
-Nienawidzę Cię - to jedyne co była w stanie wydusić, zanim odwróciła się na pięcie. Już w tym momencie wiedział , że przegiął. Może była stuknięta i doprowadzała go do czasem do szału. Ale nie powinien się tak do niej odzywać. Dogonił ją na korytarzu, próbując zatrzymać.
-Przepraszam. Nie powinienem.....
-Odpieprz się ode mnie w końcu. Nie chcę Cię już nigdy więcej oglądać- nie zaszczyciła go nawet spojrzeniem. Wpadła do pokoju Philippa i zatrzasnęła mu drzwi przed nosem.
-Spieprzyłeś?- Severin zjawił się jakby znikąd i patrzył na niego z powątpiewaniem.
-Daj spokój, ona jest jakaś narwana. Nie zrobiłem nic głupiego , a ona od razu na mnie naskoczyła.
-To może spróbuj jeszcze raz z nią porozmawiać?
-Odpuszczam. Teraz już naprawdę. Ta znajomość, serio nie ma zbytniego sensu. I gdy jeszcze raz zobaczysz , że choć przez sekundę mój wzrok powędruje w jej kierunku, walnij mnie porządnie- prychnął zrezygnowany i udał się do pokoju.


-Jestem głupia - jęknęła podnosząc głowę z poduszki, gdy usłyszała trzaśnięcie drzwi.
-Nie głupia, tylko troszkę naiwna - Philipp usiadł na podłodze przy łóżku i wytarł łzy z jej policzków.
-To prawie to samo- prychnęła- naprawdę dziś przez krótki moment uwierzyłam, że
on chce mi pomóc. Że tak, troszkę mu na mnie zależy. Rozumiesz jaką trzeba być debilką, żeby pomyśleć, że ktoś taki jak Freitag zainteresuje się kimś takim jak ja?
-Nie myśl w ten sposób. Nie jesteś żadną debilką, po prostu dałaś się nabrać na te ich głodne kawałki. Oni wszyscy potrafią tak idealnie zwodzić i bajerować. Nie Ty jedna na to poleciałaś.
-Nie pocieszasz , wiesz?-mimo wszystko zaśmiała się. Jakoś nie potrafiła długo się przy nim smucić.
-Ale uśmiechnęłaś się. To już chyba jakiś sukces , co?
-Twoje towarzystwo tak na mnie działa- mrugnęła do niego, na co zaraz się zaczerwienił.
-Tym bardziej nie wiem jak mam Cię teraz zostawić- jęknął , a ona spojrzała na niego pytająco unosząc brwi- muszę iść na trening. Nie mam jak się wykręcić. Naprawdę próbowałem.
-Daj spokój. Nie rzucę się z okna jeśli o to się martwisz- nie podobała jej się perspektywa samotnego siedzenia tutaj, no ale bez przesady- poleżę , popatrzę na telewizor. Może się prześpię. Mało spałam tej nocy.
-Na pewno?
-Tak. Leć już. Nie chcę żebyś miał przeze mnie kłopoty. Ale jak wrócisz pójdziesz ze mną po rzeczy?
-Obiecuję. Tylko Ty obiecaj , że nie pójdziesz tam sama - gdy pokiwała głową , musnął ustami jej policzek i zniknął za drzwiami.



Po kilku godzinach bezsensownego gapienia się w telewizor miała dosyć. Wygrzebała z kieszeni pieniądze od bruneta i powoli obracała je w palcach. Nagle zeskoczyła z łóżka i chwyciła telefon. Szybko wybrała numer Jonasa. Chłopak odebrał po pierwszym sygnale , jakby ciągle czekał na jej telefon.
-Gdzie Ty się podziewasz?- warknął zanim zdążyła się odezwać.
-Też się cieszę, że Cię słyszę Jonas- prychnęła.
-Martwiłem się. Nie odbierasz moich telefonów i sama się nie odzywasz- rzucił z wyrzutem.
-Właśnie to robię. Za ile możesz być w hotelu?
-Daj mi kilka minut - wyłączył się. A ona na kartce nagryzmoliła krótką wiadomość, że wychodzi. I już po kilku minutach stała pod hotelem czekając na kumpla.



 Jonas cmoknął ją w policzek , a ona chwyciła go za rękę. I pociągnęła w stronę hotelowego baru. Zamówiła po piwie, z lekkim wyrzutem zapłaciła pieniędzmi Freitaga. I oboje zajęli miejsce, w dość pustym o tej porze lokalu.
-Więc jednak? Zamelinowałaś się w hotelu?
-Dwa , trzy dni. Philipp chce żebym trochę odpoczęła i doszła do siebie- na wspomnienie chłopaka Jonas skrzywił się nieznacznie. Ale nie dało się zaprzeczyć , że skoczek miał rację . Martinie naprawdę był potrzebny odpoczynek.
-Całkiem dobry pomysł.
-Tylko ja nie dam rady. Nie chcę tutaj być. Nie pasuję tutaj. Oni wszyscy doprowadzają mnie do szału. Bogate , nadęte dupki- prychnęła. I ku zdziwieniu chłopaka, opróżniła swój kufel do końca.
-Twój Philipp też?- warknął.
-On nie jest mój Jonas. Przyjaźnimy się tylko. Ale nie , on nie. On jedyny jest normalny. I tylko z nim mogę porozmawiać , gdy Ciebie nie ma- podniosła się. Po chwili postawiła na stole, kolejne dwa piwa . Mimo, że chłopak ledwo zaczął swoje.
-Co potem Tina? Gdzie pójdziesz jak stąd znikniesz?
-Nie mam pojęcia Jonas. Z zewnątrz dom nie wyglądał tak źle , więc może w środku...
-Popieprzyło Cię Tina?- przerwał jej wściekły - nie możesz tam zamieszkać. Choćby nie wiem co . To niebezpieczne. Porozmawiam z matką. Na pewno zgodzi się byś pomieszkała u nas trochę.
-Dziękuję, ale sami nie macie łatwo. Niepotrzebna Wam kolejna osoba na karku.
-Ale tam wrócić nie możesz- wycedził akcentując każde słowo. Pokiwała wolno głową na znak , że tam nie wróci, że nie będzie ryzykować. Wiedziała jednak , że nie ma zbytnio innej możliwości.

 
-Co tak słabo Ci dzisiaj idzie?- zaśmiała się , patrząc na chłopaka. Który pomału kończył drugie piwo.
-Tobie za to chyba idzie zbyt szybko - warknął. Nie miał pojęcia co się z nią działo. Nigdy nie stroniła od alkoholu, zawsze wypijała na imprezie jakieś piwo czy wino. Ale nie tyle. Dziewczyna skończyła właśnie kolejne piwo i już miała się wybrać po następne . Gdy chwycił ją za rękę- wystarczy Ci Tina. Jest dopiero szesnasta  , a Ty jesteś już nieźle wstawiona.
-Nie będziesz mi mówił co mam robić Jonas- wybuchnęła śmiechem- mam chyba prawo odreagować?
-Już odreagowałaś. Idziemy na górę- chwycił ją ze ręce i wyprowadził z baru- odprowadzę Cię do pokoju.
-Nie musisz- dziewczyna znów zachichotała, wpatrując się w kogoś za jego plecami. Odwrócił głowę. Do hotelu właśnie wchodził Freitag. Tina odsunęła się od Jonasa i lekko chwiejnym krokiem podeszła do bruneta - on mnie odprowadzi.
-Podobno nie chcesz mnie oglądać- na twarzy skoczka błąkał się uśmiech gdy tak stała przed nim chichocząc.
-Podobno - parsknęła śmiechem, zarzucając mu ręce na szyję.
-Zajmę się nią- rzucił tylko w stronę Jonasa i objął ją w pasie.  Wprowadził ją do windy , ciągle się uśmiechając pod nosem. Ona serio nie była normalna. Przestał nadążać za jej zmianę nastrojów.
-Zajmiesz się mną? - przysunęła się do niego jeszcze bliżej, uniosła głowę i wpatrywała się w niego intensywnie. Czuł od niej alkohol. Zresztą po jej zachowaniu mógł wnioskować , że trochę już wypiła.
  Nie mógł się powstrzymać. Choć przecież miał ją sobie odpuścić. Przyciągnął ją do siebie i pocałował. Najpierw delikatnie, bo bał się jej reakcji. Bał się czy zaraz nie rzuci się na niego z pięściami. Nie rzuciła się. Zachłannie oddała pocałunek . Z trudem odsunął ją od siebie , gdy winda zatrzymała się na ich piętrze. Chwycił jej dłoń i pociągnął w stronę hotelowego pokoju.



3 komentarze:

  1. Tina coraz bardziej gubi się w swoim życiu... Jest załamana, zagubiona i popełnia jedną głupotę za drugą. Została sama, zmarł jej ojciec, a co najgorsze odebrano jej Dominica.
    W dodatku nikt nie może do niej dotrzeć, ani Phillip, ani Jonas. Pomysł Tiny z zamieszkaniem w starym domu absolutnie nie może dojść do realizacji. Przecież to niebezpieczne i jeszcze coś się jej stanie. Oby ktoś ją od tego skutecznie odwiódł.
    Richard naprawdę przejął się tragedią, która spotkała Tinę. Szkoda tylko, że nie potrafi tego właściwie okazać. Chce jej pomóc, ale zupełnie nie wie jak ma się do tego zabrać.
    Między nim a Tiną brakuje przede wszystkim poważnej rozmowy. Zresztą oni w ogóle nie potrafią ze sobą rozmawiać. Każda próba kończy się albo awanturą albo w łóżku. A to nie powinno tak być...
    Jeszcze ta końcówka. Tina pod wpływem alkoholu postanowiła pójść z Richardem, a on mimo wcześniejszych zapewnień nie potrafił się jej oprzeć. Oby tylko dziewczyna niczego potem nie żałowała.
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobra, nie mam pojęcia, jak to jest, ale ilekroć już mi się wydaje, że Richard poszedł po odrobinę rozumu do głowy i się ogarnął, to znów robi z siebie głupka. Serio, gdy dowiedział się prawdy o tym, co spotkało Tinę myślałam, że zachowa się w porządku. Że będzie starał się jej pomóc, odbudować relacje, że może coś z tego będzie. A on jak ostatni głupek wykorzystał pierwszą okazji, by się do niej dobrać. A potem jeszcze te głupie teksty o seksie za pieniądze i o tym, jak wspaniały jest. No po prostu na miejscu Severina, zdzieliłabym Richarda w łeb patelnią. I tak, szczerze powiedziawszy, chcę, by odczepił się od Tiny. Obydwoje potrzebują czasu.
    Dobrze, że chociaż Philippe stara się naprawdę pomóc Tinie. Taki przyjaciel to jednak skarb. I owszem, rozumiem Tinę, która na razie nie chce za bardzo przyjąć pomocy. Ale musi zaufać dobrym intencjom Philippa i dać sobie pomóc. Inaczej na pewno wyląduje w domu dziecka.
    Jonas chociaż próbował jakoś pogadać z Tiną, też zaoferował pomoc, ale ona wolała się znieczulić alkoholem. Powrót do starego domu, to beznadziejny pomysł. Dobrze, że wybił jej to z głowy.
    Końcówka znów rozwaliła system. Freitag, do cholery, opamiętaj się! To, że Tina jest pijana, nie oznacza, że możesz ją tak bezkarnie całować. Pomyśl, co sobie pomyśli, gdy już wytrzeźwieje będzie wściekła i na skoczka i na siebie.
    No nic, teraz nie pozostaje mi nic innego, jak z niecierpliwością czekać na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam
    Violin

    OdpowiedzUsuń
  3. Tina stanęła na zakręcie i nie wie, którą drogę wybrać. Jest pogubiona i ani trochę się jej nie dziwię przez tragedię, która ją spotkała. Dodatkowo uczucia, które żywi do Richarda niczego jej nie ułatwiają. Co do samego skoczka... Jakbym go palnęła w łeb to by się nie pozbierał! (No dobra, żartuję :D), ale ilekroć mi się wydaje, że jednak zmądrzał to on odwala jakiś numer, po którym mi słów brakuje. Tina w końcu zgodziła się na rozmowę z nim i zagnieździła się w niej jakaś iskierka nadziei, a ten co? Naprawdę sądziłam, że z tej rozmowy wyniknie coś pozytywnego, Richard szczerze przejął się jej losem i chciał jej pomóc, a potem nie mógł się powstrzymać i wyszedł na totalnego dupka. Ugh! Oni obydwoje mogą mówić, że się nie obchodzą, a gdy przychodzi co do czego to zachowują się zupełnie inaczej ^^ Nie mogą przejść obok siebie obojętnie, o czym dobitnie świadczą wymieniane przez nich pocałunki. Richard, Tina jest pijana! Opamiętaj się! :D Strasznie to wszystko między nimi zaplątane, ale przecież za łatwo być nie może, prawda? ^^
    Philipp stara się jak tylko może, co pokazuje, że naprawdę świetny z niego przyjaciel, tak samo jak z Jonasa. Chłopak chce dobrze i zdaje sobie sprawę, że Tina nie może wiecznie mieszkać w hotelu. Może dziewczyna rozważy jego propozycję, bo powrót do rodzinnego domu jest absolutnie wykluczony. Strasznie ciężka jest sytuacja dziewczyny :( Ale mam nadzieję na pozytywne rozwiązanie, więc czekam na nowość z niecierpliwością :)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń