niedziela, 14 czerwca 2020

34



-Zostaniesz na noc ? - Tina zachichotała kończąc kolejne piwo w hotelowym barze. Wcześniej dość skutecznie przekonała go  , że dwuosobowy pokój będzie lepszy niż pojedynka. W końcu przecież w dwójkę będą spędzać w nim dużo czasu. 
   Teraz chciał jej odmówić. Wiedział , że kolejna noc poza domem to nie jest dobry pomysł. Do tego powinien jutro rano stawić się na skoczni. Z czym już teraz wiedział będzie miał  problem. Bo ilość alkoholu w jego krwi. Wskazywała,  że jutrzejszy poranek będzie okropny. 
  Tina od razu wyczuła jego wahanie.  A nie miała najmniejszej ochoty zostawać sama. Ujęła jego dłoń i położyła na swoim udzie.  Mimowolnie przesunął ją wyżej. Wsuwając ją pod cienki materiał sukienki. Rozsunęła lekko nogi. I nachyliła się w stronę chłopaka.
-Chyba nie zostawisz mnie samej?- szepnęła. Odetchnął głęboko. I dokończył piwo. 
-Nawet nie miałem takiego zamiaru - skłamał i pociągnął ją za rękę,  w stronę wyjścia z hotelowego baru.


     Niewiele pamiętała z kolejnych dni. Wszystkie praktycznie zaczynała i kończyła tak samo. Większość dnia przesypiała czekając, aż Philipp wróci z treningu. A każdy wieczór kończył się w łóżku z Philippem. Po uprzednim upiciu się.  Czy to w barze czy w hotelowym pokoju. 
   Philipp miał trochę gorzej. Codziennie rano , musiał zwlec się z łóżka i zjawić  na skoczni. Często szedł tam czując ,  że jeszcze nie wytrzeźwiał. Każdego dnia obiecywał sobie , że to już ostatni raz. Że jak tylko wróci porozmawia z Tina. I skończą z codziennym piciem. Wiedział , że długo tak nie wytrzyma. Luca już patrzył na niego podejrzliwym wzrokiem. I kwestią czasu było, gdy trener w końcu wyczuje od niego alkohol.  A wtedy nie będzie miał już czego szukać w kadrze. 
  Niestety,  mimo obietnic. Każdy dzień i tak kończył się tak samo. Nie potrafił jej odmówić. Był w stanie zrobić dla niej wszystko. I poświęcić wszystko. Wystarczyło,  że zaczęła go całować. A zupełnie tracił głowę. Czasem wydawało mu się,  że dziewczyna doskonale zdaje sobie  z tego sprawę. I go wykorzystuje. 
  Ale starczyło ,  że spojrzał na nią. I był pewny , że to niemożliwe. Ona nie byłaby po prostu  do tego zdolna. Nie potrafiłaby nikogo wykorzystać. To ona była pokrzywdzona.  A on nie miał prawa nawet myśleć w ten sposób.

 

     Dzisiaj wrócił z treningu z solidnym postanowieniem, że tę noc spędzi w domu. Musiał się w końcu pojawić w nim na dłużej. Bo jeszcze chwila , a matka zwyczajnie się go wyrzeknie i po prostu wymelduje. Do tego jutro wieczorem musiał wyjechać na zawody.  Nie miał pojęcia jak zostawi ją tutaj samą na cały weekend.
   Wszedł do pokoju, uśmiechając się. Dziewczyna jeszcze spała . Jego bluza była jedyną rzeczą którą miała na sobie. I przez myśl od razu mu przeszło . Jak ciężkie będzie zostawienie jej tu samej. 
 Usiadł przy niej. Poruszyła się lekko, ale nawet nie otworzyła oczu. Przy łóżku dostrzegł opróżnioną butelkę po winie. Zmarszczył nos. Był pewny,  że gdy wychodził nie było jej tutaj. 
  Zaczynał się o nią martwić. To , że codziennie wieczorami upijali się razem to jedno. Ale to , że dziewczyna od rana piła sama w hotelowym pokoju. Nie wróżyło niczego dobrego. Musiał z nią o tym  porozmawiać. 
  -Wróciłeś- drgnął słysząc jej głos. Spojrzał na nią. Uśmiechała się do niego figlarnie- brakowało mi Ciebie.
  Odetchnął głęboko. Jeśli chciał dzisiejszą noc spędzić w domu. Nie mógł dać się jej wciągnąć do łóżka. Niestety łatwiej było o tym pomyśleć niż to zrobić. 
Ręka dziewczyny już lawirowała przy jego pasku. Jednym ruchem rozpięła jego rozporek. I od razu usiadła mu na kolanach. 
-Tina musimy pogadać- jęknął próbując skupić swoje myśli na czymś innym.
-Mhm - mruknęła zaczynając go całować. 
-Tina... - przerwał. Wpatrując się jak pozbywa się bluzy. Wolno poruszyła biodrami. Jego oddech od razu przyspieszył. 
-Nadal chcesz rozmawiać? - zachichotała. Nie chciał. Rozmowa zeszła na drugi plan. A pójście do domu już nie było takie ważne.



-Naprawdę zostawiasz mnie tutaj samą? - wydęła usta jak obrażona pięciolatka. 
-Muszę Tina - podniósł głowę,  sprawdzając godzinę na wyświetlaczu telefonu. Z jego wczorajszego postanowienia nic nie wyszło. I kolejną noc spędził w ramionach dziewczyny. Opróżniając wcześniej kilka butelek piwa. 
-Ale ja nie chcę zostawać tu sama - jęknęła. 
-Potrzebujemy kasy Tina. Muszę startować. 
-Wiem. Ale boję się , że nie dam sobie rady. Jak tylko zostaję sama, zaczynam myśleć. I to tak cholernie boli Philipp- wyznała szczerze. W jej oczach zaszkliły się łzy. Nie mógł na to patrzeć. Nie chciał jej tu zostawiać. Ale naprawdę nie miał wyjścia.
-Może zadzwoń do Jonasa? -zaproponował słabo.
-Naprawdę musisz ?- podniosła się , rozglądając się.  Niestety w pokoju nie było ani kropli alkoholu. Wczoraj wieczorem wypili wszystko co było.
-Wiesz , że tak - przytulił ją. Wsunął rękę pod jej bluzę. Licząc na szybki seks przed wyjazdem. Dziewczyna jednak spięła się  i szybko odsunęła.
- Zostaw- prychnęła. 
- Nie złość się Tina.
- Nie złoszczę , bo prostu nie mam ochoty  teraz się z Tobą pieprzyć - warknęła. Podniosła się i zniknęła za drzwiami łazienki. Trzaskając drzwiami. 




     Leżała na łóżku wpatrując się w sufit. Philipp wyjechał niedawno na zawody. A ją znów ogarniało przygnębienie. Nie miała pojęcia jak przetrwa sama do poniedziałku. Chyba faktycznie najlepszą opcją będzie po prostu pójście do Jonasa. 
Zwlekła się z łóżka i przez kilkanaście minut próbowała doprowadzić się do porządku.  Jak już miała wyjść poza mury tego cholernego hotelu. Postanowiła zająć się też zdobyciem pieniędzy. 
 Doskonale zdawała sobie sprawę z tego , że Philipp długo nie będzie mógł jej utrzymywać. O płaceniu za nocleg nie wspominając. Nie miała pojęcia ile chłopak ma jeszcze kasy, była jednak pewna , że na długo im nie wystarczy.




-Idziemy. Potrzebuję kasy - rzuciła tylko, wchodząc do mieszkania przyjaciela. I sadowiąc się na jego kanapie. 
-Też się cieszę , że wpadłaś Tina - zakpił , zajmując miejsce przy niej. 
- Rusz się Jonas- przewróciła oczami ze złością- naprawdę potrzebuję pieniędzy.
- Freitag Ci już nie daje?
Na samą myśl o skoczku , poczuła ścisk żołądka. Zacisnęła ręce w pięści. Starając się nie rozpłakać. Jonas nic nie wiedział. Nie kontaktowała się z nim. I nie przewidziała tego , że będzie musiała o nim rozmawiać. 
- Nie jesteśmy już razem - wydukała , spuszczając głowę.
- Co Ty pieprzysz Martina ?
- Nie chcę o tym rozmawiać. Freitag to przeszłość. I po prostu nie wracajmy do tego.
-Ale..
-Czego nie rozumiesz Jonas? 
-Byłaś z nim szczęśliwa Tina. 
-Widocznie on nie był. Koniec tematu Jonas.
-A Dominik ? Wie o tym?  Przecież za parę miesięcy miał z Wami zamieszkać. Będzie załamany. Przecież on uwielbia Freitaga. Co teraz?
- Nie wiem!!! Widocznie Freitag nie pomyślał o tym jak pieprzył się z inną. To tylko dowodzi temu , że nigdy mu na nas nie zależało.
- Cholernie mi przykro Tina.
-A mnie nie! W końcu przejrzałam na oczy. To powinno nastąpić już dawno temu- warknęła. Całą sobą powstrzymywała się, żeby nie wybuchnąć płaczem.
-Gdzie teraz mieszkasz ? Wróciłaś do garażu?
-Philipp wynajął mi pokój. Tylko nie wiem na jak długo starczy mu kasy. Dlatego przestań pieprzyć i po prostu się rusz.
Była trzeźwa i coraz mocniej zirytowana. Z każdą kolejną minutą coraz więcej wspomnień wdzierało się jej do głowy. Powodując coraz większy ból. Który mogła zagłuszyć tylko alkoholem.


 -Wystarczy Tina - Jonas chwycił ja za rękę wyciągając z klubu. Dziewczyna piła już kolejne piwo i coraz mniej kontaktowała ze światem. Miał nadzieję że chłodne powietrze dobrze jej zrobi. Bo nie znał nawet nazwy hotelu do którego mógłby ją odprowadzić.
- Nie skończyłam jeszcze- wycedziła , próbując zaciągnąć go  z powrotem do środka. W jej stanie miał jednak nad nią niepodważalną przewagę.
-Na dzisiaj skończyłaś . Czas iść spać- warknął tylko sadzając ją na pobliskiej ławce. 
-Chyba zostawiłam w środku telefon- uniosła słabo głowę , wpatrując się w chłopaka- pójdziesz poszukać?
-Nawet nie próbuj się stąd ruszyć- rzucił tylko,  zostawiając ją samą.
   Tina tylko na to czekała. Nie miała zamiaru wracać do hotelu i iść spać . Co to, to nie. Sen był ostatnią rzeczą o której teraz myślała. Miała ochotę się bawić. A Jonas na pewno jej w tym nie przeszkodzi. 
   Wstała i zrobiła kilka kroków. W głowie jej wirowało. Nie potrafiła utrzymać równowagi. Potknęła się. I gdyby nie czyjeś ramiona. Zaliczyłaby ciężkie spotkanie z chodnikiem.
-Dziś przesadziłaś na pewno - uniosła głowę wpatrując się w mężczyznę. 
-Dziś mam ochotę się bawić- zachichotała- tylko przyjaciel mi przeszkadza. Spławiłam go na chwilę. Ale za pewne zaraz wróci.
-Mam pomóc Ci stąd zniknąć? - objął ją w pasie, przyciągając do siebie. Nie zareagowała. Najważniejsze było to , że Jonas nie przeszkodzi jej w zabawie. 



 Uniosła głowę,  zastanawiając się gdzie się znajduje.  Nie potrafiła sobie zbyt wiele przypomnieć z wczorajszej nocy. Pamiętała tylko , że wyszła z Jonasem do klubu. Trochę wypiła i nagle znalazła się w jakimś obcym pokoju. Usiadła , ignorując coraz mocniej pulsujący ból głowy.  Rozglądnęła się w poszukiwaniu swoich ciuchów.  Nie miała pojęcia dlaczego jest w samej bieliźnie. 
   Wciągnęła na siebie sukienkę leżąca na podłodze i wstała. Wciąż kręciło jej się w głowie.  Alkoholu musiało być chyba więcej niż przypuszczała.
Wystraszona wyszła na korytarz ciągle się rozglądając. Z dołu dobiegały ją jakieś dźwięki i kuszący zapach kawy.  Podążyła wiec w tamtym kierunku.
-Księżniczka się  w końcu wyspała?- stanęła jak wryta wpatrując się w Chrisa. Co ona do diabła robiła w jego domu.
- Co ja.. skąd... 
-Nic nie pamiętasz? -mężczyzna zaśmiał się gdy próbowała skleić jakieś sensowne pytanie. Pokręciła tylko głową. Siadając przy stole. Chęć napicia się kawy, na razie zwyciężyła  z lekkim strachem.
-Miałaś ochotę się zabawić . Tylko przeszkadzał Ci kumpel. Więc pomogłem Ci go zgubić - znów  się  zaśmiał widząc  jej minę.
Tinę ogarnęło nagłe  przerażenie . Zabawić ? Czy ona? Z nim? 
-Widzę , że słowo  zabawić lekko Cię  przeraziło. Spieszę  z wyjaśnieniem . Przeprowadziłem  Cię  do mnie. By nic głupiego  nie wpadło  Ci do głowy . Wypiłaś  butelkę  wina i zwyczajnie urwał Ci się film. Spałem w pokoju obok. 
Odetchnęła z ulgą . Słysząc  wyjaśnienia . To musiało jej wystarczyć. Musiała w to wierzyć. 

   Przyjrzała mu się dokładnie. Miał chyba koło trzydziestki. Może rok , dwa więcej. Wysoki i nieźle zbudowany. Mogłaby nawet stwierdzić że jest przystojny. W ogóle nie pasował do gości którzy wiecznie kręcili się w domu jej ojca. 
   Drażnił ją jednak sposób w jaki na nią patrzył. Jakby rozbierał ją wzrokiem.
-Dziękuję .  I przepraszam za kłopot - jęknęła chwytając do rąk kubek z gorącą kawa. Upiła łapczywie parząc sobie język. Nie zwracała na to uwagi. Potrzebowała tej kawy,  by zniknął ten cholerny ból głowy.
-Masz wrażenie ,  że rozsadzi Ci głowę? - mężczyzna zaśmiał się otwierając lodówkę- to pomoże szybciej niż kawa.
Zmrużyła oczy wpatrując się w butelkę wódki.  Wahała się. Nie była pewna czy to dobry pomysł.
-Chyba jest trochę za wcześnie- jęknęła. 
-Spojrzałaś na zegarek? Dochodzi siedemnasta. Czysta czy z wolisz jednak drinka ?
-Czysta - uległa. Odsuwając na bok kubek z niedopitą kawa.



-Muszę iść do pracy - uniosła powieki słysząc jego głos. Znów czuła jak ból rozsadza jej czaszkę. Nie kontaktowała jeszcze. Do jakiej pracy? Ona o swojej zapomniała w momencie opuszczenia domu Freitaga. 
- Obudź się księżniczko- znów ten głos. Jęknęła i uniosła głowę. 
- Do jakiej kurwa pracy? Jest niedziela- doskonale pamiętała  sobotnie popołudnie . Gdy zaproponował  jej alkohol w kuchni po przebudzeniu .
-Poniedziałek księżniczko  - zaśmiał się. Usiadła gwałtownie. Jak? Kiedy? Przecież dziś  wróci  Philipp - znowu masz pustkę w głowie? 
- Nie mam pojęcia co się ze  mną dzieje- jęknęła. 
- Ja też nie maleńka. Ale nie przeszkadza mi to zbytnio - zaśmiał się. Jego ręka sunęła po jej nodze. Wyżej i wyżej .
-Muszę  wracać- usiadła  gwałtownie. Gdzie była jej sukienka do cholery?
-Tego pewno szukasz? - schylił się  i podał  jej ją do rąk- zdecydowanie wolę Cię jednak  bez niej. 
-Chyba miałeś iść do pracy? - na trzeźwo nie do końca lubiła jego towarzystwo.
-Myślę,  że mogę Ci jeszcze pomóc dojść do siebie - dopiero teraz zauważyła  w jego ręce butelkę  wina- dzień na pewno stanie się trochę lepszy. I zniknie ten cholerny ból  głowy  księżniczko . 
  Zmrużyła  oczy. W sumie miał  rację . Nie dość  że pozbędzie się bólu głowy. To jeszcze tych cholernych wspomnień o Freitagu. Które  zawsze przychodziły gdy była trzeźwa. 
Zabrała z jego rąk butelkę. Upiła kilka łyków. I podała  mu ją.
-Cała dla ciebie. Ja naprawdę muszę iść do pracy- zaprotestował  Nie odmówiła . Po kilkunastu  minutach odłożyła pustą butelkę na stolik, chichocząc .Miał rację . Było o wiele lepiej. 
-Naprawdę chcesz wracać do siebie?  Wydaje mi się,  że mogłoby być nam ze sobą tutaj całkiem dobrze - przesunął się do niej.  Jego dłoń znów sunęła po jej udzie . Drugą wolno przesuwał po jej plecach
- Philipp będzie mnie szukał- zachichotała.
- Philipp? To Twój chłopak? - jeszcze mocniej zmniejszył odległość między nimi. Jego oddech drażnił jej policzek. Jego dłoń zawędrowała już zdecydowanie za wysoko. Dlaczego nie zdążyła ubrać tej cholernej sukienki . Choć ona i tak nie byłaby zbyt dużą przeszkodą dla niego. 
-Chłopak? Raczej przyjaciel- zaśmiała się, próbując ukryć zdenerwowanie . Ilość alkoholu w jej krwi była jeszcze zbyt niska na to wszystko.
-Przyjaciel może chyba poczekać?- Chris oddychał coraz szybciej,  napierając na nią całym ciałem. Przymknęła oczy. Bała się to przerwać. Bała  się również brnąć w to dalej. 
-Naprawdę  powinnam się zbierać-wyjąkała. Czuła , że to nie skończy się dobrze- ty chyba też.
-Mam jeszcze momencik - stęknął- zresztą Ty jesteś warta spóźnienia się do pracy.
 Zagryzła zęby. Wytrzyma. Da radę . Przecież nie posunie się za daleko bez jej zgody.  W końcu  pamiętała jak wstawił się za nią przed jej ojcem. Wiec chyba nie mógł być aż taki zły.
-Powinnaś się  bardziej rozluźnić- oderwał się od niej nagle i podszedł do szafki. Odetchnęła z ulgą. I szybko wciągnęła na siebie sukienkę.   Widziała jak odkręca butelkę whisky i napełnia szklankę.
   Po kilku sekundach znów był przy niej. Chwyciła szklankę i pociągnęła spory łyk. Skrzywiła się , ale szybko wypiła resztę. Napełnił ją z powrotem , ale zabrał z jej rąk i odłożył na nocny stolik. 
-Masz się tylko rozluźnić - zaśmiał się. Pochylił się i zaczął ją całować.W głowie jej szumiało. Alkohol coraz bardziej rozchodził się po jej ciele. Odsunęła się , chichocząc.
-Naprawdę muszę iść.
-Chyba mnie teraz nie zostawisz księżniczko?- wychrypial. Próbując przyciągnąć ja do siebie. 
-Przepraszam , ale Philipp...
-Dobra ,leć - puścił ją w końcu  , z trudem nad sobą panując - wynagrodzisz mi to kolejnym razem.
-Jasne - zachichotała. Chwyciła buty do rąk. I chwiejnym krokiem wyszła z jego domu.





  






czwartek, 4 czerwca 2020

33

 
   Zdążył w ostatniej chwili.  Dobiegł pod dom Freitaga , akurat gdy z niego wychodziła. Nie zauważyła go. Nie była w stanie zauważyć nikogo. Jej twarz była zalana łzami. Zorientowała się,  że jest pod domem dopiero gdy na niego wpadła. Otarła twarz rękawem. I wbiła w niego wściekłe spojrzenie. 
-Czego kurwa jeszcze chcesz ? 
-Przepraszam Tina. 
-Wiesz gdzie możesz sobie włożyć to przepraszam ? 
- Nie chciałem żebyś cierpiała Martina. Nie o to mi chodziło. 
- Nie? A ja myślę, że dokładnie o to. Chciałeś się na mnie odegrać za to , że wybrałam jego. Chciałeś mi udowodnić jak duży błąd popełniłam.  Chciałeś żeby mnie bolało. Żeby moje życie kolejny raz się rozpieprzyło.  Żebym nie potrafiła się pozbierać.
-Tina...
-I wiesz co ? Udało Ci- znów się rozpłakała.  Stała przed nim całkowicie bezradna. A on czuł jej cierpienie. I nie potrafił jej w żaden sposób pomóc.

   Nagle ruszyła przed siebie. Zarzuciła plecak na ramię i zwyczajnie sobie poszła. Nie zastanawiał się ani chwili. Zrównał z nią krok. Przy jej widocznym niezadowoleniu. Ale nie zamierzał jej teraz zostawić. 
 Zatrzymała się gwałtownie, pod całodobowym sklepem i weszła do środka. Jak cień wsunął się za nią. I nie odstępował jej ani na krok. Przy kasie , wyciągnął portfel i zapłacił za kilka butelek wina i papierosy. Nawet nie zareagowała. Załadował wszystko do reklamówki i bez słowa wyszli na zewnątrz. 
  W milczeniu przeszli pod jej dom. Poczekał, aż wygrzebie z plecaka klucz i razem weszli do garażu. 
-Poświecisz telefonem? - aż drgnął gdy się odezwała. Ale posłusznie włączył latarkę. I poczekał,  aż zapali wszystkie świeczki.
Później bez słowa zabrała jedno wino i usiadła na kanapie. Upiła kilka łyków i ponownie się odezwała. 
-Częstuj się jak tu już  za mną przylazłeś. Zresztą Ty za to zapłaciłeś.
Siadł przy niej i przez kolejne minuty nie odzywali się do siebie, popijając wino. 
-Naprawdę nie chciałem żeby to tak wyszło- odezwał się w końcu. Dziewczyna odłożyła na ziemię pustą już  butelkę. I otworzyła kolejna. 
-Wiem Philipp. To nie Twoja wina -odezwała się w końcu cicho- to tylko i wyłącznie moja wina. Jestem totalną kretynką.
- Jak możesz tak mówić w ogóle? Ty jesteś w tym wszystkim najmniej winna. 
-Uwierzyłam mu. Uwierzyłam , że się zmieni.   Mimo , ze podświadomie wiedziałam,  że tak nie będzie. 
-Nie Ty jedna Tina.
-Ma mnie to niby pocieszyć?- prychnęła.
Nie odpowiedział. Nic co by powiedział i tak nie zmniejszyłoby jej cierpienie. Które on w jakimś stopniu też jej zafundował. Spojrzał na nią z boku . Już nie płakała. Tępym wzrokiem wpatrywała się przed siebie raz za razem pociągając z butelki. Wyciągnęła papierosa .Zakrztusiła się.  Zaciągając się pierwszy raz. Chciał coś powiedzieć. Zrezygnował jednak szybko. Bo i tak by go nie posłuchała.
  Drgnął gdy nagle na niego spojrzała. Zaśmiała się .  Jej oczy jednak się nie śmiały. Nadal były tak przerażająco smutne.
-Głupia jestem , prawda?
-Mówiłem już...
-On nieźle się bawi. A ja siedzę i wyję. Skończona idiotka ze mnie - znów się zaśmiała.  Butelka wina w jej ręce zaczynała robić się pusta. Piła zdecydowanie za szybko. I za dużo - przecież ja też mogę się zabawić. On już nie może mi zabronić. 
  Rzuciła niedopałek na ziemię. I stanęła przed nim ciągle się śmiejąc. Jednym ruchem ściągnęła z siebie bluzę i usiadła mu na kolanach. Nie zdążył nawet zareagować,  gdy wpiła się w jego usta. Równocześnie pozbywając się jego koszulki. 
Oddal pocałunek. Czując ogarniające go podniecenie, gdy dziewczyna zaczęła dobierać się do jego spodni. 
Jęknął i całym sobą zmusił się do oderwania od jej ust.
- Nie chcesz tego Tina - wychrypiał. 
-Skąd możesz wiedzieć czego ja chcę -znów się zaśmiała,  jej ręką sprawnie zawędrowała pod gumkę jego bokserek.
-Chcesz się na nim tylko odegrać.
-A Ty nie? - szepnęła. Przygryzając płatek jego ucha. 
-Nie chcę żebyś rano tego żałowała Tina- jego protesty były coraz słabsze, z każdym kolejnym ruchem jej ręki. Był pewny że długo już tego nie wytrzyma. 
-Przestań pieprzyć Philipp- Tina uśmiechnęła się figlarnie- przecież wiem , że jedyne o czym teraz myślisz to żeby mnie  przelecieć. 
   Jęknął gdy nagle , zabrała rękę. Zaśmiała się.  Alkohol coraz mocniej szumiał jej w głowie. Nie myślała nad tym co robi. Jedyne czego chciała to dowalić Freitagowi. 
 Wstała i pozbyła się spodni. Równie szybko uwolniła swoje piersi ze stanika. Przygryzła wargę,  widząc zadowolony wzrok chłopaka. 
Znów na nim usiadła. Zadrżał gdy przylgnęła do niego całym ciałem. 
-Przestań Tina - tylko tyle był w stanie z siebie wydusić. Widziała , że już nad sobą nie panuje. 
-Serio chcesz żebym przestała? - jej ręką znów odnalazła drogę do jego bokserek. Jęknął głośno, kładąc ją na łóżku.  Równocześnie pozbywają się swoich spodni. 


-Brakowało mi Ciebie Tinka  - oparł się na ręce,  przyglądając  jej się z pod przymkniętych powiek. Drugą ręką kreślił tylko sobie znane wzory, na jej ciele. Zatrzymując się w okolicach jej piersi.
Zaśmiała się i schyliła po kolejna butelkę wina. Upiła mały łyk i wsadziła mu ją do ręki. 
- Nie mogę tu zostać -  wymruczała. Całując go kolejny raz. 
-Wiem. Mam jakieś pieniądze. Załatwię Ci jakiś hotel. A później zobaczymy co dalej- to było jedyne wyjście. Nie mógł jej przecież zabrać do domu. Bo jego matka dostałaby zawału. 
-Nie możesz za mnie płacić- zaprotestowała,  równocześnie przytulając się. Przecież dokładnie o to jej chodziło. 
- Nie tylko mogę ale i chcę- zadrżał gdy poczuł jej nagie ciało. Od razu poczuł,  że znów jest gotowy.
-Naprawdę za mną tęskniłeś- zachichotała. Ilość alkoholu w jej krwi,  była już stanowczo za duża- zrobisz coś dla mnie ? 
  Nie musiała pytać. W końcu dokładnie znała odpowiedź na to pytanie. Wiedziała ,  że o cokolwiek by nie poprosiła chłopak zrobi to bez mrugnięcia okiem.  Uniosła głowę  delikatnie przygryzając jego usta. Skinął lekko głową. Oddychając coraz szybciej. Pożądanie kolejny raz miało nad nim przewagę. 
-Gdzie masz telefon ? 
-Co ty kombinujesz Tina?- niechętnie się od niej oderwał  szukając swoich spodni. 
-Ktoś chyba też zasłużył na zdjęcia? - zaśmiała się. Szukając aparatu w jego Iphonie. 
-Zwariowałaś?!  - alkohol nagle wyparował z jego głowy. Z jej niestety nie. Chwyciła jego rękę, kładąc na swojej piersi. Zachłannie wpiła się w jego usta. 
-Odbiłeś laskę Freitagowi. Gdy się o tym dowie , wścieknie się-wymruczała pomiędzy kolejnymi pocałunkami. Jej ręką wolno wędrowała wzdłuż jego ciała. W drugiej wciąż trzymała telefon - Chyba o to Ci chodziło ,  prawda? 
  Zagryzł usta. To było istne szaleństwo. Nie mógł się zgodzić na coś takiego.
   Tina poczuła,  że chłopak się waha. Nie mógł tego robić. Był jej teraz potrzebny . Usiadła na nim. Powoli zaczęła się poruszać . Jęknął głośno. Zaciskając ręce na jej piersiach. Usmiechnęła sìę , przygryzając wargę.Przyspieszyła. Doskonale wiedziała, jak sobie z nim poradzić. Był taki sam jak Freitag. Jak każdy facet.  Za seks był gotowy zrobić wszystko. A ona postanowiła to wykorzystać. 
Pochyliła się , złączając ich usta w pocałunku.  Zsunął ręce na jej biodra, mocniej przycikajac ją do siebie.  Teraz to on zaczął poruszać się szybciej. Jego oddech przyspieszył. Poczuła , że zaraz skończy. Ześlizgnęła się z niego,  przy jego widocznym niezadowoleniu. 
-Martina- wychrypiał przyciągając ją z powrotem  do siebie. Zachichotała. Wiedziała , że chłopak nie jest w stanie jej już odmówić.
- Tylko kilka zdjęć. A później dokończymy co zaczęliśmy - wymruczała w jego szyję, chwytając do rąk  telefon.  Po kilka chwilach miała już wszystko co potrzebuje. 
   
     
     Obudził ją kac. Ogromny. Już dawno nie czuła się aż tak okropnie. Jęknęła. Ledwo unosząc głowę z nad poduszki.  Zrobiła kilka łyków wina. Powinno pomóc. Zawsze pomagało. Znów chciało jej się płakać. Przygryzła dolna wargę próbując nad sobą zapanować. 
 Odwróciła się w kierunku Philippa. Nie zniknął. Nadal był tuż obok. Choć dzisiaj nie miało to dla niej większego znaczenia. 
 Chwyciła do rąk  jego telefon. Przeglądając zdjęcia zrobione w nocy. 
  Przez moment się zawahała. Za chwilę jednak przypomniała sobie o obrazach w jej komórce. Zaklęła cicho, wklepując numer Freitaga. Wybrała kilka zdjęć i szybko wysłała. Byleby się tylko nie rozmyślić.



  Miał dosyć. Ból głowy i suchość w ustach była nie do wytrzymania. Niestety teraz było  coś znacznie gorszego. Wyrzuty sumienia. Ich nie dało się pozbyć. Na nie, nie zadziała tabletka i butelka wody. 
 Nie miał pojęcia jak sobie z nimi poradzi. Jak spojrzy w oczy Martinie. Jak będzie udawał  , że nic się nie wydarzyło. 
Bo musiał udawać. Nie widział innej możliwości. Nie mógł jej się przyznać do tego co zrobił. Przecież nigdy by mu nie wybaczyła.
 Zwlókł się z łóżka i poczłapał do łazienki. Stanął pod zimnym prysznicem, próbując zmyć z sobie wszystko. Zapach tamtej blondynki, jej pocałunki, jej dotyk. Nie pomagało. Ciągle czuł je na sobie ,  z coraz większym poczuciem winy. 

  Całą powrotną drogę udawał , że śpi. Nie miał ochoty rozmawiać z kumplami. Szczególnie z Karlem i Severinem. W ich spojrzeniach widział nieme pytania o to co teraz zrobi. Nie chciał odpowiadać . Przecież sam nie znał na to odpowiedzi. Czuł w swojej kieszeni wibracje telefonu. Nawet go nie wyciągnął. Bał się rozmawiać z Tiną. Bał  się wiadomości od niej. Był skończonym tchórzem. I idiotą.
 Otworzył oczy dopiero gdy bus zatrzymał się pod jego domem. Ze ściśniętym żołądkiem , zabrał swoje rzeczy i wszedł do domu.

 Uderzyła go cisza. Tak przerażająca , że  jego żołądek skręcił się w jeszcze mocniejszy supeł.
Odstawił bagaże w kuchni i wszedł do góry. Puste pokoje , aż raziły go po oczach. Próbował opanować rosnące zdenerwowanie,  na widok pootwieranych szafek w pokoju Tiny. 
  Wyciągnął telefon. Powiadomienie o kilku wiadomościach od Philippa, wywołało u niego złość. Czego ten cholerny gówniarz może od niego chcieć.  Nie zamierzał zawracać sobie tym teraz głowy. Drżącymi palcami wybrał numer Martiny. 
 Drgnął słysząc dźwięk jej telefonu. I udał się w kierunku z którego dochodził. Zmarszczył czoło, wpatrując się w telefon leżący na podłodze. Przy drzwiach łazienki. Ogarnięty coraz większą paniką chwycił go. I zaczął przeglądać. 
  Wczorajszy wieczór. Kilka wiadomości od Raimunda. Ze  złością otworzył pierwszą z nich.Nie mógł uwierzyć własnym oczom. Patrząc na siebie na ekranie telefonu. Na siebie i tą pieprzoną blondynkę. Jakim cudem ten gówniarz zdobył te zdjęcia? I jakim prawem wysłał je Tinie? Zaklął głośno i wyciągnął swój telefon. 
  Jeśli myślał,  że nie może być już gorzej , mylił się. Z rosnącą wściekłością wpatrywał się w zdjęcia wysłane przez młodszego kumpla. Na każdym widniał Raimund i Tina. Jego Tina. W łóżku z tym cholernym dupkiem. 



   Obudził  go dźwięk telefonu. Przeraźliwy,  głośny,  niezwiastujący niczego dobrego. Zaklął pod nosem i otworzył oczy. Pękała mu głowa. Uniósł się na łokciach,  próbując zlokalizować ten cholerny telefon. 
-Freitag dzwoni - drżący głos dziewczyny , przypomniał mu gdzie jest i co tak właściwie się wydarzyło w ostatnich godzinach. Dopiero teraz ujrzał telefon w jej ręce. Ściskała go  tak , że aż zbielały jej kostki- pewno dopiero teraz obejrzał zdjęcia. 
-Zdjęcia ? -wyjąkał. Nie miał pojęcia ,  że dziewczyna naprawdę je wyśle. Myślał , że tylko tak gada. Że zrobiła je. Ale nic z tym nie zrobi - serio wysłałaś te zdjęcia ?
-Chciałam żeby cierpiał- wychlipała -ale to przecież niemożliwe. On nie będzie cierpiał. Bo nigdy mu na mnie nie zależało. 
-Zbieramy się stąd Tina - podniósł się gwałtownie. Ból głowy był nie do wytrzymania. Ale nie mogli tu zostać. Był pewny , że Freitag za niedługo się tutaj pojawi. Bał się,  że wystarczy kilka jego słów. I Tina znów da się nabrać. Nie mógł do tego dopuścić. Nie mógł kolejny raz jej stracić. Ubrał się i zabrał jej plecak. Do środka wepchnął pozostałe po nocy wino. Poczekał aż dziewczyna też się ubierze. I oboje wyszli na zewnątrz. Słońce na dworze  tylko bardziej spotęgowało ból głowy. 
 -Gdzie teraz ?- wbiła w niego obojętny wzrok. 
-Masz jakieś wymagania ? - spojrzał na nią. Mógł zameldować ją w najlepszym hotelu w mieście. Ale wtedy jego oszczędności nie starczy na długo. Nie był skoczkiem z kadry A. Nie zarabiał tyle co oni. 
-Jest mi to obojętne. Potrzebuje tylko łóżka i dostępu do prysznica.
-Prysznic przydałby nam się teraz obu. Chodź- pociągnął ją za rękę, w kierunku swojego domu. Wiedział,  że oprócz młodszej siostry nikogo nie będzie. A ją jakoś urobi żeby nie wydała go matce. Nie miał ochoty na wysłuchiwanie kolejnych wyrzutów.  


 -Matka się wścieknie jak się dowie -Anja stanęła w jego drzwiach , gdy tylko Tina zniknęła w łazience- i tak już szalała gdy zauważyła,  że nie spałeś w domu. 
-A dowie się?- zmrużył oczy , wbijając wzrok w młodszą dziewczynę.
- Zmywasz za mnie i wynosisz śmieci przez miesiąc  - piętnastolatka z uśmiechem władowała mu się na łóżko.  Prychnął pod nosem.  Ale kiwnął głową.  Mogła zażądać czegoś znacznie gorszego.
-Masz może jakieś ciuchy ? Cokolwiek ? Tina prawie nic nie ma. Większość rzeczy spłonęła wtedy w pożarze. A teraz prawie wszystko zostało w domu Freitaga.
-Kup jej. Chyba Cię stać.
-No właśnie nie. Potrzebuje teraz kasy. Ona musi gdzieś spać. Przecież nie schowam  jej w swoim pokoju. A Ty na pewno masz tonę rzeczy w których w ogóle nie chodzisz.
-Może mam braciszku , może nie - droczyła się z nim.
-Anja!
-Dobra , dobra zaraz czegoś poszukam. Tylko czy jesteś pewny,  że ona... -dziewczyna przerwała na moment bo rozbrzmiał dzwonek do drzwi.
-Pójdziesz? Mnie nie ma. Ktokolwiek by to nie był.
-Nie przeginaj.  Nie jestem twoja służąca- dziewczyna prychnęła.  Ale posłusznie podniosła się i poszła sprawdzić kto się dobija.


-Pierwszy raz widziałam Freitaga tak wściekłego- Anja wróciła po chwili, marszcząc nos - chyba już wie , że wysłałeś Tinie zdjęcia. 
-Gorzej Anja - jęknął. A ona bez ostrzeżenia chwyciła jego telefon. Próbował jej go wyrwać,  ale była szybsza. Po chwili rzuciła nim w kąt łóżka. Czerwieniąc  się.
-Mogłeś mnie ostrzec- prychnęła- nie miałam ochoty tego oglądać.
-To mój telefon Anja. Po cholerę w nim grzebiesz?
-On Cię zabije- prychnęła.
-Najpierw musiałoby mu zależeć na Tinie. Dla niego była tylko zabawką która umilała mu czas do  rozpoczęcia sezonu.
-Nie jestem tego taka pewna. Nie byłby wtedy taki wściekły.
-Po prostu ucierpiała jego męską duma.
-Nie wydaje mi się. Ale to nie moja sprawa. 
-Po czyjej Ty jesteś stronie? Widziałaś jego zdjęcia z tą laską. Gdyby mu zależało na Tinie nigdy by tego nie zrobił.
-Po niczyjej Philipp. Tylko ... wydawało mi się , że oprócz tej wściekłości. Widziałam jeszcze cierpienie. 
-Znajdziesz te ciuchy ? - rzucił wściekły. Nie chciał dopuszczać do siebie myśli , że Freitagowi naprawdę mogło zależeć na Tinie. To nie mogła być prawda.
-Jasne. A Ty przemyśl czy ona na pewno chce być teraz z Tobą. Czy nie robi tego tylko dlatego żeby się na nim zemścić. I czy nie jesteś jej tylko do tego potrzebny. 
Wyszła z pokoju trzaskając drzwiami. Zostawiając go z  cala masą wątpliwości.