-Zostaniesz na noc ? - Tina zachichotała kończąc kolejne piwo w hotelowym barze. Wcześniej dość skutecznie przekonała go , że dwuosobowy pokój będzie lepszy niż pojedynka. W końcu przecież w dwójkę będą spędzać w nim dużo czasu.
Teraz chciał jej odmówić. Wiedział , że kolejna noc poza domem to nie jest dobry pomysł. Do tego powinien jutro rano stawić się na skoczni. Z czym już teraz wiedział będzie miał problem. Bo ilość alkoholu w jego krwi. Wskazywała, że jutrzejszy poranek będzie okropny.
Tina od razu wyczuła jego wahanie. A nie miała najmniejszej ochoty zostawać sama. Ujęła jego dłoń i położyła na swoim udzie. Mimowolnie przesunął ją wyżej. Wsuwając ją pod cienki materiał sukienki. Rozsunęła lekko nogi. I nachyliła się w stronę chłopaka.
-Chyba nie zostawisz mnie samej?- szepnęła. Odetchnął głęboko. I dokończył piwo.
-Nawet nie miałem takiego zamiaru - skłamał i pociągnął ją za rękę, w stronę wyjścia z hotelowego baru.
Niewiele pamiętała z kolejnych dni. Wszystkie praktycznie zaczynała i kończyła tak samo. Większość dnia przesypiała czekając, aż Philipp wróci z treningu. A każdy wieczór kończył się w łóżku z Philippem. Po uprzednim upiciu się. Czy to w barze czy w hotelowym pokoju.
Philipp miał trochę gorzej. Codziennie rano , musiał zwlec się z łóżka i zjawić na skoczni. Często szedł tam czując , że jeszcze nie wytrzeźwiał. Każdego dnia obiecywał sobie , że to już ostatni raz. Że jak tylko wróci porozmawia z Tina. I skończą z codziennym piciem. Wiedział , że długo tak nie wytrzyma. Luca już patrzył na niego podejrzliwym wzrokiem. I kwestią czasu było, gdy trener w końcu wyczuje od niego alkohol. A wtedy nie będzie miał już czego szukać w kadrze.
Niestety, mimo obietnic. Każdy dzień i tak kończył się tak samo. Nie potrafił jej odmówić. Był w stanie zrobić dla niej wszystko. I poświęcić wszystko. Wystarczyło, że zaczęła go całować. A zupełnie tracił głowę. Czasem wydawało mu się, że dziewczyna doskonale zdaje sobie z tego sprawę. I go wykorzystuje.
Ale starczyło , że spojrzał na nią. I był pewny , że to niemożliwe. Ona nie byłaby po prostu do tego zdolna. Nie potrafiłaby nikogo wykorzystać. To ona była pokrzywdzona. A on nie miał prawa nawet myśleć w ten sposób.
Dzisiaj wrócił z treningu z solidnym postanowieniem, że tę noc spędzi w domu. Musiał się w końcu pojawić w nim na dłużej. Bo jeszcze chwila , a matka zwyczajnie się go wyrzeknie i po prostu wymelduje. Do tego jutro wieczorem musiał wyjechać na zawody. Nie miał pojęcia jak zostawi ją tutaj samą na cały weekend.
Dzisiaj wrócił z treningu z solidnym postanowieniem, że tę noc spędzi w domu. Musiał się w końcu pojawić w nim na dłużej. Bo jeszcze chwila , a matka zwyczajnie się go wyrzeknie i po prostu wymelduje. Do tego jutro wieczorem musiał wyjechać na zawody. Nie miał pojęcia jak zostawi ją tutaj samą na cały weekend.
Wszedł do pokoju, uśmiechając się. Dziewczyna jeszcze spała . Jego bluza była jedyną rzeczą którą miała na sobie. I przez myśl od razu mu przeszło . Jak ciężkie będzie zostawienie jej tu samej.
Usiadł przy niej. Poruszyła się lekko, ale nawet nie otworzyła oczu. Przy łóżku dostrzegł opróżnioną butelkę po winie. Zmarszczył nos. Był pewny, że gdy wychodził nie było jej tutaj.
Zaczynał się o nią martwić. To , że codziennie wieczorami upijali się razem to jedno. Ale to , że dziewczyna od rana piła sama w hotelowym pokoju. Nie wróżyło niczego dobrego. Musiał z nią o tym porozmawiać.
-Wróciłeś- drgnął słysząc jej głos. Spojrzał na nią. Uśmiechała się do niego figlarnie- brakowało mi Ciebie.
Odetchnął głęboko. Jeśli chciał dzisiejszą noc spędzić w domu. Nie mógł dać się jej wciągnąć do łóżka. Niestety łatwiej było o tym pomyśleć niż to zrobić.
Ręka dziewczyny już lawirowała przy jego pasku. Jednym ruchem rozpięła jego rozporek. I od razu usiadła mu na kolanach.
-Tina musimy pogadać- jęknął próbując skupić swoje myśli na czymś innym.
-Mhm - mruknęła zaczynając go całować.
-Tina... - przerwał. Wpatrując się jak pozbywa się bluzy. Wolno poruszyła biodrami. Jego oddech od razu przyspieszył.
-Nadal chcesz rozmawiać? - zachichotała. Nie chciał. Rozmowa zeszła na drugi plan. A pójście do domu już nie było takie ważne.
-Naprawdę zostawiasz mnie tutaj samą? - wydęła usta jak obrażona pięciolatka.
-Muszę Tina - podniósł głowę, sprawdzając godzinę na wyświetlaczu telefonu. Z jego wczorajszego postanowienia nic nie wyszło. I kolejną noc spędził w ramionach dziewczyny. Opróżniając wcześniej kilka butelek piwa.
-Ale ja nie chcę zostawać tu sama - jęknęła.
-Potrzebujemy kasy Tina. Muszę startować.
-Wiem. Ale boję się , że nie dam sobie rady. Jak tylko zostaję sama, zaczynam myśleć. I to tak cholernie boli Philipp- wyznała szczerze. W jej oczach zaszkliły się łzy. Nie mógł na to patrzeć. Nie chciał jej tu zostawiać. Ale naprawdę nie miał wyjścia.
-Może zadzwoń do Jonasa? -zaproponował słabo.
-Naprawdę musisz ?- podniosła się , rozglądając się. Niestety w pokoju nie było ani kropli alkoholu. Wczoraj wieczorem wypili wszystko co było.
-Wiesz , że tak - przytulił ją. Wsunął rękę pod jej bluzę. Licząc na szybki seks przed wyjazdem. Dziewczyna jednak spięła się i szybko odsunęła.
- Zostaw- prychnęła.
- Nie złość się Tina.
- Nie złoszczę , bo prostu nie mam ochoty teraz się z Tobą pieprzyć - warknęła. Podniosła się i zniknęła za drzwiami łazienki. Trzaskając drzwiami.
Leżała na łóżku wpatrując się w sufit. Philipp wyjechał niedawno na zawody. A ją znów ogarniało przygnębienie. Nie miała pojęcia jak przetrwa sama do poniedziałku. Chyba faktycznie najlepszą opcją będzie po prostu pójście do Jonasa.
Zwlekła się z łóżka i przez kilkanaście minut próbowała doprowadzić się do porządku. Jak już miała wyjść poza mury tego cholernego hotelu. Postanowiła zająć się też zdobyciem pieniędzy.
Doskonale zdawała sobie sprawę z tego , że Philipp długo nie będzie mógł jej utrzymywać. O płaceniu za nocleg nie wspominając. Nie miała pojęcia ile chłopak ma jeszcze kasy, była jednak pewna , że na długo im nie wystarczy.
-Idziemy. Potrzebuję kasy - rzuciła tylko, wchodząc do mieszkania przyjaciela. I sadowiąc się na jego kanapie.
-Też się cieszę , że wpadłaś Tina - zakpił , zajmując miejsce przy niej.
- Rusz się Jonas- przewróciła oczami ze złością- naprawdę potrzebuję pieniędzy.
- Freitag Ci już nie daje?
Na samą myśl o skoczku , poczuła ścisk żołądka. Zacisnęła ręce w pięści. Starając się nie rozpłakać. Jonas nic nie wiedział. Nie kontaktowała się z nim. I nie przewidziała tego , że będzie musiała o nim rozmawiać.
- Nie jesteśmy już razem - wydukała , spuszczając głowę.
- Co Ty pieprzysz Martina ?
- Nie chcę o tym rozmawiać. Freitag to przeszłość. I po prostu nie wracajmy do tego.
-Ale..
-Czego nie rozumiesz Jonas?
-Byłaś z nim szczęśliwa Tina.
-Widocznie on nie był. Koniec tematu Jonas.
-A Dominik ? Wie o tym? Przecież za parę miesięcy miał z Wami zamieszkać. Będzie załamany. Przecież on uwielbia Freitaga. Co teraz?
- Nie wiem!!! Widocznie Freitag nie pomyślał o tym jak pieprzył się z inną. To tylko dowodzi temu , że nigdy mu na nas nie zależało.
- Cholernie mi przykro Tina.
-A mnie nie! W końcu przejrzałam na oczy. To powinno nastąpić już dawno temu- warknęła. Całą sobą powstrzymywała się, żeby nie wybuchnąć płaczem.
-Gdzie teraz mieszkasz ? Wróciłaś do garażu?
-Philipp wynajął mi pokój. Tylko nie wiem na jak długo starczy mu kasy. Dlatego przestań pieprzyć i po prostu się rusz.
Była trzeźwa i coraz mocniej zirytowana. Z każdą kolejną minutą coraz więcej wspomnień wdzierało się jej do głowy. Powodując coraz większy ból. Który mogła zagłuszyć tylko alkoholem.
-Wystarczy Tina - Jonas chwycił ja za rękę wyciągając z klubu. Dziewczyna piła już kolejne piwo i coraz mniej kontaktowała ze światem. Miał nadzieję że chłodne powietrze dobrze jej zrobi. Bo nie znał nawet nazwy hotelu do którego mógłby ją odprowadzić.
- Nie skończyłam jeszcze- wycedziła , próbując zaciągnąć go z powrotem do środka. W jej stanie miał jednak nad nią niepodważalną przewagę.
-Na dzisiaj skończyłaś . Czas iść spać- warknął tylko sadzając ją na pobliskiej ławce.
-Chyba zostawiłam w środku telefon- uniosła słabo głowę , wpatrując się w chłopaka- pójdziesz poszukać?
-Nawet nie próbuj się stąd ruszyć- rzucił tylko, zostawiając ją samą.
Tina tylko na to czekała. Nie miała zamiaru wracać do hotelu i iść spać . Co to, to nie. Sen był ostatnią rzeczą o której teraz myślała. Miała ochotę się bawić. A Jonas na pewno jej w tym nie przeszkodzi.
Wstała i zrobiła kilka kroków. W głowie jej wirowało. Nie potrafiła utrzymać równowagi. Potknęła się. I gdyby nie czyjeś ramiona. Zaliczyłaby ciężkie spotkanie z chodnikiem.
-Dziś przesadziłaś na pewno - uniosła głowę wpatrując się w mężczyznę.
-Dziś mam ochotę się bawić- zachichotała- tylko przyjaciel mi przeszkadza. Spławiłam go na chwilę. Ale za pewne zaraz wróci.
-Mam pomóc Ci stąd zniknąć? - objął ją w pasie, przyciągając do siebie. Nie zareagowała. Najważniejsze było to , że Jonas nie przeszkodzi jej w zabawie.
Uniosła głowę, zastanawiając się gdzie się znajduje. Nie potrafiła sobie zbyt wiele przypomnieć z wczorajszej nocy. Pamiętała tylko , że wyszła z Jonasem do klubu. Trochę wypiła i nagle znalazła się w jakimś obcym pokoju. Usiadła , ignorując coraz mocniej pulsujący ból głowy. Rozglądnęła się w poszukiwaniu swoich ciuchów. Nie miała pojęcia dlaczego jest w samej bieliźnie.
Wciągnęła na siebie sukienkę leżąca na podłodze i wstała. Wciąż kręciło jej się w głowie. Alkoholu musiało być chyba więcej niż przypuszczała.
Wystraszona wyszła na korytarz ciągle się rozglądając. Z dołu dobiegały ją jakieś dźwięki i kuszący zapach kawy. Podążyła wiec w tamtym kierunku.
-Księżniczka się w końcu wyspała?- stanęła jak wryta wpatrując się w Chrisa. Co ona do diabła robiła w jego domu.
- Co ja.. skąd...
-Nic nie pamiętasz? -mężczyzna zaśmiał się gdy próbowała skleić jakieś sensowne pytanie. Pokręciła tylko głową. Siadając przy stole. Chęć napicia się kawy, na razie zwyciężyła z lekkim strachem.
-Miałaś ochotę się zabawić . Tylko przeszkadzał Ci kumpel. Więc pomogłem Ci go zgubić - znów się zaśmiał widząc jej minę.
Tinę ogarnęło nagłe przerażenie . Zabawić ? Czy ona? Z nim?
-Widzę , że słowo zabawić lekko Cię przeraziło. Spieszę z wyjaśnieniem . Przeprowadziłem Cię do mnie. By nic głupiego nie wpadło Ci do głowy . Wypiłaś butelkę wina i zwyczajnie urwał Ci się film. Spałem w pokoju obok.
Odetchnęła z ulgą . Słysząc wyjaśnienia . To musiało jej wystarczyć. Musiała w to wierzyć.
Przyjrzała mu się dokładnie. Miał chyba koło trzydziestki. Może rok , dwa więcej. Wysoki i nieźle zbudowany. Mogłaby nawet stwierdzić że jest przystojny. W ogóle nie pasował do gości którzy wiecznie kręcili się w domu jej ojca.
Drażnił ją jednak sposób w jaki na nią patrzył. Jakby rozbierał ją wzrokiem.
-Dziękuję . I przepraszam za kłopot - jęknęła chwytając do rąk kubek z gorącą kawa. Upiła łapczywie parząc sobie język. Nie zwracała na to uwagi. Potrzebowała tej kawy, by zniknął ten cholerny ból głowy.
-Masz wrażenie , że rozsadzi Ci głowę? - mężczyzna zaśmiał się otwierając lodówkę- to pomoże szybciej niż kawa.
Zmrużyła oczy wpatrując się w butelkę wódki. Wahała się. Nie była pewna czy to dobry pomysł.
-Chyba jest trochę za wcześnie- jęknęła.
-Spojrzałaś na zegarek? Dochodzi siedemnasta. Czysta czy z wolisz jednak drinka ?
-Czysta - uległa. Odsuwając na bok kubek z niedopitą kawa.
-Muszę iść do pracy - uniosła powieki słysząc jego głos. Znów czuła jak ból rozsadza jej czaszkę. Nie kontaktowała jeszcze. Do jakiej pracy? Ona o swojej zapomniała w momencie opuszczenia domu Freitaga.
- Obudź się księżniczko- znów ten głos. Jęknęła i uniosła głowę.
- Do jakiej kurwa pracy? Jest niedziela- doskonale pamiętała sobotnie popołudnie . Gdy zaproponował jej alkohol w kuchni po przebudzeniu .
-Poniedziałek księżniczko - zaśmiał się. Usiadła gwałtownie. Jak? Kiedy? Przecież dziś wróci Philipp - znowu masz pustkę w głowie?
- Nie mam pojęcia co się ze mną dzieje- jęknęła.
- Ja też nie maleńka. Ale nie przeszkadza mi to zbytnio - zaśmiał się. Jego ręka sunęła po jej nodze. Wyżej i wyżej .
-Muszę wracać- usiadła gwałtownie. Gdzie była jej sukienka do cholery?
-Tego pewno szukasz? - schylił się i podał jej ją do rąk- zdecydowanie wolę Cię jednak bez niej.
-Chyba miałeś iść do pracy? - na trzeźwo nie do końca lubiła jego towarzystwo.
-Myślę, że mogę Ci jeszcze pomóc dojść do siebie - dopiero teraz zauważyła w jego ręce butelkę wina- dzień na pewno stanie się trochę lepszy. I zniknie ten cholerny ból głowy księżniczko .
Zmrużyła oczy. W sumie miał rację . Nie dość że pozbędzie się bólu głowy. To jeszcze tych cholernych wspomnień o Freitagu. Które zawsze przychodziły gdy była trzeźwa.
Zabrała z jego rąk butelkę. Upiła kilka łyków. I podała mu ją.
-Cała dla ciebie. Ja naprawdę muszę iść do pracy- zaprotestował Nie odmówiła . Po kilkunastu minutach odłożyła pustą butelkę na stolik, chichocząc .Miał rację . Było o wiele lepiej.
-Naprawdę chcesz wracać do siebie? Wydaje mi się, że mogłoby być nam ze sobą tutaj całkiem dobrze - przesunął się do niej. Jego dłoń znów sunęła po jej udzie . Drugą wolno przesuwał po jej plecach
- Philipp będzie mnie szukał- zachichotała.
- Philipp? To Twój chłopak? - jeszcze mocniej zmniejszył odległość między nimi. Jego oddech drażnił jej policzek. Jego dłoń zawędrowała już zdecydowanie za wysoko. Dlaczego nie zdążyła ubrać tej cholernej sukienki . Choć ona i tak nie byłaby zbyt dużą przeszkodą dla niego.
-Chłopak? Raczej przyjaciel- zaśmiała się, próbując ukryć zdenerwowanie . Ilość alkoholu w jej krwi była jeszcze zbyt niska na to wszystko.
-Przyjaciel może chyba poczekać?- Chris oddychał coraz szybciej, napierając na nią całym ciałem. Przymknęła oczy. Bała się to przerwać. Bała się również brnąć w to dalej.
-Naprawdę powinnam się zbierać-wyjąkała. Czuła , że to nie skończy się dobrze- ty chyba też.
-Mam jeszcze momencik - stęknął- zresztą Ty jesteś warta spóźnienia się do pracy.
Zagryzła zęby. Wytrzyma. Da radę . Przecież nie posunie się za daleko bez jej zgody. W końcu pamiętała jak wstawił się za nią przed jej ojcem. Wiec chyba nie mógł być aż taki zły.
-Powinnaś się bardziej rozluźnić- oderwał się od niej nagle i podszedł do szafki. Odetchnęła z ulgą. I szybko wciągnęła na siebie sukienkę. Widziała jak odkręca butelkę whisky i napełnia szklankę.
Po kilku sekundach znów był przy niej. Chwyciła szklankę i pociągnęła spory łyk. Skrzywiła się , ale szybko wypiła resztę. Napełnił ją z powrotem , ale zabrał z jej rąk i odłożył na nocny stolik.
-Masz się tylko rozluźnić - zaśmiał się. Pochylił się i zaczął ją całować.W głowie jej szumiało. Alkohol coraz bardziej rozchodził się po jej ciele. Odsunęła się , chichocząc.
-Naprawdę muszę iść.
-Chyba mnie teraz nie zostawisz księżniczko?- wychrypial. Próbując przyciągnąć ja do siebie.
-Przepraszam , ale Philipp...
-Dobra ,leć - puścił ją w końcu , z trudem nad sobą panując - wynagrodzisz mi to kolejnym razem.