niedziela, 1 grudnia 2019

18


 
  Smród spalonych rzeczy był nie do wytrzymania. Ale musiała wejść dalej. Musiała dostać się na górę. Miała nadzieję, że ocalały jakieś jej rzeczy.
 Delikatnie postawiła nogę na pierwszym stopniu schodów. Niepewna czy dość mocno nadpalona konstrukcja wytrzyma jej ciężar. Gdy upewniła się , że chyba tak jest. Weszła powoli na górę.
   Piętro wyglądało dużo lepiej, niż parter budynku. Na jej twarzy pojawił się słaby uśmiech. Na widok  prawie nietkniętych  rzeczy.
 Przemknęło jej przez myśl , że gdyby nie ten okropny odór mogłaby tu nawet zostać. Potrząsnęła głową. I szybko wrzuciła kilka swoich ubrań, do plecaka.

   Zeszła na dół i ostatni raz omiotła spojrzeniem swój dom. Otarła łzy zbierające jej się kolejny raz w kącikach oczu. I wyszła na zewnątrz. Jej wzrok nagle zatrzymał się na uchylonych drzwiach garażu.   Dopadła do nich i weszła do środka. Był w stanie nienaruszonym. Ogień nie zdążył się do niego dostać. A swąd spalenizny też był tu o wiele mniejszy.

   Od dawna nie mieli samochodu. A garaż służył im za składowisko starych rzeczy. Zrobiła kilka kroków, rozglądając się po zagraconym pomieszczeniu. Zatrzymała spojrzenie na starej kanapie w kącie. I nagle ją olśniło. Przecież mogła tutaj na razie pomieszkać. Nie tylko mogła. Ona musiała. Nie miała innej możliwości. A ta w sumie nie była taka zła.
 Rzuciła plecak w kąt. I usiadła na brzegu kanapy.  Na dworze zaczynało świtać. Było jej coraz zimniej. Objęła się ramionami. Próbując się rozgrzać. Niestety nie pomogło. Wstała i na powrót włączyła latarkę w telefonie.  Równocześnie rozglądając się za czymkolwiek do przykrycia. Na szafce w kącie, leżał jakiś koc.  Uśmiechnęła się  . Nie miała ochoty kolejny raz, po ciemku wchodzić do swojego pokoju. Tym postanowiła zająć się rano. Jeśli chciała tu zostać. Musiała tam iść ponownie. Sprawdzić , czy coś nadaje się do użytku.



  Otworzyła oczy, trzęsąc się z zimna.  Temperatura na dworze spadła sporo poniżej zera. I w całym pomieszczeniu dało się czuć przenikliwy chłód. Mocniej otuliła się kocem. Niestety niewiele to pomogło. Zaklęła pod nosem, przeciągając się. Spojrzała na wyświetlacz telefonu. Poziom naładowania baterii  niebezpiecznie zbliżał się do zera. Wymacała w plecaku ładowarkę. Znów przeklęła, zdając sobie sprawę, że w całym domu został odcięty prąd.  Musiała iść do Jonasa. I nie chodziło tylko o telefon. Potrzebowała prysznica. Gorącego.
  Wiedziała, że jego rodzice za chwilę wyjdą do pracy. Nie chcąc siedzieć bezczynnie. Opróżniła plecak i uchyliła słabo drzwi garażu. Gdy nie zobaczyła nikogo w pobliżu, przemknęła do drzwi domu.
   Weszła na górę, ładując do plecaka kolejne ciuchy. Z ledwością dopięła zamek i zarzuciła go na ramię. Chwyciła kołdrę i koc. I ostrożnie zeszła na dół.  Szybko rzuciła wszystko na kanapę w garażu. Ze sobą zabrała tylko czyste ciuchy . I pobiegła w kierunku domu Jonasa.




     Obudziło go walenie do drzwi. Ledwo przytomny otworzył oczy i poczłapał w ich kierunku.
-Wiem , że fajnie Wam się śpi , ale za godzinę mamy trening- Luca szczerzył się do niego głupkowato w progu - mogę wejść, czy zobaczę coś czego nie powinienem ?
Philipp dopiero teraz przypomniał sobie o Tinie. Na jego twarzy na wspomnienie ostatniej nocy pojawił się szeroki uśmiech.
-Poczekaj - rzucił i odwrócił się w kierunku łóżka, nie będąc pewnym czy Martina zdążyła się ubrać. Zamarł w pół kroku wpatrując się w puste miejsce . Nie było jej. Otworzył drzwi łazienki. W środku było jednak ciemno i pusto.
-Mogę? Nie będę stał w drzwiach swojego pokoju jak idiota - Luca parsknął śmiechem i wsunął się do środka.
-Nie ma jej . Widziałeś ją gdzieś ?
-Taaaaa. W nocy jak wychodziła z Tobą - Luca rozglądnął się po wnętrzu , jego wzrok zatrzymał się na białej kartce papieru. Na której nakreślone było kilka słów- " Przepraszam. Zapomnij. I nie szukaj mnie." To chyba do Ciebie.
-Kurwa- chłopak zaklął , przerażonym wzrokiem wpatrując się w jej równe pismo- kurwa.
-Pokłóciliście się? Zrobiłeś coś nie tak?
-Zwariowałeś? Było.... ja pierdzielę. Muszę ją znaleźć. Ona sobie nie poradzi.
-Ona chyba nie chce żebyś jej szukał - Luca jeszcze raz podsunął mu pod nos kartkę papieru.
-Ona sama nie wie czego chce. Ma mętlik w głowie, po tym wszystkim co działo się ostatnio.
-To jej decyzja Philipp. Podjęła ją sama. Nikt jej do tego nie zmuszał. Uszanuj to.
-Ale..
-Daj jej trochę czasu. Nie wiem co się wydarzyło między Wami. Choć chyba mogę przypuszczać. Dlatego daj jej sobie to wszystko spokojnie poukładać. Może ona potrzebuje pomyśleć trochę w samotności?
-Boję się , że coś jej się stanie. Bez dachu nad głową i pieniędzy- jego wzrok mimowolnie zatrzymał się na portfelu, leżącym na szafce. Był pewien, że nie było go tam jak kładli się spać.
-To duża dziewczynka. Potrafi o siebie zadbać.
  Philipp już go nie słuchał. W szoku wpatrywał się w zawartość portfela. A tak właściwie w pustkę w nim. Okradła go. Kurwa, przecież mogła poprosić . Dałby jej te pieniądze. Nawet oferował jej to wcześniej. Nie musiała kraść. A jednak to zrobiła. Nie miał pojęcia co o tym myśleć.
-Zapewne potrafi- wycedził przez zaciśnięte zęby i rzucił portfelem w kąt pokoju.



-Co Ty tutaj robisz?- chłopak patrzył na nią półprzytomnym wzrokiem, gdy w końcu zdołała go obudzić waląc w drzwi przez dłuższą chwilę.
-Twoje powitania są ostatnio urocze, serio - uśmiechnęła się krzywo. Wyminęła go i weszła do kuchni - zrobisz mi kawę? A ja szybko wezmę prysznic.
   Nie czekając na odpowiedź , zatrzasnęła się w łazience. Stanęła pod strumieniem gorącej wody, próbując się rozgrzać. Gdy stwierdziła, że jest jej już wystarczająco ciepło. Zakręciła wodę i mocno wytarła całe ciało ręcznikiem. Ubrała się szybko. Pociągnęła nosem. Trochę zalatywało spalenizną. Ale przynajmniej było czyste. Będzie musiała poprosić chłopaka o pranie w najbliższym czasie.

-Dowiem się w końcu co Ty tutaj robisz?- Jonas stanął nad nią, gdy usadowiła się już wygodnie na kanapie i szczelnie owinęła  kocem.
-Uciekłam. Okradłam go i uciekłam- szepnęła.
-Kogo? Freitaga? Wiem, że leci na Ciebie  ale  w końcu się wścieknie.
-Gorzej Jonas- wbiła wzrok w podłogę - Philippa. Zabrałam wszystko co miał i po prostu spieprzyłam stamtąd.
-Odbiło Ci? Nie przepadam za gościem. Ale sporo Ci pomógł. I chyba na to nie zasłużył.
-Wiem, zachowałam się okropnie. Ja .... po prostu chciałam żeby mnie znienawidził. I wydawało mi się, że to najlepszy pomysł.
-Co teraz Tina? Twoja miejscówka w hotelu jest już chyba spalona. Co zamierzasz?
  Dziewczyna przełknęła ślinę. Wiedziała , że gdy mu powie to się wścieknie. Ale chyba nie miała wyjścia. Jonas musiał wiedzieć. Potrzebowała go.
-Tylko się nie drzyj- zaczęła niepewnie- garaż jest w dobrym stanie.
-Garaż? Czy Ty siebie słyszysz? - wrzasnął - zamarzniesz tam.
-Nie ma tak źle. Naprawdę.
-To niebezpieczne Tina. Nie wiadomo jakie menele będą się tam kręcić po nocy.
-Będę się zamykać. Od środka jest zasuwka. I  załatwię jakąś kłódkę. Nic mi nie będzie .
-Nie podoba mi się to Tina.
-Daj spokój. Tylko potrzebuję Twojej pomocy. Moje ciuchy trochę śmierdzą. Przyda im się pranie, Do tego nie ma prądu i ciepłej wody- pociągnęła nosem i uśmiechnęła się.
-Zastanawiam się czy będę potrafił Ci kiedyś odmówić- prychnął i zajął miejsce przy niej.


  W ciszy gapili się w telewizor, przeskakując pomiędzy kanałami. Nagle chłopak odezwał się cicho.
-Rozmawiałem z mamą. Podobno jutro jest pogrzeb.
Tina zacisnęła ręce w pięści.  Nie interesowało ją to . Nie chciała tam iść. Nienawidziła go. Cieszyła się, że zginął. Ale był jej ojcem. Dawno temu kochała go. Gdy żyła jeszcze mama, był jej ukochanym tatusiem. Przełknęła łzy. Nie potrafiła wydusić słowa.
-Jeśli będziesz chciała pójdę tam z Tobą , Tina - przytulił ją do siebie. Już nie powstrzymywała  łez. Swobodnie spływały jej po policzkach.





  Kolejnego ranka, gdy tylko zamknęły się drzwi za jego rodzicami. Nastawił wodę w czajniku i zaczął robić kanapki.
 Tak jak się spodziewał już po dosłownie kilku minutach , rozległo się pukanie do drzwi. Dziewczyna od razu zniknęła w łazience. A już po chwili słyszał szum pralki i lejącej się wody.
  -Musisz jeszcze o czymś wiedzieć Tina- usiadł przy niej  , gdy ta wprost pochłaniała przygotowane przez niego jedzenie.
-Tak?- przerwała na chwilę i uniosła głowę.
-Tylko się nie wściekaj- zaczął niepewnie, nie do końca wiedząc jak jej to powiedzieć- ludzie gadają, że to Ty.
-Co?- nie zaskoczyła. Nie miała pojęcia o czym mówił.
-Że tak bardzo go nienawidziłaś , że podłożyłaś ogień.
-Że co?- wrzasnęła. Podniosła się gwałtownie , rozlewając kawę- przecież wiesz , że to nie ja. Że nigdy bym tego nie zrobiła. Przecież tam był Domi. A nawet gdyby go nie było. Kurwa to jednak był mój ojciec . Nigdy bym nie zrobiła czegoś takiego.
-Ja to wiem Tina- położył jej ręce na ramionach i posadził z powrotem- ale ludzie gadają. Muszą o czymś gadać. Wiesz jak to jest.
-Ale jak w ogóle mogło komuś wpaść coś tak strasznego do głowy?-jęknęła.
-Nie wiem Tina. Policja  dojdzie do tego jak było. A ludzie pogadają i przestaną.
  Pokiwała wolno głową. Wstała i włożyła do zlewu pusty talerz. Wytarła rozlaną kawę. Z nieobecnym wyrazem twarzy wyjęła pranie i rozwiesiła je na suszarce.
-Pójdziesz ze mną na ten cmentarz ?-odezwała się nagle cicho. Chłopak tylko pokiwał głową. I w ciszy wyszli z mieszkania.



     Już z oddali widziała małą grupkę ludzi i księdza w tylnej części cmentarza. Zatrzymała się gwałtownie kilkanaście metrów od nich . Niezdolna iść dalej. Jonas chwycił jej dłoń, próbując dodać jej otuchy. Nie pomagało. Łzy mimowolnie spłynęły po jej policzkach. Pociągnęła nosem. I odezwała się cicho.
-Nienawidziłam go. Wiele razy życzyłam mu śmierci. Nawet kilka godzin przed tym pieprzonym pożarem. Więc dlaczego to i tak boli Jonas?
-Był Twoim ojcem Tina. To zupełnie normalne- przytulił ją do siebie. Stali tak w ciszy przez dłuższą chwilę. Dopóki grupa ludzi przed nimi nie zaczęła się zbierać do wyjścia.  Ktoś na nią spojrzał. Widziała jak szepczą między sobą. Pokazując ją sobie palcami. Westchnęła cicho. Miała wszystkiego dosyć.  Omiotła wzrokiem wszystkich zgromadzonych, szukając Dominika. Gdy nigdzie go nie ujrzała. Pociągnęła Jonasa z powrotem w stronę wyjścia.






3 komentarze:

  1. Podziwiam Tinę za to, że sama odważyła się wejść do spalonego domu. To na pewno musiało być dla niej trudne, w dodatku szła w nieznane, bo nie wiedziała, co takiego może zastać w środku. Pożar oszczędził część domu, dzięki czemu dziewczyna mogła zabrać najpotrzebniejsze rzeczy i zastanowić, się co dalej. Na pewien czas postanowiła zatrzymać się w ocalałym garażu, ale wydaje mi się, że nie jest to rozsądne wyjście z sytuacji. Jak słusznie zauważył Jonas, ktoś może tam wejść, a w dodatku w pomieszczeniu jest zimno... Tina w każdej sytuacji może liczyć na wsparcie przyjaciela i pewnie, gdyby chłopak porozmawiał z rodzicami to wyraziliby zgodę, żeby dziewczyna zatrzymała się u nich na jakiś czas. Tina jednak postanowiła, że zatrzyma się w garażu, ale co potem? Przecież nie może mieszkać w takich warunkach... Sytuacja jest cholernie ciężka, a plotki mieszkańców, jakoby miała coś wspólnego z pożarem jedynie wszystko potęgują. Skąd w ludziach tyle nienawiści i zawiści? Jak w ogóle mogli wpaść na tak absurdalny pomysł? Dziewczyna została sama, bez dachu nad głową, straciła oboje rodziców, nie może widywać brata, a ludzie jeszcze szepczą między sobą takie niestworzone rzeczy... Mam nadzieję, że Tina się przez to nie załamie. Już wystarczająco przeszła... Nienawidziła ojca, ale jednak kiedyś, gdy jeszcze żyła jej mama byli normalną, kochającą się rodziną, więc jestem w stanie sobie wyobrazić jej ból... :(
    Philipp odkrył prawdę i ciekawi mnie, co z robi w takiej sytuacji. Tina chciała, aby ją znienawidził, posunęła się do kradzieży, ale czy skoczek będzie w stanie to zrobić? Nie wydaje mi się, jednak za bardzo mu na niej zależy...
    Bardzo jestem ciekawa, co tutaj się jeszcze wydarzy :)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Powrót do zrujnowanego domu na pewno był bardzo trudny dla Tiny. Na własne oczy przekonała się, że nic praktycznie z niego nie zostało, poza kilkoma jej osobistymi rzeczami. Dziewczyna straciła dach nad głową i nie ma gdzie się teraz podziać. Została ze wszystkim sama i właściwie z żadnej strony nie może liczyć na pomoc. Jest zdesperowana i przytoczona tym, jak w ciągu jednej nocy jej życie do reszty się posypało.
    Pomysł z tymczasowym pomieszkiwaniem w garażu jest naprawdę niebezpieczny. Nie dość, że ktoś może ją skrzywdzić, to na dodatek każdy większy spadek temperatury może się dla Tiny skończyć tragicznie.
    Dobrze, że przynajmniej u Jonasa ma szansę się trochę ogrzać i coś zjeść. Gdyby nie te kilka godzin w cieple, gdy jego rodzice są w pracy. Sytuacja Martiny byłaby tragiczna.
    Philipp miał trudny poranek. Odkrył, że Tina odeszła w dodatku z jego pieniędzmi. Oczywiście miał prawo być na nią wściekły, bo zachowała się bardzo nie w porządku. Mam tylko nadzieję, że gdy emocje trochę opadną zrozumie ją. Przecież świetnie ją zna.
    Jak ludzie w ogóle mogą sądzić, że Tina ma coś wspólnego z pożarem? Przecież to się nie mieści w głowie. Nie dość, że te podejrzenia są absurdalne to jeszcze bardzo krzywdzące. Oby te głupie plotki jak najszybciej ucichły.
    Pogrzeb był dla Tiny kolejnym ciężkim przeżyciem w ostatnich dniach. Jej skutek jest jak najbardziej zrozumiały. W końcu to był jej ojciec. W dodatku kiedyś był zupełnie inny. Mężczyzna był jedną z najbliższych osób dla dziewczyny i taka strata zawsze będzie boleć. Martina ma więc pełne prawo do przeżywania straty. Liczę jednak, że to koniec dramatów w jej życiu i od teraz będzie tylko lepiej.
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział .

    OdpowiedzUsuń
  3. Zastanawiam się, ile w działaniqch Tinu jest odwagi, a ile desperacji. Mimo wszystko włamywanie się do spalonego domu zbyt bezpieczne nie jest. Rozumiem, że chciała odzyskać swoje rzeczy, sprawdzić, w ogóle w jakim stanie jest dom, ale czy warto było ryzykować? Nie jestem przekonana. Jednak rozumiem, że Tina potrzebuje teraz chociaż namiastki poprzedniego życia. I te przesiąknięte dymem ubrania mogą jej to dać.
    Mieszkanie w garażu... cóż, lepsze tp niż nic. Ale na dłuższą metę się nie sprawdzi. Zimno, bez bierzącej wody. Tydzień, może dwa tak wytrzyma, ale w pewnym momencie będzie musiała wymyślić coś innego.
    Dobrze, że chociaż ma przyjaciela, który zawsze będzie ją wspierał. Jonas sam ma trudną sytuacje życiową, ale nie przeszkadza mu to robić wszystko, co tylko może, by pomóc Tinie. Taki przyjaciel to prawdziwy skarb.
    A ludzie? Zawsze będą gadać. Tina nie może się nimi przejmować. Policja na pewno w krótce dowiedzie, co się stało. Ludziom szybko znudzi się pożar i znajdą sobie inny temat do rozmów. Zresztą, teraz tak bardzo przejmują się tym, co się stało z ojcem Tiny, ale jakoś nikt się wcześniej nie kwapił, by jej pomóc.
    Jeśli chodzi o Philippa, to zupełnie mu się nie dziwię, że był wściekły. Kto by nie był? Mogę tylko mieć nadzieję, że z czasem zrozumie działania Tiny i jej wybaczy.
    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam
    Violin

    OdpowiedzUsuń