wtorek, 18 grudnia 2018
Prolog
-Jeszcze chwilę- Martina przekręciła się na drugi bok, naciągając na głowę kołdrę. Była wykończona i miała wrażenie , że dopiero kilka minut temu położyła się do łóżka.
-Tina jestem głodny- płaczliwy ton głosu jej młodszego brata sprawił , że momentalnie otworzyła oczy. Odsunęła kołdrę i wciągnęła go do swojego łóżka licząc , że jeszcze przez chwilę będzie mogła pospać. Poczuła jak chłopiec, zmarznięty przytula się do jej pleców.
-Ogrzej się trochę, bo znów się rozchorujesz- odezwała się cicho, nakrywając go. I mocniej do siebie przytulając. W pokoju było czuć przejmujący chłód i była pewna , że jest tak w całym domu.
-Jestem głodny- powtórzył. A Martina widziała, że walczy z nadchodzącymi łzami.
-Poczekaj chwilę- usiadła i zsunęła nogi z łóżka. Skrzywiła się , gdy jej stopy dotknęły podłogi. Prychnęła pod nosem ze złości. Była końcówka grudnia, a oni jeszcze ani razu tej zimy nie mieli włączonego ogrzewania w domu.
Naciągnęła na siebie bluzę. I najciszej jak mogła wyszła z pomieszczenia. Z pokoju obok dobiegało ją chrapanie ojca. No tak, przecież była niedziela. Nienawidziła weekendów. Ich ojciec miał wtedy wolne i nigdy nie wiedziała jak będą wyglądały najbliższe godziny.
A może jednak wiedziała. W końcu każdy jego wolny dzień kończył się tak samo. Pijacką awanturą, często zakończoną kolejnymi siniakami na jej ciele. W ostatnim czasie zresztą nie tylko weekendy tak wyglądały. Ojciec pił coraz częściej. I czasem zastanawiała się jakim cudem jeszcze ma pracę.
Na samą myśl o tym , że mógłby ją stracić, ogarnęło ją przerażenie. Już teraz na wszystko brakowało im pieniędzy. Często nie miała za co kupić nawet chleba. Jego zazwyczaj nie interesowało, że razem z Dominikiem , chodzą głodni. Tak naprawdę ona chodziła głodna chyba na okrągło. Chowając swoje jedzenie na kolejny dzień dla brata.
Jęknęła gdy otworzyła lodówkę. Reszta mleka w kartoniku , kilka plasterków sera i jakiś pasztet. Za to alkoholu w niej nie brakowało. Kilkanaście puszek piwa i dwie butelki wina. Zaklęła pod nosem. Wyciągnęła mleko , modląc się żeby w szafce były jeszcze płatki.
Odetchnęła z ulgą gdy potrząsnęła puszką . Podgrzała mleko i zalała resztkę czekoladowych kulek. W momencie gdy chłopiec stanął za jej plecami.
-Nie lubię płatków z ciepłym mlekiem- prychnął.
-Wiem Domi. Ale musisz zjeść coś ciepłego- uśmiechnęła się do niego i nastawiła wodę na kawę.
Chwyciła za telefon i szybko wybrała numer przyjaciela. Stanęła przy oknie i oparła czoło o lodowatą szybę. Paznokciami zaczęła zeskrobywać z niej szron , czekając aż odbierze.
-Wiesz która jest godzina?- usłyszała jego zaspany głos.
-Jonas nie marudź. Potrzebuję Cię wieczorem - odezwała się, nie odrywając się od okna.
-Tina , to nie skończy się dobrze- jęknął.
-Wiesz , że nie mam wyjścia- rzuciła krótko , wyłączając się. Zalała kawę i skrzywiła się nieznacznie, przypominając sobie, że nie ma już mleka.
Znów podeszła do okna. Ulice Oberstdorfu były pokryte śniegiem. Który ani na moment nie przestawał sypać. Dzisiejsze zawody odbędą się zapewne w cudownej atmosferze.
Mimo wszystko uśmiechnęła się do siebie. Przypominając sobie swoje ostatnie zawody oglądane na żywo, wraz z rodzicami na Audi Arenie. Pamiętała jaką radość odczuwała będąc tam z nimi. I ze swoim przyjacielem z dzieciństwa który , właśnie wtedy zaczynał przygodę ze skokami. Przez moment próbowała przypomnieć sobie twarz Philippa. Nie rozmawiała z nim od siedmiu lat. Od urodzenia się Dominika. Od śmierci mamy. Nie miała pojęcia jak to możliwe. Przecież nadal mieszkał w tym samym miejscu. Kilka ulic od niej. Czasem widziała go na ulicy. Czasem przeczytała jakiś artykuł o nim. W lutym zdobył drużynowo złoty medal na mistrzostwach świata juniorów. A w te wakacje razem z kumplami wygrał drużynowe mistrzostwo Niemiec. Mimo , że nie utrzymywali ze sobą kontaktu. Miała nadzieję , że kiedyś uda mu się stanąć na najwyższym stopniu podium TCS. Wiedziała, że marzył o tym od dziecka. Zawsze się śmiała, gdy mówił, że swoją wygraną zadedykuje właśnie jej. Miała wtedy tylko dziesięć lat. I myślała że nic złego ją w życiu nie spotka. I całe życie spędzi na beztroskiej zabawie z Philippem. Otarła zbierające się w jej oczach łzy. Nie mogła płakać. Odwróciła się w stronę brata, siląc się na uśmiech. Dominik kończył jeść i nie spuszczał z niej wzroku.
-Znowu wychodzisz w nocy? Nie chcę zostawać z nim sam- głos mu się łamał. A jej pękało serce gdy na niego patrzyła.
-Nie wyjdę dopóki nie zaśnie. Obiecuję- usiadła przy bracie, obejmując go ramieniem.
-Nie idź.
-Wiesz , że muszę. Jak nie pójdę. Jutro nie będziemy mieć nawet śniadania.
-Boję się , że kiedyś nie wrócisz. Ktoś Cię złapię, albo co gorsza zrobi Ci coś złego- chłopiec walczył z nadchodzącymi łzami. Ona zresztą też.
-Nic złego mi się nie stanie. Przysięgam- odpowiedziała jednak pewnie. Nie bała się. Nikt nie mógł skrzywdzić jej mocniej, niż ich własny ojciec.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Prolog bardzo mi się spodobał, choć zdarzenia w nim opisane do najprzyjemniejszych nie należą. Jednak już po nim wnioskuję, że zapowiada się kolejna wspaniała historia w Twoim wykonaniu. 😊
OdpowiedzUsuńKtórą będę śledzić z ogromną ciekawością.
Tina ma naprawdę ciężkie życie. 😣 Brak pieniędzy, ojciec nie przejmujący się ani nią, ani Dominikem. Mało tego znęcający się nad nimi... Co z niego za rodzic?
Każdy dzień dziewczyny przez to przypomina walkę o przetrwanie, a w dodatku pod opieką ma jeszcze młodszego brata, któremu na pewno chciałaby zapewnić wszystko co najlepsze.
Tymczasem zamiast kochającej rodziny i bezpiecznego domu. Musi martwić się o to, czy będą mieli co zjeść.
Nie mając wyjścia, znalazła sposób na zarobienie pieniędzy. Tylko jaki?
Strasznie mnie to wszystko ciekawi, dlatego z niecierpliwością czekam na pierwszy rozdział. 😊
Och, już się wciągnęłam w tę historię, mimo że to dopiero początek :)
OdpowiedzUsuńBardzo współczuję Tinie... :( Nie ma łatwego życia. Jej sytuacja rodzinna zdecydowanie nie jest dobra, a do ojca, który kompletnie nie zajmuje się swoją rodziną to nie mam słów. Do tego znęca się nad swoimi dziećmi... Jak tak można? Tina robi wszystko, aby jej młodszy brat miał wszystko to, co potrzebne poświęcając samą siebie. Niepokoi mnie jej praca... Ach, mam tyle pytań! I jestem zaintrygowana postacią Philippa i tym, jak to się wszystko potoczy :) Także z niecierpliwością czekam na jedynkę i życzę Ci dużo weny! :)
Pozdrawiam ;*
Przede mną tyle czytania :D *-*
OdpowiedzUsuńZaczynam :) Dominik <3 uwielbiam to imię!
OdpowiedzUsuń