Chodził w kółko po pokoju, ciągle zerkając w okno. Gdzie ona była, do cholery? Minęło już kilka godzin , odkąd wrócili od młodego. A jej ciągle nie było.
W końcu ją dojrzał przy końcu ulicy. I z westchnieniem ulgi zbiegł na dół. Otworzyć jej drzwi.
-Nareszcie - prychnął , gdy stanęła w drzwiach.
-Co stęskniłeś się? -parsknęła śmiechem, ściągając buty. Zmarszczył nos. Poczuł wyraźną woń alkoholu.
-Co stęskniłeś się? -parsknęła śmiechem, ściągając buty. Zmarszczył nos. Poczuł wyraźną woń alkoholu.
-Piłaś?
-Nie jestem dzieckiem. Wyluzuj trochę.
-Pełnoletnia tez nie jesteś- prychnął.
-Nie przeszkadzało Ci to jednak gdy ze mną spałeś- zachichotała i zrobiła krok w jego kierunku - i wydaje mi się , że nie miałbyś problemu żeby zrobić to kolejny raz.
Jęknął gdy wsunęła ręce pod jego koszulkę. I momentalnie wpił się w jej usta.
-A nie mówiłam - odskoczyła od niego ze śmiechem. I wbiegła po schodach na górę. Zaklął pod nosem. Przeklęta gówniara. Co go w ogóle podkusiło, żeby zaproponować jej to wspólne mieszkanie.
Westchnął ciężko i wspiął się za nią po schodach. Bez pukania wpadł do jej pokoju. Leżała na łóżku. Płacząc w poduszkę. Nie nadążał za jej zmianą nastroju.
-Mogę? - nie czekając na jej odpowiedź usiadł przy niej.
-Pewno teraz myślisz, po jaką cholerę wziąłeś taka wariatkę pod swój dach? - zaśmiała się smutno, siadając. Wytarła twarz ręką, patrząc gdzieś w okno.
-Po prostu się martwię. Serio- odezwał się całkiem szczerze. Prawie jej nie znał. Spędzili ze sobą kilka przyjemnych godzin. Ale nic poza tym. Tak naprawdę była dla niego obcą osobą. Ale naprawdę się o nią martwił.
-Nie musisz się wysilać. Bo i tak nic Ci z tego nie wyjdzie - burknęła. Spojrzał na nią pytająco, nie do końca rozumiejąc o co jej chodzi - nie dam Ci się zaciągnąć kolejny raz do łóżka. Więc nie musisz udawać, że tak bardzo się mną przejmujesz.
-Chyba już to sobie wyjaśniliśmy -warknął.
-Pozwól , że będę Ci o tym przypominać.
-Nie musisz . Nigdy nie sypiam dwa razy z ta samą. I nie rób sobie nadziei . Ty nie będziesz wyjątkiem.
-Wolałabym kolejny raz przespać się z z tym dupkiem Philippem niż z Tobą- wysyczała przez zaciśnięte zęby. Freitag zacisnął pięści ze złością. Zmierzył ją nienawistnym spojrzeniem. I wyszedł z pokoju głośno trzaskając drzwiami.
Zbiegł po schodach. Wyciągnął piwo z lodówki i pociągnął spory łyk. Spała z nim. Spała z tym gówniarzem. Wyraźnie powiedziała kolejny raz. Zacisnął palce na butelce. Był wściekły. I cholernie zazdrosny. Choć tak naprawdę nie powinien. Co go do cholery obchodziło, z kim sypiała. Mogła to robić z kim chce. To nie była jego sprawa. On też sypiał z innymi.
Tylko , dlaczego świadomość tego, że Philipp z nią był doprowadzała go do białej gorączki. Ten dupek nie miał prawa. Nie miał prawa jej całować, dotykać.
Zaklął pod nosem. Co się z nim działo? Czemu był o nią zazdrosny? Przecież ona była jedną z wielu. A może nie była? Coraz częściej zaczynał o tym myśleć. Coraz częściej łapał się na tym, że na samą myśl o niej, czuł coś innego, niż tylko pożądanie. Martwił się o nią. Lubił jej towarzystwo. I ją lubił. Chyba zbyt mocno, jak na jedną z wielu. Przerażała go ta myśl. Sam nie wiedział, czy tego chce. I czy jest na to gotowy.
Zbiegł po schodach. Wyciągnął piwo z lodówki i pociągnął spory łyk. Spała z nim. Spała z tym gówniarzem. Wyraźnie powiedziała kolejny raz. Zacisnął palce na butelce. Był wściekły. I cholernie zazdrosny. Choć tak naprawdę nie powinien. Co go do cholery obchodziło, z kim sypiała. Mogła to robić z kim chce. To nie była jego sprawa. On też sypiał z innymi.
Tylko , dlaczego świadomość tego, że Philipp z nią był doprowadzała go do białej gorączki. Ten dupek nie miał prawa. Nie miał prawa jej całować, dotykać.
Zaklął pod nosem. Co się z nim działo? Czemu był o nią zazdrosny? Przecież ona była jedną z wielu. A może nie była? Coraz częściej zaczynał o tym myśleć. Coraz częściej łapał się na tym, że na samą myśl o niej, czuł coś innego, niż tylko pożądanie. Martwił się o nią. Lubił jej towarzystwo. I ją lubił. Chyba zbyt mocno, jak na jedną z wielu. Przerażała go ta myśl. Sam nie wiedział, czy tego chce. I czy jest na to gotowy.
Obudziły ją promienie słońca wpadające do pokoju. Przeciągnęła się zerkając na zegarek przy łóżku. Dochodziła jedenasta. Zaklęła. Nie miała pojęcia, że jest tak późno. To wszystko dlatego , że nie potrafiła wczoraj zasnąć. Ciągle rozpamiętując słowa tego idioty. Które niestety zabolały ja bardziej niż powinny. Zresztą ona też powiedziała coś czego nie powinna. Kompletnie tak nie myśląc.
Podniosła się i poczłapała w kierunku łazienki. Szybko się rozebrala i weszła pod strumień gorącej wody. Próbując się rozluźnić.
Nie chciała schodzić na dół i na niego patrzeć. Nie wiedziała jak się zachować. I nie miała pojęcia jak on się zachowa.
Po kilkunastu minutach w końcu wyszła z pod prysznica. Ubrała się i wyszczotkowała zęby. Rozczesała mokre włosy i nacisnęła klamkę. Już dłużej nie mogła tu siedzieć.
Zbiegła po schodach i weszła do kuchni. Odetchnęła z ulgą, że go w niej nie ma.
Zrobiła sobie kawę i z kubkiem w ręce wróciła do pokoju.
Wzdrygnęła się, gdy po kilkunastu minutach usłyszała trzask drzwi wejściowych. A później jego kroki na schodach.
Słyszała jak przechodzi korytarzem. Ale nawet do niej nie zajrzał. Zaklęła ze złości. Choć może to i lepiej.
Zaczęła się robić głodna, od wczorajszego poranka nie miała nic w ustach. Najpierw zasiedzieli się u Dominika, później ona uciekła do Jonasa. A po ich wieczornej kłótni, jakoś nie miała ochoty na jedzenie.
Zeskoczyła z łóżka i uchyliła drzwi. Z pokoju bruneta dochodził dźwięk telewizora. Zeszła do kuchni. Wyciągnęła z lodówki jogurt i chwyciła jabłko leżące na stoliku.
Drgnęła słysząc za sobą kroki. Odwróciła się gwałtownie w tym kierunku. Chciała coś powiedzieć. Ale Freitag kompletnie ją zignorował. Przeszedł obok niej, jakby była powietrzem. Zagryzła wargi i popędziła na górę.
-Dupek- warknęła trzaskając drzwiami - zachowuje się jak urażona księżniczka.
Kolejny dzień mijał właściwie tak samo. Freitag kompletnie ją ignorował. Przechodził koło niej jakby jej nie było. Jakby była powietrzem.
Nerwowo kręciła się po pokoju. Zerkając na wolne przesuwające się wskazówki zegara. Na dworze zaczął zapadać zmrok. Miała dosyć. Jedyne o czym myślała, to żeby się napić. Musiała stad wyjść.
Ubrała sukienkę i starannie się pomalowała. Zbiegła szybko po schodach, licząc że na niego nie wpadnie.
Nie udało się. Stanął w drzwiach kuchni. Gdy zakładała kurtkę. Odwróciła głowę żeby na niego nie patrzeć. On , o dziwo nie potrafił oderwać od niej oczu. Czuła jego wzrok, prześlizgujący się po jej ciele.
-Wychodzisz ? - wysyczał przez zaciśnięte zęby. Był wściekły. Ona nawet się nie odwróciła. Nie miała zamiaru mu się spowiadać. Nie czuła takiej potrzeby. Wyszła szybko, trzaskając drzwiami.
-Miałaś odpuścić- Jonas patrzył na nią z wyrzutem. Gdy stanęła w drzwiach jego domu.
-Chce tylko wyjść na piwo. Nic więcej- uśmiechnęła się. Wiedziała że jej nie odmówi.
-I dlatego tak się ubrałaś?
-Gdyby jednak trafiła się okazja , szkoda byłoby nie skorzystać- zaśmiała się. Chwyciła go za rękę, wyciągając z domu.
Nie musiała długo czekać. Już po kilkudziesięciu minutach w lokalnym klubie, kręciło się przy niej kilku facetów. Prychnęła pod nosem. Każdy był taki sam. Każdemu chodziło tylko o jedno. Wystarczyło trochę pokręcić tyłkiem w zbyt krótkiej sukience. I każdy się nabierał.
Kątem oka zobaczyła znajomą twarz. Przy stoliku w kącie siedział Chris. Nie spuszczał z niej wzroku. Uśmiechnęła się do niego. Już po chwili stał przy niej. Wkładając do rąk drinka. Zaklęła w myślach. Nie o to chodziło. Musiała go spławić .
-Jestem z kimś dzisiaj- odezwała się przekrzykując głośną muzykę . Wskazała głową na Jonasa, siedzącego kawałek dalej.
- Nie szkodzi. Chciałem tylko postawić Ci drinka- szepnął, nachylając się nad nią. Poczuła jego usta na swojej szyi. Jego ręka niby mimochodem znalazła się na jej tyłku. Odsunęła się. Próbując się zaśmiać.
-Dziękuję - przechyliła szklankę, wypijając wszystko za jednym razem.
-Mówiłem Ci już, że jesteś ...
-Mówiłeś- znów się zaśmiała, przerywając mu. A on znów się do niej przysunął. Był zbyt blisko. Czuła jego oddech na swoim policzku. Drażnił ją. Czuła jego dłoń wsuwającą się pod jej sukienkę. Zacisnęła ręce w pięści, kolejny raz się odsuwając- naprawdę muszę już iść.
-Dziękuję - przechyliła szklankę, wypijając wszystko za jednym razem.
-Mówiłem Ci już, że jesteś ...
-Mówiłeś- znów się zaśmiała, przerywając mu. A on znów się do niej przysunął. Był zbyt blisko. Czuła jego oddech na swoim policzku. Drażnił ją. Czuła jego dłoń wsuwającą się pod jej sukienkę. Zacisnęła ręce w pięści, kolejny raz się odsuwając- naprawdę muszę już iść.
-Do następnego razu --cmoknął ją w policzek odchodząc.
Odetchnęła z ulgą. Przecisnęła się pomiędzy tańczącymi ludźmi i usiadła przy Jonasie. Odechciało jej się tańczyć. Zdobycie jakichś pieniędzy już też ją nie interesowało. Nie chciała dłużej siedzieć w klubie . Mając świadomość tego , ze cały ten Chris tu jest. I zapewne nadal nie spuszcza z niej wzroku.
-Chyba będę się zbierać - dopiła piwo stojące przy stoliku i podniosła się. W głowie przyjemnie jej szumiało.
-Wystraszył Cię? -Jonas spojrzał na nią gdy znaleźli się na zewnątrz.
- Nie boje się go. Już nie. Ale jest w nim coś , co do końca mi nie pasuje.
- Chodź. Odprowadzę Cię.
- Nie mieszkam już w garażu Jonas. Przynajmniej na razie - nie planowała mu mówić. Ale nie lubiła mieć przed nim tajemnic.
-Nie?- uniósł brwi pytająco.
-Freitag zabrał mnie do siebie.
-Żartujesz?!Ten Freitag?
-A znasz innego ? - streściła mu szybko jej wizytę w galerii.
-Jak mogłaś tak ryzykować ? Co Ci w ogóle strzeliło do głowy ? A gdyby on się tam nie zjawił? Pomyślałaś o tym ? Co wtedy by się z tobą stało?
-Ale się zjawił. Rycerz na białym koniu -warknęła - zabrał mnie do siebie . A ja może mam być na każde jego skinienie.
-Wydaje mi się , że aż tak bardzo by Ci to nie przeszkadzało- chłopak parsknął śmiechem , doprowadzając ją do jeszcze większej złości.
Dopiero pod domem zorientowała się, że przecież Freitag nadal nie dał jej kluczy. Było już sporo po północy.
W oknie na górze paliło się światło. Zaklęła głośno na samą myśl o tym , że będzie musiała się z nim zobaczyć.
Pożegnała się z Jonasem i nacisnęła dzwonek. Po dłuższej chwili, drzwi otworzyły się. Uniosła dumnie głowę i weszła do środka. Spojrzenie bruneta paliło ją żywym ogniem. Chciała coś powiedzieć. Dopiec mu. Nie potrafiła jednak wydusić słowa. Zsunęła buty i odwiesiła kurtkę.
Freitag nadal stał w tym samym miejscu. Nie potrafiła odgadnąć wyrazu jego twarzy.
Spuściła głowę, czując jak się czerwieni pod jego spojrzeniem. Chciała go wyminąć. Gdy chwycił ją za rękę. Odwróciła się gwałtownie. Bez zastanowienia oplotła jego szyję rękami .
Już po chwili poczuła jego usta na swoich.
-Doprowadzasz mnie do szału , wiesz o tym ?- wyszeptał między kolejnymi pocałunkami.
Nie odpowiedziała. Nie zdążyła. Bo znów zaczął ja całować. Nie przerywając, weszli po schodach. Czuła jego ręce przesuwające się po całym jej ciele. Jęknęła. Musiała to przerwać. Choć tak bardzo tego nie chciała. Tak bardzo pragnęła czuć go przy sobie. Z trudem wyswobodziła się z jego objąć.
-Wyjdź stąd - odezwała się cicho. Spojrzał na nią nieprzytomnym wzrokiem. Nie do końca zdając sobie sprawę z tego co do niego mówi.
-Wyjdź stąd do cholery i zostaw mnie samą- podniosła głos. Chyba nawet zbyt mocno. Zmrużył oczy ze złością.
- No tak zapomniałem. Nie jestem tym dupkiem Raimundem- warknął. Odwrócił się na pięcie i trzasnął drzwiami. Tina zacisnęła zęby, walcząc z nadchodzącymi łzami.
Niestety , ja w tym dziwnym czasie pracuję. Do tego mam wrażenie, że więcej niż wcześniej. Nie mam na nic czasu. I siły. Co odbija sie tutaj i pod Waszymi blogami. Staram się być na bieżąco , ale nie zawsze mi wychodzi więc wybaczcie. Pozdrawiam Was cieplutko i trzymajcie się zdrowo 😊
Ależ tu są komplikacje 🙈
OdpowiedzUsuńMartwi mnie troche Tina, bo zaczyna wracać do starych nawyków. Alkohol, późne wyjścia i jeszcze ten typo Chris...on jest podejrzany, takie gość spod ciemnej lampy, nie wiadomo czego się spodziewać 😐
Słodki jest za to Richard, który wmawia sobie, że Tina go nie interesuje. Dałby już spokój, bo wszystko świadczy na odwrót i mam nadzieję, że w końcu coś im pyknie! Aha i niezły z niego zazdrośnik 😈
Ja w tym dziwnym czasie też mało mam czasu dla siebie 🙁 natłok pracy i zadań z uczelni, ech, mam wrażenie, że wszystkiego robi się 2 razy wiecej...
Życzę wytrwałości i siły
N
Z Tiny i Richarda są tak okropne uparciuchy, że nieraz brakuje mi już do nich słów. Czy oni choć przez jeden dzień mogą ze sobą normalnie rozmawiać bez tych wszystkich kłótni tak właściwie o nic? Przecież jak tak dalej pójdzie, to oni się pozabijają pod jednym dachem.
OdpowiedzUsuńRichard martwił się o dziewczynę, gdy przez długi czas nie wracała. Oczywiście ani myśli przyznać się nawet przed samym sobą, że mu na niej zależy. W dodatku przy ich kolejnej sprzeczce dowiedział się, że Tina spała z Philippem, co przyprawiło go o ogromną dozę zazdrości i skłoniło do głębszych przemyśleń. Obawiam się jednak, że będzie miał nie lada problem, aby przekonać Martinę, że naprawdę mu na niej zależy. O zdobyciu zaufania już nawet nie mówiąc. Na razie jednak mają ciche dni i obydwoje traktują się jak powietrze.
Nie podoba mi się, że Tina mimo obietnic złożonych samej sobie, znowu zaczyna sięgać po alkohol i na nowo imprezuje. W dodatku znowu spotkała tego podejrzanego Chrisa, który coraz bardziej mi się nie podoba. Tina naprawdę nie powinna, aż tak się narażać. Dobrze, że Jonas był z nią, bo nawet nie chcę myśleć, jak to mogłoby się skończyć.
Richard nie potrafi trzymać się na dystans od Tiny. Wszystko go do niej przyciąga. Ona także nie potrafi się mu oprzeć. Jedynie myśl, że jest jedną z wielu powtrzymuje ją przed tym czego pragnie. W tym wszystkim jest jeszcze Philipp, który w końcu wróci i na pewno będzie próbował wytłumaczyć to nieporozumienie. Ogromnie mnie ciekawi, jak wtedy postąpi Tina.
Czekam z niecierpliwością na następny rozdział.
Wspólne mieszkanie Tiny i Richarda to dla nich ogromny test. W końcu tak naprawdę niewiele o sobie wiedzą i cały czas uczą się swojej obecności... Różnie im to wychodzi :D Są uparci, nie ustępują, oboje obstawiają przy swoich racjach, co prowadzi do kłótni o nic i nieporozumień, z którymi nie wiadomo, jak sobie radzić. Cóż, myślę, że jak zdadzą ten test to już będzie z górki :D Ale do tego zapewne jeszcze długa droga ^^
OdpowiedzUsuńRichard martwił się o Tinę, to zrozumiałe, ale gdzie tam, przecież nie przyzna się przed samym sobą, że mu na niej zależy ^^ Ach, ci mężczyźni :D Gdy Tina wróciła doszło między nimi do kolejnej sprzeczki, która spowodowała, iż dowiedział się o tym, że Tina spała z Philippem. Uderzyła w niego zazdrość, która skłoniła go do przemyśleń... Zależy mu na dziewczynie, ale nijak nie wychodzi mu przekonanie Tiny do siebie. Działają na siebie, całują się, ale nie potrafią szczerze ze sobą porozmawiać i to rodzi same problemy. Tina też czuje coś więcej do Richarda, ale maskuje to złością, która niczego dobrego nie przynosi. Martwię o nią i o to, że tak jakby powróciła do starego życia. Powinna spróbować ograniczyć alkohol i nie wpaść po raz kolejny w jego sidła... W dodatku teraz, gdy kręci się obok niej ten obleśny Chris. Mam nadzieję, że nie skrzywdzi dziewczyny, bo jego zamiary świadczą tylko o jednym.
Pozostaje mi też wierzyć, że te jedne uparciuchy się nie pozabijają pod jednym dachem ^^
Też chodzę do pracy, także łączę się w bólu :( Dobrze, że przed nami kilka dni odpoczynku ^^
Życzę przede wszystkim zdrowych i radosnych Świąt i czekam na nowość! :)
Pozdrawiam ;*
I bardzo dziękuję za życzenia urodzinowe! <3
UsuńJestem w końcu i ja! Przyznam, że z każdym kolejnym rozdziałem co raz mniej rozumiem, co tu się dzieje. Znaczy, rozumiem poszczególne fakty, bieg zdarzeń, kto z kim i jak. To okej. Ale gubię się w emocjach bohaterów. Bo kurczę i Tina i Freitag chyba totalnie nie mogą ogarnąć co czuję, do kogo czują i kogo by chcieli.
OdpowiedzUsuńBo tak. Tina na pewno jest Freitagowi wdzięczna za to, że wziął ją pod swój dach i ocalił tyłek. Z tym się zgodzę. Ale jednocześnie nie potrafi odciąć się od dawnego życia i co tu dużo mówić, chce trochę zrobić skoczkowi na złość, dopiec mu. Dlaczego? Ciężko stwierdzić.
Za to Freitag za wszelką cenę próbuje sobie wmówić, że nic nie czuje do Tiny. Co oczywiście jest bzdurą. Gdyby tak było, to nie byłby zazdrosny o Philippa. A jest cholernie zazdrosny. Prawda jest taka, że czuje do Tiny zdecydowanie więcej niż tylko pociąg seksualny. Lubi ją, podświadomie wie, że są sobie pisani. Chodź oczywiście nie dziwię się, że próbuje zaprzeczyć. Jest przecież typem kobieciarza, który nie wierzy w miłość.
Nie dziwię również Jonasowi, że denerwuje się trochę całą tą sytuacją. W końcu Freitag już kilkukrotnie zawiódł Tinę, a ona jego. Teraz jest szansa by wszystko się ułożyło, ale obie strony muszą się bardzo postarać. I sugeruje im próbę nie całowania się chociaż przez tydzień. Dobrze im to zrobi.
W każdym razie z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
Pozdrawiam
Violin