Kolejne godziny przeleżała wpatrując się w ściany. Nie miała pojęcia kiedy zasnęła. Obudziła się, gdy na dworze było już jasno.
I znów była głodna. Prychnęła pod nosem. I wyszła na korytarz. Z łazienki dobiegał ją szum wody. Wiec poranna toaleta musiała poczekać.
Nastawiła wodę w czajniku. I czekając aż się zagotuje pochłonęła pełną miskę płatków.
Z kubkiem kawy w ręce usiadła na krześle, podciągając nogi pod brodę.
Richard wszedł do kuchni nawet na nią nie patrząc. Przewróciła oczami. Jak tak to ma wyglądać. To ona odpada. Miała dosyć. Po jaką cholerę ją tutaj zabrał? Zerwała się i popędziła do góry.
Ze złością zaczęła wrzucać swoje rzeczy do plecaka. Nie miała ochoty spędzić tu ani minuty dłużej.
Ze złością zaczęła wrzucać swoje rzeczy do plecaka. Nie miała ochoty spędzić tu ani minuty dłużej.
Pociągnęła nosem. Łzy mimowolnie płynęły jej z oczu. Nie panowała nad tym. Co jeszcze mocniej ja wkurzało.
-Przepraszam - drgnęła słysząc jego głos. Chwycił ją za ramiona i odwrócił do siebie. Wbiła wzrok w podłogę. Nie chciała na niego patrzeć. Nie chciała żeby zauważył łzy na jej twarzy. Co raczej było niemożliwe.
-Zostaw mnie samą- szarpnęła się. Ale trzymał ją mocno. Coraz bardziej ja do siebie przyciągając.
-Nie wygłupiaj się Tina - odezwał się cicho. Był przerażony jak zobaczył, że się pakuje. Nie chciał nawet myśleć o tym , że mogłaby sobie iść. Wkurzyła go . Ale przecież nie chciał, żeby sobie poszła. Mieszkała u niego dopiero chwilę. Ale już wiedział , że bez niej nie będzie tak samo - wkurzyłem się. Ale nie chcę żebyś się wyprowadzała.
-Nie chcesz? Przecież traktujesz mnie jak powietrze. Jakby w ogóle mnie tutaj nie było. Jakbyś nie mógł znieść mojego towarzystwa.
-To nie tak Tina. Po prostu...- przerwał. Znów nie wiedział co ma powiedzieć.
-Nie chcesz? Przecież traktujesz mnie jak powietrze. Jakby w ogóle mnie tutaj nie było. Jakbyś nie mógł znieść mojego towarzystwa.
-To nie tak Tina. Po prostu...- przerwał. Znów nie wiedział co ma powiedzieć.
- No to jak ? -warknęła.
Chyba nie miał wyjścia. Musiał jej powiedzieć. Musiał przyznać się do tego , że był zazdrosny. Ale przyznanie się do tego świadczyłoby też o przyznaniu się do czegoś innego. Westchnął głęboko i nadal milczał.
-Dlaczego? -uniosła głowę i spojrzała mu prosto w oczy - Dlaczego tak naprawdę zabrałeś mnie do siebie i chcesz mi pomóc?
-Bo...- znów przerwał. Dlaczego nie potrafił z nią porozmawiać? Może dlatego, że sam nie miał pojęcia co czuł i co się z nim działo - nie wiem Martina. Nie mam pojęcia dlaczego. Wiem tylko ,że tego chcę. Że muszę Ci pomóc. Że chcę Ci pomóc. Chcę żebyś tu była.
-Chcesz żebym tu była?
-Lubię Cię. Nawet bardzo.Nie wiem czemu, bo wkurzasz mnie czasem okropnie- zaśmiał się trochę zakłopotany. Powiedział to. W końcu przyznał się do tego przed nią. A co chyba najważniejsze, przed samym sobą- Ale Cię lubię. Lubię twoje towarzystwo. Lubię jak jesteś blisko mnie. No i lubię twoje naleśniki.
Teraz ona się zaśmiała. Otarła twarz. I pociągnęła go w stronę łózka. Usiadła, krzyżując nogi , a on zajął miejsce przy niej.
-Lubisz? I nie mówisz tego bo...
-Nie - przerwał jej, doskonale wiedząc co chce powiedzieć- nie ukrywam , że chodzi mi to po głowie. Ale nie mówię tego dlatego.
-Przynajmniej jesteś szczery - znów się zaśmiała. Uwielbiał jej śmiech. Szkoda , że śmiała się tak rzadko.
-Staram się. Tylko jak sama już wiesz nie zawsze mi wychodzi.
-Też przepraszam- szepnęła - za to w nocy. Po prostu nie chcę kolejny raz trafić do Twojego łóżka.
-Wiem. Nie jestem Philipem- warknął. Znów był zazdrosny. Znów się wkurzył. Na samą myśl o młodszym kumplu. I nie potrafił tego ukryć.
-Nie. To nie tak. Raimund to dupek. I nie chcę mieć z nim nic wspólnego.
-Więc ?- nie nadążał za nią. Kompletnie jej nie rozumiał.
-Co więc? Czego nie rozumiesz?- zaśmiała się nerwowo- nie potrafię tak jak Ty. Przespać się z kimś i zapomnieć. Udawać, że nic się nie stało. Dla mnie to za trudne. Boję się, że...
Przerwała. Zagryzła wargi i spuściła głowę. Nie spuszczał z niej wzroku. Czekając aż zacznie mówić dalej.
-Boję się, że dla mnie będzie to znaczyć co innego niż dla Ciebie.
-Boisz się, że się zakochasz?
-Że się zakocham?- zamyśliła się na moment - to chyba za wielkie słowo. A może nie? Może jednak tak jest. Boję się, że zacznie mi na Tobie zależeć. Że przywiążę się do Ciebie za bardzo. A to chyba właśnie prowadzi do zakochania, prawda?
-Nie wiem. Chyba- zaśmiał się - Nigdy na nikim mi jeszcze nie zależało.
-No właśnie - prychnęła- dla Ciebie jestem tylko kolejną. Jedną z wielu.
-Naprawdę myślisz, że gdybyś była tylko jedną z wielu. Zaproponowałbym Ci wspólne mieszkanie? Że martwiłbym się o Ciebie i Twojego brata?
-Nie wiem. Nie mam pojęcia. Nie znam Cię.
-Jak spotkaliśmy się pierwszy raz , chyba tak było. Chciałem się z Tobą przespać i tyle. A potem...- przerwał, wystraszony tym co chciał powiedzieć.
-Co potem?- ponagliła go. Zmrużyła oczy, wpatrując się w niego intensywnie. Nie potrafił wytrzymać jej spojrzenia.
-Nie wiem Tina. Nie chcę Cię okłamywać. Wymyślać czegoś. Wiem jedynie, że nie jesteś dla mnie jak te inne dziewczyny.
-Czego tak naprawdę ode mnie chcesz Richard? Co chodzi Ci po głowie?
-Oprócz seksu?- przewróciła oczami po jego słowach. Czy on myślał o czymś innym. Przez chwilę w jej głowie zatliła się nadzieja. A on znów wyjeżdża z seksem. Już chciała coś powiedzieć. Ale zaczął mówić dalej- Mówiłem już. Lubię Cię. Bardzo. Ale nie chcę Ci obiecywać nie wiadomo czego.
-Rozumiem. Chyba- odezwała się cicho.
-To dobrze, że przynajmniej Ty rozumiesz. Bo ja sam do końca nie wiem o co mi chodzi- zakłopotany przeczesał włosy palcami. Tina zaśmiała się nerwowo. Krępowała ją ta rozmowa. Ale i cieszyła równocześnie. Miała wrażenie, że przez te kilka minut poznała inną stronę bruneta. Stronę której on chyba sam nie znał. Albo bardzo mocno ją ukrywał.
-Zrobię jakiś obiad- podniosła się po kilku minutach ciszy między nimi. Spojrzał na nią, zaskoczony tą całkowitą zmianą tematu.
-Ja zrobię. A Ty rozpakuj się ponownie - brunet wstał i szybko opuścił pomieszczenie. Zostawiając ją samą . Z natłokiem myśli kłębiących się w jej głowie.
Byli na Cyprze dopiero kilka dni , ale już miał dosyć. Tęsknił za Martiną. I zamartwiał się czy z nią na pewno jest wszystko w porządku. Nie miał jak się z nią skontaktować. I doprowadzało go to do szału. Przeklinał się za własną głupotę. Że nie zauważył momentu w którym wypadł mu ten cholerny telefon.
Luca na wszelkie sposoby starał się czymś go zajmować, ale Philipp widział , że przyjaciel ma już go zwyczajnie dosyć.
-Możesz choć przez moment o niej nie myśleć?- kumpel spojrzał na niego z wyrzutem. Gdy skrzywił się na jego kolejny pomysł spędzenia wolnego czasu.
-Sorry , ale naprawdę nie mam na nic ochoty.
-Zachowujesz się jak dzieciak. Odnoszę wrażenie, że jestem na wakacjach z rozkapryszonym przedszkolakiem. A nie ze swoim kumplem. To nie, tamto nie. Serio nie mam pojęcia jak wytrzymam z Tobą tutaj do końca.
-Czy to moja wina , że się o nią martwię?
-Tina jest dorosła. I potrafi o siebie doskonale zadbać. Sądzę , że nawet lepiej niż Ty i ja. Dała sobie radę w tym garażu przez dwa miesiące. Da sobie radę jeszcze przez parę dni. Tym bardziej ,że zostawiłeś jej pieniądze. Wyluzuj w końcu.
-Może jednak spróbuję jeszcze raz zadzwonić do matki?
- Po co? Już dzwoniłeś. I nic to nie dało - Luca przewrócił oczami. Powoli zaczynał tracić cierpliwość. Philipp westchnął. W sumie kumpel miał rację. Kilka razy już dzwonił do domu, prosząc by mama przeszukała jego telefon i podała mu numer Tiny. Ale ta najpierw tłumaczyła się, że nie ma czasu bo spieszy się do pracy. Później nie potrafiła sobie poradzić z odblokowaniem jego iPhona. A w końcu telefon się rozładował. A ładowarka tkwiła przecież w jego walizce.
Philipp miał nieodparte wrażenie, że jego matka za wszelką cenę nie chciała aby kontaktował się z Tiną. Nie wiedząc czemu wierzyła w te brednie o których mówili ludzie. Było to dla niego niepojęte. Przecież znała ją. Lubiła. Jakim cudem tak łatwo , uwierzyła w plotki. Zaklął cicho. Luca miał rację. Dzwonienie do niej nie miało sensu. Musiał zwyczajnie poczekać, aż wrócą do domu. Musiał wierzyć , że nic się Tinie nie stanie. Że będzie w garażu cała i zdrowa. I co najważniejsze, że będzie tam na niego czekać.
-Że się zakocham?- zamyśliła się na moment - to chyba za wielkie słowo. A może nie? Może jednak tak jest. Boję się, że zacznie mi na Tobie zależeć. Że przywiążę się do Ciebie za bardzo. A to chyba właśnie prowadzi do zakochania, prawda?
-Nie wiem. Chyba- zaśmiał się - Nigdy na nikim mi jeszcze nie zależało.
-No właśnie - prychnęła- dla Ciebie jestem tylko kolejną. Jedną z wielu.
-Naprawdę myślisz, że gdybyś była tylko jedną z wielu. Zaproponowałbym Ci wspólne mieszkanie? Że martwiłbym się o Ciebie i Twojego brata?
-Nie wiem. Nie mam pojęcia. Nie znam Cię.
-Jak spotkaliśmy się pierwszy raz , chyba tak było. Chciałem się z Tobą przespać i tyle. A potem...- przerwał, wystraszony tym co chciał powiedzieć.
-Co potem?- ponagliła go. Zmrużyła oczy, wpatrując się w niego intensywnie. Nie potrafił wytrzymać jej spojrzenia.
-Nie wiem Tina. Nie chcę Cię okłamywać. Wymyślać czegoś. Wiem jedynie, że nie jesteś dla mnie jak te inne dziewczyny.
-Czego tak naprawdę ode mnie chcesz Richard? Co chodzi Ci po głowie?
-Oprócz seksu?- przewróciła oczami po jego słowach. Czy on myślał o czymś innym. Przez chwilę w jej głowie zatliła się nadzieja. A on znów wyjeżdża z seksem. Już chciała coś powiedzieć. Ale zaczął mówić dalej- Mówiłem już. Lubię Cię. Bardzo. Ale nie chcę Ci obiecywać nie wiadomo czego.
-Rozumiem. Chyba- odezwała się cicho.
-To dobrze, że przynajmniej Ty rozumiesz. Bo ja sam do końca nie wiem o co mi chodzi- zakłopotany przeczesał włosy palcami. Tina zaśmiała się nerwowo. Krępowała ją ta rozmowa. Ale i cieszyła równocześnie. Miała wrażenie, że przez te kilka minut poznała inną stronę bruneta. Stronę której on chyba sam nie znał. Albo bardzo mocno ją ukrywał.
-Zrobię jakiś obiad- podniosła się po kilku minutach ciszy między nimi. Spojrzał na nią, zaskoczony tą całkowitą zmianą tematu.
-Ja zrobię. A Ty rozpakuj się ponownie - brunet wstał i szybko opuścił pomieszczenie. Zostawiając ją samą . Z natłokiem myśli kłębiących się w jej głowie.
Byli na Cyprze dopiero kilka dni , ale już miał dosyć. Tęsknił za Martiną. I zamartwiał się czy z nią na pewno jest wszystko w porządku. Nie miał jak się z nią skontaktować. I doprowadzało go to do szału. Przeklinał się za własną głupotę. Że nie zauważył momentu w którym wypadł mu ten cholerny telefon.
Luca na wszelkie sposoby starał się czymś go zajmować, ale Philipp widział , że przyjaciel ma już go zwyczajnie dosyć.
-Możesz choć przez moment o niej nie myśleć?- kumpel spojrzał na niego z wyrzutem. Gdy skrzywił się na jego kolejny pomysł spędzenia wolnego czasu.
-Sorry , ale naprawdę nie mam na nic ochoty.
-Zachowujesz się jak dzieciak. Odnoszę wrażenie, że jestem na wakacjach z rozkapryszonym przedszkolakiem. A nie ze swoim kumplem. To nie, tamto nie. Serio nie mam pojęcia jak wytrzymam z Tobą tutaj do końca.
-Czy to moja wina , że się o nią martwię?
-Tina jest dorosła. I potrafi o siebie doskonale zadbać. Sądzę , że nawet lepiej niż Ty i ja. Dała sobie radę w tym garażu przez dwa miesiące. Da sobie radę jeszcze przez parę dni. Tym bardziej ,że zostawiłeś jej pieniądze. Wyluzuj w końcu.
-Może jednak spróbuję jeszcze raz zadzwonić do matki?
- Po co? Już dzwoniłeś. I nic to nie dało - Luca przewrócił oczami. Powoli zaczynał tracić cierpliwość. Philipp westchnął. W sumie kumpel miał rację. Kilka razy już dzwonił do domu, prosząc by mama przeszukała jego telefon i podała mu numer Tiny. Ale ta najpierw tłumaczyła się, że nie ma czasu bo spieszy się do pracy. Później nie potrafiła sobie poradzić z odblokowaniem jego iPhona. A w końcu telefon się rozładował. A ładowarka tkwiła przecież w jego walizce.
Philipp miał nieodparte wrażenie, że jego matka za wszelką cenę nie chciała aby kontaktował się z Tiną. Nie wiedząc czemu wierzyła w te brednie o których mówili ludzie. Było to dla niego niepojęte. Przecież znała ją. Lubiła. Jakim cudem tak łatwo , uwierzyła w plotki. Zaklął cicho. Luca miał rację. Dzwonienie do niej nie miało sensu. Musiał zwyczajnie poczekać, aż wrócą do domu. Musiał wierzyć , że nic się Tinie nie stanie. Że będzie w garażu cała i zdrowa. I co najważniejsze, że będzie tam na niego czekać.
Dzięki świętom coś tam udało mi się napisać i prawie wszystko nadrobiłam u Was :) Gdzie jeszcze nie doszłam, postaram się dojść jutro :)
To się Philip zdziwi jak wróci 🙈 mamusia nie taka wspaniała jak myślał :> swoją drogą zastanawiałam się gdzie on się podział hahah i kiedy wróci z wakacji. Tina nadal tkwi w jego głowie, w sumie ciężko się dziwić, ale ich związek (o ile można to nazwać związkiem) jest strasznie chaotyczny i powrót chłopaka, jeszcze bardziej wszystko skomplikuje...może powinien zostać na tym Cyprze do czasu aż Tina i Richard się ogarną? Hmmm? Co ty na to? 😃
OdpowiedzUsuńNo właśnie co do tej dwójki to ależ oni są uroczy 😍 kibicuję im!
Richard sporo trzymał się w tym swoim ignorowaniu Tiny, ale kiedyś musiało się to skończyć i dziewczyna pękła. Niezłe było to pakowanie, nawet na chwilę uwierzyłam, że faktycznie się "wyprowadzi" 😛 ale tutaj szacun dla Richarda, bo zachował się bardzo dojrzale i postawił na rozmowę, która mimo płaczu, emocji i śmiechu, była bardzo przyjemna 😊 fajnie i szczerze sobie pogadali, chociaż nie wierzę, że Richard nadal nie ogarnął, że po prostu się zakochał 😀 matkooo niech to do niego dotrze! Tinie na bank było by miło usłyszeć takie słowa 😊😊😊
A co do "lubię Cię" to nie lubię a KOCHAM, ale i tak takie wyznanie z ust Richarda 😮 cóż akceptuję to! Ale czekam na wiecej!!!
Pozdrawiam
N
Oj, ale się cieszę, że Tina i Richard w końcu ze sobą szczerze porozmawiali. Dzięki temu mogli sobie wyjaśnić wszystkie niejasności. A ich w ostatnim czasie było sporo. Sami nie są pewni swoich uczuć i tego, czego chcą od drugiej osoby. teraz już wiedzą, że są dla siebie ważni.
OdpowiedzUsuńRichard oczywiście do samego końca próbował się bronić. I coś czuję, że jeszcze długo będzie próbował odepchnąć od siebie myśl, że Tina może być kimś więcej niż tylko przelotną znajomością. Jego dotychczasowe życie nie nauczyło go, że prawdziwa miłość może istnieć. Że można być z drugą osobą do końca życia.
Tina też ostatnio zawiodła się na ludziach. Więc nic dziwnego, że boi się być zabawką w rękach Richarda. Zresztą, kto by chciał? Ale ta rozmowa potwierdziła, że mogą sobie nawzajem zaufać. Ze mogą o siebie zadbać. Richard ma szansę pomóc Tinie wyjść na prostą.
No i kurczę, oni są przecież dla siebie stworzeni! Prędzej czy później zrozumieją, że zakochanie wcale nie jest takie straszne. Miłość potrafi być piękna. Powolutku, spokojnie, a odnajdą swoje szczęście.
Niestety Philippe będzie zawiedziony, gdy wróci do kraju. On też się martwi o Tinę, czuje do niej coś więcej, ale nie może liczyć na odwzajemnienie. Boję się, że z tego wyniknie coś głupiego. Mam nadzieję, że jednak nie wejdzie w relacje między Richardem i Tiną, w momencie, w którym zaczęło się układać.
W każdym z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
Pozdrawiam
Violin
Tina nie potrafiąc dłużej znieść atmosfery panującej między nią a Richardem. Postanowiła się wyprowadzić i przez chwilę nawet bałam się, że rzeczywiście tego dokona. Na całe szczęście Richard zdobył się w końcu na szczerą rozmowę z nią i przyznał, że mu na niej zależy i nie jest jak inne, o których zapomniał wraz z nastaniem poranka. Oczywiście na razie on nawet nie dopuszcza do siebie myśli, że mógłby się w Tinie zakochać, przecież do tej pory nigdy mu się to nie zdarzyło. Jednak kto wie, może wkrótce jeszcze zmieni zdanie i zrozumie samego siebie. Najważniejsze, że Tina ujrzała jego inną stronę - tę zdecydowanie lepszą, która mam nadzieję, że pomoże w odzyskaniu jej zaufania. Oby od teraz ich relacja zdecydowanie się polepszyła i zaczęli ze sobą normalnie funkcjonować.
OdpowiedzUsuńPhilipp nie potrafi skupić się na odpoczynku i przez cały czas myśli wyłącznie o Tinie, co doprowadza jego przyjaciela do szału. Jest kompletnie nieświadomy, że jego matka narobiła ogromnego zamieszania. Nawet nie chcę sobie wyobrażać, jak wielki szok przeżyje, gdy pozna prawdę po powrocie. A w dodatku dowie, że jego ukochana mieszka teraz u innego. Ogromnie ciekawi mnie także reakcja Tiny. Mam tylko nadzieję, że wszystko się jeszcze bardziej nie skomplikuje. Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział. 😊
Ooo, nie sądziłam, że Tina i Richard zdecydują się w końcu ze sobą szczerze porozmawiać, ale jak widać ta gwałtowna decyzja Tiny o przeprowadzce była dla Richarda impulsem do działania. Dziewczyna nie mogła już znieść tej dziwnej atmosfery między nimi i zdecydowała, że opuści jego dom, a Richard nie mógł na to przystać. W końcu, jak sam przyznał czuje coś do niej i jest spokojniejszy, gdy ma ją przy sobie. Ta rozmowa była im potrzebna, oboje się uzewnętrznili i powiedzieli sobie, co do siebie mają. Richard był jednak szczery, nie ukrywał, że Tina go pociąga, jednak przyznał się również, że ją lubi i zależy mu na niej. Może dzięki tym słowom Tina jednak spojrzy na niego inaczej i postanowi bardziej mu zaufać? W końcu jakby nie było przyznał się jej do czegoś, czego nigdy nie mówił innym dziewczynom. A Tina nie jest jak te dotychczasowe, z którymi tylko się zabawiał. Potrzebują siebie do dalszego istnienia. Wiem, że to mocne słowa, ale chcę wierzyć, że ta rozmowa była przełamaniem i że od teraz będzie tylko lepiej :)
OdpowiedzUsuńPhilipp za nic nie może korzystać z uroków wakacji. Martwi się o Tinę do tego stopnia, że przyjaciel ma go już dość. Pewnie nie tak wyobrażał sobie wspólne wylegiwanie się na słońcu. Jest nieświadomy tego, że to jego własna matka pozbawiła go kontaktu z dziewczyną. Gdy się dowie, to tylko pogorszy sprawę... Nawet nie chcę sobie wyobrażać jego reakcji, gdy wróci do kraju i odkryje, że Tina mieszka z Richardem i wcale na niego nie czeka... Jednak wyczuwam komplikacje, bo u Ciebie nie może być za spokojnie ^^
Czekam na nowość z niecierpliwością! :)
Pozdrawiam ;*