Nie miała pojęcia kiedy minęły jej następne dni w domu bruneta. Prawie codziennie po śniadaniu chłopak odwoził ją do Dominika. Czasem zostawał z nią. Ale częściej po prostu podwoził ją pod obecny dom jej brata i odbierał po kilku godzinach.
Ich rozmowa sprzed kilkunastu dni wiele zmieniła między nimi. Przestali się ze sobą kłócić. Ale miała też wrażenie , że coraz mniej ze sobą rozmawiają. Że wyrosła między nimi jakaś dziwna bariera. Freitag traktował ją z sympatią , ale z dystansem. Był jakiś spięty w jej towarzystwie. Jakby wstydził się tego, że wtedy przez ten krótki moment dał jej się poznać z jakiejś innej strony. Której nawet on sam chyba nie znał.
Sama nie miała pojęcia czy jej się to podobało, czy bardziej przeszkadzało. Czasem łapała się na tym , że chyba jednak to drugie. Bo przecież on ciągle jej się podobał. Ciągle pociągał ją tak samo jak wcześniej. I mimo tego, że wcześniej tak mocno broniła się przed bliższym kontaktem z nim. Teraz zwyczajnie jej tego brakowało.
Uśmiechnęła się , słysząc dzwonek do drzwi. Wiedziała, że to Karl ze swoją młodszą siostrą. Przychodzili tutaj od kilku dni wieczorami. Polubiła ich. On wydawał jej się najnormalniejszy, z całego tego dziwnego skocznego świata. Jego siostra była od niej młodsza jakieś dwa lata. Ale się dogadywały. Dziewczyna nie zadzierała nosa, jak jej koleżanki ze szkoły. I Tina była nawet wdzięczna Karlowi, że poznał je ze sobą. Od dawna nie miała żadnej koleżanki. Trzymała się tylko z Jonasem. I czasem zwyczajnie brakowało jej takich zwykłych babskich ploteczek.
-Wchodźcie. Richard bierze prysznic- zaprosiła ich do środka, ciągle się uśmiechając.
-Ogarnij jakieś picie a my będziemy w ogrodzie- zarządziła Lucie i zanim Karl zdążył zaprotestować. Dziewczyna pociągnęła Tinę za rękę w kierunku wyjścia na ogród.
-Dziękuję - odezwała się Tina, zajmując miejsce na huśtawce pod drzewem.
-Za co? - młodsza dziewczyna rzuciła jej niezrozumiałe spojrzenie. Siadając przy niej.
-Tak ogólnie. Że przychodzisz tutaj z bratem. Gadasz ze mną. Choć pewno wolałabyś spotkać się teraz z koleżankami. I w ogóle nie dajesz mi odczuć, że jestem gorsza od Ciebie.
-A jesteś? Bo nie zauważyłam- Lucie zmierzyła ją od góry do dołu.
-Chyba tak. Wszyscy zawsze twierdzili, że jestem. Nie mam markowych ciuchów i kasy. Do tego ostatnio zostałam podpalaczką. I jeszcze prowadzę się z kim popadnie.
-Dziwni Ci wszyscy wiesz? Nie sądzę żebyś była jakaś inna, gorsza. Niezbyt interesują mnie Twoje ciuchy. I to co o Tobie mówią. Poza tym przychodzę tutaj bo Cię lubię. A nie dlatego, że Karl mi każe.
-Naprawdę?
-Wiesz , że większość moich koleżanek leci na mojego brata i jego kumpli? Czasem mam wrażenie, że wszystkie. Że przyłażą do mnie tylko po to , żeby sprawdzić czy nie ma ich akurat u nas w domu -Tina parsknęła śmiechem po jej słowach.
-Przepraszam, ale to...
-Żenujące ? - Lucie weszła jej w słowa, śmiejąc się.
-Karl ma chyba dziewczynę? - Tina coś tam pamiętała z ich dawnej rozmowy.
-Myślisz, że którejś to przeszkadza?
-A jemu?- odpowiedziała pytaniem , bo akurat on wydawał jej się inny niż ta cała banda.
-Nie wiem. Nie spowiada mi się z tego co robi na wyjazdach. Wiesz, jestem tylko młodszą siostrą. Ale mam nadzieję , że nie robi nic głupiego. Franzi na to nie zasługuje. Jego dziewczyna- wyjaśniła, widząc pytające spojrzenie Tiny.
-No tak.
-Są już ze sobą kilka lat i to naprawdę coś poważnego. Więc oby on tego nie spieprzył.
-A jemu?- odpowiedziała pytaniem , bo akurat on wydawał jej się inny niż ta cała banda.
-Nie wiem. Nie spowiada mi się z tego co robi na wyjazdach. Wiesz, jestem tylko młodszą siostrą. Ale mam nadzieję , że nie robi nic głupiego. Franzi na to nie zasługuje. Jego dziewczyna- wyjaśniła, widząc pytające spojrzenie Tiny.
-No tak.
-Są już ze sobą kilka lat i to naprawdę coś poważnego. Więc oby on tego nie spieprzył.
-Nie no Karl chyba taki nie jest. Nie znam go zbyt dobrze. Ale on nie jest chyba taki jak ...
-Jak na przykład Richard ?- Lucie wbiła w nią wzrok , gdy przerwała w pół zdania. A ona nagle się zaczerwieniła.
-No choćby -bąknęła nie unosząc głowy.
-Podoba Ci się. Ale się boisz - Lucie raczej stwierdziła niż spytała. Tina wzruszyła ramionami i rozglądnęła się w około.
-A oni gdzie się zgubili? -prychnęła zmieniając temat.
-Też mu się podobasz. Wiem to, bo Karl opowiadał Franzi o dylematach Freitaga- parsknęła śmiechem piętnastolatka.
Tina czuła jak czerwieni się jeszcze mocniej. O ile mocniej było jeszcze możliwe.
-Co mówił? - wyjąkała.
-Raimund Ci tego nie wybaczy Richi - Tina uniosła gwałtownie głowę słysząc obcy głos. Zaklęła głośno , widząc Stephana , Constantina i Andreasa. Jeszcze ich tutaj brakowało.
-Mogłeś uprzedzić, że masz gości- Wellinger zaśmiał się zajmując miejsce z jej drugiej strony.
Tina zdusiła kolejne przekleństwo. Odszukała wzrokiem Karla, który właśnie nadszedł z napojami, szukając u niego jakiejś pomocy. Chłopak posłał jej tylko słaby uśmiech. Podniosła się , podchodząc do niego. Wzięła do rąk colę dla Lucie. Przez moment się zawahała co zabrać dla siebie.
Szybko jednak doszła do wniosku , że nie da rady znosić tego towarzystwa bez alkoholu.
Usiadła z powrotem, z butelką piwa w ręce . Richard stał z boku. Wpatrując się w nią z nieodgadnionym wyrazem twarzy . Upiła kilka łyków.
Rozluźnij się, może nie będzie tak źle, przemknęło jej przez głowę, może źle ich oceniam. Może są tacy jak Karl. Znów uniosła butelkę do ust.
- Jak się trzymasz po tym wszystkim ? - spróbowała się uśmiechnąć, słysząc pytanie Andreasa. Chyba jej się udało bo chłopak, odwzajemnił uśmiech.
-Teraz jest już ok - znów się uśmiechnęła. Szybko opróżniła butelkę. Chłopak od razu wręczył jej kolejną. Powoli się rozluźniała. Z każdym kolejnym łykiem. Zapominała o swojej niechęci do niego. Do nich. Mijały minuty , a ona coraz lepiej się czuła w ich towarzystwie.
Andreas śmiał się, opowiadając im jakieś historie z zakończonego sezonu. Obie z Lucie raz za razem parskały śmiechem.
- Tak właściwie co Ty tutaj robisz ? - pytanie Stephana zawisło w powietrzu. Tina nagle zamarła. Przestała się śmiać. Spojrzała na Richarda. Też się nie śmiał. Nie wiedziała czy z powodu pytania kumpla, czy z jakiegoś innego. Siedział koło Karla, wściekłym wzrokiem wpatrując się w Andreasa.
- Tina tutaj mieszka -wycedził przez zaciśnięte zęby. W ogrodzie nagle zapadła cisza. Tina czuła jak wzrok trójki przybyłych skupia się na niej. Spuściła głowę i przymknęła oczy. Nienawidziła być w centrum zainteresowania. Nigdy. I to nie zmieniało się nawet po alkoholu. Poczuła jak Lucie wstaje. Chciała chwycić ją za rękę. Nie zdążyła. Miejsce dziewczyny było już zajęte. Uniosła wzrok, czując jak ktoś ją obejmuje . Nie ktoś. Richard. Oblała się rumieńcem.
-Mieszka z Tobą ? - Andreas zaśmiał się. Pociągnęła kolejny łyk z butelki. I aż się zakrztusiła słysząc kolejną odpowiedź bruneta.
- Jesteśmy razem - przyciągnął ją do siebie. Chciała coś powiedzieć. Zaprotestować. Nie zdążyła. Chłopak zamknął jej usta pocałunkiem. Czuła jak wiruje jej w głowie. I nie było to spowodowane alkoholem.
Nagle przestał. Nie odsunął się jednak. Ciągle tkwiła w jego uścisku. Wszyscy ciągle na nią patrzyli. Znów czuła , że płoną jej policzki. Lucie pierwsza przerwała ciszę.
- Chyba zapomniałeś wcześniej powiadomić o tym Martinę.
- Lucie!!!- Karl zgromił ją wzrokiem.
- No co ? Wydaje się być zaskoczona - dziewczyna parsknęła śmiechem - nie tylko zresztą ona.
-To jesteście razem czy nie? - Andreas odzyskał głos.
-A co jesteś zainteresowany?- brunet zmrużył oczy ze złością.
-Może - chłopak zaśmiał się. Tina czuła awanturę wiszącą w powietrzu. Musiała to przerwać. Z Richardem policzy się później.
-Jesteśmy- odezwała się pewnie. Brunet jeszcze mocniej ją do siebie przyciągnął. Powodując u niej kolejny zawrót głowy.
Odłożyła na bok pustą butelkę. Andreas podał jej kolejną . Powodując kolejne wściekłe spojrzenie bruneta. Tina pokręciła przecząco głowa. Nie chciała więcej pić. Nie dzisiaj. Dwa piwa zdecydowanie jej wystarczyły. Chciała rozmówić się z Freitagiem na trzeźwo. Choć z tym i tak mógł być problem.
To był ich ostatni wolny weekend. Przed rozpoczynającymi się treningami . Wiec to , że ona będzie trzeźwa , nie znaczyło , ze i on będzie.
Westchnęła , patrząc jak kolejne puste butelki lądują na ziemi. Wstała , przy widocznym niezadowoleniu Freitaga. I usiadła przy Lucie, w kącie ogrodu.
-Zostaniecie z Karlem na noc ? - zaśmiała się.
- Nie wolałabyś dziś być sama z Richardem ? Chyba powinniście sobie co nieco wyjaśnić.
-Serio myślisz , że rozmowa z którymkolwiek z nich dzisiaj będzie miała sens? -przewróciła oczami, nie łudziła się, że Freitag będzie wyjątkiem.
- Czeka nas długa noc - młodsza dziewczyna zachichotała i pociągnęła ją za rękę- chodź pomogę Ci przygotować jakieś spanie dla tej bandy idiotów . Bo raczej żaden z nich stąd nie wyjdzie.
Tina jęknęła na sama myśl o tym. Ale Lucie miała rację. Wypuszczenie któregoś stąd mogło zwiastować tylko kłopoty.
-Wiesz , że wrócił i przeszukuje Oberstdorf ?- odwróciła się gwałtownie, gdy zrozumiała , że Constantin mówi do niej. Od razu wiedziała , że chodzi o Philippa. I miała to w dupie. Chłopak kompletnie ją nie interesował , po tym co zrobił.
-Nie interesuje mnie to - rzuciła szybko widząc grymas złości na twarzy bruneta.
-Zawróciłaś mu nieźle w głowie. Podobno Luca przez cały wyjazd słuchał tylko o Tobie.
Freitag wstał gwałtownie i zacisnął ręce w pięści. Chwiejnym krokiem podszedł do młodszego kumpla.
-Czego nie zrozumiałeś? Wyraźnie powiedziała, że jej to nie interesuje - warknął.
-Wyluzuj . Tina nie jest Twoją własnością - Consti z kpiącym uśmiechem stanął na przeciwko niego - powinna chyba o tym wiedzieć . W końcu nie tak mało ich łączyło.
Martina jęknęła gdy brunet rzucił się na młodszego skoczka. Przyjemny wieczór zamienił się w kompletną katastrofę. A głupia przepychanka już po chwili zamieniła się w zwyczajną bójkę.
Nagle wszystko w około niej zniknęło. Stała jak sparaliżowana. Nie widziała przed sobą skoczków. Wspomnienia wróciły. Widziała tylko ojca okładającego ją pięściami.
-Karl! Karl ! Rusz się do cholery - krzyk Lucie słyszała jakby z oddali.
Dziewczyna szarpnęła ją za rękę. Nie zareagowała. Nie potrafiła się ruszyć. Trzęsła się , a łzy całymi strumieniami spływały jej po twarzy.
Lucie szarpnęła ją kolejny raz. Poskutkowało. Wytarła twarz rękawem.
-Dość- wrzasnęła stając pomiędzy nimi. Freitag zmierzył ją wściekłym spojrzeniem - kompletnie Ci odbiło ? Wam obu ? Co jest kurwa ?
-Przepraszam -stęknął Constantin.
-A Ty , co ? Zapomniałeś języka w gębie czy jak ? -warknęła na Freitaga.
-Sorry młody- burknął w końcu niechętnie.
-Do środka . Wszyscy - Lucie stanęła koło nich. Objęła ją ramieniem. Cała piątka posłusznie podreptała za nimi. Wszyscy nagle jakby wytrzeźwieli.
-Dziękuję Lucie - szepnęła, gdy znalazły się w kuchni -Myślisz , że można zostawić ich na chwilę samych ?
-Mam nadzieję. Kawa chyba dobrze im zrobi- prychnęła , nastawiając ekspres -Wystraszyłaś mnie.. Myślałam , że coś Ci się stało. Przez moment nie było z Tobą kontaktu.
-Przepraszam. Po prostu przez moment znów wszystko do mnie wróciło. Mój ojciec. To jak okładał mnie pięściami. Jak.....- przerwała . Czuła czyjąś obecność za plecami. Odwróciła się gwałtownie.
- Przepraszam Tina. To było głupie. Nie wiem co we mnie wstąpiło- była na niego wściekła. Nadal. Ale jak tak stał przed nią, jedyne na co miała ochotę to przytulić się. Kątem oka widziała ,że Lucie zostawiła ich samych.
-Constantina przeproś. Myślisz , że sorry młody wystarczy ?- burknęła i zajęła się rozlewaniem kawy.
-Karl powiedział że płakałaś. Nie chciałem żebyś....
-Karl powiedział - przerwała mu - bo Ty nawet nie zauważyłeś. Bo myślisz, że masz prawo... No właśnie o czym myślisz? Bo z dnia na dzień rozumiem mniej . Nie chcesz ze mną być , ale na sama myśl że mogłabym być z Philippem skręca Cię. Więc czego tak właściwie chcesz Freitag?
Nie odezwał się. Trafiła w samo sedno. Sam do końca nie wiedział czego chce. Lubił ją. Chciał ją mieć tylko dla siebie. Ale nie chciał się angażować. Nie chciał być przywiązany do tej jednej. Ale nie mógł znieść myśli że mogłaby być z innym.
- Twoje milczenie mi wystarczy - warknęła. Ułożyła kubki na tacy i poszła do salonu.