W Hinterzarten nawet nie zszedł do klubu. Niedzielny wieczór spędził w pokoju. Wisząc na telefonie. I rozmawiając z Tiną. Nie zamierzał ryzykować. Że znów zrobi coś głupiego. Nawet tego nie chcąc.
Głupie komentarze kumpli po prostu olał . Nie zamierzał się nimi przejmować. Przecież w końcu im się znudzi. Nie mogą mu dogryzać cały sezon. Choć z nimi to nigdy nic nie wiadomo.
W Courchevel zrobił to samo. Zaraz po niedzielnej kolacji, zatrzasnął się w pokoju. I nawet walenie w drzwi Wellingera nie sprawiło, że wyszedł na zewnątrz.
Nie uchroniło go to niestety przed wyrzutami Martiny. Był prawie pewny , że gdy tylko wyjeżdżał. W jego domu zjawiał się Philipp. I wbijał jej do głowy kłamstwa na jego temat.
W każde poniedziałkowe popołudnie, gdy tylko przekraczał próg domu . Przez kolejne godziny musiał ją przekonywać, że niczego nie zrobił. Że nawet nie wyłonił nosa zza drzwi pokoju. Że siedział na dupie , wychodząc tylko na skocznie i posiłki.
W kolejne dni było normalnie. Tina nie wracała do tego tematu. On zresztą też nie. Ale i tak miał wrażenie , że mu nie wierzy. Że patrzy na niego podejrzliwie. Jakby na jego twarzy chciała znaleźć dowody na to , że ja zdradził.
Męczyło go to. Z jednej strony rozumiał ją. On sam by sobie nie wierzył. Z drugiej, przecież jak mówił że nic nie zrobił to tak było. No może oprócz tego incydentu w Wiśle. Ale o tym nie musiała wiedzieć.
W dniu kolejnego wyjazdu, atmosfera między nimi była, aż nazbyt napięta. Miał wrażenie, że Tina tylko szuka zaczepki. Że cokolwiek by nie zrobił i czegokolwiek by nie powiedział. I tak będzie źle. Wydawało mu się, że ma w swoim domu , chodzącą bombę. Która tylko czeka żeby wybuchnąć. Od rana wolał więc schodzić jej z drogi. I nie narażać się na jej złość.
Pierwszy raz odkąd razem mieszkali, odetchnął z ulgą widząc zatrzymującego się pod oknami busa.
-Już za Tobą tęsknię- mimo wszystko przytulił ją do siebie. Wkurzała go ostatnio , ale to i tak się nie zmieniło. Tęsknił za nią zawsze, gdy tylko znikała z jego pola widzenia.
Wczepiła się w jego ramiona z całej siły. Jakby już nigdy więcej miała tego nie robić.
- Przepraszam. Byłam dzisiaj nieznośna- odezwała się ledwo słyszalnym szeptem. Wydała mu się wprost przerażona.
-I tak będę tęsknić- przeciągłe trąbienie oznajmiło mu , że ma się pospieszyć. Pocałował ją szybko. I wyszedł na zewnątrz.
-Richi... -odwrócił się słysząc , że go woła. Miał wrażenie , że chciała powiedzieć coś innego. Poczuł się lekko zawiedziony gdy usłyszał tylko ciche "powodzenia".
-Richi... -odwrócił się słysząc , że go woła. Miał wrażenie , że chciała powiedzieć coś innego. Poczuł się lekko zawiedziony gdy usłyszał tylko ciche "powodzenia".
Sobota w Zakopanem nie do końca poszła po jego myśli. Ledwo zmieścił się w trzydziestce , co po poprzednich weekendach było sporym rozczarowaniem. Jeszcze większym rozczarowaniem, było nie powołanie go do drużynówki w niedzielę. Co tylko spotęgowało jego kiepski nastrój.
Nie lubił być odstawiany na bok. Zresztą chyba nikt tego nie lubił. Co niestety przy obecnym poziomie ich drużyny. Mogło się zdarzać coraz częściej. Cala siódemka skakała dobrze. I każde niewielkie potknięcie, skutkowało brakiem występu w konkursach drużynowych.
Nie lubił być odstawiany na bok. Zresztą chyba nikt tego nie lubił. Co niestety przy obecnym poziomie ich drużyny. Mogło się zdarzać coraz częściej. Cala siódemka skakała dobrze. I każde niewielkie potknięcie, skutkowało brakiem występu w konkursach drużynowych.
Cała irytacja tym cholernym weekendem. I napięta sytuacja pomiędzy nim a Tina. Sprawiła , że nikt nie musiał go nawet namawiać na niedzielne wyjście. Chciał odreagować kiepskie zawody. Odgonić od siebie myśli o Philipie, który na pewno zjawił się w jego domu . O kolejnych bzdurach które zapewne będzie próbował wbić Martinie do głowy. Na samą myśl o jutrzejszym powrocie do domu miał dość. Znów będzie musiał słuchać jej bzdurnych oskarżeń . Kolejny raz będzie musiał się tłumaczyć. Z nie wiadomo czego.
Miał nadzieję , że piwo w towarzystwie kumpli dobrze mu zrobi. I choć na moment zapomni o wszystkich irytujących sprawach.
Miał nadzieję , że piwo w towarzystwie kumpli dobrze mu zrobi. I choć na moment zapomni o wszystkich irytujących sprawach.
Krupówki jak zawsze tętniły życiem. Na ulicy plątał się tłum ludzi. Szukających nocnej rozrywki.
Drzwi zakopiańskiego klubu prawie się nie zamykały. Ciągle ktoś wlewał się do środka. Powodując coraz większy ścisk , w tym zawsze obleganym po zawodach miejscu.
Nikt z nich nie liczył kolejnych piw pojawiających się na stoliku. Nikt też nie protestował , no może z wyjątkiem Karla i Seva. Gdy kolejne dziewczyny zajmowały miejsca przy nich.
Głośna muzyka i alkohol powodowały, że z każdą kolejną minutą . Obraz Tiny gdzieś zanikał w jego głowie. Rozmywał się. Ustępując miejsca szczupłej blondynce, która od kilku minut wisiała mu na ramieniu.
Tej nocy nie słyszał ostrzegawczych chrząknięć Severina. Albo tak naprawdę nie chciał ich słyszeć. Nie myślał zbytnio nad tym co robi. Nie przejmował się konsekwencjami jakie to za sobą poniesie. Może był zbyt pewny siebie. Może myślał , że i tak mu się upiecze. A Tina o niczym się nie dowie. A może w końcu chciał mieć powód do tłumaczeń.
Ręce dziewczyny dość sprawnie lawirowały pod jego bluzą. A on nie pozostawał jej dłużny. Jego dłonie dokładnie sprawdzały co znajduję się pod jej krótką sukienką. Ich usta raz za razem łączyły się w pocałunkach. Które z każdą minutą stawały się coraz bardziej zachłanne. I niezbyt odpowiednie na to przepełnione ludźmi miejsce.
Ręce dziewczyny dość sprawnie lawirowały pod jego bluzą. A on nie pozostawał jej dłużny. Jego dłonie dokładnie sprawdzały co znajduję się pod jej krótką sukienką. Ich usta raz za razem łączyły się w pocałunkach. Które z każdą minutą stawały się coraz bardziej zachłanne. I niezbyt odpowiednie na to przepełnione ludźmi miejsce.
Nie zaprotestował, gdy pociągnęła go za rękę. W stronę klubowej toalety. I nie zauważył też Constantina , który przyglądał się jego poczynaniom z kpiącym uśmiechem na ustach i telefonem w ręce.
Tina przez cały weekend starała się nie popadać w panikę. W zupełności wystarczył jej fakt , że w ostatni dzień była dla bruneta nieznośna i czepiała się dosłownie o wszystko. Ale kompletnie nie potrafiła sobie poradzić z zazdrością. Niepewność tego, czy Freitag jest jej wierny wprost ją dobijała. Nie potrafiła przestać o tym myśleć. Nie pomagały jego zapewnienia. Ona zwyczajnie mu nie wierzyła. Bała się , że swoim zachowaniem tylko zniechęca chłopaka do siebie. Dlatego tak bardzo chciała mu powiedzieć , gdy wychodził, że go kocha. Stchórzyła jednak w ostatnim momencie. Rzucając tylko ciche "powodzenia".
W niedzielny, późny wieczór zamknęła drzwi za Lucie. I udała się na górę. Dziś naprawdę zamierzała wziąć długą , gorącą kąpiel. I nie wychylać nosa z pod kołdry. Pamiętała swój ostatni wypad do baru z Jonasem. I nie zamierzała ryzykować kolejnego spotkania Chrisa. Wiedziała , że ona i alkohol to złe połączenie. A jeśli dołożyć do tego jeszcze jego. Wszystko mogło się skończyć kompletną katastrofą.
Chwyciła do rąk potrzebne rzeczy i udała się do łazienki. W połowie drogi ostry dźwięk smsa, przerwał ciszę panującą w całym domu.
Zmarszczyła nos widząc nadawcę wiadomości. Chciała ją zignorować. Ale imię byłego przyjaciela, aż raziło z wyświetlacza telefonu.
-Czego chcesz ? - prychnęła pod nosem i otworzyła wiadomość.
"Teraz mi uwierzysz ?" Trzy krótkie słowa , nic więcej. Zmrużyła oczy wpatrując się w ekran. Była pewna , że to nie koniec. Nie pomyliła się. Kolejny dźwięk rozszedł się po domu. A później kolejny i kolejny. Jak sparaliżowana wpatrywała się w kolejne zdjęcia pojawiające się na ekranie jej telefonu. Były złej jakości , ale doskonale widziała co się na nich znajduje. Richard z jakaś blondynką. Jego ręce pod jej sukienka. Jego usta na jej. I ostatnie gdy razem odchodzą od stolika, nie przestając się całować.
Jęknęła i osunęła się po ścianie. Nie potrafiła przestać patrzeć w ekran telefonu. Gapiła się w niego, sprawiając sobie coraz większy ból. Wyświetlacz gasł , a ona włączała go ponownie. I ponownie. I tak w kółko. Przez kolejne minuty. W końcu przestała widzieć cokolwiek. Łzy całkowicie rozmazywały obrazy przed jej oczami. Ale one nie były jej już potrzebne. Zdjęcia wryły się w jej głowę. I przewijały jak film w zwolnionych obrotach .
Nie miała pojęcia ile czasu spędziła na podłodze. Z otępienia wyrwał ją dźwięk telefonu . Przesunęła palcem po ekranie. Słyszała po drugiej stronie głos Philippa. Nie odezwała się jednak . Nie miała siły . Jej ciałem raz za razem wstrząsał szloch.
Wiedziała jednak , że musi stad zniknąć. Nie mogła tu zostać ani chwili dłużej. Nie chciała tu mieszkać. Nie chciała z nim mieszkać. Nie chciała go nigdy więcej oglądać. Nie da mu się już kolejny raz omotać. Nie pozwoli mu na to. Nigdy już mu nie uwierzy. Nie będzie jego zabawką.
Podniosła się z podłogi . Weszła do pokoju i ze złością wrzuciła kilka ciuchów do plecaka. Na samo dno zakopała pudełko z pieniędzmi.
Wybiegła z pokoju nawet się nie oglądając. Z telefonu pozostawionego na podłodze nadal dochodził głos Philippa.
Nie miał pojęcia o czym myślał wysyłając jej zdjęcia, otrzymane chwilę wcześniej od Constantina. Chciał dopiec Freitagowi, a nie pomyślał, że tak naprawdę bardziej uderzy w nią.
Nie miał pojęcia o czym myślał wysyłając jej zdjęcia, otrzymane chwilę wcześniej od Constantina. Chciał dopiec Freitagowi, a nie pomyślał, że tak naprawdę bardziej uderzy w nią.
Pożałował tego już po kilku chwilach. Siedział z telefonem w ręce. I zastanawiał się nad tym co najlepszego zrobił.
Nie napisała ani słowa. Choć tak naprawdę nie spodziewał się przecież żadnej wiadomości. Bo co niby miała napisać ? "Dziękuję. Przepraszam , że nie wierzyłam" .
Wiedział , że to się nie stanie. Że Tina się nie odezwie. Więc siedział dalej, bezmyślnym wzrokiem wpatrując się w ten cholerny telefon. Marząc by stanęła w jego drzwiach. By wtuliła się w jego ramiona . I pozwoliła sobie pomóc.
Z otępienia wyrwała go młodsza siostra. Wpadając bez zaproszenia do jego pokoju.
- Nie powinnaś już spać?- warknął na nią, wpatrując się w wskazówki zegara wskazujące prawie północ.
-Po Twojej minie wnioskuje , że zrobiłeś coś okropnie głupiego- zignorowała jego wściekły głos i usadowiła się na środku jego łóżka.
Najpierw miał ochotę wywalić ją z hukiem. Ostatnią rzeczą której teraz potrzebował była kłótnia z tą wścibską gówniarą. Po chwili zrezygnował jednak z tego.
-Gdybyś kogoś bardzo kochała....
-Mam dopiero piętnaście lat - przerwała mu, czerwieniąc się. Fakt, nie najlepszy temat na rozmowy ze swoją młodszą siostrą. Nie miał jednak teraz innego wyjścia. Była jedyną osobą z którą mógł pogadać. I była dziewczyną.
-Mówię czysto teoretycznie.
-Niech będzie, to co z tym kochaniem?
-Co czułabyś dostając zdjęcia chłopaka którego bardzo kochasz z inną ?
-A jestem z nim? Czy wzdycham do niego z ukrycia?
-Mieszkasz z nim . Od pewnego czasu. Myślisz , że to coś poważnego. Kochasz go I mu ufasz. I masz nadzieję , że on też Cię kocha.
-Nie wiem. Chyba .... Chyba bym się załamała. Tak totalnie. Straciłabym chęć do życia. Wszystko straciłoby zupełnie sens. Zawaliłby mi się cały świat.
-Kurwa...
Spojrzała na niego. Na telefon w jego rękach. Wyrwała mu go i przeglądnęła wiadomości.
-Porąbało Cię? Wysłałeś to tej całej Tinie? Co chciałeś tym osiągnąć idioto? Myślałeś że będzie Ci wdzięczna? Że wpadnie tu i rzuci Ci się w ramiona ? Wiesz jak ona musi się teraz czuć? -wyrzuciła na jednym tchu.
-Nie chciałem, żeby on ją oszukiwał. Ja po prostu...
-Nie miałeś żadnego prawa tego zrobić. Jeszcze w taki sposób -przerwała mu- Zresztą może ona chciała być oszukiwana? Może nie chciała tego wiedzieć? To , że Ci na niej zależy , w żaden sposób Cię nie usprawiedliwia.
-Nie chciałem, żeby on ją oszukiwał. Ja po prostu...
-Nie miałeś żadnego prawa tego zrobić. Jeszcze w taki sposób -przerwała mu- Zresztą może ona chciała być oszukiwana? Może nie chciała tego wiedzieć? To , że Ci na niej zależy , w żaden sposób Cię nie usprawiedliwia.
- Co mam teraz zrobić?
- Teraz? Nie wiem . Dzwoń do niej. Idź jak masz taką możliwość. Cokolwiek. Nie pozwól jej być teraz samej.
Nie słuchał więcej, wybiegł z pokoju równocześnie wybierając jej numer.
Odetchnął z ulgą gdy odebrała. Ulga za chwilę ustąpiła przerażeniu. Słyszał tylko jej płacz. Nic więcej. Nikt po drugiej stronie nie odpowiedział na jego nawoływanie.